Przez ostatnie dwa dni czułem się
tak, jakbym mieszkał na lotnisku i jednocześnie cofnął się w
czasie o jakieś pięćdziesiąt lat. Już w piątek po południu
gdy wracałem do domu z zakupami, przeleciał mi nad głową mały
samolocik. Początkowo myślałem, że to z wysiłku. Targałem
właśnie dwie solidne torby, wypełnione wszelkim dobrem, w postaci
jak to mówią spożywki i chemii gospodarczej. Żona dała mi
tradycyjnie kartkę z wykazem niezbędnych rzeczy, a ja odhaczając z
listy, wszystko co tam było zapisane kupiłem. Może z wyjątkiem
błonnika, ponieważ nie potrafiłem rozszyfrować hasłowego wpisu.
Cały czas wychodził mi tonik. A tu z kolei nie wiedziałem, czy
chodzi o ten do twarzy czy ten do whisky?. Ponieważ kupiłem
wcześniej czerwone wytrawne, odpuściłem sobie ten tonik.
No więc dźwigam te torby z ziemi,
przyjmuję wyprostowaną postawę, robię dwa kroki i widzę ten
czerwony samolocik. Czerwony? Myślałem, że to krew zalewa mi oczy
z wysiłku, ale zaraz przypomniałem sobie, że to kolejny
małopolski piknik lotniczy.
Kiedy mijałem drugie piętro
przypomniałem już sobie więcej rzeczy. Widocznie mój umysł,
podpowiadał mi te szare i mocno szare uczynki, aby jakąś
pokutą usprawiedliwić to dźwiganie ponad miarę.
Żona radzi abym nosił na raty, dwa
lub trzy razy. Nie chce mi się tyle razy ganiać w te i drugą
stronę.
Najbardziej lubię w tej sytuacji,
kiedy żona przegląda zawartość torby, a ja próbuje złapać
głęboki oddech, to charakterystyczne pytanie?
- A czegoś słodkiego nie kupiłeś?
- Nie było na liście - mówię i
wyciągam z kieszeni kartę, na której skreśliłem wszystkie
zakupione rzeczy. Z wyjątkiem tego błonnika pomylonego z tonikiem,
wszystko pracowicie skreślone.
- Myślałam, że się domyślisz.
Zabawa w domyślanie, to chyba
najbardziej ulubiona damska gra. Panie lubią w to grać, ponieważ
zawsze wygrywają. Ja też lubię grać w to w co wygrywam.
Ponieważ z góry znałem wynik, nie
emocjonowałem się za bardzo, szczególnie że przeciągnąłem
zakupy i po złapaniu tchu wcisnąłem korkociąg do korka.
- O korek z prawdziwego korka –
zauważyłem.
A w sobotę padał deszcz. Z ewolucji
i akrobacji wyszły nici. I targały mną takie sprzeczne emocje.
Po pierwsze, w kolejna rocznicę
pierwszego września, nie musiałem oglądać w TV scen utrwalonych przez
wojennych operatorów, na zmianę z pikującymi samolotami za oknem. Wpływa to na mnie trochę stresująco. Taka odmiana empatii dla
historii. Zaraz jednak moje zrozumienie stawało po stronie
uczestników pikniku. Szkoda przecież tego święta prawdziwych zapaleńców.
I tak na zmianę. Jakaś taka niezdecydowana ta moja empatia.
Zaryzykuję nawet powiedzenie, że
niezdecydowana jak moja teściowa.
Teściowa gra w naszym codziennym życiu
swoją rolę. My zaplanowaliśmy dla niej rolę małą.
Ale i mała rola i nawet niema, jak
pamiętna Ludwika Solskiego jako Starego wiarusa w Warszawiance,
potrafi przejść do historii.
Niestety na rolę niemą teściowa nie
da się namówić. Ba, nie odpowiada jej nawet rola mało mówiąca.
Kiedy zrozumiała, że jej głos jest
istotny, już poleruje czaszkę do hamletowskiego monologu.
Oczywiście nie swoją, mam na myśli
czachę biednego Jorika.
I tak wyjdzie na nasze, będzie tylko
trochę trudniej.
