Nie jest źle, jeszcze się dziwię – zauważył Pan Nieistotny.
Wielkie jego zdziwienie wywołało pytanie zadane przez dziennikarza jednego z poważnych mediów, brzmiało ono:
- Czy w Pana domu używa się książek.
Odpowiedz brzmiała oczywiście, że się używa.
Pan Nieistotny żachnął się tylko. Przyzwyczajony do precyzji odpowiedziałby, że w jego domu nie tylko, że książek się używa to na dodatek je się czyta.
Nie dalej niż w zeszłym tygodniu Jan Maria używał książek jako podpórki do przycięcia nóg łóżka w pokoju Najważniejszej
Postępy w rehabilitacji a przede wszystkim zainstalowanie specjalnego materaca wymusiło ten zabieg przycinania. We wszelkich takich pracach książki są wręcz niezbędne. Nie idzie tu nawet o popularne poradniki z cyklu zrób to sam. Pan Nieistotny ma sobie za plus, że parę rzeczy już w życiu zrobił, z czego kilka wyszło mu całkiem przyzwoicie.
Do prac remontowych nadają się świetnie pozycje wielotomowe. Towarzyszem wielu napraw był Marcel Proust, czasem trylogia lub grubaśny słownik języka polskiego. „Poszukiwanie straconego czasu” nie raz i nie dwa służyło za dystans choćby do regulacji półek lub ustalania wysokości obrazów. A dodatkowo jak brzmi rzucone od niechcenia w towarzystwie:
- Akurat wczoraj miałem w rękach Prousta i to po raz trzeci w tym roku.
Z takim hasłem to mógłby nawet rwać na intelekt. Tylko Nieistotny nie ma na to czasu, mając pod dostatkiem zasad.
Aby nie wyszło, że Nieistotny jest troglodytą wybierającym tylko najbardziej prymitywne zastosowanie książki muszę zaświadczyć, że widziano go w niedzielę i w markecie budowlanym i przed półką z nowościami w popularnej księgarni. W obu miejscach korzystał z karty płatniczej.
- Pewne rzeczy maja wiele zastosowań - powiedział na podsumowanie Nieistotny, rozłupując przy okazji orzechy które obrodziły obficie w ogrodzie sąsiadki wielofunkcyjnym kluczem szwedzkim.
Lekkość formy wywołująca uśmiech do monitora :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny
Dziękuję
UsuńPozdrawiam