Czy zdarzyło się komuś, kiedyś tak,
że muzyka która pobrzmiewała w głośniku, oddawała nastrój lub
komentowała oplatającą atmosferę?
Mnie tak zdarza się po raz kolejny.
Poświęciłem temu kiedyś jakiś
post, ale ze względu na sporą ich liczbę w archiwum, nie potrafię
odnieść się do konkretnego. Pamięć już z wiekiem nie ta.
Kiedyś, dawno temu, jeszcze w czasach
studenckich zawaliłem jeden z egzaminów. Zawalonych egzaminów było
w moim życiu dużo więcej, ale ten był pierwszym, studenckim i na
dodatek z historii która lubię i szanuję.
Kiedy opuściły już nas emocje
włączyliśmy muzykę – Grechuta z jego pogodą ducha i nitką
romantyzmu wydawał się odpowiedni.
I co? I z głośników poleciało:
„Był już taki egzamin z historii
którzy wszyscy uczniowie oblali i został po nich uroczysty
cmentarz.”
Spojrzeliśmy po sobie w jednej chwili.
Kolega natychmiast zdjął czarną
płytę z talerza i w to miejsce położył inną
„Jeszcze swój egzamin zdasz,
przyjdzie taki czas.”
Odetchnęliśmy z ulgą.
Słowa z piosenki Soyki – „Nie po
to człowiek rodzi się by brać”, podnosiły nam zwiędłe
skrzydła w wielu trudnych chwilach naszego życia. A teraz?
A teraz to chciałbym przekomarzać
się z Michałem Zabłockim i Grzegorzem Turnauem, ponieważ na
pytanie - Co się dzieje ? Cisza u ciebie – gotów jestem zanucić
Między ciszą a ciszą
sprawy się kołyszą
i idą
i płyną
póki nie przeminą
każdy swoje sprawy
trochę dla zabawy
popycha przed siebie
po zielonym niebie
sprawy się kołyszą
i idą
i płyną
póki nie przeminą
każdy swoje sprawy
trochę dla zabawy
popycha przed siebie
po zielonym niebie
a ja leżę i leżę i leżę (tutaj
zmienię na - lecę i lecę i lecę )
i nikomu nie ufam
i nikomu nie wierzę
a ja czekam i czekam i czekam
i nikomu nie ufam
i nikomu nie wierzę
a ja czekam i czekam i czekam
To czekanie na rozwój spraw jest dla
mnie denerwujące. Jestem niecierpliwy i chciałbym natychmiastowego
rozstrzygnięć. Natychmiastowej dostawy towaru w chwili zakupu. Ba
natychmiastowej zamiany spirytusu, owoców i cukru w rasową nalewkę.
A na to trzeba czekać, minimum ze trzy miesiące, trzy tygodnie,
trzy dni. No w każdym razie nie krócej niż trzy godziny - jak
mówił Daniel Olbrychski. Tę pyszną historię podrzucił mi kiedyś
Imć Wachmistrz. Dziękuję raz jeszcze.
A sprawy :
czasem trwają bez ruchu
klepią się po brzuchu
ale czasem i one
lecą jak szalone
wystrzelają w przestworza
i spadają do morza
A ja czekam na te z moich spraw, które dolecą do brzegu. Dosyć mam już honorowych porażek traktowanych jak moralne zwycięstwo. Tak nie do końca po polsku, ale nie odpowiada mi ten element naszego charakteru.
czasem trwają bez ruchu
klepią się po brzuchu
ale czasem i one
lecą jak szalone
wystrzelają w przestworza
i spadają do morza
A ja czekam na te z moich spraw, które dolecą do brzegu. Dosyć mam już honorowych porażek traktowanych jak moralne zwycięstwo. Tak nie do końca po polsku, ale nie odpowiada mi ten element naszego charakteru.
Z biegu spraw wyciągam wnioski i
dalej nie rozumiem dlaczego ponad połowa obywateli tego kraju oddaje
swoje Pity w ostatnim z wyznaczonych do tego celu dni. Skłonność
do rzutów na taśmę przekłada na wszelkie dziedziny życia.
A ja tak nie lubię, a ja tak nie
umiem.
Dzisiaj rano stanąłem na wadze. Tak
nisko i to dobrowolnie nie spadłem jeszcze nigdy. Ale co zrobić gdy
drugi gołąbek staje mi w gardle, a drugą kawę sączę bardziej z
przyzwyczajenia niż autentycznej potrzeby. I kto to mówi? Ten który
przyzwyczaił się do rzeczy drugich. I nawet uczynił z tego zaletę.
Jako rzecznik teorii, że z każdej
sytuacji można wyciągnąć jakieś pozytywne wnioski powinienem
zakończyć to użalanie się nad sobą jakąś okrągła pointą.
Zdecydowanie uczynię to, ale z pewnym
opóźnieniem.
Póki co nadużywana jest moja
skłonności do empatii.
Oj coś mi się wydaje, że tę
pozytywną bądź co bądź cechę charakteru niektórzy uważają za
zwykłe frajerstwo.
Zazwyczaj tak mam z tymi piosenkami. Ostatnio dopasowałam do swojej sytuacji :-)
OdpowiedzUsuńMotyla noga, masz rację dość już porażek uważanych za moralne zwycięstwo!
Ja tez zauwazylam, ze moja empatia jest brana za naiwnosc...przykre.
OdpowiedzUsuńOj, w jakiś dołek wpadłeś Antoni? No to hyc,do góry! Po burzy zawsze jest słońce. Czasem tylko to "po" trwa za długo, prawda?
OdpowiedzUsuńA nie miało być o... tym czymś o czym miało być? :D
OdpowiedzUsuńI jakoś tak się melancholijnie zrobiło. Co do empatii.. Ja grzesze empatią. To już nawet nie frajerstwo, ni naiwność - to zboczenie. Bo nawet Miś Colargol do łez mnie doprowadza, że niby taki smętny i samotny.
OdpowiedzUsuńUsmiechu i pogody ducha życzę, to tylko jesień!
...Antoni, dawkujesz napięcie jak mistrz Hitchcock. Pozdrawiam JerryW_54
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał że mam stalowe nerwy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich
Znaczy się co? Czekamy nadal.Nie wątpię , że jest na co. Pozdrawiam, Hanula
UsuńTu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). Cóż ci mogę poradzić - chyba tylko przejście na Buddyzm. Może w nastepnym wcieleniu trafisz na Dżambudwipę - kontynent południowy, na którym wykłada się Buddyzm i tam znajdziesz odpowiedź na wszystkie nurtujące cię teraz pytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
uwielbiam Turnaua i już sobie nucę...
OdpowiedzUsuńJabłoń
PIT oddaję w połowie marca. Z tymi podróbkami jest tak jak mówisz. Pomysłowość w tych działaniach jest wielka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń