Świat się kończy. Cenzorują nam
papieża.
Przedtem pewnie też cenzurowali, ale
teraz pisze o tym oficjalna prasa.
Biedny Franciszek przyznał, że doby
ateista też może dostąpić Królestwa Niebieskiego. Zaraz jednak
pojawiło się dementi Stolicy Apostolskiej, która ustami swojego
rzecznika stwierdziła, że to nie jest prawda. Ateista to ateista i
choćby w działaniach przebił Matkę Teresę, to kara za brak wiary
go nie minie.
I chociaż trudno by przykleić do mnie
naklejkę „ateista”, to trochę się z tym nie zgadzam.
Lepiej powiem, że czuję wewnętrzny sprzeciw. Być może dlatego,
że w swoim życiu spotkałem zbyt wielu rozmodlonych szubrawców.
- Panie Boże – mówią – widzisz
jak sąsiad grzeszy i nie spuścisz na niego żadnych gromów?
- Że tej cudzołożnicy szlag nie
trafi – mówi uczestniczka codziennej porannej mszy.
Podobna, kiedyś tam zaraz po powrocie
z kruchty wywaliła mnie z pracy, ale nie będę tutaj mieszał swoje
prywaty z ogólnym problemem.
Molierowscy Świętoszkowie paradują
po ulicach czwórkami. Wzorem jednego z filozofów pasuje wyjść z
latarnią i szukać prawdziwego chrześcijanina.
Mam jeszcze co najmniej dwie historie z
Ewangelii które wzbudzają u mnie uczucia sprzeczne.
Pierwsza to historia o Synu
marnotrawnym. Powiem wprost, że nie dziwię się pytaniu wiernego
syna – Dlaczego?. Pewnie bym go nie zadał, ale nie zadane pytania
bolą bardziej niż udzielone na nie odpowiedzi.
Druga opowieść to historia najmowania
pracowników do zbioru.
Bez względu na czas pracy każdy
dostał denara, czyli kwotę uzgodnioną
W końcu to kasa właściciela i może
z nią zrobić co tylko uważa, ale czuję, że to trochę
niesprawiedliwe.
Wiem, wiem, że nie powinienem zaglądać
do cudzej kieszenie, ale chyba wyszło ze mnie cos ze związkowca. To
po moim ojcu.
Jeden zdesperowany ksiądz powiedział
mi, a było to z pewnością zdanie kończące dyskusję, że jest
sprawiedliwość ludzka i boska.
I znów mam wątpliwości, bo skoro
zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo to czemu mamy tak
różne podejście do sprawiedliwości?
Nie zapytałem o to dwóch miłych
zakonnic u których zawitaliśmy z żoną kilka dni temu.
Dostaliśmy ten namiar w celu
przeprowadzenia konsultacji medycznej. Pojawiliśmy się więc na
miejscu o przysłowiowej godzinie czyli w niedzielę po sumie.
Drzwi otworzyła nam surowa jak by się
wydawało na pierwszy rzut oka siostra zakonna. Zaraz po tym
zaprowadziła nas do schludnie urządzonego ambulatorium. Treści
merytoryczne i pojawienie drugiej siostry nie spowodowały
bynajmniej, że straciłem coś z siebie. Po kwadransie udało mi się
siostry rozruszać, a na koniec rozśmieszyć. Na odchodnym nie dało
się ukryć rodzinnej atmosfery pomimo tego uczucia klasztornego
chłodu z początku. Kiedy mijałem korytarz zobaczyłem zdjęcie
Matki Teresy, wiszące wraz z jakimś cytatem.
- A wie Siostra kiedy można naprawdę
źle się poczuć?
Wykształcona medycznie siostra nie
wiedziała, więc zapytała o to z wyraźną ciekawością.
- Wtedy kiedy stoimy w kolejce do
nieba bram i zauważamy, że przed nam stoi Matka Teresa. Dobry Pan
Bóg mówi do niej tak – Droga Siostro, można było zrobić
więcej.
