Dolegliwości związane z wiekiem nie
eksplodują jak wulkan. Pojawiają się powoli i w niezauważalny
prawie sposób stają się częścią naszego życia. Z powodów
degeneracji kręgosłupa cierpły mi dwa palce, mały i serdeczny. W
sobotę rano, zaraz po obudzeniu zauważyłem, że ścierpnięty jest
ten fuckowy. Czyżbym musiał dać sobie na wstrzymanie? Częściej
mówić – pieprzyć to?. Spróbuję, ale może nie teraz. Jeszcze
kilka prac do wykonania, a dzień swoją długość ma. Jak to mówił
mój znajomy czas nie prezerwatywa nie naciągnie się. Miał i
drugie powiedzenie ale jest ono zdecydowanie bardziej dosadne.
No więc tak po kolei.
Skończyli układać kostkę. Błoto
jesienne i wiosenne będą już tylko wspomnieniem. Chodzę teraz z
miotłą i zasypuję powstałe szczeliny. Mrówki będą miały co
wynosić.
A propos zwierząt drobnych. Na
liściach gruszki siadły zielone mszyce. Tak sprzedawca z
ogrodniczego zdiagnozował pomięty liść. Trzeba było kupić
oprysk i opryskać.
Obejrzałem dokładniej wszystkie
drzewa, mszyce wybrały tylko grusze.
Opryskiwacz, gumowe rękawice i
maseczka na twarz. W końcu pracowałem kiedyś jako BHP – owiec.
Pryskałem wieczorem, po tym gdy odleciały pszczoły. Sprawdziłem
temperaturę, miała być poniżej 20 oC i była. Zadziwiające ile
można doczytać z ulotki. Sprawdzam teraz efekty, ale na to trzeba
poczekać.
W sobotę wynająłem się u siebie za
pomocnika do montażu kilku segmentów ogrodzenia. Oddałem spawanie
w fachowe ręce, bo chociaż umiem używać to miotające łukami
elektrycznymi urządzenie, to spawy w moim wydaniu są mało
profesjonalne. Jeszcze tylko wyczyścić pomalować i wejście nie
będzie kojarzyć się z pracowniczym ogródkiem działkowym.
Popołudniowe chodzenie z kosiarką dopełniło planu dnia, a
najgorsze nie jest koszenie tylko opróżnianie koszta z pociętej
trawy.
Wieczorne wino smakowało jak ambrozja,
czyli napój bogów.
Śniadania na tarasie, przywróciło to
co z takim sentymentem zachowałem we wspomnień z gór.
Potem obiad i popołudniowa kawa bo
temperatura nie zachęcała do siedzenia w domu.
Późnym popołudniem wykopałem z
kotami topór wojenny. Pałka się przegła – jak mówi Ferdek
Kiepski.
Kiedy na chwilę wszedłem po coś do
mieszkania, na stół wskoczył rudy kot sąsiadów. Ten sam który
kiedyś wizytował dom i zasnął w fotelu.
Kot zaczął wyżerać ciasto i wcale
nie spieszył się zaprzestania tego procederu pomimo pokrzykiwania
żony. Dopiero moje pojawienie się zdyscyplinowało kota. Zwierzak
czmychnął, a półmisek wylądował w koszu. Po pierwsze kot nie
mój, po drugie nieodrobaczony. Właścicielka wyznała, że
postępuje według zasady - do roku nie chodzi się z kotem, ani psem
do weterynarza.
To w takim razie kocur z pewnością
nie jest wysterylizowany.
Od dzisiaj ma u mnie czerwoną kartkę.
Będę gonił ile sił w piersiach, tak mi dopomóż wiek. Wszystko
lubię z wyjątkiem bezczelności. Strata ciasta, to i tak niewiele.
U sąsiadki, wspomniany kot zlał się na środku dywanu. Ich dwie
osobiste i wysterylizowane kotki, nigdy tego nie zrobiły. Nawiasem
mówiąc jedna z nich namiętnie przychodzi do nas by wylegiwać się
na płytkach, przed domem. Kiedy nie leży ociera się o nogi by ją
głaskać.
- Tylko jej nie daj jeść – upominam
żonę
Kotka wchodzi do domu robiąc obchód,
ale wczoraj zauważyliśmy, że mocno rozespana schodzi na dół po
schodach. Nikt nie widział kiedy do domu weszła i jak długo była.
Muszę to zacząć kontrolować bo
inaczej zginę jak przysłowiowa ciotka w Czechach.
Kotkę toleruję dopóki mi czegoś nie
zeżre albo nie zniszczy. Kocur ma przechlapane już teraz.
Pies sąsiadów poszczekuje żałośnie
przed furtką, bo od czasu ułożenia kostki nie mieści się już
pod furtką a jest zbyt gruby by wcisnąć się między sztachetki
jak kot. Razem z kocurem uwielbiali bawić się w berka, pośród
rosnących na grządkach kolorowych kwiatów.
To już się udało, resztę będzie
pewnie kuleć do czasu pojawienia się psa.
A on się pojawi. Z pewnością się
pojawi.
Dla uspokojenia ciała i duszy
wywlokłem lornetkę i obserwowałem ptaki urzędujące wokół
drzewek. Co rusz jakiś przysiadał na gałęzi bądź mocował się
ze źdźbłem trawy.
W pewnej chwili, w zasięgu wzroku
uzbrojonego w soczewki znalazł się sąsiadka.
W jakiś sposób zorientowała się w
sytuacji i całkiem po kobiecemu poprawiła dekolt.
Prawie się zmieszałem.
Wieczorem zatwierdziłem sobie plan
prac na bieżący tydzień.
I żona i syn z pewnością
poprzestawiali by te priorytety.
