- Zawsze mamy Paryż – mówił Rick w
Casablance.
- Zawsze mam Internet w pracy –
odpowiedziałem żonie, na pytanie - co ty tam będziesz robił w
środku długiego weekendu?
Rzeczywistość okazała się jednak
mniej kolorowa. Zamiast przeglądu newsów, musiałem gapić się
na wyświetlającą się ikonę sieci, złowieszczo przekreśloną
czerwonym krzyżykiem.
- Blokada finansowa – odpowiedziała
miła Pani z centrum serwisowego.
Ktoś się ślizgnął z zapłatą i
plany na bezbolesne spędzenie ośmiu godzin w pracy pękły jak
bańka mydlana.
Wiatr, niska temperatura i wiszące na
niebie ciężkie ołowiane chmury dopełniają tych smętnych
okoliczności czwartku. Zaraz lunie chociaż tu na południu miało
być pogodnie, a może tylko lepiej niż na północy.
Właśnie lunęło. Najpierw zrobiło
się ciemno, potem jeszcze ciemniej. Dwie błyskawice jedna po
drugiej rozdarły niebo.
- Ziemia ogrzmiania – jak mówiła
moja babka - Można na niej siadać bez obawy złapania wilka.
Brzydko, ale w zasadzie poza
biesiadowaniem w ogrodzie niewiele tracę.
Jak pomyślę o tych, którzy gniotą
się w tej chwili w wynajętym pokoju nad morzem, przy temperaturze
około 10 stopni Celsjusza, jest mi trochę lepiej.
To dziwne, że człowiek zawsze czuje
się lepiej na tle czyichś kłopotów.
Empatia to pewnie wymysł
cywilizacyjny.
Póki co na wieczór szykują się
goście, którzy jak to powiedzieli - leją na kiepską pogodę.
Mam nadzieję, że wieczorem pogoda w
ramach rewanżu nie oleje nas w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Po założeniu tych odstraszaczy na
krety zauważyłem trzy nowe kopce. Jeden był zaraz koło emitera.
To tak jakby taki kret chciał mi pokazać gdzie mnie ma razem z
moimi zabawkami.
Jednak zgodnie z instrukcją tak ma
być. Na samym początku więcej, potem mniej. Dzisiaj z rana nie
zauważyłem nowych kopców. Nie chcę jednak chwalić dnia przed
zachodem słońca.
W razie czego pozostaje karbid, co
ponoć odstrasza skutecznie producenta ziemnych kopców. Tu jednak
w grę wchodzi już gaz bojowy. Uprzedziłem tedy kreta, stając nad
świeżym kopcem, że jeżeli moje argumenty artykułowane wysokimi i
niskimi dźwiękami nie trafią do niego, posiadam arsenał innych
skutecznych środków których nie zawaham się użyć.
A poza tym, przyroda błyskawicznie
nadrobiła zaległości. Wszystkie drzewa pokryły się kwieciem. Z
wyjątkiem tych najstarszych jabłoni. Może to z powodu cięcia,
może tylko dlatego, że to są późne odmiany.
Obrodziły mlecze i pomimo opryskania
ich mniszkiem zakwitły. Muszę powtórzyć oprysk a póki co ręcznie
wycinałem wszystkie żółte kępki wyrosłe na soczystej i
zielonej trawie. Było tego trochę.
Dzisiaj jednak nic nie mąciło zieleni
trawy...
Co za zaskoczenie, właśnie włączyli
Internet, korzystam z okazji i wrzucam tekst.
Wraz z dowodem na kwitnienie drzew
owocowych.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńDowód kwitnienia przepiękny. A... właściwie... czy kwiecie może być inne?
Na przyjazd gości jednak ładnej pogody życzę. Wtedy majówka jest pełniejsza.
Pozdrawiam serdecznie.
No jak, w taki dzień, można odłączyć ludziom pracującym internet? jestem oburzona po stokroć. U nas trawa zasiana , ale widoki na jutrzejszego grilla marne.
OdpowiedzUsuńMlecze się wycina ,owszem ale ....robi się z nich potem zdrowotne nalewki. Opowiadał mi kolega z pracy 30 lat temu,....ze francuzi specjalnie sadzą mlecze w ogródkach na sałatki. uprzedzając pytanie piszę że mleczy nie przetwarzałam ,ale nagietki i pokrzywy i owszem
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę nam wszystkim dobrej pogody ,żeby przestało rzucać żabami
jabłonie dopiero zaczynają kwitnienie. Króliki sobie kup albo kozę a nie tak chemią trawnik;)
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku
Moje dzieci marzną w górach. Same tak się urządziły.
OdpowiedzUsuńJa też wycinam mlecze z trawnika, ale używam noża wycinając jak najniżej ich palowe korzenie. Odrastają lub nie, ale jeśli nie pozwolimy im zakwitnąć, a właściwie to przejść do fazy dmuchawców, to jest nadzieja na zwycięstwo w tej akcji.
Owocnego kontaktu z naturą życzę
Nie zrozumiałam oprysku mleczy mniszkiem... Czy to nazwa środka spryskującego?
OdpowiedzUsuńDrzewa kwitną jak szalone, po drugiej stronie Tatr nawet bzy już mają pąki!
Jednak maj to maj, nawet jak trochę deszczowy i zimny chwilami.
Mój sąsiad ma kozy - jakieś 50 sztuk - na mlecze nie narzeka;)
OdpowiedzUsuńPraca bez internetu??
Mam tak każdego dnia!
Moje wisienki kwitną jeszcze bardzo nieśmiało, jakoś tak opóźnione.
OdpowiedzUsuńI ja również się cieszę, że nie opłaciłam jakiegoś wyjazdu w taką pogodę. Zupełnie mi wystarczyła wycieczka do lasu, a wczoraj na moją wieś :)
pozdrawiam!
witaj Antonio;
OdpowiedzUsuńpierwsze zdanie mnie powaliło:) Właśnie wróciłam z Paryża, z tzw. długiego weekend'u...Pogoda piękna, słoneczko, inny świat...Ale u ciebie widzę też raj na ziemi :) kwiaty, trawa, spokój...pozostaje mi tylko życzyć ci słońca, ciepła i miłego odpoczynku. Pozdrawiam - Ania
Cokolwiek Waść uczynić tym plugawcom od kreciej roboty zamierzasz, przedkładam byś się nie chwalił tem i bicza na siebie nie kręcił, bo nie wiedzieć czemu toto jest w Polszcze chronione...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Na krety wszystkiego próbowaliśmy...ale te nasze podlaskie, strasznie odporne sa... Wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń