Kiedyś
rozpisywałem się nad nad zaletami koloru ecru. Ponoć prawdziwy
facet nie wie jak taki kolor wygląda.
Wychodzi
na to, że i ja nie jestem prawdziwy, bo już wiem. Tak to wiedza
kastruje samozadowolenie.
Według
Nonsensopedii - ecru to jeden z kolorów nierozróżnialnych przez
mężczyzn. Trochę różowawy, trochę beżowawy, dosyć jasny.
Nadaje pomieszczeniom nutę romantyzmu (twierdzą tak wyłącznie
przedstawicielki płci pięknej). Przez fachowców od produkcji świec
nazywany zje....m białym.
Dla mężczyzn jest to doskonała alternatywa, gdy kobieta domaga się koloru na ścianie, a on wolałby jednak biały. Warto zgodzić się na „ecru”.
Dla mężczyzn jest to doskonała alternatywa, gdy kobieta domaga się koloru na ścianie, a on wolałby jednak biały. Warto zgodzić się na „ecru”.
O
tam ecru, grecka chałwa to jest to.
Małżeństwo
to sztuka kompromisu. Tego samego, którego tak obawiał się
Napoleon. Ja, pomimo obaw Małego Cesarza praktykuję go i mam
pewność, że nie zemrę na Świętej Helenie. Jakkolwiek by to
zabrzmiało.
O
cóż więc chodzi z tym zgniłym dla jednych i cudnym dla drugich
kompromisem?
Nie
kłócę się o kolory. Przed remontem przynoszę katalog z dwóch
trzech wytwórni i zostawiam żonie. Ona przegląda, toczy ze sobą
wewnętrzną walkę, a na koniec decyduje się na najbardziej
odpowiedni. Tym razem najbardziej odpowiednia do jej pokoju okazała
się owa chałwa.
Bez
mrugnięcia powieką kupiłem i w sobotę z rana przystąpiłem do
mozolnego przykrywania jakiejś słonecznikowej żółci, która dość
powszechnie gościła w naszym nowym domu. Tak też to nawet
podsumował to Młody
-
Widzę, że trwa akcja usuwania żółci z domu.
Ja
tam do żółci nic nie mam, zwłaszcza dla północnych pokoi.
Dodają im ciepła i radości, ale niech tam chałwę też lubię i
też daje mi mnóstwo frajdy. Podwójne malowanie przykryło w końcu
słoneczne refleksy. Pokój stał się jasny, czysty i co ważne,
zanikł ten obecny poprzednio zapach dymu tytoniowego. Poprzednia
właścicielka należała do zagorzałych wyznawców nikotyny.
Póki
byłem jeszcze na chodzie, a z pokoju wyniosłem wszystkie
siedemnaście toreb i waliz z ubraniami, wybrałem się na zakupy.
Namówiłem
Młodego do roli kierowcy i starłszy jedynie z wierzchu ślady po
farbie z rąk, chciałem kupić płytę meblową.
Postanowiłem
bowiem, że sam zrobię szafę wnękową. To w końcu żadna
filozofia. Wszystko miałem narysowane i zmierzone.
Niestety
majsterkowanie w takiej skali nie jest chyba popularne, ponieważ w
pierwszym markecie był tylko jeden kolor, mianowicie calvados. Ja
zdecydowałem się na wnętrze w kolorze białym, a jednie drzwi
przesuwne zgodnie z życzeniem żony (kompromis).
W
kolejnym markecie postanowiono pozamieniać towary na półkach. To
chyba efekt zapatrzenia na markety spożywcze, które z uwielbieniem
robią klientów w bambuko licząc, że zdezorientowany kupi więcej.
To jest chyba bez sensu, ponieważ jeżeli chcę kupić płytę
meblową, to nie kupię w zamian bojlera elektrycznego. Chyba, że
tylko ja mam takie żelazne zasady kupowania, ściśle według planu.
