Kiedy czytam prasę, zerkam na ekran
telewizora i w końcu przeglądam internet, zewsząd atakują mnie
złowrogie prognozy.
Za dwadzieścia lat skończy się na
tej planecie ropa naftowa, Gaz jest na wyczerpaniu, a łupki zniszczą
nasze środowisko. Popadam wtedy w lekką paranoję a dziki lęk
wykręca mi ręce. Czuję się jakbym miał wielką światową
klaustrofobię.
Chciałbym krzyczeć, że świat to za
mało, ale to w końcu tytuł jednego z poprzednich filmów o
Bondzie. Jamesie Bondzie. A żeby nie odczuć dla równowagi, że
kiedyś było lepiej i na czymś podeprzeć swoją rozchybotaną
psychikę, dowiaduję się, że mój guru był agentem bezpieki. Na
dobrą sprawę gdyby tak popatrzeć na listy agentów to każdy z nas
odszuka tam swoje nazwisko.
- Sztoż diełat? (co robić? - ros)
Sztoż diełat – chciałbym krzyczeć jak aktor grający Romea w
moskiewskim teatrze na widok trupa pięknej Julii.
Nie wiedziałem nawet, że takiem mnie
prostemu facetowi jak ja, dodatkowo ze wsi, z pomocą przyjdzie
psychoterapia
Dokładnie psychoterapia Gestalt. O
samej metodzie wiem niewiele, ale jej zasady mogą zastąpić nie
jeden łańcuszek posyłany od jednego do drugiego adresu mailowego.
Bo któż wymyśla te wszelkie metody
na spokój wewnętrzny i wieczną szczęśliwość?
Bierzemy jakiegoś filozofa i cyk,
kopiuj – wklej. Do tego zdjęcie ładnej laski nad morzem o
zachodzie słońca i gotowe. Na koniec groźba klątwy w stylu:
Pewna matka z Nowego Jorku nie rozesłała łańcuszka i już na
drugi dzień fotoradar zrobił jej zdjęcie.
Jest i marchewka. Pewna matka z Ochio
rozesłała dwadzieścia kopii łańcuszka do znajomych i już na
drugi dzień fotoradar nie zrobił jej zdjęcia. Zrobił na trzeci
dzień ale to już całkiem inna historia.
Tym razem psychoterapia stworzona
została przez niejakiego Fritza Perlsa. Zwał jak chciał byle
potrafiła wytłumaczyć i wyprostować nasze skrzywione
postrzeganie świata. Konkretnie moje skrzywione postrzeganie świata.
Biorę więc pierwsza zasadę
1. Żyj teraz. Zajmuj się tym, co jest
teraz, a nie przeszłością lub przyszłością.
I działa. Co mi tam łupki, ważniejsze
jest łupanie w krzyżu.
Teraz muszę przemyśleć sprawę
zakupów na jutro, bo należna pensja jakimś dziwnym trafem, po raz
kolejny spóźnia się z wizytą na moim koncie bankowym.
A przecież nie pojadę do Irlandii,
Anglii czy Holandii. To wobec wspomnianej terapii byłaby
łatwizna
2. Żyj tutaj. Dawaj sobie radę z tym,
co obecne, a nie z tym, czego nie ma.
Ja przecież potrafię wyobrazić sobie
zakupy u Harrodsa czy choćby w butikach galerii handlowych na
Złotych Tarasach. Ale to by było złamanie zasad
3. Przestań sobie wyobrażać.
Doświadczaj tego, co realne.
Pomyśleć, że jeszcze siedem lat
temu, wpływałem na pewien segment rynku budowlanego w tym regionie
kraju. Na moich cennikach wzorowali się inni. Bez stresu odwiedzałem
galerie handlowe, bez względu na to jak skomplikowaną nazwę
nosiły. Zastanawiam się czy to się jeszcze wróci?
4. Powstrzymaj niepotrzebne myślenie.
Raczej smakuj i spostrzegaj.
Smakuj. Niby w jaki sposób przy braku
pensji na koncie?
