05 czerwca 2013

Na cudzym tle


Spoglądam przez służbowe ogrodzenie na pole sąsiadki.
Jedno słowo - zalało. Ale i ona z pewnością zdaje sobie z tego sprawę.
Spod wody wystają końcówki cebuli. Dymka robi za szuwary w zmienionym czasowo krajobrazie.
Sałata gdzieś przy dnie, ani myśli wychylić głowy ponad wodę.
Jest i kapusta i ziemniaki, które pewnie gniją na samą myśl o deszczu.
W tych okolicznościach przyrody, u mnie w ogrodzie całkiem poprawnie.
Co prawda kompost zamiast butwieć zgnił i spod desek wylała się woda, przypominająca gnojówkę. A może ona jej nie przypomina, tylko już nią jest?
Już wiem, że trzeba by wybudować jakieś zadaszenie, a póki co wziąłem się za widły i przerzuciłem z góry do dołu tę całą śmierdząca kupę. Poza tym nie chciało mi się nic, nawet piwa.
Dzisiejszy widok zza płotu poprawił mi jednak samopoczucie. Jak to jest, że czujemy się lepiej na tle?. Na tle tych którzy mają bardziej do dupy.
Służbowa sąsiadka to swoją drogą ciekawa osoba. Dla niej przyjemnością jest sama praca na roli, a nie wynikające z tego korzyści. Dlatego też w tym industrialnym w tej chwili otoczeniu, przy pomocy ręcznej kopaczki uprawia te swoje parę arów. Kopie, sadzi pieli. Potem znowu okopuje i znowu pieli.
Najczęściej obserwują ją przy tym zajęciu chłopy, którzy w cieniu lip kurzą papierosy, kombinując jak by tu przeżyć dzień, nie męcząc się zbytnio.
Komentarze są jednoznaczne i męskie.
Kiedy zaś mówię im, że kobieta już swoje lata ma, Krzysiek odpowiada niezmiennie, że Dziadek też nie jest już podlotkiem.
Mówiąc krótko znaleźli się amatorzy przejrzałych jabłek.
Kiedy nastaje pora zbioru nie można jej zauważyć. Znika jakby zapominając o polu, ziemi, roli, a w każdym razie ojcowizny.
W zeszłym roku na polu leżały ogórki wielkości sporych cukinii. Myśleliśmy, że to na nasiona, ale nasionami z tych ogórków można by obdzielić cały Kraków i połowę Myślenic, nie wspominając nawet o Wieliczce.
Może to powołanie, może jakieś natręctwo, a może tylko geny. Wszak jeszcze całkiem niedawno na tym terenie dominowały pola i sady. Pierdliwy w swoim działaniu bób i kwaśne jabłka udawały się tutaj najlepiej.  Znając szybkość natury i bób i jabłka dobrze było jeść w pobliżu domu.
Tragedią dla dorosłego człowieka jest bowiem przeliczyć się z odległością do kibla o głupie pół metra. Pół metra na wagę życia, albo przynajmniej reputacji.
Teraz wokół same spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i te komandytowe, od których ponoć prawie nie płaci się podatków.
Znak czasów  to nieograniczona wolność i bardzo ograniczona odpowiedzialność.
A na Brackiej ponoć znowu pada deszcz – jak śpiewa poeta.
W całej Małopolsce i ościennych rejonach znowu zapowiadają burze, wiatry i inne tematyczne zjawiska atmosferyczne. Opad innym słowem i to nie tylko szczeny.
A w moim notatniku po staremu, rośnie ilość prac niezrealizowanych.