- To fakt, można się wtedy źle
poczuć – stwierdziła z uśmiechem.
Kiedy zamknęły się za nami drzwi
ośrodka i żona ulokowała się w samochodzie, zaraz podzieliła się
swoim spostrzeżeniem.
- Ty to się potrafisz dogadać nawet z
zakonnicami.
- Albo przede wszystkim – uzupełniłem
– Przecież one całe życie spędzają na modlitwie i
samarytance. Każdemu takiemu, albo przed wszystkim takiemu, przyda
się odrobina rozrywki. A że dowcipy były branżowe, to już inna
historia.
Ruszyliśmy do domu rozrzucając żwir
spod kół samochodu. Ja prowadziłem uważnie samochód po
zawiłościach wąskiej drogi, żona zaś napawała się urokami
krajobrazu. Jako małżeństwo jczyli całość, jechaliśmy
podziwiając krajobraz.
Minęliśmy tablice z nazwami
miejscowości : Trąbki, Zabawa.
- To logiczne jak w reklamie - Są
Trąbki jest Zabawa
Dodam do kolekcji tabliczek miejscowości: "0,5 Lisy".
OdpowiedzUsuńNie jesteś odosobniony zarówno w kolekcjonowaniu tabliczek drogowych jak i w wątpliwościach dotyczących wiary.
Hmmm...wątpić jest rzeczą ludzką. A Franciszek powinien chyba uważać na swoich współpracowników.
Wątpię więc jestem. Ktoś mądry już to kiedyś powiedział
UsuńPozdrawiam
A ja wierzę mocno w Boską sprawiedliwość . Nieważne ile i jak długo, ale ważne czy w ogóle i jak, zatem nie ilość , ale jakość, a Bóg potrafi to mądrze rozsądzić i ocenić, inaczej życie nie miałoby sensu. I jeszcze jedno : "im więcej nam dano, tym bardziej będą od nas wymagać". To tak a propos Matki Teresy, żeby się do końca nie załamać. W końcu nie każdy może/ i powinien być świętym/, bo inaczej kogo by nawracać? Hanula
OdpowiedzUsuńTeż wierzę w sens życia pok kątem konieczności rozliczenia się z niego.
UsuńPozdrawiam
Ja z zakonnicami mam zgoła inne doświadczenia. Poszczuły mnie psem i zwyzywały w sumie za pomyłkę tylko... A działo się to W Zielonej Górze podczas studiów...ale to długa opowieść;)
OdpowiedzUsuńJak oglądam TV to słyszę i widzę takie historie że włos się jeży na głowie.
UsuńWspółczuję takich doświadczeń.
Pozdrawiam
Przepraszam, że tak wpadam i wypadam, na poczytanie zajrzę na spokojnie dopiero pewnie w weekend, ale za przyzwoleniem Eli dodałam erratę, która wiele mówi o Niej i o Jej Kotach :)
OdpowiedzUsuńByłem już po erracie
UsuńFranciszek przebije popularnością Jana Pawła II. Co nieciekawie wróży zapatrzonym w tego drugiego Polakom oraz niebezpieczne jest dla samego Franciszka.Zana parę zakonnic, które są z natury śmieszkami.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję że Franciszek ruszy z posad tę bryłę.
UsuńPozdrawiam
Mnie się te historie biblijne też wydają niesprawiedliwe i nic na to nie poradzę.
OdpowiedzUsuńZnam też mnóstwo rozmodlonych drani i paru niewypowiedzenie uczciwych i dobrych niekatolików.
Instytucja kościoła zdaje się niestety nie czerpać wniosków z otaczającego świata albo czerpie ich zbyt mało, bo lansuje nadal te same zasady i prawa kościelne, niekonieczne aktualne.
~Kawały branżowe są bardzo w porządku :)!
