01 lipca 2013

Palec boży ?


Kiedyś powiedziałem, że jak tak dalej pójdzie to przyjdzie podpisywać listę obecności w kościele.
Wypowiedziałem się tak po rozmowie z katechetką mojego Młodszego. Rzecz działa się jeszcze w liceum, a osoba z która rozmawiałem nie dopuszczała do siebie innego niż oficjalne (czyli jej) podejście do tematu wiary.
Myliłem się bowiem technika idzie naprzód. Papier odchodzi do archiwum, teraz rządzi elektronika.
Jak czytam w wiadomościach, ciekawą metodę zastosował duchowny w Gryfowie Śląskim. Dzięki zamontowanemu na zakrystii czytnikowi linii papilarnych kontroluje, czy uczniowie gimnazjum zameldowali się na mszy.
Po co?
Po wejściu do kościoła gimnazjalista musi włożyć palec do czytnika. Zostawia w ten sposób dowód, że był na mszy. Ma też „odhaczyć się” przy wyjściu – aby nie było wątpliwości, że wytrwał pod ołtarzem do końca liturgii. Meldować ma się w ten sposób przez trzy lata przygotowań do bierzmowania, które odbywa się na koniec trzeciej klasy.
Metoda pozwala kontrolować nie tylko uczestnictwo w niedzielnej mszy, ale także na roratach, pierwszych piątkach czy w różańcu. Uczeń, który uzyska w sumie 200 obecności, będzie zwolniony z egzaminu przed sakramentem.
Już można zrobić zestawienie w Excelu, obliczyć średnią i pogrozić mailem.
Nie. Grożenie odbywa się z pewnością realnym pokiwaniem palcem na realnych lekcjach religii.
Poza tym wszystko się zgadza łącznie z siódmym miejscem po przecinku w obliczanej średniej.
Ponoć dzieciom metoda ta nie przeszkadza – jest nowoczesna i sprawniejsza niż tradycyjne stanie w kolejce po podpis księdza.
Rodzicom, którzy są zwolennikami dyscypliny też to nie przeszkadza.
W końcu przykładanie palca do czytnika jest dobrowolne.
Dobrowolny jest też ponoć wybór pomiędzy religią a etyką. Jak to wygląda w praktyce wiemy wszyscy.
Przy stosowaniu takiej techniki z pewnością można by policzyć znacznie więcej, dlaczegóż więc w innych sprawach hierarchowie kościelni używają liczb szacunkowych?
Pomijam sprawę tak zwanej prywatności. Wszystkim gimnazjalistom zostały pobrane odciski palców, a więc musi być jakaś baza porównawcza.
Poza tym jak uważają niektórzy rodzice, metoda przywodzi na myśl praktyki policji minionego ustroju.
Sprawa trafiła do GIODO i rzecznika praw obywatelskich. Zdaniem urzędników, zbieranie odcisków palców może naruszać przepisy dotyczące przechowywania danych.
Nie przypuszczam jednak, że jakiś urzędnik odważy się wziąć za bary z proboszczem.
Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie – pamiętam te zdania od dziecka, od kiedy ganiałem na lekcje religii do przykościelnej salki.
A kiedy w szkole średniej spadł zapał do wizyt na lekcjach religii i narodził się bunt nastolatka, mądry ksiądz organizował na przykład zespół muzyczny. Można było przecież cytować psalmy w rytm ostrej rockowej muzyki. Jako nieuzdolniony muzycznie, chodziłem do księdza katechety posłuchać płyt z muzyką Mikołaja Gomółki. Być może gdyby nie ten ksiądz nie miałbym do tego okazji. Przypominam, że nie było wtedy Youtuba.
Można było więc podjeść do tego młodzieńczego buntu w sposób mądry.
Różnie bywało, ale jakiś sentyment do tamtych czasów pozostał.
Wobec coraz powszechniejszego stosowania przymusu młodzież zdaje się i do tej kwestii przykłada metodę trzech „zet”. Zakuć zdać i zapomnieć.
A o ile ja się na tym znam, nie o to chodzi. Ale to nie ja kończyłem seminarium i moja wiedzy jest prymitywna, wypływa z głębi serca.

14 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt01 lipca, 2013 08:54

    To epokowy pomysł. Na miarę czasów. Z tym, że można go chyba nieco ulepszyć.
    Każdy młody człowiek dostałby bransoletkę (najlepiej ze stali stopowej albo tytanową, żeby nie mógł zdjąć lub - nie daj Pan Bóg - zniszczyć). Dzięki wbudowanej elektronice byłby widoczny dla układu śledzącego, dostępnego na ekranach rodziców, władz kościelnych i oświatowych. A dalej to już prosta automatyka. Obiekt powinien być w szkole / na roratach itp., a system wykazuje, że poszedł sobie na gorszące wagary? To, dla jego dobra, należałoby mu o obowiązkach przypomnieć. I trzask! jakiś elektrowstrząs z tej bransolety. Niech wie plugawiec! (Kłopot z tym, że trzeba by pilnować, aby każdego wieczoru ładować baterie).
    Ja jestem całym sercem za i tego proboszcza popieram. Nie ma się co posiłkować głupawym zaufaniem chrzescijańskim - lepiej jest kontrolować.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rodziców również zaobrączkować i monitorować!I prądem ich jak coś!

