Posłowie pewnej partii domagają się
dymisji prezesa TVP za dopuszczenie do emisji niemieckiego serialu
„Nasze matki, nasi ojcowie". Według polityków tej partii
serial jest "kłamliwy i antypolski".
A może trzeba by w końcu wyjść ze
swojej narodowej skorupy i przynajmniej zobaczyć co inni sądzą na
temat naszej wyjątkowości.
Powinno dotrzeć do niektórych, że
naród jako taki ma swoich szeregach bohaterów i szubrawców. Nie
jesteśmy jak ten naród wybrany, zbiorem samych diamentowych
charakterów.
Najwięcej nas ludzi przeciętnych,
dla których wartości moralne są drogowskazami życia, czasem
zdarza się, że ktoś to życie przeciętne poświęci dla jednego
z tych drogowskazów. Czasem pobłądzi i ugnie się pod nim jak
Chrystus pod krzyżem. To jest życie w którym nawet proste drogi są
kręte i pełne skrzyżowań.
Pamiętam, tak ze ćwierć wieku temu
na ekrany kin wszedł film Ostatnie kuszenie Chrystusa.
Niestety nie naszych, na nasze ekrany
nie wszedł nigdy.
Korzystając z dobrodziejstwa giełdy
kaset VHS, wypożyczyłem ten film aby wyrobić sobie swoje własne
zdanie na ten temat. Zaproponowałem też obejrzenie filmu pewnemu
znajomemu w wieku mniej więcej mojego ojca.
- Nie chcę oglądać tego filmu –
odpowiedział niemal natychmiast po otrzymaniu propozycji
- Dlaczego? - spytałem zaskoczony
- Bo mnie obraża film który pokazuje,
że Pan Jezus uganiał się za babami
- Oglądał Pan film?
- Bez oglądania wiem, że mi się nie
spodoba
Do kompletu brakowało mi jeszcze
zdania po łacinie - apage Satanas! - byłby komplet.
A przecież sam film nie zniechęcał
do wiary a wręcz przeciwnie, na przekór oficjalnym kolorowankom
pokazywał jak trudna i skomplikowana była doga Jezusa na ziemi i
jak wielkie Jego poświęcenie. Przecież i z tego ostatniego
kuszenia wychodzi zwycięsko.
Więcej szkód może wywołać Pasja
Mela Gibsona, która też obejrzałem dla zasad na które powołuje
się powyżej, aby wyrobić sobie własne zdanie.
Może więc zamiast oburzać się,
obejrzeć to jak nas widzą i podyskutować o tym.
A że przy tym pęknie w którymś
miejscu lub straci nieco blask narodowy ołtarzyk to chyba tylko z
korzyścią dla nas samych.
Czy jest mi nie wstyd tak pisać? - być
może ktoś spyta.
Nie. Wszak za odbrązawianie naszych
dziejów i postaci brał się nawet Tadeusz Boy. Żeleński
Papież punktuje.
Czas jakiś temu nasi purpuraci
zafundowali nam tłumaczenie, może interpretację.
Czułem się trochę jak na lekcjach z
polskiego prowadzonych przez pewną nieciekawą polonistkę.
- Co poeta miał na myśli? - Musiałem
odpowiadać na te pytania, bowiem liczyła się tylko ta oficjalnie
zatwierdzona myśl poety. Mnie zawsze wydawało się że
najważniejsza w poezji jest własna interpretacja i własne odczucia
po przeczytaniu wiersza. Szczególnie gdy nie zgadzamy się taką
oficjalną interpretacją. Nie zapytamy już Baczyńskiego, Tuwima,
Broniewskiego czy Staffa co sądzą na temat polonistów próbujących
się zagnieździć w ich umysłach. Oni po prostu już nie żyją.
Cieszę się że to już poza mną a
polonistka pomimo starań nie zabiła we mnie miłości do
ojczystego języka z całym jego literackim dorobkiem.
Teraz liczę na moc swojego charakteru
i myślę że pomimo wszystko hierarchowie nie zabiją we mnie
chrześcijańskich wartości.
Nie zgadzałem się więc z oficjalnym
tłumaczeniem biskupów, a szczególnie jednego, że mówiąc o
ubóstwie papież miał na myśli jakieś ubóstwo duchowe, nie
finansowe jak to nazwał dziadostwo.
Na szczęście Papież Franciszek miał
szansę wyjaśnić co poeta miał na myśli. Pewnie jest to
artykułowanie dużymi literami dla tych którzy wymyślają jakieś
pokrętne interpretacje.
„ Pan chce, byśmy my księża byli
pasterzami, a nie fryzjerami”
I jakby tego było mało dodał też,
że wychodzenie naprzeciw ubogim nie oznacza „pauperyzmu”. To nie
znaczy, że mamy stać się duchowymi kloszardami”- oświadczył.
Wszystko w temacie.
I niech nam nie próbują wytłumaczyć,
że białe jest białe a czarne jest czarne, jak mówił pewien
klasyk
A tak na sam koniec jeszcze jedno
nawiązanie do Franciszka Wielkiego
Papież wyraził ubolewanie, że jest
wielu "smutnych chrześcijan"
A ponieważ Polak to synonim słowa
katolik jak co chwilę gdzieś czytam, wypada zawołać
Polacy coście tacy smutni?
Moja małżonka skończyła szkołę w systemie francuskim (zdała za granicą maturę, więc ma prawo do zapisania się [nie zdawania egazminów wstępnych tylko prostego zapisania się] na dowolną wyższą uczelnię Francji - chyba, żeby coś się w przepisach zmieniło, bo trochę lat od tamtej chwili minęło...).
