Tekst inspirowany
Główny bohater Filip Mosz kręci filmy dokumentalne, sprzeczne z propagandą władz. Przez to naraża bohaterów swoich filmów na kłopoty i zwolnienia.
Był to bowiem czas kiedy prawda jako taka nie była istotna. Istotna była propaganda, ona to naginała życie tak aby pasowało do rozstawu szerokich torów, wiodących do ustroju największej szczęśliwości.
Prawda? Co tam prawda, jeżeli nawet moralność nosiła dopisek - socjalistyczna.
Jak się chce być szczęśliwym to trzeba coś poświęcić. Czasem to jest przyjaźń, czasem rodzina, a czasem tylko prawda. To były ofiary, albo koszty tej podróży do szczęścia.
W finale jest taka scena, kiedy Naczelnik miasta tłumaczy, dlaczego utrzymuje cegielnię, chociaż w tej już dawno skończył się surowiec. Filmowiec wysmażył i wysłał już do Warszawy, kolejny dokument obnażający taki proceder. Naczelnik cierpliwie tłumaczy, że z tych centralnie przydzielanych pieniędzy, utrzymuje służby oczyszczania i odśnieżania miasta, dając pracę jakiejś tam liczbie osób z byłej fabryki.
- Komu potrzebna jest taka prawda? - pyta retorycznie urzędnik.
Odpowiedź nie jest jednak taka znowu jednoznaczna. Główny bohater grany przez Jerzego Stuhra, pędzi po tej rozmowie na pocztę, wycofuje przesyłkę i prześwietla materiał.
Wywołuje tym wściekłość swojego kolegi i współpracownika, który posądza go o zdradę ideałów.
Kto jak kto, ale Krzysztof Kieślowski autorytetem moralnym był i poprzez swoje filmy jest nim nadal. A jednak zadał sobie to pytanie – Czy prawda zawsze czyni szczęśliwym?
Czasem warto je sobie zadać, bez względu na to jak obrazoburczo zabrzmi ta propozycja.
A propos prawdy.
Jedna z tegorocznych celebritos, której imienia ani nazwiska nie wymienię, ponieważ sam mam przesyt, udziela wywiadów na lewo i prawo korzystając ze swoich pięciu minut.
Tak więc w jednym z nich stwierdziła, że marzy o seksie z kobietą. W następnym z kolei przyznała, że w zasadzie to chciałby być matką.
Taka duża dziewczynka powinna wiedzieć, że w tak zwanych naturalnych warunkach, obowiązuje zasada: Nie można zrobić tak aby zjeść ciastko i mieć ciastko. Albo, albo.
Wydawać by się mogło, że Pani … i tu o mało nie uległem pokusie dookreślenia, o życiu wie wiele.
Chyba tak, ponieważ trzeci z wywiadów nosi tytuł - Nie wierzcie we wszystko co o mnie słyszycie.
A więc to tylko marketing, tak się domyślałem.
Osoby popularne odkrywają w sobie homoseksualizm, wybuchającą i nagłą potrzebę macierzyńska, przeżywają dramat rodzinny z sadyzmem w tle, albo tylko zwykły rozwód, bo przecież uczucie nie sługa.
W chwili obecnej nie można już być tylko dobrym w czymś tam. Trzeba jeszcze traumatycznego przeżycia i szczerego wyznania, najlepiej w tabloidzie.
Tylko te zainteresowania i nagłe potrzeby pewnej pani wydają mi się delikatnie mówiąc zgrane.
I aż się prosi powtórzyć pytanie - Komu potrzebna jest taka prawda?
Och, Antoni... celebrytki już same nie wiedzą co wymyślić aby zwrócić na siebie uwagę. Aż przykro tego słuchać. Zacytuję klasyka: "Gdyby głupota mogła latać..."
OdpowiedzUsuńTo też metoda na zarabianie, ale że konkurencja jest duża praca nie jest stabilna.
UsuńPozdrawiam
no własnie...po co i komu to potrzebne ?..... chyba tylko takim paniom aby było o nich słychac.... bo to że wystepuja juz bez majtek to na nikim juz nie robi wrażenia....a wymysleć coś innego to juz jest trudniej niż sie rozebrac....
OdpowiedzUsuńszkoda że nie napisze taka Pani że marzy o nocy z murzynem .....30+.... lub może z gorylem ? o to by była przebitka....
sorry ale wkurzaja mnie te celebrytki i pożal się Boże aktorki....
pozdrawiam
Z gorylem nie bo według definicji zoofilia jest pornografią a ta jest karana.
UsuńSwoją drogą polecam piosenkę o gorylu https://www.youtube.com/watch?v=0Py6sI2pCp8
Pozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że potrzebna, skoro jest zapotrzebowanie / zaintereswowanie. No, choćby rozmawianie o tym świadczy, że przydało się.
Pozdrawiam serdecznie.
Prawo popytu i podaży jednym słowem
UsuńPozdrawiam
Jak to po co komu potrzebna taka czy inna prawda, przecież wiadomo że :prawda nas wyzwoli. I jak tu jej nie potrzebować, wszak wyzwolenie, to mocna rzecz. A taka prawda najczęściej wyzwala/ w sensie uruchamia/ - głupotę. We mnie natomiast wyzwala ogromne pokłady złości. I czasem szkoda, że nie mogę wyzwolić w sobie wyrozumiałości dla takich cielebytów. Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńI najgorsze to to, że nie unikniesz kolejnych newsów i informacji o tym gdzie, co i kto. Pozdrawiam
Usuń...no tak, stara maksyma głosi: nieważne jak, byle mówili...Takie ambicje, widocznie...ha ha ha. Prawda jest dla leniwych, w dobrym znaczeniu tego słowa, bo nie trzeba pamiętać o kłamstwach :) Buziaczki - Ania
OdpowiedzUsuńFakt kłamstwo angażuje więcej energii. Pozdrawiam
UsuńNo cóż, nie znając o kogoż to idzie (i może na szczęście) jedna mi się konkluzyja nasuwa... Że rodzicielstwo to zbyt poważna sprawa, by się tem miały trudnić osoby, które we łbie siano mają. Tandem ja bym tejże niewieście najpewniej tego zaordynował zabiegu, po którym już żadne dziecko przez nią płakać nie będzie...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Szczęśliwi którzy taką niewiedzą popisać się mogą.
UsuńPozdrawiam
Starczy telepudła nie włączać, heterodyny jeno na muzycznych mieć stacjach i gazet się wystrzegać... :)
UsuńKłaniam nisko:)
Obawiam się, Wachmistrzu, że nie wystarczy. Celebryctwo się przebije, bo jak kto parcie ma... Najszybszy lansik robi się na styku: seks/religia. Nie ma to jak procesik z religią w tle. Dziwię się, że ta Pani, chyba wiem, o kogo chodzi, jeszcze tego nie zrobiła. A może zrobiła?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
z takiej celebryckiej prawdy tylko brukowce mają ubaw. Chyba że sam lub sama celebrytka wychodzi z założenie, że trzeba za wszelką cenę o nich mówić. Na plaster to komu potrzebne.
OdpowiedzUsuńZ tego jest kasa i chociaż kasa szczęscia nie daje to ułatwia zakupy. Te ponoć szczęście dają. Pozdrawiam
Usuń