25 marca 2013

Historie dopowiedziane

Moja teściowa lubi opowiadać. U nas w domu opowiada historie, które wydarzyły się jej przyjaciółkom, u przyjaciółek zaś ze swadą opowiada historie które miały miejsce pod naszym dachem
Być może comiesięczna emerytura i kolejka w budce warzywnej są zbyt małym przeżyciem na opowiadanie stąd też historie przyjaciółek, przyjęte jak swoje.  Opowiedziane przez tak zwany głuchy telefon zyskują na dramatyzmie i rozbudowują się w opowiadania wielowątkowe przy każdym kolejnym powtórzeniu.
Niechaj przyjaciółka zawadzi kurtką o drzwi wejściowe i urwie guzik, już mamy gotowe opowiadanie. Problem w tym, że owa dramatyczna historia nie rozpoczyna się od wyjścia z domu w feralny piątek. Ona rozpoczyna się od obierania ziemniaków na wtorkowy obiad i dojrzewa z każdym opowiedzianym dniem. Owa rozerwana kurtka jawi mi się jako konsekwencja pomidorowej we środę, albo zbyt suchej pieczeni w czwartek. Mylą mi się powody, okoliczności i konsekwencje. Gubię się w osobach. Najważniejsze staje się opowiadanie jako takie.
Na moją desperacka próbę ogarnięcia owej historii swoim umysłem, żona mówi mi – nie martw się ja też nie wiem o kim mama mówi.
Każda historia jest dopowiedziana i ja sam nie potrafiłbym tu już nic dodać. Dodatkowo opowiadana jest z reguły w czasie najlepszej oglądalności telewizyjnej czyli w trakcie wiadomości wieczornych.
Ostatnio moja żona złożyła broń i pojechała do kuchni by opróżnić zmywarkę.
Pozostawiła mnie ze swoją matką i jej opowiadaniem, postukując przy tym donośnie talerzami i sztućcami. Wyglądało tak tak jakby chciała przebioć się przez tę monotonną opowieść.
Ja wyrobiłem w sobie umiejętność robienia dwóch rzeczy naraz, pisałem o tym jakiś czas temu. Słucham opowiadania teściowej, zadając co jakiś czas kontrolne uzupełniające pytania. Jednocześnie drugim uchem wyłapuję informacje. Dużą zaletą jest publikowanie filmów jako podkład do wiadoimości. Czego nie usłysze to zobaczę i całości mogę się domyślić. Niestety wczorajsze pobrzękiwanie talerzami wprowadziło trzecią czynność i tak nie obejrzałem wiadomości i nie wiem o czym z takim przejęciem opowiadała teściowa. Pamiętam, że zastanawiałem się nad tym dlaczego żona tak tłucze się tymi garami.
Z doświadczenia życiowego wiem jednak, że wszystko jest względne. Kiedy ja rozkładam gary ze zmywarki żona zawsze poinformuje mnie strasznie się tłuczesz.
W proteście przeciwko tym bizantyjskim opowiadaniom, zacytowałem  nawet notatkę służbowej pewnego milicjanta, z okresu głębokiego PRL-u: "(...) Franciszek R. wycofał dziś swe zawiadomienie o zuchwałej kradzieży swojej sztucznej szczęki, bowiem babka klozetowa, czyli pisuardessa w restauracji Krakowiak, znalazła sztuczna szczękę wyżej wymienionego w ubikacji, którą Franciszek R. przez własną nieuwagę wyrzygał w dniu wczorajszym wraz z obiadem, przekąską i pół litrem wódki żołądkowej gorzkiej (...)"
To jest właśnie przykład historii dopowiedzianej – zakończyłem
Jakie wnioski i czy w ogóle jakieś, wyciągnęła teściowa z mojego opowiadania? Nie wiem.
Wiem, że dla zdrowia psychicznego i wyobraźni najlepsze są niedomówienia.
O niedomówieniach pięknie pisał i śpiewał Jonasz Kofta
Niedomówienie Niedomówienie
Jest właśnie tym
Co mi pozwala na istnienie
W cienistej okolicy pani rzęs
Niedomówienie Niedomówienie
Jest właśnie tym
Co najboleśniej w tobie cenię
Gdy bardzo chcę
Usłyszeć tak
A boję się
Usłyszeć
Nie


15 komentarzy:


  1. pozostając przy piosence , ja lubię tę....



