Natarczywy dźwięk telefonu wyrwał w zamyślenia kierownika osiedlowego marketu znanej sieci handlowej.
- Kierownik Suwała słucham? - Rzucił do słuchawki.
- Tu Dyrektor Marinelli - łamaną polszczyzną przyjął konwencję rozpoczęcia rozmowy głos z drugiej strony - Dzwonię z warszawskiego oddziału naszej firmy. Dobrze że to właśnie do Pana się dodzwoniłem.
- Czym mogę służyć ? - Zapytał z wyuczoną galanterią Suwała.
- Klienci się skarżą na Pana sklep. Dochodzą do mnie takie głosy, że nie ma w Pana ofercie bułek typu ciabatta. Przecież te bułki są w ofercie naszego marketu, co więcej są w ostatniej gazetce i to w cenie promocyjnej.
- Mamy pełny asortyment bułek począwszy od kajzerki, poprzez ślimaczki a na paluchach z kminkiem skończywszy.
- Ale ciabatty nie ma prawda?
- No nie ma ale.
- A dlaczego nie ma ?
- Bez tego typu pieczywa, nasz asortyment do dziesięć różnego rodzaju bułek.
- Ja nie pytam o to co jest, a o to czego nie ma i dlaczego nie ma?
- Bo nie pozwalają mi na to moje przekonania Panie Dyrektorze – walną prosto z mostu kierownik Suwała.
- Ale co mają Pana przekonania do bułek ?
- Uważam, że jest dość polskich bułek uświęconych wiekowa tradycją, a ciabatta mi się źle kojarzy.
Nazwa taka obca, dwuznaczna i ten kształt taki taki wulgarny, rzekłbym nawet, że erotyczny, a ja ręki do pornografii przykładać nie będę. To są właśnie moje przekonania.
Poza tym od dziada pradziada jadało się chleb nasz powszedni i jakoś się żyło bez skandali i zboczeń.
Widzi Pan, ja też mam jakieś przekonania zasady i w coś tam wierzę. To wszystko nie przeszkadza mi jednak oferować konserwy z mielonką wieprzową na pólkach naszego marketu. Jest tez oferta kiełbas i to w kliku gatunkach. Nie wszyscy przecież muszą podzielać moje poglądy a tym bardziej przekonania. Moje zasady nakazują mi nie wrzucać takiej konserwy do swojego koszyka, a szacunek do innych klientów nie pozwala mi zastąpić mielonki kotletami z soi. W końcu i kotlety z soi są w naszym sklepie tylko na innym dziale.
Ludzie różnią się między sobą i to jest piękne kolorowe jak... jak tęcza.
Kierownik Suwała poczuł na sobie oddech przodków, więź pokoleniową i misję.
Oto nadszedł czas, że może dać świadectwo swoim przekonaniom. Nie będą obcy decydował co ma się znaleźć na polskich stołach. Jeszcze mu tu z tęczę wyjeżdża.
- Wie Pan u pana w Brukseli to całkiem inaczej wygląda, ale my jesteśmy stąd, znad Wisły i Odry znad Tatr i Bałtyku i nie będzie nam jakiś cudzoziemiec dyktował co jest dla nas dobre.
Nie wyskoczyliśmy kurze spod ogona. Za nami stoją duchy Mickiewicza Słowackiego i Norwida – nakręcał się się Suwała. My mamy szacunek do pieczywa.
Zna Pan to: Do kraju tego gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba....
- Panie Suwała jak mówię o bułkach, że mają być w ofercie tak jak są gwarantowane w gazetce, a Pan mi tu z waszymi poetami wyjeżdża. Poza tym, ja nie jestem z Brukseli tylko z Roma czyli z Rzymu, to o krok od Watykanu. Mówi to Panu coś?
- Jak wszystkim.
