30 stycznia 2014

Nie trzeba być lekarzem

No to się Panu zepsuł wzrok – stwierdziła okulistka – muszę dołożyć cała dioptrię.
- To pewnie z powodu zdiagnozowanej cukrzycy – stwierdził Pan Nieistotny.
Słysząc te słowa okulistka sprawdziła dno oka.
- I w oku się mgli.
- Przedtem miałem tylko jeden powód zamglonego spojrzenia, teraz mam dwa – próbował bagatelizować sam przed sobą ten istotny w końcu problem Jan Maria.
- A wie pan jak jest z alkoholem przy cukrzycy? – pani okulistka na tę chwile przedzierzgnęła się w diabetyka.
- Wiem małe ilości i okazjonalnie
- No właśnie – triumfowała.
- Problem jednak w tym, że nikt nie określił co to znaczy mała ilość i najważniejsze co to znaczy okazjonalnie?
- Przy Panu to potrafią opaść ręce - stwierdziła pan doktor, co świadczyć by mogło o jakichś zadatkach na ortopedę.
- Nie tylko potrafią ale i opadają. Taki już jestem, ale serce przy mnie rośnie, żona mi o tym kiedyś powiedziała.
Specjalistka od oczu spojrzała na Nieistotnego i bez słowa przystąpiła do wypełniania recepty na szkła.
Pozbawiony na tę chwilę okularów Jan Maria Nieistotny czuł się niby krecik wyrzucony poza ogrodowy kopczyk. Tylko jakiś element satyry lub sarkazmu pomagał mu czuć jaką taką pewność na tym obcym gruncie.
Swoją drogą Pani Doktor od oczu próbowała wykazać się jeszcze talentem, bankowym, na samym początku rozmowy. Spojrzała przenikliwie na Nieistotnego, odzianego w jeansy, czarny t-shirt i wojskową kurtkę amerykańską M-65. Nie wiadomo dlaczego, ale ta właśnie kurtka wzbudza zainteresowanie wszelkiej maści ochroniarzy. Podziałała widocznie i na wyobraźnie okulistki.
- Z czym pan do mnie przychodzi? - zapytała.
- Z oczami – odparł zgodnie z prawdą, zaskoczony pytanie. Za chwilę dodał - dodał chciałbym szkła progresywne.
Kobieta niczym specjalista od szacowania zdolności kredytowej w banku omiotła Jana Marię spojrzeniem i powiedziała.
- Powiem Panu jak działają szkła progresywne.
- To całkowicie zbędne Pani Doktor - próbował skrócić rozmowę Nieistotny - Zdarłem już trzy pary takich szkieł i bardzo dobrze się w nich czułem. Ostatnio z takich czy innych powodów miałem dwie zwykłe pary. To wszystko.
Nie było intencją Jana Marii opowiadanie o aktualnych problemach z osobą którą widzi pierwszy raz w życiu.
- Ale tanie szkła nie spełnią Pana oczekiwań – nie dawała za wygraną
- A czy Pani słyszała o tym żebym w rozmowie postawił sobie jakąś granicę finansową ?– spytał nieco już poirytowany Pan Nieistotny.
Być może to ostatnie zdanie podziałało na okulistkę ponieważ zaraz po tym zaprosiła go do aparatu mierzącego ciśnienie w oku, czyli urządzenia robiącego Pufff.
Daleko mu do świętego oburzenia, ale Jan Maria poczuł się lekko poirytowany.
Starożytni mówili, że nie szata zdobi człowieka. Czyżby to powiedzenie które wbijali mu do głowy w szkole już nie obowiązywało? Aż tak wiele zmieniło się od tamtego czasu?
Poza tym wszystkim, Nieistotny uwielbia wprost swoją wojskową kurtkę. Kiedyś ubiór poetów opozycjonistów i kontestatorów. O tym, że Jan Maria aspiruje przynajmniej do dwóch z trzech przywołanych tu określeń wiadomo wszystkim. Pani doktor od oczu nie zauważyła tego niestety. A przecież wystarczyło samo nazwisko.
Poza tym twarz. Ten jej wyraz, typowy dla podstarzałych młodych poetów przed emeryturą na których nie poznał się świat poezji. W których tkwi takie senne marzenie, że jeszcze rozłożą skrzydła Pegaza, jak tylko wyschnie klej który połączył ich połamane elementy

2 komentarze:

  1. Francuzy jednak o tej szacie pamietaja;) Czesto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że dodałaś często bowiem znam kilkoro rodowitych mieszkańców Zz południa tego pięknego kraju
      Pozdrawiam

      Usuń