    Piotr Szczepanik

    Nie znasz wagi słów,
    Gdy mówisz mi
    Do widzenia i dzień dobry,
    W jednym zdaniu, jednym tchem.

    Niedomówień sens ukryty znam,
    Wystarczy dotknąć twoich ust,
    Są tak obce jak nie twoje,
    Już i nie moje.

    Nie wiem czy to żart,
    Czy może błąd.
    Zamierzony, wymierzony
    Swym bezsensem przeciw nam.

    Nie znasz wagi słów,
    Tak jak ja znam,
    Wystarczy dotknąć twoich ust.
    Są tak obce jak nie twoje,
    Już i nie moje.

    Niedomówień sens ukryty znam
    Wystarczy dotknąć twoich ust,
    Są tak obce jak nie twoje
    Już i nie moje.

    Nie znasz wagi słów,
    Gdy mówisz mi,
    Do widzenia i dzień dobry
    Jednym zdaniu, jednym tchem.

    a pozostając przy temacie...takie opowieści teściowej są na wage złota, mozna czasami zadac podchwytliwe pytanie i niech się babcia głowi skąd to wiesz..... bedzie materiał na nastepne opowiadanie
    a może podpytaj o wiadomości z babci młodości ? pewnie byłyby ciekawsze....:))
    pozdrawiam
    a dla tesciowej szacun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już znam te opowiadania. Za tyle lat.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Kocham, uwielbiam, ubóstwiam niedomówienia, zwłaszcza te "w cienistej okolicy moich rzęs". Ale nie należy mylić niedomówień z niedopowiedzeniami, bo te drugie są denerwujące. Pozdr Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedopowiedzenia są różnie interpretowane i tu jest problem.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Takie opowiadania-bajania są może denerwujące, ale takie ludzkie. Narzekamy, że mało dziś mówienia człowieka do człowieka. Dobrze, jak jest komu i do kogo gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz że większość postępuje według cytatu z Wesela, kiedy Panna Młoda mówi
      A po by gębę psuć, gdy mi ma nic do powiedzenia?
      Ja myślę że taka nad aktywność oratorska wynika ograniczenia kontaktów międzyludzkich na emeryturze.

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Hmmm... byłam niema pewna że wódka żołądkowa gorzka została "wynaleziona" całkiem niedawno;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Klik dobry:)
    Takich nadmiernie opowiadających najlepiej zarazić jakąś inną pasją.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę radosnych Świąt Wielkanocnych. Także dla Gości tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i odwrotnie życzę dużo radości.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Opowiadanie historii to swoisty dar, nie posiadany przez wszystkich. :)
    Też bym chyba szła opróżnić zmywarkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konstrukcyjnie to my mamy kuchnie połączoną z salonem, nic nie traci się z opowiadania zapewnią się tylko podkład akustyczny.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Dezyderata –


    ...przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech
    i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy
    o ile to możliwe bez wyrzekania się siebie
    bądź na dobrej stopie ze wszystkimi
    wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie
    wysłuchaj też innych, nawet nieświadomych
    oni też mają swoją opowieść

    unikaj głośnych i napastliwych
    unikaj głośnych są udręką ducha ...

    Każdy ma swoją opowieść i chce ją komuś, po swojemu opowiedzieć.
    Dość często w różnych sytuacjach przychodzi mi na myśl to wezwanie nieznanego autora
    znalezione w starym kościele
    św. pawła w baltimore
    datowane 1692r.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię cytować ten utwór wykonywany przez Piwnicę Pod Baranami.
      Słucham więc tej historii od ponad trzydziestu lat
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Nie ma to jak dobrze dopowiedziana historia! a już zwłaszcza przez teściową! :)

    OdpowiedzUsuń