12 maja 2014

Miłość w rozmiarze XXL

W zasobnym katalogu „Szafa Pana Antoniego” znalazłem całkiem dobry i niewykorzystany szkic posta na temat miłości i wagi. Wpadł mi gdzieś jakby za szafę, pomiędzy dni wolne.
Najpierw zawirowało bowiem świątecznie a zaraz potem weekendowo. Teraz po festiwalach baranków, zajączków i grillowania, nerwowo spoglądamy na własną wagę i martwimy się, że wskazówka niepokojąco przesunęła się w prawo.
Rodzi się pytanie, zwłaszcza wśród piękniejszej połowy rodzaju ludzkiego, czy zdążymy ze zgubieniem wagi do nadciągającego jak burza sezonu bikini?
Ni ma się gdzie spieszyć, nie ma się co gryźć a ten tekst napisany jest ku pokrzepieniu serc.
Autorzy zestawienia w dzienniku pl zamieścili szereg powodów dla których warto poznać bliżej, a nawet bardzo blisko, kobiety obdarzone pełniejszymi kształtami.
A więc uwaga
- Panie w rozmiarze większym niż owo magiczne 36 (powiedzmy uczciwie powyżej 40), zwykle lepiej gotują niż panie o figurze modelki.
Jest to argument bo któż z nas nie lubi zjeść dobrze ?
- Mają zwykle "cieplejsze" usposobienie niż "chudziny".
Czy tylko ja jestem zdania, że kobieta powinna być ciepła i przyjemna w dotyku?
Ponoć Indianie dzielili rzeczy na długie i okrągłe. Kobieta była okrągła a więc tradycja zobowiązuje.
Wiem, wiem, że kobieta nie jest rzeczą. Powołuję się tylko na indiański sposób myślenia.
- Nie zadręczają partnera i otoczenia dbałością o linię. Kiedy idą do restauracji, to prostu jedzą to, na co mają ochotę, a nie robią problemu z tego, że rzekomo w menu nie ma nic, co spełniałoby dietetyczne wymogi.
Przez to z pewnością są tańsze w utrzymaniu i mniej stresujące.
- Związek z nimi jest - zdaniem mężczyzn - mniej obciążony ryzykiem zdrady ze strony kobiety. Bardziej niż kobiety figurze modelki starają się na różnych polach dogodzić partnerowi.
Czy przy takim zestawie komplementów skierowanych pod adresem pełniejszych kobiet, w dalszym ciągu uważacie, że warto katować się z coraz bardziej szalonymi dietami odchudzającymi?
Tradycja w tej sprawie już się wypowiedziała nie jeden raz. Jest takie stare przysłowie które brzmi : Baba gruba – chłopa chluba.
A chuda? W ogromnych zasobach internetu oprócz modowych publikacji gloryfikujących rozmiar zero, prześwitujący trójkącik między udami i głupotę ostatniego sezonuczyli tzw bridge ( czyli wystające kości miednicy tworzące z bielizną swoisty most), odnalazłem „Szantę o chudej babie”  Szanta
Autor w refrenie napisał tak:
Z chudą babą żywot człeka nigdy nie jest prosty
nie pogłaszczesz, nie przytulisz, pełno kantów ostrych
Chuda baba rozumiecie, chuda sekutnica
groźna mina, włosy w kucyk, szeroka spódnica.
Nie zje mięsa, piw nie pije, nie zje też batona
to jest powód, czemu chuda musi być wkurwiona.
No proszę i odwieczna tajemnica złego humoru została wyjaśniona. Wyjaśnienie zaś jest banalne.
A teraz z innej półki
Jakiś czas temu w regionalnych targach budownictwa uczestniczyła firma mojego znajomego. Mieli się czym pochwalić, bo za nieco ponad dużą bańkę zafundowali sobie maszynę produkująca wklęsłe z płaskiego. Maszyna radośnie tłoczyła, katalogi rozchodziły się jak ciepłe bułeczki, a produkt stał się hitem na długo przed targami. Pewni byli Grand Prix wystawy w postaci Złotej kielni, packi czy innego zamalowanego na złoto przyrządu murarskiego.
I pewnie stałoby się po ich myśli gdyby nie to, że ze względu na mały udział wystawców, rozszerzono formułę na produkty wielobranżowe. W efekcie Złoty Laur przypadł w udziale wróżce, o przepraszam przedstawicielce wiedzy ezoterycznej. Maszyna za ponad milion złotych przegrała ze szklaną kulą za góra sto złotych. Wytłaczarka musiała zadowolić się nagrodą drugą. Po co to napisałem?
W zasadzie to po nic. Przypomniałem sobie jedynie tę historię gdy czytałem o wynikach Festiwalu Eurowizji.

  

34 komentarze:

  1. Vulpian de Noulancourt12 maja, 2014 13:23

    Stawiałbym na złoty umiar - nadmiar kobiety też nie wydaje się rozwiązaniem dobrym. Wiem, oczywiście, że trudno posiłkować się określeniem "w sam raz", ale to właśnie ono wydaje się być najrozsądniejszym. Przy tym daje pewien margines swobody, bo każdy może owo "w sam raz" nieco inaczej rozumieć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, ja też odrzucam skrajności.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. No, nie wiem, jakoś mnie to nie przekonuje. Te "użytkowe" argumenty są nawet z lekka uwłaczające. Dla mnie jedynym sensownym mógłby być ten, że ciało jest piękne. Bo jest. Głupotą jest lansować coś, co jest przeciwne naturze. Czyli chudość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak to jest fragment jakiejś większej kampanii PR na rzecz osób z nadwagą? Lekką nadwagą oczywiście
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Problem z krągłością zaczyna się wtedy, gdy staje się ona przeszkodą w wykonywaniu nawet codziennych, prostych czynności. A z Twojego posta wynika, że "kobitka przy kości" ma zaniżone poczucie własnej wartości, przeto jest lepszą partnerką, bo usilnie próbuje to nadrobić.
    Wieki mijają, cywilizacje powstają i upadają, nauka pędzi jak szalona a kobiety nadal są postrzegane jak przedmioty. Ważne jest czy pan i władca chce się przytulić do "miękkiej i przytulnej" a nie czy ona się z tym dobrze czuje a co ważniejsze czy to dla niej zdrowe. Nie jestem zwolenniczką wychudzenia ale też nie "nadmiaru. Najlepszy jest jak zwykle złoty środek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja spotkałem na swej drodze kobiety o pełniejszych kształtach i były to fantastyczne i pełen ciepłe osoby.
      Swoją drogą świetne jest to, że to sami wybieramy do kogo chcemy się przytulać, a do aktu potrzeba zgody obu stron.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Nareszcie ktoś podał mądre argumenty w sprawie nie odchudzania się. Uffff...Brawo! Świat nie całkiem zwariował! Chciałoby się zakrzyknąć ale... Wynik Festiwalu Eurowizji zepsuł mi ten radosny okrzyk.
    Tylko miseczka lodów może mnie uratować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chudość lub grubość to nie uroda,
    Liczą się rzęsy, wąsy i broda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta prawda jeszcze nie chce do mnie dotrzeć
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Skoro Ty tak już prawisz, to chyba mogę przytyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. We wszystkim wskazany jest umiar i rozsądek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. dziwne takie coś to jest z Austrii chłop a gra kobietę.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem tradycjonalistą jeśli idzie o urodę
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. A czy jest jakaś szanta o ciepłej, przytulnej, puszystej Babie? Ja tam lubię swoje krągłości dopóki mi nie przeszkadzają zawiązywać butów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny tekst wzmocniony jeszcze bardziej przyswajalnym tekstem szanty. Kupiłem i rozesłałem do znajomych, mających podobne do moich problemy z tuszą.
    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Antoni
    Ktoś, kiedyś śpiewał taką piosenkę:
    /Ja lubię grube kobiety/ nie takie chude szkielety/ gdzie nóżka gdzie biust/ tam leży mój gust/ ratujcie mnie ludzie o rety/
    Tylko tyle zapamiętałem. Pozdrawiam JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze słyszę i niem ma bladego pojęcia.
      Czy to tez Twój punkt widzenia Jerry?

      Usuń
    2. No i mam refren szanty o grubej Babie!

      Usuń
    3. Próbuję przypomnieć sobie dalszy ciąg piosenki, a faktem jest że z biegiem lat podobają mi się bardziej krągłe kobiece pupki. JerryW_54

      Usuń
  12. to ja poproszę w najbliższym czasie też coś dla tych bez tuszy (nie odchudzających się nigdy przenigdy) :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie to post pełen zazdrości
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Może i racja, ale muszę na lato wyglądać dobrze, bo jadę do rodzinnego miasteczka. Nie dam im satysfakcji, chce, żeby spuchli z zazdrości ;-)
    A w temacie kuli - nie mam słów

    OdpowiedzUsuń
  15. grubsze kobiety dają latem więcej cienia
    a zimą więcej ciepła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na pewno nie wymyśliła tego żadna chudzina
      Pozdrawiam

      Usuń
  16. Mam w rodzinie okrąglutką ponad setkę na wadze, nie zgadzam się że miła jest, niestety kłuje jak najchudsza baba, choć latem cienia daje dużo. :) A wróżkowa kula nie okazała się kulą u nogi, choć pod nogi się rzuciła. Naprawdę okropne i głupie choćby z tytułu targów.
    Z wagi i ja powinnam spaść przydałoby się tak gdzieś około 5 kilo.:)
    Ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakiś rozmiar trzeba mieć, bo rozmiar zero to jednak dla mnie zbyt mało.
    Ale żeby od razu być grubą - toż to ciągła frustracja! Nie zgodzę się, że te grubsze są cieplejsze, bo one w obecnych czasach już wiedzą, że należą do grupy mniej atrakcyjnej... i się stresują biedaczki.
    Ostatnio coraz chętniej gotuję, mimo że uprawiam też sport i dbam o linię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ten wymiar XL przyjmuję nie jako otyłość a zwykle "więcej ciała" i ciepłe ludzkie kształty.
      Jestem za zdrowiem i estetyką
      Ja też lubię pichcić, może to przychodzi z wiekiem?
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Antoni! Toz ty jak Aniol jestes w ten niedzielny poranek dl;a mnie! usprawiedliwiasz moja milość do jedzenia (czyt: uzaleznienie) A ja swemu mężowi nie dowierzałam, gdy podobnych argumentów uzywał gdy narzekałam na krągłości! Jak to dobrze nieraz mądrego posłuchać! :)

      Usuń