Kościół trwa na przekór i to ponoć jego siłą.Świat jednak ostatnio zmienił się bardzo za bardzo Dla takiej trwałości to może być bardzo szkodliwe, albo ta trwałośc może być szkodliwa dla Kościoła.
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałem tę wypowiedź Franciszka Wspaniałego (myślę,że jeżeli nie da się ogłupić cwniaczkom w złotogłowiach, to tak będą go nazywać za kilkanaście lat) poczułem natychmist "że z nogami w niebie będę" ale smardzyki momentalnie poczuły zagrożenia i sprostowały. Tak więc, jednak piekło. A niech tam, nawet jeżeli tam kieliszki są z dziurką, a dziewczyny wręcz przeciwnie. Na pochybel smardzykom. Pozdro, JerryW_54
kurde, chyba na pohybel:( JerryW_54
UsuńJerry, ja zawsze uważałem że dla dobrych ludzi jest miejsce za życia i po śmierci.
OdpowiedzUsuńStopień rozmodlenia jest drugorzędny.
Pozdrawiam
Jakeśmy mięli do Unijej referenda szykowane, zali przystąpić chcemy, zdarzyło się, żem się wdał w spór z zakonnicą pewną. Gwoli obrazu pełni, to byłaż ona opiekunką pewnej niepełnosprawnej, cośmy jej pewne, niezbędne do wyreperowania domu, rzeczy wówczas darowywali. Mniemałem, że owa post factum podziękować może zaszła, aliści żem się udziwił srodze, żem nieledwie reprymendy dostał, żeśmy dać z pewnością mogli więcej... Od słowa do słowa przyszłoż i na to referendum, gdzie jakem się ujawnił, że mi to po myśli i zamierzam wotować za tem, tom posłyszał, że takowych judaszów, jurgieltników i zdrajców to za wojny ostatniej wyrokiem sądu podziemnego na smierć ubijano, a chociaż głowy golono... Tum nie zdzierżył i świątobliwej osobie żem drzwi ukazał, napominając by mię nie przymuszała, bym wyjść dopomóc musiał. Ano i tak, czeguś za habitowymi nie tęsknię...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
I ja mam różne doświadczenia, rzec można skrajne.
OdpowiedzUsuńInny wniosek można by z tego mojego tekstu wyciągnąć, do wyboru jakich ścieżek w życiu zmusza nas Narodowy Fundusz Zdrowia.
Pozdrawiam
Pokładam we Franciszku wielkie nadzieje. Nic nie jest czarne, ani białe: nie każdy rozmodlony jest święty, jak nie każdy ateista jest draniem i odwrotnie. Nie kazdy rozmodlony jest fałszywym draniem, a nie każdy niewierzący dobrym czlowiekiem. (Ale namotałam!)Po obu stronach zdarzają się szuje i Judasze. Znam pare zgorzkniałych zakonnic, i parę switnych, współczesnych i oddanych ludziom. Znow nie ma reguły. A rozmowy o polityce i kościele - nieskończenie nieskończone, a najlepiej się ponoć je snuje przy wódce do rana. :)albo na forach, ktore omijam szeeeerokim łukiem bo do niczego tak naprawdę nie prowadzą. co do przypowieści biblijnych - to też moja wielką niezgodę budzi ta o synu marnotrawnym, w wielkim uproszczeniu mozna sobie zadac pytanie, czy nie lepiej w zyciu "bimbać" i brać całymi garściami bo i tak Bóg przebaczy i przygarnie, i bedzie się lepiej cieszył niz z tego sprawiedliwego. Nie bardzo sie na to godzę, ale może nie wszystko rozumiem bom blondynka jestem przecie, i pokornie przyznaję, żem za chuda w uszach by wiedzieć co tam Pan Bóg na mysli miał :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dlaczego mniej ceni się długoterminową dobroć?
UsuńNie wiem
Pozdrawiam