Ponoć
konflikty wpływają ożywczo na każdy długoletni związek. W
zasadzie to działają na każdy związek, a w tym dojrzałym
pokazują partnerowi, że zależy nam dalej na tym układzie i jak to
się mówi nie położyliśmy jeszcze na wszystkim lagi.
Psychologowie i seksuolodzy piszą dodatkowo, że godzenie się po
takim konflikcie, prowadzi do spontanicznego i udanego seksu. Seks
jest ponoć w związku bardzo ważny, jak twierdzi cytowany całkiem
niedawno profesor Lew Starowicz - już dwutygodniowa abstynencja
seksualna prowadzi do osłabienia związku.
Prawdę
powiedziawszy informacją tą zostałem zaskoczony, sam mając na
koncie krótsze i dłuższe okresy zaniechania, żeby o samej
abstynencji nie wspominać.
No
cóż, świat zadziwia mnie nieustannie.
Jeżeli
życie nie funduje nam problemów trzeba więc te problemy samemu
sobie wymyślać. Przecież to dla dobra związku. I najważniejsze
trzeba ze sobą rozmawiać, bo rozmowy są zawsze twórcze.
Ostatnio
wybrałem się na zakupy. To nie jest żadna nadzwyczajna informacja,
gdyż od ponad trzech lat to właśnie ja dokonuję wszelkich
zakupów do domu. Trzymam żelazną ręką domowy budżet, co
powoduje starcia i konflikty rodzinne. Kiedyś przy okazji rodzinnych
konfliktów na tle oszczędności, próbowałem policzyć tak
zwane szable, czyli moich sojuszników. Okazało się, że mogę
podsumować to popularną historycznie kwestią – jeden
przeciwko wszystkim. Rambo też sam zmagał się z przeważającą
potęgą bez względu czy był to wietnamski czy radziecki komunista.
Przyjmuję
więc na klatę te wszystkie konflikty, wojenki i zwykłe zaczepki,
ponieważ mam świadomość, że racja jest po mojej stronie.
Moja
racja, to słuszna racja, a nawet jak ktoś inny ma rację to moja
racja jest mojsza. (Dzień Świra)
Zawsze
uważałem, że wydawać można tylko kwoty do wysokości
posiadanych na koncie środków. A to i tak jest niespecjalnie
bezpieczne. Czasami jednak rodzina, która z pewnością oglądała
film „Rozmowy kontrolowane”, wydaje się być pod mocno
jego wpływem. Jest tam taka scena, kiedy siedzący w
barakowozie pracownicy piją sobie beztrosko wiśniówkę.
-
Wiśnia jest wiśnia – podkreśla ze znawstwem jeden, drugi zaś
sylabizuje hasło zdobiące obskurne hale - Tyle podzielimy ile
wytworzymy.
Po
chwili zaś dodaje - A jak ich Solidarność za łeb weźmie,
to podzielimy tyle ile zdecydujemy, albo nawet więcej.
O!
„albo nawet więcej” to rodzinnie ulubione hasło.
Teraz
pewnie część Pań powie - o mój stary też jest takim sknerą.
A
może to nie sknerstwo, ale podstawowa umiejętność dodawania i
odejmowania na poziomie podstawówki?
Nie
rozważając tego dylematu, biorę ze stołu karteczkę. Pod koniec
miesiąca, cienkim ołówkiem skreślam te mniej potrzebne produkty.
To się kiedyś nazywało gospodarowanie z ołówkiem w ręku.
Specjalne kursy prowadziły oddziały Praktycznej Pani i Koła
Gospodyń Wiejskich.
Teraz
Koła Gospodyń Wiejskich zajmują się komponowaniem piosenek w
stylu niezapomnianego koko koko… A może już zapomnianego?
W
każdym bądź razie, korzystając z dobrodziejstwa początku
miesiąca, robiłem zakupy według sporządzonej listy. Koszyk
wypełniał się, a na trzymanej kartce coraz więcej ptaszków
świadczyło o odszukaniu produktu na regałach hali
handlowej. To sztuka, bo co rusz zmieniają tu ułożenie produktów.