Ale łatwiej to ja już ponoć miałem
Od pokoleń rodzi się pewnie to samo
pytanie.
Dlaczego z wiekiem tak trudno o
rozsądne kompromisy?
Nie wiem, ale będę wiedział za parę
lat, na własnym przykładzie.
Póki co, Marek Kondrat z udziałem
paru osób pokazuje w reklamach pewnego banku, że układy z rodziną
zawierają w sobie ładunek wysokich i nieprzewidywalnych kosztów.
Cześć Antoni. Ogólnie to nie lubię reklam, ale ta z Kondratem jest rewelacyjna. Samo życie po prostu. Pozdrawiam, Jerry_W54
OdpowiedzUsuńBo to szczera prawda. W tym naszym katolickim kraju zupełnie nie pamięta się o słowach z Biblii - jeżeli czynisz dobroć, niechaj Twoja lewica nie wie co czyni prawica.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
z kartką na zakupy sama chodzę, ale siatek nie dżwigam bo mam dwukółkę. U mnie kilka dni temu też tak latały samoloty. Niby do lotniak jest niedaleko ale tych pasażerskich raczej u mnie nie słychać. Musiała być jakaś parada.
UsuńMiłego dnia
Stan emocjonalny związany z lataniem/cudzym/ rozumiem, 10 lat w pobliżu lotniska wystarczy, aby czuć dyskomfort na myśl o pikniku lotniczym. Teściowa dochodząca/sic!/ jeszcze ujdzie, gorzej jak gra pierwsze skrzypce w domu, który z konieczności musisz z nią dzielić. U Ciebie nie jest chyba jeszcze tak źle. Cóż, czasami zdarzają się role , nie do końca dobrze obsadzone lub napisane.Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńPo 10 latach przy lotnisku to nawet super boeing nie straszny.
UsuńLudzie mają jednak niesamowitą zdolność adaptacji.
Życzmy sobie aby nie wypaść ze swojej roli.
Pozdrawiam
Tak, te scenki są rzeczywiście świetne, zwłaszcza "Zygi" przerysowane, ale prawdziwe. Gra w domyśl się jest faktycznie przyjemna, wbrew pozorom zwłaszcza, kiedy wygrywa partner i się domyśla. Zazdroszcze szanownej małżonce męża wyposarzonego w umiejętność robienia zakupów. Mój jak ma drukowanymi napisane OTRĘBY PSZENNE, to nie kupi, a przy BATON MUESLI dzwoni jakie ma kupić te płatki...achhh
OdpowiedzUsuńWymuszone przez życie te zdolności co nieco, ale są
UsuńPozdrawiam
Ta... to jedna z lepszych reklam. Mnie jednak ostatnio pasjonuje zupełnie inna, zupełnie nieapropo; żyrafa skubiąca tęczę i dająca tęczowe cukierki zamiast mleka;D
OdpowiedzUsuńTakie rozśmieszające cukierki. Widziałem
UsuńAle nie zapamiętałem czego to reklama, to chyba nie dobrze.Dla produktu oczywiście
Pozdrawiam
Skittlesów- właśnie tych cukierków, które ona daje.
UsuńNo tak proste skojarzenie.
UsuńDziękuje
Chybam nareście zaległości nadgonił:) Kolejnych wspólnych doznań dostrzegam, bo i nad mojem latały domostwem, a względem zakupów nieskromnie pozwolę sobie jeden z moich dawniejszych polecić tekstów:
OdpowiedzUsuńhttp://wachmistrz.blog.onet.pl/Operacja-Market-poradnik-dla-m,2,ID264522996,n
Kłaniam nisko:)
Podziwiam za wytwałość w czytaniu tych tekstów, a już pod wskazany adres swoje kroki kieruję.
UsuńPozdrawiam
Zawstydziłam się... chyba jestem jedyną osobą krytykującą chwalone tu reklamy. Muszę się nad sobą zastanowić.
OdpowiedzUsuńMoże nie miałaś takich doświadczeń. Gratuluje w takim układzie.
OdpowiedzUsuńJa miałem, więc kumam , jak to się mówi.
Pozdrawiam