Okazało się, że przy przenoszeniu piły w inne miejsce wszystko
rozmontowano i montaż planowany jest na szesnastego. W kolejnym jak
mi się wydawało pewniaku tabliczka informowała, że awaria piły
zaplanowana jest do ostatniego stycznia. Dopiero w czwartym, trafiłem
i na płytę i na działająca piłę. Ustawiłem się karnie w
kolejce i czekałem na możliwość przestawienia swojej linii cięć.
Sądząc po kolejce z tym domowym majsterkowaniem nie jest chyba tak
źle. Podejrzewam że łatwiej wybudować budowlany market niż
czuwać nad jego właściwym zaopatrzeniem.
Przy
okazji dokupiłem łączniki, drążki na wieszaki i wykończenia
płyt. Do domu wróciłem późnym wieczorem.
Następnego
dnia, od rana zabrałem się za montaż. Co prawda trochę musiałem
sam siebie przekonywać bo w nocy dały znać o sobie krzyże, ale po
przełamaniu pierwszych oporów jakoś poszło.
Już
na piętnastą oddałem do dyspozycji żony, zmontowane wnętrze
szafy wnękowej.
Spojrzała
i podziękowała mi w charakterystyczny kobiecy sposób
-
Myślałam, że będzie większa.
-
Kochanie, logika budowlana jest jedna i nie da się zrobić
trzymetrowej szafy na dwumetrowej przestrzeni.
Do
kompletu zwiesiłem jeszcze półki na ścianie w spiżarni. Kazałem
je przezornie dociąć poprzedniego dnia. Dzięki temu trochę pudeł
powędrowało na regał, pozwalając w miarę swobodnie dojść do
dżemów z dyni. W końcu zawekowaliśmy ponad szesnaście kilo tej
pomarańczowej masy i kiedyś trzeba by to zużyć.
Koło
osiemnastej trzydzieści zapadłem się w fotel przed telewizorem.
Nie żeby zaraz oglądać telewizję, ale żeby złapać głębszy
oddech.
-
Jak to dobrze Kochanie, że jutro już poniedziałek. Coś tam sobie
odpocznę w pracy. Przy tym tempie wyzionąłbym ducha do czwartku.
Jeszcze
tylko osobiste porządki i koniec pracowitego weekendu. Jedynego
czasu w którym mogę zrobić coś z tej długiej listy opracowanej
wspólnie z żoną.
W
poniedziałek zadzwoniła teściowa. Zapytała czy nie chcę iść w
kierunku zabudowy meblowej, bo ponoć poszło mi to całkiem
sprawnie.
Coś
tam się jeszcze pamięta z młodości – odpowiedziałem skromnie.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWiesz co, Antoni? Ty jesteś po prostu... skarb. I tyle w temacie "greckiej chałwy".
Pozdrawiam serdecznie.
Pamiętam że jesteś miłośniczka chałwy.
UsuńPozdrawiam
Niektóre kobiety muszą same malować mieszkanie i czasem czynić to pod nieobecność męża, bo nie dość, że nie pomaluje, to jeszcze zniechęca i remont odkłada w nieskończoność. A jak już jest czyściutko i pięknie, to opiernicza, że bez niego remont się odbył.
UsuńChałwa... nie chałwa...Jesteś Skarbem, Antoni. I o! I już!
Już Twoje wszechstronne wykorzystanie prezerwatywy mnie oczarowało, a Ty jeszcze rozpoznajesz ecru...Może jeszcze ivory nie jest Ci obcy? Mówię Ci Miszczu, bez dwóch zdań. Hanula
OdpowiedzUsuńIvory czyli kość słoniowa? Jak jasne klawisze starego fortepianu.
UsuńAle nie będę się popisywał to wiedza z internetu, a moje jest tylko to porównanie do fortepianu.
Pozdrawiam
O! Nie tylko Miszcz, ale i Wirtuoz... na dodatek taki i forte , i piano jednocześnie. Pozdrawiam,Hanula
Usuńno to złota rączka z ciebie.... przwdziwy Skarb.... i do tego zgodny :)))
OdpowiedzUsuńa pokażesz tę chałwę ? bo ja znam chałwę waniliową o smaku czekoladowym... hi hi tak pisało na etykiecie.....
pomyślności w dalszym montowaniu
Z tą zgodnością różnie bywa, czasem sam się sobie dziwię bo generalnie lubię dominować.