OdpowiedzUsuńWracając do naszych baranów - mówiła mi wielokrotnie, że najpiękniejszą dla niej sprawą były tematy z francuskiego w tamtej zagranicznej szkole. Żadne tam "co autor chciał przez to powiedzieć", tylko rzeczowe "opisz swoje własne odczucia / przemyślenia po lekturze dzieła X autora Y". Można było przedstawiać dowolne interpretacje i jedynym wymogiem było to, żeby były one napisane językiem przejrzystym i zrozumiałym, a tok rozumowania powinien udowadniać własne zdanie ucznia. Szczerze jej tego zazdroszczę, bo mnie, tak samo jak tysiącom innych polskich uczniów, zmuszano do przepisywania myśli z góry narzuconych przez władze oświatowe. Jasne, że bardzo szybko nauczyłem się szkolnego konformizmu, jednak uważam, że ten aspekt nauczania powinien być wreszcie zmieniony. Ciekawe, kto się na to odważy.
Pozdrawiam
Ja z kolei nie szedłem na taki układ z polonistką, dzięki temu każde moje wypracowanie było odwrotne od zakładanej linii programowej. Żadna tam opozycja, ot po prostu spodobało mi się mieć własne zadnie.
UsuńNie można mi było dać pały za brak wypracowania, ale zawsze musiałem walczyć o uczciwą ocenę mojej pracy.
Zazdroszczę więc takiemu systemowi który pozwala mieć własne zdanie.
Póki co nauczyłem dzieci takiego właśnie własnego myślenia i to jest mój ewidentny sukces wychowawczy
A co do zmian. Bez względu na ekipę która będzie u władzy wszystko to o czym mówimy to jeden wielki bogoojczyźniany węzeł gordyjski i trzeba by mieczem. A kto podniesie broń tak wysoko?
Pozdrawiam
"Nie jesteśmy jak ten naród wybrany, zbiorem samych diamentowych charakterów." - nieeeeeeeeeee? Papieża lubię coraz bardziej i bardziej. O zgrozo, po wyborze śmiałam dyskutować z opinią, ze "takiego jak nasz papież to juz nie będzie" - mało na mnie widły nie poleciały i pochodnie.
OdpowiedzUsuńMyślę że do zmiany tej opinii o nas samych potrzebna jest zmiana pokoleniowa.
UsuńJa się więc chyba nie załapię.
Pozdrawiam
Martek, bo nawet w takim temacie wmówiono nam, że to najlepszy papież, bo polski:)Na lepszą edukację i podejście do literatury na lekcjach j. polskiego na razie nie ma szans.U nas jak w wahadle- odchyły są raz na lewo raz na prawo. A tymczasem poeta miał zupełnie co innego na myśli:)
Usuńnawiedzonym polonistom polecam pracę w szkole dla dorosłych, był taki czas, że kierowca MPK, strażak czy pracownik pogotowia musiał mieć maturę bo jak nie to won z roboty. Oni się absolutnie nie przejmowali narzucaniem interpretacji, przeciwnie, mówili np - narobił dzieci i uciekł na wojnę bo wolał przygody i nie ma co pieprzyć, że był nieszczęśliwy z powodu klęsk narodowych - dotyczy cytatu "szczęścia w domu nie zaznał bo go nie było w ojczyźnie".
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
To się nazywa doświadczenie życiowe. Pozwala patrzeć na to wszystko bez tego młodzieżowego patriotycznego zadęcia. Historia zaś pokazuje z jakim wyrachowaniem je wykorzystywano dla bieżącej polityki.
UsuńPozdrawiam
Ja Antoni dziękuje za ten tekst! Czytam ale nie komentuję Dziś zmuszę 4 osoby do przeczytania tego tekstu i wbrew temu co piszesz :((( -muszą mi powiedzieć co autor miał na myśli ...Pozdrawiam i zdrówka dla Małżonki i Tobie życzę -Eliza F.
OdpowiedzUsuńByle by to nie było czytanie za karę.
UsuńPozdrawiam
bardzo ladnie powiedziane: "nawet proste drogi są kręte i pełne skrzyżowań" . Bo my Polacy chyba z powodu naszego zakompleksienia lubimy zgrywac taki "narod wybrany" i laurki bez skazy. Na poczatku staralam sie nie escytowac nowym papiezem, coby nie zapeszac, bo od razu bardzo mi sie spodobal. To kazanie, co ostatnio wyglosil do biskupow wloskich ( az im w piety poszlo) nie zostawia zludzen, o jakie ubostwo i posluge chodzi :) dziwnym zbiegiem okolicznosc moj przedostatny post na moim drugim blogu tez zahacza o ten sam temat:). chcialoby sie zawolac: brawo Francszek, pogon diabla z kosciola, bo niektorzy purpuraci wstyd tylko przynosza zwyklym wierzacym szaraczkom jak np sama jestem. wstyd przed ludzmi za ich pyche.
OdpowiedzUsuńByłem i czytałem.
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie komentuję, ale sygnalizuję, że buszuję po Twoim blogu i nadrabiam zaległości czytelnicze.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam
UsuńCześć Antoni
OdpowiedzUsuńChyba Papież słyszał ten kawał, zapewne polski zresztą, kiedy to Chrystus wychyla się z chmur i mówi do zgromadzonych purpuratów: Kazałem wam paść owce moje, a nie strzyc. Franciszek rzeczywiście jest Wielki. Pozdrawiam JerryW_54
Może On jest jakąś nadzieją na przyszłość, ale boję się tak głośno o tym mówić. Raz już miałem wielkie nadzieje. Pozdrawiam
Usuń