Na mnie nie działają te sztuczki i nie kupię powyżej zapisanej
kartki. Chodzę natomiast po sklepie wyrzucając z siebie stek
wyzwisk pod adresem pracowników marketingu, którzy uważają że
wkur..ony facet kupi więcej.
Oświadczam
- Nie kupi !
Jeszcze
kasa, torby, auto i do domu.
Telefonicznie
zmusiłem Młodszego do bezinteresownej pomocy i po chwili dwie duże
torby i dwie zgrzewki wody znalazły się na trzecim piętrze.
Żona
wjechała do kuchni i rozkładała towar w niższej połowie szafek,
lodówce i w szafie przedpokojowej spełniającej funkcję spiżarni.
Kiedy
doszło do serków w ilości sztuk pięć, przeznaczonych na sernik z
serków homo, żona spojrzała na opakowanie i odczytując napis -
serek naturalny o smaku śmietankowym - spytała:
-
A nie było waniliowych?
-
Były ale chciałaś śmietankowe. Łaziłem po stoisku w te i
nazad, bo wszędzie były serki naturalne, a tylko na tym ktoś
mądrze napisał serek naturalny o smaku śmietankowym.
-
Chciałam waniliowe – odpowiedziała zdecydowanie
-
Golono, strzyżono – pomyślałem niemal natychmiast. Trochę
pośpieszyłem się z wyrzuceniem kartki za zakupy. Nie wyrzucam jej
zaraz na parkingu, przed sklepem lecz przynoszę do domu.
Czasem zdarza się, że zaświadczy ona o mojej niewinności. Lepiej
powiedzieć - o mojej racji - bo to ma zdecydowanie inny
wydźwięk. Z doświadczenia w różnych dziedzinach życia wiem
jednak, że udowadnianie swoich racji poza sądem, zwykle się
nie opłaca. Niestety jest jeszcze męska ambicja, która nie
kalkuluje co się opłaca, a co nie.
Rzuciłem
się do kosza na śmieci. Szybko przebiłem się przez stertę
kartonowych i foliowych opakowań i zrządzeniem losu
natrafiłem na papierową kuleczkę. Rozłożyłem ją ostrożnie,
odnalazłem pozycję i spytałem - co tutaj jest napisane?
-
Śmietankowe – przyznała żona, zaraz jednak dodała - ale jak
pisałam to myślałam waniliowe.
-
Wybacz, jak mogę odczytać w sklepie masło i zastanawiać się - co
żona miała na myśli pisząc masło?
-
Odwróciłem się przezornie i szybko wyszedłem z kuchni, bo pewnie
zegnał mnie wywalony język, którego w sposób charakterystyczny
dla małych dziewczynek używa czasami moja ukochana żona.
Sernik
wyszedł jak trzeba, pomimo rozbieżności między myślą a czynem.
Po
latach wspólnego życia coraz mniej rzeczy jest w stanie mnie
zdziwić, chociaż przewrotnie czasami mówię do Niej – Z
biegiem lat zadziwiasz mnie coraz bardziej.
Swoją
drogą to tak do końca nie potrafię zdecydować się, czy opowiadam
się za pierwszą czy drugą wersją o zadziwianiu
Ale to rozczulające prawda?
OdpowiedzUsuńPrzecież to normalne, że kobieta jak coś pisze to troszkę inaczej myśli (w kwestii zakupów;))
Mój mąż też dostaje karteczkę do ręki, ale tylko z tego powodu,że w innym wypadku kupiły zupełnie na odwrót i to mało oszczędnie!niestety
:)
Wiadomo bowiem mężczyźni są Marsa a kobiety z Wenus.
UsuńPozdrawiam
u nas ja robię za dusigrosza, mąż radośnie kupuje wszystko co najlepsze i w hurtowych ilościach
OdpowiedzUsuńMasz trudną rolę, wiem coś o tym
UsuńPozdrawiam
Podajmy sobie ręce, podobnie jak Klarka, ja też robię za dusigrosza i postrach rodziny :)
OdpowiedzUsuńNo to piątka, bo to wcale nie jest to wdzięczna rola.
UsuńPozdrawiam
....hmmm, kiedyś byłem szczodry i rozrzutny. Teraz też taki jestem, tylko juz nie mam co rozrzucać. I coraz częściej wydaje mi się, że moja Pani uważa mnie za sknerę. Ot życie. Pozdrawiam JerryW_54
OdpowiedzUsuńMoże po prostu już wszystko rozrzuciłeś. Teraz siadasz i czekasz na efekty.
UsuńOd razu pozbawię Cię złudzeń, nie licz na wdzięczność.
Pozdrawiam
Grunt to poczucie humoru oraz udany sernik.
OdpowiedzUsuńSernik się udał, a poczucie humoru jest niemierzalne.
UsuńPozdrawiam
jak twierdzi cytowany całkiem niedawno profesor Lew Starowicz - już dwutygodniowa abstynencja seksualna prowadzi do osłabienia związku.
OdpowiedzUsuńNie! Nie! I po stokroć nie! Pa profesor nie ma racji, jeśli mówimy o związku nie tylko seksualnym, a związku małżeńskim z miłości/związku dusz.
Historyjka waniliowo-śmietankowa urocza. W tym nasz urok, że co innego przekazujemy, niż myślimy :))) Ja np. kiedyś pół dnia potrafiłam mruczeć pod nosem: worek ze śmieciami już pełny; nikt worka nie wynosi; ciekawe, czy ktoś śmiecie wyniesie; jak nie wyniosę śmieci, to oczywiście nikt się nie domyśli,by to zrobić. Dopiero syn mi powiedział, że komunikat ma być precyzyjny i zrozumiały.
Ale z serkiem to raczej było przejęzyczenie.
Pozdrawiam serdecznie.
Jeżeli to była forma pisemna to było to raczej przepisanie.
OdpowiedzUsuńSyna ma rację, faceci lubią konkretne komunikaty.
Co do zdania Pana Profesora, też mam na ten temat swoja inną teorię. Ba mam nawet własne doświadczenia.
Pozdrawiam
A ja tam już przestałam się dziwić, z chwilą wyjścia za mąż. Co do finansów, zawsze wydawałam więcej niż zarabiałam, nawet posiadanie karteczki z listą zakupów nie odwiodło mnie od kupienia czegoś na wyrost lub dla kaprysu.Hołduje zasadzie,że pieniądze są po to, aby je wydawać, nie będzie ich, to nie będę wydawać. Proste i oczywiste. W ogóle jestem raczej rozrzutna, niż oszczędna. Czasami mnie dopada mania oszczędzania i wtedy ogarnia żal, za kasą którą mogłam wydać w odpowiednim czasie na przyjemności, a teraz się zdenominowała. Znajduję w swojej tajnej skrytce/ czyli książce kucharskiej zakupionej zaraz po ślubie/ oszczędności sprzed lat. Papierki stanowią wartość sentymentalną i po co mi to było, to całe oszczędzanie? Pozdrawiam,Hanula
OdpowiedzUsuńJa nawet nie piszę o oszczędzaniu, a rozsądnym wydawaniu pieniędzy żeby plus z minusem się bilansował.
UsuńPozdrawiam
No tylko mi zarzuć brak rozsądku w wydawaniu pieniędzy. Ja tam wydaję rozsądnie i się bilansuje na zero , czasami nawet jest to -0 . Hanula,
UsuńPS Wow! to u mnie słabiutko z tym związkiem, słabiutko . Chyba że zastosuję teorię względności tzn. każdy mierzy względem siebie i ocenia napięcia i natężenia uczuć. Ha!
