17 marca 2014

Apetyt rośnie w miarę jedzenia czyli o weekendowym zawodzie.

Tym razem nie idzie mi o żadne odchudzanie czy wiosenne problemy z wagą. Chodzi mi o pokarm dla duszy czyli o kontakt ze sztuką. Już Lenin powiedział, że film jest królową sztuk, a więc na to przebywanie w kręgu wyższych sfer postawiłem w ten weekend.
Staram się umiejętnie dobierać oglądane pozycje filmowe, niestety popełniam wciąż ten sam błąd, sugerując się nazwiskiem reżysera lub grających w filmie aktorów.
Coraz częściej jest jednak tak, że jedni i drudzy biorą się za sztukę filmową tylko po to by jak to się mówi zarobić na benzynę do samochodu.
Jeżeli w tej sprawie jest takie komercyjne porozumienie to pół biedy, gorzej gdy jedna ze stron poważnie podchodzi do tematu i firmuje swoim nazwiskiem jakieś przedsięwzięcie, które rodzi w bólu strasznego knota. Za każdym jednak razem cierpi na tym końcowy odbiorca czyli widz.
Ileż to raz oglądałem już Anioła w Krakowie i Zakochanego Anioła? Obydwa dzieła w reżyserii Artura Więcka, według scenariusza duetu Więcek – Bereś. Jak dorzucić do tego duetu inny Trela – Globisz, można być pewnym wysokiego artystycznego poziomu.
Ileż to razy na łamach tego bloga cytowałem co ciekawsze fragmenty dialogów i do oglądania całości zachęcałem?
Ileż więc nadziei rodziło się we mnie, że oto w tym samym składzie reżysersko aktorskim powstaje nowy film – Wszystkie kobiety Mateusza.
Ze względów technicznych i organizacyjnych, mamy pewien problem ze wspólnym wychodzeniem do kina, a moja lojalność wobec małżonki nie pozwala mi na samotne wyjścia. Nadzieja i ochota na „Wszystkie kobiety Mateusza” rosła od czasu gdy film zagościł na ekranach.
Razem z nim pojawiły się recenzje do filmu, niestety nie najlepsze, ale zakochany potrafi sobie wszystko po swojemu wytłumaczyć.
„Anioł..” też jednym podobał się innym nie, bo jest choćby bardzo krakowski.
To pewnie zwykłe, złe ludzkie języki są – myślałem.
Globisz, Trela i Teresa Budzisz Krzyżanowska, w końcu Romantowska i Seniuk nie mogą firmować czegoś miałkiego i nieistotnego.
W końcu wypatrzyłem go w ofercie płatnej wypożyczalni mojej platformy.
Korzystając z dobrodziejstwa VOD wypożyczyłem i w niedzielne popołudnie zasiadłem wraz z żoną, przed ekranem TV.
Herbatka ciasto i niech się dzieje.
Z miejsca ujęły mnie klimaty starego Cieszyna i muzyka Leszka Możdżera.
Tytułowy Mateusz Kłos, grany przez Krzysztofa Globisza, jest artystą, hulaką i wielbicielem płci pięknej. Po swojej śmierci odwiedza w snach wszystkie kobiety, z którymi miał romans, co niepokoi ich mężów.
Cieszyn, Możdżer i ….. niestety nic dalej.
Po pól godziny czułem się znudzony i zacząłem sprawdzać czas na monitorze, potem wziąłem do ręki telefon i zacząłem go ustawiać by zabić czas. Poza tym wydawało mi się, że aktorom będzie głupio gdy będę patrzył na ich wysiłek, próżny wysiłek. Tylko Jezus potrafił uczynić cud zamieniając wodę w wino. Tu woda pozostała wodą. Lała się cienką strużką, sennie i monotonnie. Realizatorzy filmu czynili zaś wszystko by przy każdej okazji zwolnić akcje już i tak ledwo snującego się filmu.
Jakiś taki brak spójności, czytelności i niektóre sceny, powiedzmy wprost na żenującym poziomie.
Nie poradził sobie Pan Więcek tym razem. Mogę stwierdzić, że nawet gdzieś się zagubił.
Kiedy pojawiły się końcowe napisy, powiedziałem do żony – tak to wygląda gdy ma się pomysł na pól godziny filmu a całość rozciąga się do półtorej godziny.
Przyznała mi rację.
Poczułem tak wielkie niespełnienie, że zrozumiałem nawet co to znaczy gdy kobieta kończy seks bez orgazmu.
Tu też nie było trzęsienia ziemi, ba ona nawet nie zadrżała.
Może jak zwykle, za dużo sobie naobiecywałem.
Tak to minął mi weekend w niespełnieniu. Pogoda nie sprzyjała żadnym pracom w ogrodzie. Przygotowane elementy konstrukcji nowego kompostownika leżą w rogu pod wiatą i czekają na lepszy czas. Wiatr przygiął młode sosny do ziemi, zalewając wszystko deszczem. Trzeba będzie poprawiać, na razie pozostaje mi tylko bezsilne obserwowanie sił przyrody.
Nie było więc ni pracy, ni obcowania z kulturą przez większe K.
Na niedzielny wieczór pozostała mi lektura książki S. Kopera – Alkohol i Muzy.
Nazwisko autora mówi, że jak zwykle zasugerowałem się nim przy wyborze.
W zasadzie to wyboru dokonał syn z małżonką w oparciu o moje pozytywne reakcje na wcześniejsze książki.
I to jedno inaczej. W porównaniu z innymi weekendowymi zajęciami tutaj nie poczułem zawodu.


20 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt17 marca, 2014 11:15

    Jedna kulawa jaskółka nie czyni wiosny zepsutą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widocznie ten Mateusz to jakiś niedojda, skoro nie przypadły Ci do gustu wszystkie jego kobiety, a może problem w tym,że on był nieboszczyk, zatem taki bardziej bez wyrazu...Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof Globisz starał się jak mógł i cała reszta aktorów, ale jak to mówią i w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Ha! Bo klimat trza umieć utrzymać w czasie, tak w filmie, jak i np w miłości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz że klimat nawet był. Cieszyn stary i nastrojowy tylko ta pustaka w akcji, dosłownie wiało pustką. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Szkoda, że to nie trzeci ...Anioł, szkoda takiej obsady, każdy miałby sobie prawo dużo obiecywać. Jak człowiek jest oczarowany to rozczarowanie nieuniknione. Ale szkoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre stwierdzenie rozczarowanie jest większe dla oczarowanych
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. niewątpliwa zaleta kina domowego - nawet, jak się rozczarujesz, to i tak jesteś na kanapie, a tak to wiesz - rezerwacja biletów, szykowanie się, jazda, parkowanie, dwie godziny wśród nieznośnego zapachu pop cornu i taka lipa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że oglądanie domowe ma swoje plusy
      Zawsze można nacisnąć guzik - off

      Usuń
  6. Są dobrzy aktorzy świetni, ale będąc w środku, tkwiąc w szczegółach swych ról, nie widzą całości. Scenariusz może być bardzo trafiony, klimat świetny, czyli reżyser nawalił? Kto ogarnia całość? :)
    Lubię domowe kino. Wybieram sobie film ale gdy nie pasuje nudzi wręcz, lecę dzięki pilotowi do National Geographic czy innego animala :) i jestem zadowolona. Książka: ostatnio usłyszałam od znajomej iż powinnam się pozbyć książek z domu, bo przecież robią bałagan "a ty ich nie czytasz przecież" :)) Zastanowiłam się, więc po co je kupuję? Nie mam tysięcy znajomych by przed nimi snobować szpanować, więc po co je kupuję? :)) Muszę poważnie pomyśleć na tym zagadnieniem. :))
    Ciebie ciepło pozdrawiam wiosennie!! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robią bałagan i trzymają kurz jak słyszałem.
      A odwiedzając kogoś po raz pierwszy podświadomie szukam regału z książkami
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Nie potrafię zakochać się w Globiszu.

    OdpowiedzUsuń
  8. czuje sie zasciankowo, bo nawet nie slyszalam o tym filmie, masz racje szkoda obsady :-/ dobrze, ze ksiazka nie zawiodla :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już nie ma zaścianków. To rzeczywiście nie jest jakiś komercyjny film,stąd żal większy. W razie potrzeby w poszukiwaniach opisu Google pomoże

      Usuń
  9. Wybacz, proszę, ale to zdanie:"Poczułem tak wielkie niespełnienie, że zrozumiałem nawet co to znaczy gdy kobieta kończy seks bez orgazmu." sprawiło, że z radości malo nie spadłam z krzesła! Jesteś myślem błyskotliwych stwierdzeń:) Ja podzielam twój brak spełnienia, gdy film, bądź też sztuka nie spełnia moich oczekiwań. Czuję się wtedy strasznie zawiedziona, wręcz oszukana! I szkoda, że wielkie nazwiska nie gwarantują już pewnego poziomu. Ostatnio, gdy wychodzi coś nowego, to czekam aż przetoczy sie medialna burza i ide do kina (rzadziej teatru), czytam recenzje i opinnie ludzi i na koniec sama się ustosunkowuję. :)
    Pozdrawiam wiosennie z Brukseli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc doskonale mnie rozumiesz.
      Nie ma jak obrazowe porównanie
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. ale "literówek' nastrzelałam w poprzednim komentarzu, ale zdaje się zrozumiałeś co miałam na myśli :)

    OdpowiedzUsuń