Z cudzymi kotami też mam problem. Wprawdzie do domu się nie pchają, ale po tarasie i ogrodzie buszują. Czekam aż Beza podrośnie i pogoni im kota:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że chodnik skończony, my czekamy na przebudowę naszego w lipcu.
Masz jak w banku, Że sąsiadka poczuła satysfakcję i pochwali się kumom lub mężowi a następnie Ty zyskasz nieciekawy przydomek:)
Może nie będzie tak źle z tym przydomkiem. Podglądałem te ptaki w towarzystwie żony.
UsuńPozdrawiam
niewykastrowany kot zostawia straszny smród a znaczy wszędzie, goń, lej wodą znienacka, niech się wynosi. Nie chcę wiedzieć, jak pachnie dom jego właścicielki.
OdpowiedzUsuńA to mają tubylcy uciechę, ten nowy podgląda baby przez lornetkę, no no:D
Miłego dnia!
A miało być tak niewinnie z tą lornetką. Pozdrawiam
Usuńhe he te koty i piesek to tych sąsiadów z dziećmi, którzy byli u was na wizycie ???/
OdpowiedzUsuńgoń póki się nie przyzwyczają, bo najgorsza jest nachalność..... u mnie za cerbera robi Mośka, pewnie u ciebie też będzie pies jak piszesz to sprawa sie wyjaśni.
fajnie że masz taras i możesz posiedzieć ze śniadankiem, u nas jeszcze baaardzo daleko do tego.....a chciałoby się....:)
no a co do oglądania hmmm "obiektów" przez lornetkę....przeciez na dekolt patrzy prawie każdy facet, zwłaszcza jeżei to dekolt nie żony :))
pozdrawiam
Spokojnie i ty zjesz śniadanie na tarasie. Nie od razu Wrocław zbudowano.
UsuńPozdrawiam
Nie rozumiem dlaczego ludzie nie sterylizują,
OdpowiedzUsuńja sterylizuję wszystko co mi wpadnie pod ręką,
a moja pani wet w promocji proponuje również sterylizację właścicieli... ;-)
A to wszystko koszty i przesądy.
UsuńPozdrawiam
To że na swoim i u siebie takie oczywiste nie jest. Trudno kota trzymać na sznurku, a psu zamknąć pysk, by nie szczekał. Ale co ma zrobić obywatel ,gdy kota i psa nie posiada i posiadać nie chce? Takie to nasze ułomne prawo do wolności i samostanowienia. Kurna! Pozdrawiam,Hanula
OdpowiedzUsuńA może jak w Misiu?
Usuń- Czy konie mnie słyszą?
Pozdrawiam
Uprasza się psy o nieszczekanie, a koty niech z łaski swojej opuszczą moje podwórko. Ha, ha, ha
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTarasu zazdroszczę, pracowitość podziwiam, kotów współczuję. Jak nie zabierzesz się za nie zdecydowanie, to niedługo od smrodu we własnym domu nie wytrzymasz.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak, zdecydowanie to moje ulubione słowo. Pozdrawiam
UsuńZupełnie nie pojmuję, czemuż to taka sielska relacja się nagle w dysputę o sterylizacji zmieniła... Ja tam bym nigdy w życiu drugiemu chłopu nie zrobił czegoś, za co sam byłbym gotów zabić...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Gdybyś Mości Wachmistrzu napaskudził na dywan we własnym domu ukochana Małżonka z pewnością rozważyła by i tę opcję. Baby są jakieś inne.
UsuńPozdrawiam
W kwestii utwardzeń jesteśmy w podobnym miejscu. U mnie zakończyli we wtorek. Też zmiatam luźny piasek, podsypuję ziemią i podsiewałem trawę. Dosadzamy kwiaty i dopieszczamy całość przedsięwzięcia. Koty przeganiam, a mój pies bardzo mi w tym pomaga. Lornetki nie używam, ale posiadam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No proszę jakie te scenariusze są podobne. Pozdrawiam
UsuńCześć Antoni
OdpowiedzUsuńMój teść, stary fachura mówił na moje spawy: jak by się dzieciak posmarkał. Pozdrawiam JerryW_54
Jest coś na rzeczy.
UsuńSam mówię że bardziej smarkam niż spawam.
Pozdrawiam
Koty pewnie znają dom, bo biegały tam przy poprzednich właścicielach, to i cięzko ich utarte ścieżki pozagradzać...
OdpowiedzUsuńTo też może być prawda. I potwierdza obiegową opinię że koty przywiązują się do miejsca, a psy do ludzi.
UsuńPozdrawiam
A mówią, że na wsi jest spokojnie, rolnik śpi a w polu mu rośnie...
OdpowiedzUsuńEch...
Rośnie, rośnie. Wczoraj oglądałem pomidory.
UsuńPozdrawiam
Niestety rolnik nie może zasypywać gruszek w popiele, czas wiosny najwięcej pracy ale potem jaka przyjemność. Pozdrawiam serdeczności zostawiam:)
OdpowiedzUsuńTylko że między mną a rolnikiem jest taka różnica jak między rybakiem a wędkarzem.
OdpowiedzUsuńAle mże z tego powodu radość większa. Pozdrawiam
najlepiej to zastosowac mydlo ogrodnicze zamiast srodkow chemicznych, wowczas nalezy opryskac mydlem pare razy aby bylo skuteczne
OdpowiedzUsuńPrzyznam że o mydle nie słyszałem. Poczytam na ten temat
UsuńPozdrawiam
ale masz tam pelne ręce roboty! Że tez masz jeszcze czas sąsiadkę przez lornetke podglądać i jeszcze tłumaczyc się jak dziecko :) a taki zdawałoby się poukładany mężczyzna! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń