Czuję się w obowiązku poruszenia tego tematu, ponieważ nie kto inny jak ja, pozwoliłem sobie zacytować i zgodzić się z fragmentem książki Waldemara Łysiaka „Statek”. Fragment dotyczył prostytutek zwanych familiarnie dziwkami. Zawód ten, jeden z bohaterów książki uważał za najbardziej uczciwy, ponieważ za wynegocjowaną cenę klient otrzymuje dokładnie to na co się umówił l Osoba godna zaufania)
Okazuje się, że moja wiedza w tej sprawie, jest niekompletna i zwietrzała. Mój blokowy kolega, który jest teraz właścicielem poważnej firmy i szanowanym biznesmenem miał specyficzne podejście do źródeł wiedzy o wszechrzeczy.
Zawsze twierdził, że o życiu można się najwięcej dowiedzieć nie z książek, a smakując go rękami, wzrokiem, smakiem, dotykiem, i innymi dostępnymi sposobami. Są takie chwile w życiu, kiedy z pewnym zawstydzeniem gotów jestem przyznać mu rację. Bo przecież nie zna życia kto nie służył w marynarce.
Właśnie przeczytałem, że jakiś klient pozwał prostytutkę. Jak twierdzi sado-maso ją poniosło i dostał za dużo. Proszę zwrócić uwagę - nie narzekał, że za mało. Miał jak to się mówi nomen omen, „do bólu”.
Jak informuje jego strona pl. 49-letni przedsiębiorca pogrzebowy pozwał prostytutkę specjalizującą się w ostrym seksie. Jego zdaniem kobieta przesadziła z doborem środków, a oczekiwane przez mężczyznę delikatne zabawy zamieniły się w brutalne gierki sado-maso...
Według mnie samo wykonywanie zawodu związanego z organizacją wiecznego spoczynku tym co właśnie odeszli, jest już wystarczająco ekstremalnym doświadczeniem, ale są tacy którzy nie mają umiaru. Bywają też uzależnieni od adrenaliny i jeżeli chociaż raz w tygodniu szanowny nieboszczyk nie mrugnie nagle powieką, bądź nie ruszy ręką, trzeba oddać się w ręce wykwalifikowanej specjalistki która podniesie ciśnienie i wychłosta tyłek rzemiennym pejczem.
- Zabawne jakie rzeczy potrafią ludziom do głowy przyjść – to z Edyty Bartosiewicz.
Klient według słów profesjonalistki, zapłacił jej z góry 400 euro za dwie godziny "zabawy". Po upływie tego czasu miał jednak chcieć więcej i zażądał "wzbogacenia" zabawy
Jak to w sądzie w takich sprawach bywa, mamy słowa przeciwko słowom.
Mężczyzna twierdzi, że oczekiwał jedynie delikatnego seksu z lekkim sado-maso. Tu jest niekonsekwentny, bo albo lekko, albo sado. Różnica jest taka jak między kanapką z białym serkiem, a pajdą chleba ze smalcem. Nie dyskutuję z gustami, osobiście lubię i smalec i biały ser. Kwestia w tym żeby jasno i precyzyjnie złożyć zamówienie.
I właściwie go zaadresować. Trudno cieszyć się tańcem, kiedy solówkę jeziora łabędziego ma wykonywać rzeźnik z doświadczeniem w zawodzie.
No ale takiego krzesanego to nasz rzeźnik mógłby już udźwignąć.
No chyba że ktoś coś źle zrozumiał?
Może?
I na wskutek niezrozumienia, klient dostał porcję agresji i dominacji. Dodatkowo został związany i zmuszany do zażycia koki. Wydaje mi się, że zażycie koki było mniej ekstremalnym przeżyciem niż zażycie transwestyty, który ponoć z wyżej wymienionym klientem i pracującą dziewczyną utworzyli trójkącik.
A potem nastąpiło apogeum zabawy po którym przedsiębiorca pogrzebowy osiągnął orgazm, z pewnością wielokrotny.
Prostytutka miała trzymać przy jego szyi nóż kuchenny i wymusić podanie PIN-u do karty płatniczej.
Z uzyskanego kodu PIN i karty, którą pewnie płacił dziewczynie, użytek robił transwestyta, raz pobierając gotówkę jako on, a raz jako ona.
W sumie wypłacono niemal tysiąc euro, lub na warunki niemieckiego przedsiębiorcy – tylko tysiąc. Może pomógł limit ?
Dobrze, że na karcie można ustalić limit wypłat, bo kwota byłaby z pewnością wyższa.
Kobieta zaprzecza, a sąd oddala pozew mężczyzny, twierdząc, że nie jest możliwe ustalenie stanu faktycznego, gdy wszyscy uczestnicy zdarzenia byli na prochach.
Myślę sobie, jak to dobrze, że człowiek nie należy do specjalnie majętnych i nie stać go na dwie przyjemności naraz. Albo prochy, albo panienka. Moja karta byłaby zagrożona totalnym wyzerowaniem, ponieważ zwykle mam na niej mniej niż wynosi możliwy do skorzystania dzienny limit.
Spokojnie! Na początku pisałem, że w pewnej części znam życie z książek.
Uważam tak teoretycznie, że nigdy razem. Zawsze podejmuję właściwą decyzję i przeznaczam kasę na bieżące płatności i zwrot długów.
Ale,
nie jestem taki idealny jakby wynikało z powyższej treści. Ze
zwykłej ciekawości otworzyłem wczoraj mail, który pojawił się
w mojej poczcie. Niby wszystko wiem, pamiętam żeby nie otwierać
poczty od nieznanych dostawców, z powodu wirusów. Ciekawość i
wyobraźnia zwyciężyła. Znam osobiście parę Asiek i przez chwilę
zaintrygowała mnie myśl - która to postanowiła iść na całość.
