No
i zrobiło się gorąco. Jak dla mnie za gorąco.
Jeszcze
w sobotę, kiedy goliłem podkaszarka skarpę pod domem, podzieliłem
się z żoną spostrzeżeniem o nadciągającej jesieni. Temperatura
pozwoli żyć, słońce nie dopieka, a co chwilę wpada się twarzą
w małe siatki pajęczyn. Babie lato niechybnie oznacza nadchodzący
koniec brykania. I te chłodne noce. Co prawda, w myśl przysłowia
zaczynają się od świętej Hanki, ale teraz jakby czuję to
bardziej. Okno tylko uchylone, a i tak nocny chłód wdziera się
wszędzie. Może to wszystko spowodowane jest tym, że większość
czasu dom stoi niezamieszkały, a więc zachowuje ten swój
specyficzny, własny chłód.
Niedziela
zniszczyła moja teorię o końcu lata, a początkowe dni tygodnia
starły ją w pył. Znowu otwarte na przestrzał okna, znowu problem
z zasypianiem w parne i bezwietrzne noce. W taki czas, kiedy mrok
wypełnia pokój, miota się człowiek we własnej bezsilności.
Próbuje zasnąć bo nie ma innej alternatywy, gdy rano trzeba iść
do pracy.
Moja
żona, jak każda zaradna i gospodarna kobieta, z powodu bezsenności
opracowała plan sprzątania domu. Na pierwszy ogień poszły
oczywiście okna i firanki.
Okna
umyte lśniły w słońcu, a firanki wirowały się w pralce gdy
zasiadłem do obiadu. Z powodu zużytych łożysk, jazgot dochodzący
z łazienki był większy niż dźwięk startującego samolotu
sportowego na lotnisku w Nowym Targu.
-
Przecież były zmieniane dopiero ze trzy miesiące temu –
stwierdził nasz mechanik od AGD.
-
Pan nie zna mojej żony. Pranie to jedna z jej pasji.
Nie
lubię okien bez firanek, nie lubię też, o czym już pisałem,
jeżeli są nierówno zasunięte.
-
Kiedy Młody rozwiesi firanki? – spytałem dla podtrzymania
konwersacji.
-
Przecież masz firankofobię - stwierdziła żona – tak nie jest
lepiej?
-
Mam - odpowiedziałem - i muszę ją pielęgnować. Widział kto,
żeby pozbyć się natręctw tak z dnia na dzień? Chyba tylko w
obliczu cudu, a na cud się nie zanosi.
Kończyłem
właśnie kawałek tarty z jabłkami i doświadczana w związku z tym
przyjemność skierowała mnie w świat fantazji.
-
To i tak dobrze, że drażnią mnie tylko firanki. Wyobraź sobie,
czytałem właśnie, że pół procent mężczyzn cierpi na
ityfallofobię, czyli strach przed wzwodem własnego penisa, zaś
około 2 proc. mężczyzn cierpi na eurotofobię, czyli strach przed
waginą.
Gdy
tak sobie o tym pomyślę, wychodzi na to, że te moje firany są jak
błogosławieństwo.
Gdzieś
tam w pokoju Młodego skończyła sączyć się z głośników
klubowa muzyka i zapanowała względna cisza. Zaraz też pojawił
się i sam Młody, rozpoczynając inwentaryzację lodówki.
Minęła
już dłuższa chwila tego wietrzenia, ponieważ włączył się
ostrzegawczy brzęczyk. Młody dalej nie mógł się zdecydować.
-
Po takim czasie to z pewnością zapamiętałbym wszystkie produkty z
lodówki – zauważyłem
-
Bo Ty jesteś genialny – stwierdził z przekąsem Młody
Wyciągnął
ze środka owocowy jogurt. Zamknął potem demonstracyjnie drzwi
lodówki i obrócił się na pięcie.
-
Ty nie masz jakiejś fobii z tym prądem i gazem? - spytał na
odchodnym, nie czekając na moją odpowiedź
-
To się nie nazywa fobia, to się nazywa oszczędność. A
oszczędność to pozytywna cecha, nie schorzenie.
-
Gorąco, wszyscy są rozdrażnieni - powiedziała z matczyną
miłością i zrozumieniem żona.
-
A ja jakoś się trzymam – zauważyłem – nawet w upał.
-
Młody już powiedział, że jesteś genialny. Ja dodam, że i
idealny.
Ponieważ
jestem starym wróblem by złapać się na przysłowiowe plewy.
Pochlebstwa podszyte ironią wyczuwam od razu.
Ale
w końcu rodzina to miejsce gdzie swoje ujście znajdują emocje. Te
dobre i te niekoniecznie dobre.
A
wszystko trzeba przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. I z
uśmiechem, choćby miał być ironiczny.
Wieczorem,
przy małym kieliszku chłodzonego wina podzieliłem się z żoną
pewnym spostrzeżeniem.
CKM
z którego zapożyczyłem te procentowe dane podaje dwie ciekawe
informacje.
Pierwsza
to ta, że kobiety kochające się w ciepłych skarpetkach, z reguły
szybciej osiągają orgazm.
Wychodzi
na to, że najlepsze i najszybsze orgazmy osiąga kobieta w
szpilkach, ubranych na ciepłe frotowe skarpety. Tylko wtedy trudno w
ogóle o seks. Znajdźcie faceta którego zakręci taki zestaw, a
nie będzie się zasłaniał chociażby którąś z wyżej
wspomnianych fobii. Nawet firankową.
w zasadzie myś okien nie powinnam. Zdążę umyć a już pada deszcz. No i na plaster taka robota.
OdpowiedzUsuńMożesz być Muzą ogrodników. Proszą przynosząc datek, a Ty myjesz i jest deszcz. Jakie to pozytywne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
pozytywny z tego jest datek hi hi hi hi
Usuńsłodyczy szuka, jeśli stoi przed otwartą lodówką to tak naprawdę nie jest głodny tylko ma ochotę na coś słodkiego. Wymądrzała się
OdpowiedzUsuńee tu nie ma podpisu pod tylko nad i mi nie wyszło z tym wymądrzaniem:(
OdpowiedzUsuńIntencję zrozumiałem. Spoko jak mówi Młody
UsuńPozdrawiam
Maruda no. Jak to jest z tą rzekomą firankofobią? Dlaczego podtrzymujesz takowe przekonanie w rodzinie,skoro odczucia masz akurat odwrotne? Chyba, że narodziła się, gdy sam miałeś je wieszać?:D
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu o tym pisałem. Zawsze musi być idealnie równo rozłożona w innym przypadku wstanę nawet w środku nocy by ją wyrównać. Może z ta fobią to żart, ale to upodobanie do wojskowego porządku firanki jest kłopotliwe.
Usuńo tych skarpetkach to bzdura!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:)
OdpowiedzUsuńJa wiem z kolei że facetowi w skarpetkach nie wypada.
UsuńPozdrawiam
Lubię okna bez firanek ale tylko świeżo umyte. Mycia okien nie lubię toteż wieszam;)
OdpowiedzUsuńU nas są i czyste i z firanką
OdpowiedzUsuńJa pilnuję by była równo zasunięta.
Pozdrawiam
Oj tam... co znaczą firanki czy nawet fobia wobec tego wesołego i nawet z pointą, dialogu ? Cud - miód!
OdpowiedzUsuńMój znajomy mówił - cud, miód i malina
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzedni dialog. Nawet szpilki w skarpetach czy ciepłe skarpety w szpilkach nie przebiją takiego dialogu.
A firanki wieszam zamiast mycia okien. Gdy umyję, zdejmuję firanki :)
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawa koncepcja
UsuńPozdrawiam
Rozbawiłeś mnie, a nawet nieco przestraszyłeś bogactwem męskich fobii. Ale popatrz jak ten świat jest dziwnie skonstruowany, to co jednych cieszy, innych napawa lękiem. Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałem wykaz takich popularnych fobii i powiem Ci że to czasami jest śmieszne częściej przerażające.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.oonet.pl). Jest takie stare przysłowie: oszczędzają bogaci nam też się opłaci.Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
To z PRL-u jeszcze z pewnością.
UsuńKiedyś na grillu widziałem jak gospodarz, posiadacz trzech wypasionych mercedesów z górnej półki, długo rozważał - czy te aluminiowe tacki spod karkówki można by jeszcze raz wykorzystać?
Tak więc oszczędnością i pracą ludzie się bogacą.
Pozdrawiam
Oczywiście pod wpływem Twojego opisu starałam się sobie wyobrazić siebie w zestawie: frotte plus wysoki obcas!
OdpowiedzUsuńMyślę, że o orgazmach mowy by nie było, bo bym padła na atak śmiechu :) Albo ON!
To prawda
OdpowiedzUsuńOj to prawda
Pozdrawiam
Wielce byłbym metodologii tych badań CKM-u ciekaw...:) Zaliżby w ciepłych skarpetach jakich czujników skryli? I na logikę to się rzecz kupy nie trzyma, bo owe skarpety jakie niedostatki z krążeniem sugerują, a bez ukrwienia tego co należy, to i rezultata chyba niepewne... Z czego jak rozumiem konkluzyja jedna pewna, że ogórki w pełni...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)