Mam się gapić jak na słynna
magdalenkę w cukierni, poszukując jednocześnie straconego czasu?
Nie, nie czasu straconego mam nie
szukać zgodnie z pierwszym punktem.
Muszę wyjaśnić z szefem, dlaczego
nie ma jeszcze mojej kasy na koncie. Według mojej oceny to powinna
tam być już pierwszego rano.
5. Raczej wyrażaj, zamiast
manipulować, wyjaśniać, oceniać czy osądzać.
Wyrażać? Co? Swoje niezadowolenie.
Teraz przyszły takie czasy, że
wyrażanie swojego dezinetersman, bez względu na to jak to się
pisze, może spowodować podobne uczucie ze strony aktualnego szefa.
Wtedy zdecydowanie trudniej będzie żyć w zgodzie z drugim punktem
terapii. Chociaż jak to mówią: koniec czegoś jest tylko
początkiem czegoś zupełnie innego. Tak też uważa z pewnością
terapia Gestalt podpowiadając żeby gorycz przyjmować bez popitki.
6. Poddawaj się nieprzyjemności i
bólowi dokładnie tak samo jak przyjemności. Nie ograniczaj swojej
świadomości.
Tak. Mam nieograniczoną świadomość
własnej sytuacji. Wiem, że mam do dupy.
O kurwa jak to boli. Fantastyczne
uczucie.
To jednak szef zadzwonił do mnie.
- Nie przesłałem ci jeszcze pensji w
tym miesiącu. Musisz wytrzymać kilka dni.
Ja może i muszę, ale czy coś musi
mój bank wysyłając mi esemesy z informacją, że kolejny cykliczny
przelew nie został wykonany?
7. Nie akceptuj żadnego innego "muszę"
i "powinienem" niż twoje własne.
Oczywiście. Podpuszczaj mnie dalej.
Wyjdę naładowany, narobię szumu podbudowany naukową teorią i
kto weźmie za to odpowiedzialność?
Kto? Naukowa terapia jest naukową
dlatego, że ma odpowiedź na wszelkie pytania.
8. Weź odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia i myśli.
8. Weź odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia i myśli.
Kiedy wywrócę już całe życie do
góry nogami i stanę się asertywnym bezrobotnym, co zaproponuje mi
owa terapia? Terapie z reguły są bardzo drogie i generalnie poza
refundacjami NFZ.
9. Poddaj się byciu takim, jaki
jesteś.
Tak. Czy wspominałem Wam, że zewsząd
atakują mnie złowrogie prognozy i czuję się z tym dość podle?.
Jakbym zatoczyło koło wokół własnej głupoty.
1. "Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było". Raz jest lepiej, raz gorzej, a sztuką jest wypracować sobie podejście filozoficzne. Mnie się, co prawda, niezbyt udaje, ale przecież innym może pójść na tym polu lepiej. Pewną pociechą może być też optymistyczna myśl, że zawsze może być gorzej (pesymiści jej zaprzeczają).
OdpowiedzUsuń2. Wiem, że to nieładne natręctwo, ale jednak zapraszam do pewnego starego tekstu mówiącego o bardzo specyficznym łańcuszku.Może rozbawi Cię choć na chwilę?
http://vulpian.blog.onet.pl/2004/03/12/zmusic-wlasnego-meza-do-zdrady/
Pozdrawiam
Żadne natręctwo dziękuję za link
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak rozśmieszyła mnie ta forma listu. Chciałem wpisać komentarz ale po kilku próbach znalazłem informację o powodach braku tej możliwości
UsuńPozdrawiam raz jeszcze.
W sytuacjach, kiedy honorarium mi się spóźnia na konto, ratuję się kartą kredytową. Byle potem mieć świadomość jej spłaty jak najszybciej, a najpóźniej w terminie.
OdpowiedzUsuńTo chyba trochę lepsza metoda od terapii. Jakiejkolwiek.
I zasady są prostsze :). Wypłacam tyle, ile chcę, jak nie spłacę w terminie, procent leci.
Jest jeszcze linia kredytowa na rachunku.
