16 maja 2014

Rozważania napędzane deszczem

Dzisiaj rano, a może nawet bardzo rano, obudziło mnie głuche stukanie. Po chwili gdy już doszedłem do siebie, uzmysłowiłem sobie, że to do okna w salonie. Ze względu na wczesną porę pozwoliłem sobie na przeczekanie i po dłuższej chwili stukanie ustało. Nie mam przecież psa ani kota a więc nie muszę wstawać o bandyckiej godzinie. Deszcz zacinał tak jak wczoraj wieczorem ale wiatr był nieco mniejszy. Wczoraj wieczorem specjalnie wyszedłem na obchód ogrodu, bowiem odnosiłem wrażenie, że mniejsze drzewa odlecą zaraz w siną a może nawet wietrzno czarną dal. Nic jednak takiego się nie stało i poprzestałem na powtórnym zamocowaniu kawałka rury spustowej do rynny i plandeki na komplecie mebli tarasowych. Z drugiej strony płotu krzątali się sąsiedzi którym wichura psotnica wyrwała z korzeniami młoda wierzbę hakuro.
Pomimo sztormiaka i gustownych gumiaków jakie założyłem na tę okoliczność, wróciłem do domu nieźle przemoknięty
Kiedy zegarek pokazał w końcu 6.20 wstałem jak co dzień z precyzją godną bohatera filmu Dzień Świra.
Otwierałem właśnie drzwi do łazienki gdy zauważyłem kotkę stojącą na tylnych łapach i walącą przednimi łapami o szybę okienną. Częstotliwość pomiaukiwania wskazywała na jej mocne zniecierpliwienie.
- Jakże tak można się wylegiwać – wydawał się, że odczytuję z ruchów jej pyszczka.
Wpuściłem ją do środka i nim zdążyła wytrzepać futro, owinąłem ją w duży czerwony ręcznik. Niespecjalnie to lubi. Zaskrzeczała więc trochę lecz nie broniła się za bardzo. W końcu zdążyła się już do takiego powitania przygotować. Zaraz potem, podskakując zaprowadziła mnie do do spiżarni gdzie trzymam te metalicznie połyskujące saszetki. Wysypałem mięso do miseczki i wróciłem do porannych ablucji.
Kota zjadła po czym zaraz wyłożyła się w łóżku żony i natychmiast zasnęła. Obecna sytuacja jest dla niej komfortowa, bowiem od kiedy małżonka wróciła ze szpitala po zabiegu, leży i zbytnim wierceniem nie przeszkadza kudłatemu zwierzakowi.
Tak nam się naskładało szpitalnie w poprzednim tygodniu. W czwartek Młody a w piątek Szanowna Małżonka spojrzeli w światła lampy oświetlającej stół na sali operacyjnej.
A ponieważ szpitale były w różnych końcach Krakowa, kląłem na korki przemierzając przez kilka dni w godzinach szczytu odległości pomiędzy nimi z szybkością maksymalnie dwudziestu kilometrów na godzinę.
Teraz już na chwilę jest spokój, przerywany tylko wizytą pielęgniarki lub faceta od rehabilitacji.
Nie będę się przyzwyczajała gdyż już w czerwcu szykuje mi się powtórka. Jednym słowem same nudy a więc w tej sytuacji wiatr i deszcz stanowiły dla mnie jakąś odmianę. Nie powiem, że na plus, szczególnie gdy widzę te nieskoszone powierzchnie które intensywny deszcz z pewnością położy.
Spojrzałem za okno.
- To jest dołujące- po0myśałęm - a z depresyjnymi odczuciami należy walczyć.
Złożyłem przygotowany wcześniej T-shirt z angielskim napisem który w tłumaczeniu na nasze znaczy mniej więcej - Proste nie znaczy łatwe i włożyłem inny 

Feel  good day. Może zaczaruję dzień, weekend i w ogóle całe życie. Delikatnie zacznę jednak od jednego dnia, od piątku.
Kiedy przyjechałem do pracy, spotkałem czekającego już na otwarcie klienta.
Wszedł zaraz za mną. Mam miękkie serce i nie potrafię blokować drzwi do godziny zero zero.
Zdjąłem bluzę a on spojrzał na napis, przetarł krople deszczu które osiadły na jego twarzy i spytał
wskazując na podkoszulek
- Rzeczywiście Pan to czuje?
- A pan Nie? Nie zalało mnie a mogło, jutro ma przestać padać. Czyli same dobre wiadomości.
- Mnie zalało, a nie musiało – mruknął facet, przywołując służbową atmosferę do naszej rozmowy.
Przyjąłem konwencję chociaż poczułem się zdecydowanie lepiej, zgodnie z zasadą, że człowiek ze swoimi problemami czuje się lepiej na tle kłopotów innych.
Będzie lepiej tak sobie wyobrażam. A wyobraźnię to ja mam. Chodzi ona co prawda dziwnymi drogami, ale to chyba bardziej zaleta a nie wada.
A tak nawiązując do wyobraźni.
W mediach reklamowany jest od pewnego czasu środek na poprawę męskiej sprawności. W zasadzie reklamowanych jest parę środków poprawiających komfort współżycia, bo teraz bzykanie do późnej starości staje się już nawet nie przyjemnością a obowiązkiem cywilizacyjnym. To jest jak posiadanie nowego smartfona, wypasionego tabletu i zbyt drogiego jak na nasze warunki auta. Jak to mówią szafiarki? – Absolutley must have ?
Środków jest dużo ale ten ma działać w godzinę po zażyciu. Tak przynajmniej napisali producenci.
I już widzę oczami wyobraźni, ten piątkowy wieczór.
Weekendowe wyjście do klubu, wydawać by się mogło, że gwarantujące udany wieczór.
I już, ona spija słowa z ust jego. On opowiada o ostatnim pobycie w Egipcie i pracy w światowej spółce z dużą kasą. Sytuacja się zagęszcza, robi się duszno i obiecująco.
On kalkuluje, że po następnym drinku mogą już się urwać z imprezy.
- Powiedzmy że za pół godziny. Plus dwadzieścia minut do domu, tam dziesięć minut kokieterii czyli po godzinie można by liczyć na udane podsumowanie wieczoru.
Zażył tabletki w klubowej toalecie, ona widziała przez przypadek. Pomyślała, że to prochy i opuściła go nie pozwalając na tłumaczenia. Desperackie próby znalezienia zastępstwa spaliły na panewce i nasz bohater po godzinie, w mało komfortowy dla niego sposób wracał samotnie do domu.
- I na co mi teraz ta reklamowana stabilna erekcja? - myślał kasując bilet w ostatnim, nocnym tramwaju.
Swoją droga podrzucam pewien pomysł dla producenta, a gdyby tak wyprodukować tabletki działające z większym opóźnieniem?
Kiedy już masz tyle lat, że kichasz na wszystkie konwenanse w tym i na ten z obowiązkowym seksem, zażywasz tabletkę przed snem i po ośmiu godzinach budzi cię to uczucie którego nie pamiętałeś już od pewnego czasu. Ci którzy śpią krócej tylko zażyją połowę dawki
Chwała poranka – mawiają Chińczycy.
I mają rację