Ha
UsuńNic nikomu nie zarzucam
Kocham wszystkich ludzi
Pozdrawiam
A ja tam dusigroszem nie jestem. Mój mążtwierdzi, że niestety i czasami przywołuje mnie do porządku;)
OdpowiedzUsuńI działa to przywoływanie?
UsuńPozdrawiam
A z serkami , jak z budyniem, wszystkie są naturalne śmietankowe, tylko niektóre są bardziej waniliowe.Hanula
OdpowiedzUsuńNiby racja
UsuńTu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). Jak to było w starym dowcipie opartym na wierszu Majakowskiego - Myślimy Lenin - Mówimy Partia, Myślimy Partia - Mówimy Lenin. I tak już od pół wieku co innego myślimy a co innego mówimy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
Kto teraz takie wiersze pisze?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pisaliby, gdyby było zamówienie...
UsuńNo no, w naszym przypadku to nawet kartka nie pomaga, i tak się zdarza, że np. jak napiszę woda mineralna, to mąż kupi niegazowaną 1,5 litrową, choć od kilku lat kupujemy tylko i wyłącznie 0,5 gazowaną ;) Bo nie napisałam precyzyjnie! :D
OdpowiedzUsuńCzy kłótnie pokazują, że wciąż nam zależy? Wydaje mi się, iż są lepsze sposoby na udowodnienie tego :) Po kłótni nie koniecznie mam ochotę na seks, a co dopiero na lepszy, może Starowicz patrzy z punktu widzenia faceta - ot, spłynie jak po kaczce i lecimy dalej...? Myślę, że kobiety mają w naturze nieco więcej "refleksyjności", "roztrząsania", jak kto tam woli to nazwać ;)
A kto za mnie kupi dobrze?
UsuńNie mam alternatywy, więc lepiej raz a dobrze.
Pozdrawiam
Niestety w tym wypadku mąż miał rację - gazowana jest niezdrowa, a w większej butli taniej wychodzi. A w ogóle, to podobno mamy w Polsce tak dobrą wodę w wodociągach, że nie warto kupować butelkowanej...
UsuńLizawieta - w Mąż nie miał racji, bo sam nie pije niegazowanej - ot, z przekory kupił i to był tylko przykład, podobnie jest ze śmietaną (tak wiem, jogurt zdrowszy), bułkami, czy mąką.
UsuńW większej butli wychodzi taniej jeśli ktoś ma większą rodzinę lub dużo pije - u nas gaz zdąży uciec.
Poza tym - do naleśników się daje gazowaną, by były bardziej puszyste - wodociąg tego nie załatwi. Zresztą - nie wiem, w której części Polski mieszkasz, ale w mojej jest wieczny kamień, chlor (czasem jest wręcz biaława) lub przy częstym remontowym zakręcaniu gdzieś w budynku - rdzawa.
Dziękuję.
-A co za problem dodać cukru waniliowego do śmietankowego serka? (Nawet jeśli on się właściwie nazywa "wanilinowy", ciekawe dla czego...)
OdpowiedzUsuń- To Wy nie sortujecie śmieci?!
A co da sortowanie śmieci, jeśli potem wszystko i tak trafia do jednego zbiornika śmieciary? :D
UsuńNie wiem jak u Antoniego, ale u nas tak jest.
W życiu lubimy udowadniać swoje racje, może lżej nam po tym..
OdpowiedzUsuńMogę segregować, a potem wszystko wrzucić do jednego osiedlowego pojemnika
Lubię prace które maja jakiś sens
Pozdrawiam
Jako Krakauer z krwi, kości i sernika wiedeńskiego uważam się za autorytet w tej mierze konsumpcyjny:) i dodać sobie pozwolę, że laska wanilii na przysłowiową czarną godzinę w domu trzymana wszelki problem z niewłaściwym rzekomo serkiem by z punktu usunęła:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
A więc laska była i kłopoty usunęła. Ja zaś udowodniłem że zakup był właściwy
UsuńPozdrawiam