Ale podkreślam - to też wg mnie nie są najlepsze metody dla nieregularnych dochodów, ale jakieś są.
Linia kredytowa ma niewielkie oprocentowanie, jeśli uważam i spłacam szybko, koszt jest prawie niezauważalny.
W każdym razie pozdrawiam Cię, gdyż mnie już na dniach czekają podobne chwile - czyli oczekiwanie na honorarium, na które już dawno zarobiłam i na to, na które właśnie kończę zarabiać a dostanę ... może po 1,5 miesiąca, może po 2. Liczę na to, co zarobię w międzyczasie.
Z pełnym zrozumieniem pozdrawiam :)
Znam to proste rozwiązanie kredytowe.
UsuńJa tak bardziej o bezradności wywołanej przedłużaniem terminów.
Pozdrawiam
Zabrakło dziesiątego punktu? Ta lista wydaje się jakaś niekompletna. Wobec tego dodałabym na koniec po swojemu : nie dajmy się zwariować i zaufajmy rozsądkowi.
OdpowiedzUsuńDziewięć to dziewięć. Nie wymyślałem listy tylko skorzystałem z gotowej
UsuńPozdrawiam
Ja u po receptę, jak egoistą zostać, przyszłam :-)a tylko dotarło do mnie przypomnienie, ze rachunki do płacenia są - tu i teraz :-)
OdpowiedzUsuńA może egoistą trzeba się urodzić?
UsuńPozdrawiam
o to ostatnie zdanie jest najmadrzejsze......ja też sie tak czuję dlatego:
OdpowiedzUsuńprase czytam jedynie słuszną :)
nie mam telewizora
w necie czytam tylko ulubione blogi patrz http://moje-ponad50.blogspot.com/
itd... i lepiej spię nawet...
odnosnie Romea..
młodzież szkolna ogląda w teatrze sztukę, pada ze sceny słynne .. Sztoż diełat na widok trupa pięknej Julii.
i słychać głos z widowni....p@@@@@l póki ciepła....
sorry
Trzeba czytać i te nieprawomyślne ,żeby nie zwariować od poprawności. Pozdrawiam
UsuńA prognozy często się nie sprawdzają:) O! I na cóż Ci psycho- czy dycho- terapia? Hanula
OdpowiedzUsuńJako odtrutka na psychodramę. Przede wszystkim zaś tekst mnie ujął prostotą recept
UsuńTak , w prostocie siła, słowem - żyj tu i teraz, i nie marudź.Hanula
UsuńJa też trafiłem kiedyś na te przykazania i dołączyłem je do swojego sporego już zbiorku. Mam w nim przykazania L. Kołakowskiego, prof. Gadacza, Desideratę http://www.desiderata.pl/ wiersz Wincentego Pola i inne rozproszone podpowiedzi jak żyć. To wartościowy materiał do refleksji,ale raczej nie do wcielenia w życie, a zwłaszcza we własne życie.
OdpowiedzUsuńBędziemy więc czytać, zastanawiać się i żyć na miarę naszych możliwości.
Pozdrawiam
W natłoku wiedzy jak spada na nas z Internetu ja już przestałem zbierać to co mi się podoba lub daje do zastanowienia. W razie potrzeby znajdę w Google.
UsuńCo zaś do dezyderaty. Bardzo lubię często cytuję i zawsze byłem przekonany że tekst jest tak stary jak głosi opowieść. Nie zmienia to jednak mojego stosunku do tekstu.
Pozdrawiam
Dla poszerzenia mojego komentarza pozwolę sobie zaprosić do siebie: http://tatulowe.blog.onet.pl/2008/12/09/jak-zyc/
OdpowiedzUsuńW tekście jest wiersz Wincentego Pola, któremu nadałem roboczy tytuł " Przepis na życie???"
Dziękuję zajrzę
UsuńMam nadzieję na to, że pozostawisz komentarz pod tekstem, co?
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze są zawsze proste recepty.
Pozdrawiam serdecznie.
I proste rozwiązania
Usuń