UsuńTylko czasami potrafię nad tym zapanować.
Pozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku. blog.onet.pl) No i teściowa ma rację - na zabudowie meblowej zarabiałbyś prawdziwe kokosy. Ale skoro to przygrwyka to brawo, ty w ogóle masz smykałkę do prac ręcznych - pamiętam jak mi błyskawicznie założyłeś sejf.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
W tej chwili jest duża konkurencja. Ja już jestem za stary na zmianę sposobu życia.
UsuńChyba, że wygram krocie to z przyjemnością zostanę rentierem.
Pozdrawiam
Na dobrą sprawę do dziś nie jestem pewna czym się rózni ecru od beżu, kremu, czy brzoskwini :D Odcieniami, ale ile "cukru w cukrze"? :D
OdpowiedzUsuńTo chyba pytanie nie jest skierowane do mężczyzny.
UsuńPozdrawiam więc tylko seredcznie
O, matko! W jeden dzień: malowanie, zakupy i montaż szafy? Nie uwierzę!
OdpowiedzUsuńSzafę montowałem następnego dnia. Moja doba ma tyle samo godzin co u wszystkich.
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńJa też się nie kłócę o kolory. Ale nie z powodu skłonności do kompromisu, ale że wszelka dyskusja skończyłaby sie jak u Mickiewicza:
/Czując skonu paraliże,
I na odpowiedź palcami,
Jakby dwiema nożycami,
Mężowi pod nosem strzyże/.
A byłoby gdzie topić. Rzeka w pobliżu. Ale po co. Na szczęście moja Pani nie wpada na pomysł aby np. pokój dzienny wymalować na amarantowo w zielone półksiężycki (widziałem coś takiego u kolegi). A jeżeli chodzi o chwalenie za dobrze wykonana pracę to też się nie wysila. Co innego jeżeli usługę wykona pan Stasiu, pan Józiu czy inny Kaziu. Wtedy sowicie płacąc nie może się nachwalić. Czyżby praca nie zapłacona z zasady była bezwartościowa? Pozdrawiam, JerryW_54
Mądrość życiowa przychodzi z wiekiem.Prawda?
UsuńPozdrawiam
Szafy wnękowe - podziwiam umiejętności. Mam dwie takie stare i do przebudowy.
OdpowiedzUsuńChętnie zrobiłabym według własnego widzimisię, ale nie wiem, czy sama dam radę. Pewnie jak zwykle skończy się na wynajęciu fachowca, a tak w ogóle jako że są inne szafy, te poczekają na lepsze czasy :)
Prace domowe faktycznie często są bardziej wyczerpujące od pracy zawodowej!
pozdrowienia serdeczne!
Kto jak kto ale Ty jesteś fachowcem od prac remontowo - domowych.Podziwiam
Usuńi Pozdrawiam oczywiście
Pan Antoni to człowiek orkiestra - zdąży wszystko zrobić w jeden dzień. :) Koniecznie dam do przeczytania memu mężowi, żeby uruchomic w nim wyrzuty sumienia, wobec rzeczy, które trwają nieskończone w naszym domu.
OdpowiedzUsuńKolor chałwowy - bardzo smakowicie brzmi i na pewno ładnie wyglada, podzielam gust szanownej małzonki. Co do nazewnictwa, to mój pierworodny ma na ten temat swoja teorię. jako, ze panowie w wiekszości w mniejszym lub większym stopniu to daltoniści ( przepraszam panów, którzy poczuja się urażeni takim uogólnieniem), znowu wszystkiemu winne sa kobiety. Dla mężczyzny niebieski - to niebieski, a nie chabrowy, kobaltowy, błękitny. Itd.
Właśnie w ten sposób straciłem kilku znajomych za to że dawano mnie za wzór.
UsuńCo do daltonizmu to masz rację. Dolegliwość ta atakuje prawie wyłącznie mężczyzn.
Dlatego wystarczy nam sześć może osiem podstawowych kolorów.
Pozdrawiam