18 października 2012

Czuję się w obowiązku


Czuję się w obowiązku poruszenia tego tematu, ponieważ nie kto inny jak ja, pozwoliłem sobie zacytować i zgodzić się z fragmentem książki Waldemara Łysiaka  „Statek”. Fragment dotyczył  prostytutek zwanych familiarnie dziwkami. Zawód ten, jeden z bohaterów książki uważał za najbardziej uczciwy, ponieważ za wynegocjowaną cenę klient otrzymuje dokładnie to na co się umówił  l Osoba godna zaufania)
Okazuje się, że moja wiedza w tej sprawie, jest niekompletna i zwietrzała. Mój blokowy kolega, który jest teraz właścicielem poważnej firmy i szanowanym biznesmenem miał specyficzne podejście do źródeł wiedzy o wszechrzeczy.
Zawsze twierdził, że o życiu można się najwięcej dowiedzieć nie z książek, a smakując go rękami, wzrokiem, smakiem, dotykiem, i innymi dostępnymi  sposobami. Są takie chwile w życiu, kiedy  z pewnym zawstydzeniem  gotów jestem przyznać mu rację. Bo przecież nie zna życia kto nie służył w marynarce.
Właśnie przeczytałem, że jakiś  klient pozwał prostytutkę. Jak twierdzi sado-maso ją poniosło i dostał za dużo. Proszę zwrócić uwagę - nie narzekał, że za mało. Miał jak to się mówi nomen omen, „do bólu”.
Jak informuje jego strona pl. 49-letni przedsiębiorca pogrzebowy pozwał prostytutkę specjalizującą się w ostrym seksie. Jego zdaniem kobieta przesadziła z doborem środków, a oczekiwane przez mężczyznę delikatne zabawy zamieniły się w brutalne gierki sado-maso...
Według mnie samo wykonywanie zawodu związanego z organizacją  wiecznego spoczynku tym co właśnie odeszli,  jest już wystarczająco ekstremalnym doświadczeniem, ale są tacy którzy nie mają umiaru. Bywają też uzależnieni od adrenaliny i jeżeli chociaż raz w tygodniu szanowny nieboszczyk nie mrugnie nagle powieką, bądź nie ruszy ręką, trzeba oddać się w ręce wykwalifikowanej specjalistki która podniesie ciśnienie i wychłosta tyłek rzemiennym pejczem.
- Zabawne jakie rzeczy potrafią ludziom do głowy przyjść – to z Edyty Bartosiewicz.
Klient według słów profesjonalistki, zapłacił jej z góry 400 euro za dwie godziny "zabawy". Po upływie tego czasu miał jednak chcieć więcej i zażądał "wzbogacenia" zabawy
Jak to w sądzie w takich sprawach bywa, mamy słowa przeciwko słowom.
Mężczyzna  twierdzi, że oczekiwał jedynie delikatnego seksu z lekkim sado-maso. Tu jest niekonsekwentny, bo albo lekko, albo sado. Różnica jest taka jak między kanapką  z białym serkiem, a pajdą chleba ze smalcem. Nie dyskutuję z gustami, osobiście lubię i smalec i biały ser. Kwestia w tym żeby jasno i precyzyjnie złożyć zamówienie.
I właściwie go zaadresować. Trudno cieszyć się tańcem, kiedy solówkę jeziora łabędziego ma wykonywać rzeźnik z doświadczeniem w zawodzie.
No ale takiego krzesanego to nasz rzeźnik mógłby już udźwignąć.
No chyba że ktoś coś źle zrozumiał?
Może?
I na wskutek niezrozumienia, klient dostał porcję agresji i dominacji. Dodatkowo został związany i zmuszany do zażycia koki. Wydaje mi się, że zażycie koki było mniej ekstremalnym przeżyciem niż zażycie transwestyty, który ponoć z wyżej wymienionym klientem i pracującą dziewczyną utworzyli trójkącik.
A potem nastąpiło apogeum zabawy po którym przedsiębiorca pogrzebowy osiągnął orgazm, z pewnością wielokrotny.
Prostytutka miała trzymać przy jego szyi nóż kuchenny i wymusić podanie PIN-u do karty płatniczej.
Z uzyskanego kodu PIN i karty, którą pewnie płacił dziewczynie,  użytek robił transwestyta, raz pobierając gotówkę jako on, a raz jako ona.
W sumie wypłacono  niemal tysiąc euro, lub na warunki niemieckiego przedsiębiorcy – tylko tysiąc. Może pomógł limit ?
Dobrze, że na karcie można ustalić limit wypłat, bo kwota byłaby z pewnością wyższa.
Kobieta  zaprzecza, a  sąd oddala pozew mężczyzny, twierdząc, że nie jest możliwe  ustalenie stanu faktycznego, gdy wszyscy uczestnicy zdarzenia byli na prochach.
Myślę sobie,  jak to dobrze, że człowiek nie należy do specjalnie majętnych i nie stać go na dwie przyjemności naraz. Albo prochy, albo panienka. Moja karta byłaby zagrożona totalnym wyzerowaniem, ponieważ zwykle mam na niej mniej niż wynosi możliwy do skorzystania dzienny limit.
Spokojnie! Na początku pisałem, że w pewnej części znam życie z książek.
Uważam tak teoretycznie, że nigdy razem. Zawsze podejmuję właściwą decyzję i przeznaczam kasę na bieżące płatności i zwrot długów.
Ale, nie jestem taki idealny jakby wynikało z powyższej treści. Ze zwykłej ciekawości otworzyłem wczoraj mail, który pojawił się w mojej poczcie. Niby wszystko wiem, pamiętam żeby nie otwierać poczty od nieznanych dostawców, z powodu wirusów. Ciekawość i wyobraźnia zwyciężyła. Znam osobiście parę Asiek i przez chwilę zaintrygowała mnie myśl - która to postanowiła iść na całość.


Joanny G. Specjalistki ds Marketingu w pewnej firmie proponującej mi pomoc w odpłatnym prowadzeniu Facebooka a dokładnie Fanpaga nie znałem, chociaż na końcu tej wiadomości życzyła mi udanego dnia. Udany dzień? Po małym dopisku na końcu:
P.S. Jeżeli otworzyli Państwo tego maila to znaczy, że tytuł spełnił swoją rolę! Robiłem za królika doświadczalnego, a w zasadzie za zajączka bo testowano na mnie co zwycięży? Rozum czy tak zwany pierwotny popęd. No i było jak u zajączka
Takie czasy. Ponoć goła baba pomaga reklamować wszystko nawet trumny, Stosowny kalendarz nekrofila na tę okazję, szokował mnie trzy lata temu, Teraz razi mniej już tylko zły gust. Nomen omen to wydawnictwo z branży wspomnianego na początku przedsiębiorcy.
Może warto te dwa elementy zlepić w jedną całość? A może zupełnie nie warto?
Jedno warto natomiast zauważyć. Jeżeli tak szybko postępuje zobojętnienie, to zaczynam rozumieć dlaczego w marketingu coraz częściej zaczyna dominować metoda na dziwkę

18 komentarzy:

  1. Z tego wnioskuję, że zawód prostytutki jest niebezpieczny. Bidula chciała dobrze wykonać swoją pracę a tu klient ją pozywa, że ją poniosło :)
    Emaili od nieznanych osób nie otwieram, wywalam jednym kliknięciem. Najłatwiej złapać wirusa komputerowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, tak mówi przysłowie
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Do meritum: jesteśmy przeciążeni lejącą się w mediów wszelakich informacją.
    Zbyt wiele bodźców powoduje, że trudno nam wcisnąć kolejną reklamowaną rzecz.
    A potrzeby sprzedających się zwiększają, podobnie jak owej dziwki i transwestyty.
    W sytuacji przedsiębiorcy pogrzebowego chyba bym sobie po prostu napluła po cichu w brodę i zrezygnowała z dalszych usług, chyba że faceta przypila częściej, wie że niejeden raz jeszcze skorzysta z takich okazji i przynajmniej dlatego postanowił się odegrać na nieuczciwej dziwce. :)
    Mnie znacznie trudniej zainteresować Asią, ciekawe co wymyślą reklamodawcy dla kobiet :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kobietami w reklamie jest trudniej, bo one kulturowo mniej chętnie sięgaja po takie treści, ale z tego co czytałem to sie gwałtownie zmienia.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Po długiej nieobecności znalazłam Cię w nowym miejscu....:)
    A "na dziwkę" to teraz już wszystko sprzedają. Nawet maść na hemoroidy reklamowana jest przez gromadkę latających gołych d... (rysunkowych)....:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w nowym i starym miejscu. Bardzo się ciesze z wizyty, pozdrawiam

      Usuń
  4. Widać każdy sposób jest dobry żeby sprzedać. Nie ważne jak byleby skutecznie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo od sprzedaży jest premia, a premia to pieniądze. Co prawda pieniądze nie cieszą, ale ciesza zakupy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). No i widzisz Antoni nie ma to jak goła dupa in nawet in spe. Ja opublikowałem dzisiaj na swojej stronie fb "Trylogia narkomańska" obraz przedstawiający roznegliżowaną panienikę (oczywiście taką na obrazie z epoki) i po chwili miałem już 5 wejść - niezwykłą jest siła gołego cycka.
    Pozdrawiam Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest prawda znana od wieków. I dalej działa.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. To jest po prostu niesmaczne,niestrawne i w ogóle poniżej naszego poziomu! Ale co siła to siła, rację ma Mirek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasach braku oporów, najważniejszy jest efekt
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Wyobraź sobie jakie nagłówki miałbyś na swej ewentualnej fanpage :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić. Oczywiście przez skromność. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Eh biedny grabarz, to mu się trafiło. Niestety nie tylko w marketingu zaczyna królować metoda na dziwkę :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grabarz nie jest biedny, sam chciał. Tam mi się wydaje.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Wiesz Antoni, wprawdzie nie jesteśmy same Asie, ale także robimy Ci dobrze, nawet zaskakująco dobrze, więc nie mów ,że nie stać Cię na dwie przyjemności na raz, skoro nas tu tyle. I nawet nie musisz nas zwabiać gołymi cyckami. Można osiągnąć cel bez golizny.A Twoje czucie się w obowiązku bardzo mi odpowiada, dlatego tak często zaglądam, zwabiona frapującymi tytułami zresztą.

    OdpowiedzUsuń