- W naszym sklepie numery zaczynają się od czterdziestki - powiedziała z niejaką wyższością ekspedientka. Żona wrzuciła wsteczny bieg i zawinęła się w moim kierunku. - Nie ma tego rozmiaru - powiedziała, bezradnie rozkładając ręce.
- Chciałaś powiedzieć że nie ma takiego małego rozmiaru – poprawiłem ją.
To dlatego nie lubię chodzić do sklepów obuwniczych. Salony obuwia oznaczone tymi czy innymi literami, w związku z brakiem powierzchni magazynowej i niskimi stanami magazynowymi, prowadzą tylko najbardziej chodliwe rozmiary. W jednym sklepie, co było ewidentnym przegięciem widziałem tylko przedział od czterdzieści dwa do czterdzieści cztery. To zakrawa na jakąś farsę.
Oprócz tak zwanego „haniebnego wzrostu” jak o Jacku Wójcickim powiedział Piotr Skrzynecki, posiadam również mały rozmiar stopy. Niby wszystko jest w porządku, ponieważ dzięki temu mam proporcjonalną budowę. Problem jednak z tą moją proporcjonalnością pojawia się w chwili, gdy stare buty nadają się do wyrzucenia, a brak alternatywy w postaci nowych.
Zaglądam tedy do kilku sklepów, ale z reguły po trzecim tracę wiarę, a w czwartym nadzieję. Pozostaje mi tylko miłość, ale tej nie szukam w sklepach z obuwiem. Moja miłość siedzi w domu, albo towarzyszy mi w zakupach. Tego staram się jednak unikać bo wraz z utratą nadziei, tracę też łagodność a nawet kindersztubę.
Trzydzieści osiem – rozmiar brzmi jak wyrok. Włoska numeracja pozwala na trzydzieści dziewięć, ale na tym koniec. Jeden sklep w Krakowie, posiada specjalny regał, na którym z jednej strony widać kartkę z napisem „małe numery”, a z „drugiej duże numery”. Przedstawicielstwo włoskiej sieci oferuje jednak z reguły półbuty w cenie minimum sześciuset złotych. Widziałem tam skórzane japonki za dwieście pięćdziesiąt, oczywiście po obniżce.
I jak w takich bucikach umyć auto? iść polną ścieżyną w kierunku lasu? czy w końcu robić cotygodniowe zakupy?
Są sezonowe obniżki cen, które powodują, że taki but dostępny jest już za okazyjne trzysta dziewięćdziesiąt. Taniocha tylko rwać.
Zmagam się więc z butami, obniżając swoje wymagania co do fasonu i jakości.
Dziecięce rozmiary, pomijając wyhaftowane z boku kaczuszki i odważny zestaw kolorów, są zbyt wąskie.
Oprócz bowiem długości, jest jeszcze jedna miara o której zwykły zjadacz chleba nie myśli, to tęgość.
No może mała stopę mam ale szerokość nie jest dziecięca.
Używa się takiego określenia – stopa życia. I to jest prawda – jaka bowiem stopa takie życie
Aż prosi się zainteresować tym problemem Unię europejską, która być może na chwilę zapomni o prostowaniu bananów i zajmie się dyskryminacją jej mieszkańców ze względu na rozmiar stopy.
Już widzę ten zapis w konstytucji, o zakazie dyskryminacji ze względu na pochodzenie, religię i wielkość stopy. Tylko, że ja za stary jestem wróbel. Nie wierzę, że to coś zmieni. Handel jest bowiem w rękach prywatnych, a tam podstawową zasadą jest zysk. Zadowolenie klienta to już tylko przy okazji, wcale nie jest konieczne. Poza tym obowiązuje zasada wolnego handlu. Brzmi ona : Nie podobają mi się pieniądze od konusów, to z nimi nie handluję.
Zrobiłem eksperyment. Z moimi butami wchodzę do butów mojego starszego syna, co znaczy, że różni nas jakieś siedem numerów. Dobrze, chcemy przecież, żeby naszym dzieciom żyło się lżej.
A tak kontynuując skojarzenia. Jest takie określenie – kosztowny drobiazg i nie zawęża się ono wyłącznie do jubilerskich precjozów.
Pomyślcie ile benzyny spalę nim kupię dla siebie jakieś buty. Koszule wymagają dopasowania, a o garniturze pisałem z okazji ślubu.
A czy są jakieś pozytywy?
