O czym piszą już nawet nie mainstreamowe media a zwykłe brukowce?
Wobec faktu skazania Matki Madzi, media te rzuciły się na temat z całkiem innej strony. Nie idzie bowiem o pozbawianie życia a o tego życia dawanie.
Jak pisze jeden z dzienników - Pali się grunt pod nogami 36-letniej nauczycielce, która urodziła dziecko swojemu uczniowi.
- Kobieta prawdopodobnie straci pracę a dodatkowo Jeżeli Komisja Dyscyplinarna udowodni, że 36-letnia Agnieszka K. jest winna, może ją zwolnić z pracy, zakazać na 3 lata możliwości wykonywania zawodu lub dożywotnio usunąć ją z listy nauczycieli.
- Prowadzone jest także postępowanie w sprawie obcowania seksualnego z osobą poniżej 15 roku życia. Kobiecie może grozić nawet do 12 lat więzienia
No i wszystko jasne. Jest człowiek jest zdarzenie jest i paragraf, szast prast i po robocie. Tyle przecież pisze się o czynach pedofilskich wśród jednej z grup zawodowych. Za Romanem Polańskim amerykański wymiar sprawiedliwości podąża krok w krok od tylu już lat. Oczywiście bezdyskusyjnym jest fakt, że do owego współżycia nie powinno w ogóle dojść. Pan Nieistotny jako ojciec dwójki dzieci doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ba jest nawet z tego powodu oburzony.
Prawo stanowi bowiem jednoznacznie, dodatkowo to samo podpowiada zdrowy rozsądek. Tak jest w czarno-białym widzeniu świata. Pomyślmy jednak przez chwilę. Kiedy owa nauczycielka matematyki zauważyła że jest w ciąży, postanowiła, że to dziecko urodzi. Nie było to przecież tak powszechne w dalszym ciągu łapanie na dziecko. Małoletniemu uczniowi daleko do dobrze sytuowanego faceta z pozycją. Jedyne czego mogła się spodziewać po całej sprawie to jak to mówił premier Churchill - krew, pot i łzy. Spełniło się pot i łzy już są a otoczenia żąda krwi. A przecież można było tabletkę zażyć wczesnoporonną, lub wyjechać na weekend do jakiegoś sąsiedniego kraju, by za nie takie znów duże pieniądze pozbyć się kłopotu. Pani od matematyki umie dodać dwa do dwóch, umie rozważać inne opcje. A jednak zdecydowała się pomimo wszystko urodzić. Być może... Dlaczego być może?. Z pewnością trzeba by okazać wsparcie młodej matce i podać jej pomocną dłoń. Dlaczego obrońcy życia trzęsą się nad każdą zapłodniona komórką, a ich zainteresowanie kończy się chwili gdy ukształtowany już mały człowiek pojawi się na tym bożym świecie? Jeżeli działają w imieniu religii, to ta religia uczy jak powinno się pięknie przebaczać. Co komu przyjdzie po matce w pierdlu i dziecku w domu dziecka?
Że wszystko będzie wtedy lege artis ?
Tylko, że życie cały czas wymyka się z ustalonych reguł.
świetnie powiedziane - zajmijmy się dziećmi, a nie komórkami.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie dziwiło to słabnące zainteresowanie.
UsuńPozdrawiam
Pozwolisz,że się tym razem czepnę. Nie taka znowu młoda ta 36-letnia matka...Mamy równouprawnienie pełną gębą/sic!/ skoro facet może z dużo młodszą , to kobieta czemu nie? Jak wiemy środowisko , stanowisku , powołanie o niczym nie przesądzają, patologia jest wszędzie. Logiki w polskim państwie prawa, to ja już się nie spodziewam, choć nie przesądzam, może mnie jeszcze dużo w życiu zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńI co, kto powiedział,że seks jest zdrowy, jak nie jest...o czym ostatnio starają się nas w sposób nachalny przekonać. Hanula
Może i nie jest zdrowy, ale napędza zdrowy kawał gospodarki.
OdpowiedzUsuńCo zaś się tyczy wieku. Co rok granicę młodości podwyższam. Ciekawe dlaczego?
Pozdrawiam