21 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt16 maja, 2014 15:32

    Bodaj Japończycy wymyślili urządzenie nadawczo-odbiorcze, które pomaga podczas pobytów w klubach samotnych osobników. Jest ono wielkości małego telefonu i ustawia się na nim swoje preferencje. Czy jesteśmy homo czy hetero; czy szukamy kogoś, żeby pogadać, albo się napić, czy może przechodzimy w planach dalej --> czy ograniczamy kontakt do trzymania się za rękę, czy też od razu akceptujemy natychmiastową noc dzikiego seksu. Później już tylko idziemy przez tłum i czekamy, aż urządzenie zapiszczy (a może dostanie drgawek - nie pamiętam). Rozglądamy się i rozpoznajemy osobnika, który swoje urządzenie nastawił na preferencje takie, jak i my. Nie spodobał się? Trudno - idziemy dalej; może przy kimś innym zapiszczy. No i jest szansa (zwłaszcza kiedy gęsto), że jeszcze zapiszczy. Nawet ust nie trzeba otwierać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elektroniczna randka. Typowe dla Japończyków
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Co ona robiła w męskiej toalecie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównywała brodę z innymi brodami...

      Usuń
  3. to podwójne życie kotki jest niesamowicie kuszące, też bym tak chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być taką kotką? czy mieć cudza kotkę?
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. To bez tabletek już się nie da?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko, o czym byłes uprzejmy napisac - swięta prawda, zwłaszcza z obłędem obowiązkowego seksu do najpóźniejszej starości he he. Ostatnio też latam po szpitalach i cmentarzach, skaranie. najwazniejsze, ze kotka spędza czas w łóżku małżonki, na pewno się jej, znaczy małżonce, dzięki temu polepszy. człowiek zdrowieje od samej rozmowy z kotem :), pozdrawiam Ce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wiesz że jak żona leżała w szpitalu to kotka unikała naszego domu. Coś w tym jest
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Tak zgrabnie podzieliłeś tekst zdjęciem, że i nastrój mi się dostosował do głoszonego przez Ciebie hasła.
    Chyba jeszcze wrócę do łóżka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnione życzenia miłego dnia, chociaż dzisiaj też jest dzień
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Hmm... mam problem ze zrozumieniem... Nie, żeby zaraz jakiś poważny, ale jednak dręczy: co to są szafiarki?
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto to są szafiarki. Stylistki amatorki
      vide Kasia Tusk córka naszego premiera
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Ja bym tam lubiła gdyby mnie ktoś owijał w duży czerwony ręcznik i dawał mięsko do miseczki. Miau

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy co wspominać, pal licho to mięsko
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Tyle się kocie naczekało na czerwony ręcznik. :)
    No i obowiązek do późnej starości dzięki pigułce, bo bez już się nie da a przyzwyczajenie wzywa. :))
    Ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to jest. Bazuję na reklamach, ale jestem przeciwnikiem każdego przymusu.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. O tak, nie łatwo sprostac wymogom cywilizacji! seks do późnej starości, a w przypadku nas kobiet, to jeszcze więcej "must be" i "must have". Normalnie czlowiekowi nie daja się w spokoju zestarzeć :) Dlatego jak widze reklamy to od razu przełączam, tyle że sa tak często, ze bez przerwy musze pilota w lapie trzymac.
    Bardzo dobrze Antoni, ja tez próbuję "zaczarowywać" marne dni w rózny sposób chocby pozytywnym napisem na koszulce, ale niektorzy patrzą na mnie jak na wilka. Tak więc bądź czujny, bo my polacy nie lubimy jak ktos ma za dobry humor bez powodu, he, he :) a jeszcze gorzej, gdy próbuje go zachowac wbrew powodom! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście Polacy z dużej litery, palec mi się "omsknął" :)
      Mam wreszcie piękna niedzielę, czego i tobie zyczę!

      Usuń
    2. Są takie przypadki że aż chciałoby się pisać małą

      Usuń