23 komentarze:

  1. bo przeważnie pogoń za króliczkiem jest ciekawsza niż króliczek w garści.
    "autobusy zapłakane deszczem mają takie sympatyczne pyski"..
    damy radę, to tylko trochę wody, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż prosi się dodać - łezka do łezki aż będę niebieski, ale to nie leży w mojej naturze. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jakoś mnie buduje myśl, że inni mają gorzej:( Ale u mnie chyba i w tym względzie jakiś brak normy:(
    Kompost po prostu przyrzucam świeżymi chwastami i nie martwię się co dalej. Na wiosnę mam fajną ziemię kompostową bez przerzucania.Ale rozumiem, że to też dobry sposób na utrzymanie kondycji i tężyzny:):)
    Podobno w Cisnej też deszcz, deszcz, deszcz....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób na tężyznę też, ale piszą żeby przerzucać, a ja dopiero konfrontuje słowo pisane z praktyką własną
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. kurcze, sory- zakłamałam samą siebie. NIE buduje mnie, że inni mają lepiej... NIE!

      Usuń
  3. A u nas nie ma deszczu tylko pochmurno, troszkę polało się parę kropel...

    OdpowiedzUsuń
  4. Antoni, gwoli ścisłości: gnojówka to płynne nieczystości pochodzące od zwierząt gospodarskich. Twój kompost nie jest gnojówką choć także brzydko pachnie.
    Deszcz pada na wszystkich ulicach i polach wokół... Bo wyjście "na pole" jest obarczone ryzykiem przemoknięcia. Może wyrosną nam płetwy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten sposób czuję się bardziej rolnikiem. Lada chwila upomni się o mnie KRUS
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. U nas "jako tako", co prawda melony wytopiło, ale reszta mężnie stoi. Może Klarka ma rację, ze fajniej się uprawia, plewi niż później zbiera :p
    A co do tego, że inni mają gorzej, to jak zaczynam marudzić, ze bałagan w domu, to Mąż mi każe włączyć "Perfekcyjną...", zobaczę, ze u innych gorzej, ale to jakoś na mnie działa odwrotnie :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekaw jestem jak udają się w takim klimacie melony?
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Ja tam wolę piękne i dobre tła.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale niestety takie tła są teraz prawdziwe.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Zgodnie z tytułem poczułam sie na twoim tle lepiej :) z powodu tego notatnika rzecz jasna, w ktorym " po staremu, rośnie ilość prac niezrealizowanych". :) myslałam, ze tylko ja mam taki notatnik, dzięki Antoni i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co obciążać głowę tym wszystkim, tak obciążam kartki w kalendarzu
      Mądrzeje się z wiekiem. A może to nie mądrość a starość?
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. starosc?! a w zyciu! to madrosc i rozwaga :)

      Usuń
    3. Mądrość oczywiście że mądrość

      Usuń
  8. znam to . Na wakacje z małzonkiem jeździmy od lat w pewne miejsce gdzie gospodyni równie pracowita ale zbieranie plonów ją nie kręci Za to namawia wszystkich żeby sobie sami pozbierali co im pasuje. Pytałam nawet dlaczego i dostałam prosta odpowiedź """ a co ja ,droga pani z tym wszystkim zrobię jak tak obrodziło" a obradza jej co roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rozdawnictwo ma swoje plusy, szczególnie dla obdarowanego.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. WITAM-witam.....a ja wolę teraz uprawiać ziemię w doniczkach(pod wiatą...kwiatki)Moje"8arów..to naturalna trawa i drzewa owocowe+iglaki.Nie jestem leniem.....tylko trochę wiekowa-nie mam już sił)Może to głupie,ale po śmierci chciała bym obserwować moją posesję(bzdury???)Serdeczne pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jako duch przemykający pomiędzy drzewami w sadzie?
    Dlaczego bzdury, to ciekawe. Tylko czy wtedy będziesz jeszcze zainteresowana sprawami doczesnymi?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Antoni
    Sąsiadka wykonuje to co moja Mamusia nazywała uczciwą pracą. A uczciwa praca wg mojej Mamusi to praca ciężka, absorbujaca i przynosząca mierne efekty finansowe. Pozdrawiam, JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego młodzi tak unikają uczciwej roboty.
      Pozdrawiam

      Usuń