Joanny
G. Specjalistki ds Marketingu w pewnej firmie proponującej mi pomoc
w odpłatnym prowadzeniu Facebooka a dokładnie Fanpaga nie znałem,
chociaż na końcu tej wiadomości życzyła mi udanego dnia. Udany
dzień? Po małym dopisku na końcu:
P.S. Jeżeli otworzyli Państwo tego maila to znaczy, że tytuł spełnił swoją rolę! Robiłem za królika doświadczalnego, a w zasadzie za zajączka bo testowano na mnie co zwycięży? Rozum czy tak zwany pierwotny popęd. No i było jak u zajączka
P.S. Jeżeli otworzyli Państwo tego maila to znaczy, że tytuł spełnił swoją rolę! Robiłem za królika doświadczalnego, a w zasadzie za zajączka bo testowano na mnie co zwycięży? Rozum czy tak zwany pierwotny popęd. No i było jak u zajączka
Takie
czasy. Ponoć goła baba pomaga reklamować wszystko nawet trumny,
Stosowny kalendarz nekrofila na tę okazję, szokował mnie trzy lata
temu, Teraz razi mniej już tylko zły gust. Nomen
omen to wydawnictwo z branży wspomnianego na początku
przedsiębiorcy.
Może
warto te dwa elementy zlepić w jedną całość? A
może zupełnie nie warto?
Jedno
warto natomiast zauważyć. Jeżeli tak szybko postępuje
zobojętnienie, to zaczynam rozumieć dlaczego w marketingu coraz
częściej zaczyna dominować metoda na dziwkę
Z tego wnioskuję, że zawód prostytutki jest niebezpieczny. Bidula chciała dobrze wykonać swoją pracę a tu klient ją pozywa, że ją poniosło :)
OdpowiedzUsuńEmaili od nieznanych osób nie otwieram, wywalam jednym kliknięciem. Najłatwiej złapać wirusa komputerowego.
Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, tak mówi przysłowie
UsuńPozdrawiam
Do meritum: jesteśmy przeciążeni lejącą się w mediów wszelakich informacją.
OdpowiedzUsuńZbyt wiele bodźców powoduje, że trudno nam wcisnąć kolejną reklamowaną rzecz.
A potrzeby sprzedających się zwiększają, podobnie jak owej dziwki i transwestyty.
W sytuacji przedsiębiorcy pogrzebowego chyba bym sobie po prostu napluła po cichu w brodę i zrezygnowała z dalszych usług, chyba że faceta przypila częściej, wie że niejeden raz jeszcze skorzysta z takich okazji i przynajmniej dlatego postanowił się odegrać na nieuczciwej dziwce. :)
Mnie znacznie trudniej zainteresować Asią, ciekawe co wymyślą reklamodawcy dla kobiet :)!
Z kobietami w reklamie jest trudniej, bo one kulturowo mniej chętnie sięgaja po takie treści, ale z tego co czytałem to sie gwałtownie zmienia.
UsuńPozdrawiam
Po długiej nieobecności znalazłam Cię w nowym miejscu....:)
OdpowiedzUsuńA "na dziwkę" to teraz już wszystko sprzedają. Nawet maść na hemoroidy reklamowana jest przez gromadkę latających gołych d... (rysunkowych)....:)
Pozdrawiam.
Jestem w nowym i starym miejscu. Bardzo się ciesze z wizyty, pozdrawiam
UsuńWidać każdy sposób jest dobry żeby sprzedać. Nie ważne jak byleby skutecznie;)
OdpowiedzUsuńBo od sprzedaży jest premia, a premia to pieniądze. Co prawda pieniądze nie cieszą, ale ciesza zakupy.
UsuńPozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). No i widzisz Antoni nie ma to jak goła dupa in nawet in spe. Ja opublikowałem dzisiaj na swojej stronie fb "Trylogia narkomańska" obraz przedstawiający roznegliżowaną panienikę (oczywiście taką na obrazie z epoki) i po chwili miałem już 5 wejść - niezwykłą jest siła gołego cycka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
I to jest prawda znana od wieków. I dalej działa.
UsuńPozdrawiam
To jest po prostu niesmaczne,niestrawne i w ogóle poniżej naszego poziomu! Ale co siła to siła, rację ma Mirek.
OdpowiedzUsuńW czasach braku oporów, najważniejszy jest efekt
UsuńPozdrawiam
Wyobraź sobie jakie nagłówki miałbyś na swej ewentualnej fanpage :D
OdpowiedzUsuńNawet nie potrafię sobie wyobrazić. Oczywiście przez skromność. Pozdrawiam
UsuńEh biedny grabarz, to mu się trafiło. Niestety nie tylko w marketingu zaczyna królować metoda na dziwkę :-/
OdpowiedzUsuńGrabarz nie jest biedny, sam chciał. Tam mi się wydaje.
UsuńPozdrawiam
Wiesz Antoni, wprawdzie nie jesteśmy same Asie, ale także robimy Ci dobrze, nawet zaskakująco dobrze, więc nie mów ,że nie stać Cię na dwie przyjemności na raz, skoro nas tu tyle. I nawet nie musisz nas zwabiać gołymi cyckami. Można osiągnąć cel bez golizny.A Twoje czucie się w obowiązku bardzo mi odpowiada, dlatego tak często zaglądam, zwabiona frapującymi tytułami zresztą.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Anonimie płci pięknej.
UsuńPozdrawiam