- No widzi Pan. A jak tam u Pana wszyscy są takimi przeciwnikami Ciabatty to usuniemy ja z oferty, bo po co generować straty. Niech to jednak klienci zdecydują sami. Oni są najważniejsi a ja i Pan Panie Suwała pracujemy tylko dla ich dobra i satysfakcji.
To Oni decydują sami kupując albo nie kupując włoskie bułki. Muszą mieć jednak możliwość wyboru. Una s go jednak nie mają. Wystarczy jednak przejść na drugą stronę ulicy i w innym markecie ciabatty kupić. I doszło do mnie, że ci klienci udają się do konkurencji gdzie włoskie bułki w ofercie są. Są co prawda dwa razy droższe, ale co to jest dla lepiej sytuowanych?
Proszę więc o dopasowanie się do wizerunku i polityki naszej firmy, bo w innym przypadku...
- Nic nie stanie się w innym przypadku - pokrzykiwał już do telefonu Suwała - Jeżeli wykona Pan jakiś nieprzyjazny ruch w moim kierunku to natychmiast wezwę cała załogę by złożyła wypowiedzenia. Pana zaś zaskarżę, że nie szanuje Pan moich odczuć i przekonań. A już tak na koniec to Panu powiem że może mi Pan nagwizdać, bo chroni mnie związkowy immunitet.
- Zaraz zaraz Panie Suwała - Wprowadźmy rozmowę na właściwe tory.Zaczęliśmy od bułek i przy nich pozostańmy. Jeżeli zaś nie odpowiadają Panu zasady Panujące w naszej firmie, to zawsze może Pan odejść i zająć się sprzedawaniem na przykład butów. Wtedy niech to przyszły szef martwi się tym, że przekonania pozwalają panu na sprzedaż tyko trzewików i to w dodatku tylko prawych. A szpilki obłoży Pan pewnie klątwą jako czystą pornografię.
- Nie będzie mi Pan dyktował co ja mam robić w życiu. Na razie to tu jest jeszcze Polska a nie Bruksela. Żegnam Pana - powiedział i rzucił słuchawką
- Coś taki przyduszony? Kot ci zdechł? – spytał obecny na końcu tej rozmowy szef działu analiz finansowych na Europę Wschodnią.
- Widzisz Natanie, oni gotowi są ogłosić powstanie z powodu bułki.
- Wiem coś o tym. Moja matka od strony swojego dziadka ma coś wspólnego z Polakami...
- Ten dziadek to był z Polski? Czy tylko z Polkami handlował
- A czy to teraz takie istotne?
Głupi tekst - pomyślałem zaraz po tym jak wyszedł spod pióra i dokonałem jego pierwszego czytania.
Zmieniłem jednak zdanie zaraz po obejrzeniu wiadomości i kilku programów publicystycznych następujących po nich.
Nie ma chyba takiej głupoty, która w Polsce nie stałaby się ciałem. Bułka to prawie chleb. A chleb wiadomo Czyim jest symbolem. I na tym trzeba poprzestać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale z nas symboliści.
UsuńPozdrawiam
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Weźmy taki NFZ (bo to blisko tematu). Niech no chłopaki w centrali wyliczą, że zapłacą za dziesięć złożonych do kupy i zalanych gipsem złamanych wcześniej rąk czy nóg, jeśli w komplecie będzie jedna amputacja. Nie ma amputacji? Zero kasy. Co kogo z centrali obchodzi, że ktoś tam na dole uważa, że bez amputacji się obejdzie?
OdpowiedzUsuńNieco mnie martwi ta część o związkach zawodowych. Cholernie prawdziwa, niestety... :-)
I czy to nie potrafi człowieka wk...ć ?
UsuńPozdrawiam
nie będzie Niemiec pluł nam w twarz...tfu tfu.... Bruksela miało być
OdpowiedzUsuńa tak bez żartów , to sama prawda.... niestety smutna.....
a my po chleb jeździmy dwa razy w tygodniu po 14 km.... bo jest jadalny....
To może trzeba zając się ;pieczeniem?
UsuńPozdrawiam
Gdy chodziłem do Technikum Przemysłu Spożywczego w Bydgoszczy, a w ramach tej szkloły na zajęcia w warsztatach szkolnych to w piekarni robiliśmy bułeczki poznańskie. Posiadały bruzdę pośrodku wykonana przy pomocy wałka do ciasta. Wypiekane na trzonie, były chrupiące i zwyczajnie smaczne. Teraz, w mojej miejscowośći piekarnia produkuje takie same bułeczki, a w sklepie występują pod nazwą "Dziabane". Rozśmieszała mnie ta nazwa, ale nie protestowalem, bo wiedzialem co piekarz miał na myśli, gdy je tak nazwał. Ważne, aby bułka miała dużo skóry, a ta powinna być chrupiąca i to uzyskujsię przez dopiekanie już w sklepie. Niech się nazywa jak chce
OdpowiedzUsuńZe względu na nazwę taka prostą i ludową towar powinien być droższy bo tradycyjny
UsuńPozdrawiam
Fajny tekst i wcale nie głupi i wcale nie o bułkach:))))
OdpowiedzUsuńBrawo Bet
UsuńPozdrawiam
Nie będzie Bruksel wtykał nam bułki w pysk!
OdpowiedzUsuńNa ciabaty sami rzucaliśmy się na długo przed Brukselą.
UsuńPytanie pozostaje inne kto i dlaczego nie pozwala nam na wybór w życiu?
Pozdrawiam
Bywa głupio, ale czasem mimo wszystko trza się uprzeć przy swoim, niekoniecznie jak w powyższym przykładzie.
OdpowiedzUsuńA każdy uważa, że robi to w słusznej sprawie i koniecznie za miliony i dla milionów
UsuńPozdrawiam
a ja tylko powiem, że ciabatte lubię i w ogóle jedzenie :co z ziemi wloskiej do Polski, na śródziemnomorskie głównie się ostatnio nakręcam, jak pewnie zauważyłeś :) i patriotycznie tę ciabatte z poską zywiecką Mazury Ełk pojadam :) moze być taki kompromis?
OdpowiedzUsuńTy możesz jeść nie musisz i jest dobrze.
UsuńWażne by mieć w życiu wybór i by nikt za nas tego wyboru nie dokonywał
W końcu sami wiemy co jest dla nas najlepsze
Pozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńCały czas nam ktoś mówi, jak mamy żyć i co jeść. A moje życie rodzinne i osobiste ma być zgodne z nie moimi, a narzuconymi ustawowo przekonaniami.
Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie.
UsuńPozdrawiam
Satyra najlepsza gdy wyrasta na glebie koślawej rzeczywistości a tej ci u nas pod dostatkiem. Wszystko przekładane po równo polityką i religią, głupotą i zadufaniem. Uszczęśliwianie na siłę zawsze jest nieszczęsciem.
OdpowiedzUsuńJest nieszczęściem i nie rozumiem dlaczego dla wielu jest takim wyzwaniem
UsuńPozdrawiam
Sama prawda. Tacy jesteśmy:-)
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńBułki, pierdułki (sory), a problem poważny jest. Zastanawiam się czy nie zacząć korzystać z czeskiej służby zdrowia. Czeski Cieszyn o rzut beretem jest.
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało. Samo życie i kawałek jeszcze...
Nie wszyscy mieszkają przy granicy
UsuńTam zawsze można zachłysnąć się normalnością
Pozdrawiam
Bardzo dobitny tekst, nie głupi. Boleśnie prawdziwy, w kontekście ostatnich wiadomości.
OdpowiedzUsuńBo i ten kontekst idzie. Pozdrawiam
UsuńCiągle nam tłumaczą co robić najlepiej a zwłaszcza jeść a każdy robi jak uważa.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRobię jak uważam bo jak to mówią swoje lata mam
UsuńPozdrawiam