Są, wymyśliłem sobie całkiem niedawno. Wielkie stopy nie będą mi przeszkadzać w tej ostatniej podróży mojego życia, a w zasadzie zaraz po. Leżąc wygodnie na ramionach pracowników firmy pogrzebowej, kontemplował będę widok alejki prowadzącej mnie na miejsce wiecznego spoczynku.
Wszak wiadomo że niosą wtedy zwłoki nogami do przodu. Duże buty nie zasłonią mi widoku.
Ale zaraz, zaraz. Przypomniałem sobie, że przecież opowiadam się za spopieleniem, czyli jak to mówią ten mój dar jest znowu psu na budę.
Ja tam lubię męskich posiadaczy małych stóp:) Mój mąż ma 39;) Powiem więcej- wielkie męskie stopy napawają mnie przerażeniem!
OdpowiedzUsuńAle u nas nie ma problemu z zakupem -pewnie im większe miasto tym większy rozmiar buta:D
Duże stopy zmuszają do zachowania dystansu.
UsuńPozsdrawiam
Prawdziwy pechowiec z Ciebie Antoni, albo nastrój masz listopadowy. Ani jednego pozytywu z powodu takich stóp??? A mniejsze zużycie mydła na przykład?
OdpowiedzUsuńTo chyba nie jest argument na tak.
UsuńPozdrawiam
Mój drogi, do pieca też chyba dają nogami do przodu, więc na płomienie popatrzysz ;-)
OdpowiedzUsuńWspółczuję takich zakupów :-/
Ogień zawsze mnie urzekał, ale uwaga słuszna
UsuńPozdrawiam
I jak tu przejść obojętnie wobec stwierdzenia: " nie taki rozmiar ważny..." Japończycy także mają małe stopy, może zamiast we włoskich , szukaj w japońskich /i nie koniecznie japonek/.A możesz jakaś chińska jednorazówka,zawsze taniej i szybciej. A tak na poważnie, rozumiem problem z zakupem butów, ja z konieczności muszę się do swoich przywiązywać na długo, bo rzadko mi się udaje kupić coś na miarę / stopy i pieniędzy oczywiście/.Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńAż prosi się cytat z Lejdis - Wiem co czujesz ja czuje to samo.
UsuńPowodzenia w poszukiwaniach. Pozdrawiam
A próbowałeś na "kota ze Shreka"? może to zadziała w zdobyciu butów na miarę, w końcu jemu się udało. Tylko nie przeginaj, muszkieterki do kurtki US Army, nie wiem czy to nie zbytnia ekstrawagancja, ale... buty , to buty, najważniejsze, by je mieć. Pozdrawiam, Hanula
UsuńNawet poeta napisał:
Usuń"Trza być w butach na weselu".
A czymże jest nasze życie?
Pozdrawiam
Jeszcze jeden powód byśmy wrócili do czasó, gdy się ciżmy na obstalunek u szewca zamawiało... Tylko gdzie dziś szewca znaleźć...:(
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Gdzieś na Szpitalnej był taki szewc, ale po tych zmianach?
UsuńPoza tym cena takich butów jest chyba zabójcza.
Pozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńZałożę się, że w czasie tej ostatniej podróży nogami do przodu nic nie zobaczysz. Zstępni, linia boczna, a tym bardziej powinowaci nie bedą przecież przepłacać. A te z tektury (Gdy czarne papierowe buty rano już ubiorę) na pewno zaczynają się dla pewności zysku od 42.Pozdrawiam JerryW_54
Toś mnie pocieszył.
UsuńPozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet pl). Pozstaje ci Antoni niezawodna instytucja szewca z butami na obstalunek. Możesz sobie przebierać i wybierać - kowbojki, czy mokasyny. I to wszystko u jakiegoś mistrza, któremu butpren wyżarł mózg, ale nie do końca. A buty szyte na miarę to jest szczyt snobizmu. Podaruj sobie odrobinę luksus Antoni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
Znasz mnie trochę, więc wiesz że nie jestem snobem.
UsuńWyznaję zasadę jednej kurtki jednych spodni idwóch t shirtów na zmianę.
Czy facetowi trzeba czego więcej?
Pozdrawiam
Absolutnie facetowi to wystarczy. Moj maz tez te zasade wyznaje dzieki czemu zagospodarowalam skutecznie jego kawalek szafy. :) A co do rozmiarow, to moze pocieszajacy bedzie argument, ze... male jest piekne? :)tylko czy to wystarczy zamiast butow!
OdpowiedzUsuńMnie tez wystarczy mała szafa.
UsuńPozdrawiam