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Aż dziw, że w sypialniach kandydatów na nowożeńców nie instaluje się kamer monitorujących czystość narzeczeństwa :)))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czy i później się jeno do kalendarzyka stosują, i czy po bożemu, a nie po zbereźnemu...:)Oj, ciężka będzie wtedy posługa kapłańska...:) Wszystko przed nami... A ściślej przed tymi, co jak barany się temu podporządkować myślą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Widzę, że nie tylko światowe służby wywiadowcze nas ostatnio zaskakują, pomysł na śledzenie i przechowywanie danych osobowych, jakby co przydatnych potem do kartoteki przestępczej, bardzo postępowy. Tylko czy jeszcze w duchu chrześcijańskim?

    OdpowiedzUsuń
  4. niestety coraz częściej czyta się o takich praktykach, jak to się ma do wiary ? zaganiać do kościoła za sprawą bata i marchewki ?
    mnie sie to w głowie nie mieści....
    ale będąc w tym roku na Komunii w rodzinie słyszałam jak to przez cały rok rodzice i dzieci, sprzątali kościół, chodzili na wszystkie obrzędy pod groźbą... czy taki Sakrament ma sens ?
    a dziecko w domu jak najszybciej zdjęło kieckę... bo.... to tylko alba , nieładna itd....
    a przecież nasze pokoenie z radością dyskutowało na lekcjach religii, i to nie w szkole tylko trzeba było iść do salki...
    mądry ksiądz podsuwał temat.... wtedy liznełam fiozofię, etyke,,,bo w komunie było to zabronione....i pogłębiałam wiedzę później sama, bo wiedziałam gdzie czego szukać...
    a nie było netu, wikipedii .....

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż nie wierzę, że to możliwe. Dlaczego rodzice się na to godzą? Wszyscy zbaranieli?

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko jedyna! Filmy Hitchcocka to niewinne bajki przy tak doskonalej inwigilacji! Mysle, ze wkrotce dosiegnie palec bozy takich koscielnych urzednikow. Cale szczescie, ze nie spotkalam w zyciu takich proboszczow bo az sie boje na ta mysl!

    OdpowiedzUsuń
  7. A podobno powinna wystarczyć sama wiara i dobry przykład, a nie przymus... Mnie/ i wielu podobnym/ nie zniechęciła religia w sali przy kościele, a trzeba było iść od liceum jakieś dwa kilometry pieszo i szliśmy , nikt nas nie musiał zmuszać. Kościół psuje się od środka, a Nasz Polski w szczególności. Księża sami mnożą przykazania, których sami nie dochowują. Do wiary trzeba dorosnąć, albo ją sobie wymodlić...We mnie każda forma przymusu wywołuje falę buntu, a tak znowy wyjątkowa nie jestem.Pozdrawiam, Hanula

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się nie dziwię, że coraz częściej solidnie grzmi. Proporcjonalnie do takich wyczynów księżowskich. Niestety na razie tylko grzmi:(

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko. Nie wiedziałam o takich ekscesach :-) Nie wiem co napisać, ale jestem w szoku, że ktokolwiek wpadł na taki pomysł i zastanawia mnie ile takie coś kosztuje :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic dodać nie trzeba do tych Waszych komentarzy.
    Oburzające po prostu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Elektronika to fajna sprawa... Niedawno PRISM, teraz księżulo... zaś człowiek w ogóle to kreatywna istota... aż strach się bać, co jeszcze wymyśli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. A no własnie, w mojej dawnej parafii też były ogniska, nawet dyskoteki w salkach - za łby się brali, ale przynajmniej tego alkoholu mniej fruwało pod oknami, były wycieczki, orkiestra dęta małoletnia wojażująca po Europie, msze polowe na jeziorem i przełajowe krajoznawcze drogi krzyżowe... Jakoś na tyle atrakcyjnie, że młodzież sama szła. Choc to dla odmiany się starszym nie podobało, że zbyt awangardowo, a nie koscielnie.

    No cóż, ludzie są ponoć jak piasek - im bardziej się pięść zaciska, tym szybciej on ucieka bokami... A nasz naród szczególnie ucisku nie lubi :D

    OdpowiedzUsuń