Dzisiaj
od samego rana radio wypomina nam postanowienia noworoczne.
-
Sprawdź co z nich zostało - kpi prowadzący.
A
skąd on tak dobrze poinformowany, że nic nie zostało?
Czyżby
nie dręczył go ten sam problem?
Kiedy
w noworoczny poranek budzimy się z ciężką głową, mówimy do
siebie, albo co gorsza do żony
-
Więcej już nie tknę alkoholu.
Żona
która to słyszy jest świadkiem, a potem kpi z naszej słabej
silnej woli.
Postanowienia
złożone pod presją samopoczucia są guzik warte, ponieważ trudne
do realizacji.
Postanowienie
ma swoją wartość jeżeli wykazując pewną staranność, możemy
uczynić mu zadość, nie trzeba do tego otwierać sobie żył.
Ja
rozumiem, że można powiedzieć
-
Więcej już nie tknę ciepłego alkoholu.
albo
-
Więcej już nie tknę alkoholu na czczo.
Wiemy
już czego należy się wystrzegać. Bo bezwzględną abstynencję
lepiej ująć w ramy czasowe.
-
Przed miesiąc nie tknę alkoholu.
Albo
przez pół miesiąca. Na początek może tylko przez tydzień.
A
nuż nam się spodoba i rozpoczniemy nowe ciekawe i intrygujące
życie. Piszę - nowe - bo z takim przyzwyczajeniem trzeba zmienić
znajomych, środowisko, pewnie pracę. Czasem i mieszkanie.
Czy
stać nas na te wszystkie poświęcenia, po tym gdy nieopatrznie
wypowiadamy sakramentalne - więcej nie....
Po
zeszłorocznej imprezie, pierwszej od wielu lat, której koniec
zniknął mi gdzieś w mrokach niepamięci, podjąłem takie
zobowiązanie
-
Będę starał się unikać ciężkich alkoholi, w nadmiernych
ilościach.
I
co ? I wypełniłem to zobowiązanie. Starałem się unikać, w
większości z pozytywnym skutkiem. Nawet znajomi przyjęli do
wiadomości fakt, że trącam ich zmrożoną banieczkę swoim
czerwonym winem utrzymanym w temperaturze około osiemnastu stopni.
Ja
się czuję z tym dobrze, a znajomi nie mają uczucia, że siedzą
przy stole z jakimś cholernym ortodoksem.
Nie
mówię „nigdy” bo wiadomo, że może mi odpalić. Wszak życie
zaczyna się po pięćdziesiątce, a jeszcze lepiej po dwóch. Na
razie nie jest mi z tym źle.
Nie
muszę rzucać palenia, bo nie palę już od ponad ćwierćwiecza.
Oczywiście nie rzucałem po sylwestrowym balu tylko tak jakoś w
czerwcu.
Cholera,
po tym czasie gdyby była możliwość wypalenia jednego do
południowej kawy, to pewnie bym się skusił.
Póki
co poleruję fajki, które zostały mi po poprzednich eksperymentach
z młodości. Paliłem je puszczając kłęby dymu niczym parowóz
pod Rabką, tak ze trzydzieści lat temu. Oczywiście ostatnio
teściowa ścierając kurze, wywaliła mi pojemnik i w jednej rozbił
się cybuch. Korzeń wrzośca jest delikatny. Jakbym miał do
czynienia z dziećmi. Wiecie jaka jest oficjalna wersja – samo się.
No
cóż z pomocą wiążą się koszty. Zdarza się, że te wartości
się równoważą, albo co gorsza...
Zamknijmy
stwierdzeniem, że nie palę.
Od
czasu gdy w zeszłym roku zrobiłem zamach na swoje BMI, moja waga
trwa, mieszcząc się w przedziale jednego kilograma w tę lub w
tamtą stronę. W zasadzie to się koryguje naturalnie.
Powyżej
zamieściłem wydruk swojego BMI, oczywiście bez podawania
podstawowych danych. Zwłaszcza haniebny wzrost pozostawiłem do
swojej wiadomości.
To
odchudzanie zacząłem jakoś po Trzech Królach, ale nie było to
noworoczne postanowienie. W niedzielę, wieczorem poczułem, że
przyszła ta chwila, że mogę od jutra.
Tak
w ogóle to pilnie słucham wszystkich sygnałów od mojego organizmu
i nie zagłuszam ich z byle powodu tabletkami Goździkowej.
Teraz
żona namawia mnie do jedzenia, a mnie się spodobało. Szczególnie
gdy pod skóra pojawiły się jakieś szczątki mięśni. A może by
tak coś podźwigać?
Przy
śnieżniej zimie i regularnym ręcznym odśnieżaniu, bicepsy
powinny wyjść ze stanu depresji.
Oj
chyba już skończę. Jak tak pójdę dalej, to nagle okaże się, że
można mnie postawić w Sevres jako wzór.
Czego?
Wszystkiego
Bo
przecież
Zdolny jestem niesłychanie,
Takie sobie mam ubranie,
Moja gęba tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie
Zdolny jestem niesłychanie,
Takie sobie mam ubranie,
Moja gęba tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie
No
właśnie. Dziękuję Panu Panie Brzechwa... za opamiętanie
Też nie praktykuję postanowień noworocznych ...:-)
OdpowiedzUsuńTo upraszcza rozmowy ze sobą. Pozdrawiam
Usuńale z ilu przyjemności musi człowiek rezygnować z wiekiem, ej, niełatwo się pogodzić.
OdpowiedzUsuńDobrze że pamięć już nie ta, bo inaczej żal by nas zabił.
UsuńPozdrawiam
i gratuluję normy BMI!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńAntoni, nie ma co się opamiętywać. Jak się chwalić, to na całego, aaaa... co!
Pozdrawiam serdecznie.
Ja tak nie umiem na całego.
UsuńDelikatnie, pół słówkiem i do przodu.
Pozdrawiam
Z postanowieniami nie czekam do Nowego Roku, jak już coś postanowię, to od zaraz musi być to zrealizowane. Staram się jednak nie wchodzić w konflikty z samą sobą i nie postanawiam za często.Zresztą: nie piję, nie palę, wagę utrzymuję od 20 lat praktycznie na tym samym poziomie, co tu zatem postanawiać? Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńNo proszę to Ty jesteś jak ten wzorzec, miary, wagi i impregnacji na używki.
UsuńNiektórzy tak mają
Pozdrawiam
Masz rację Antoni, ideały nie muszą nic postanawiać. Też tak mam!
OdpowiedzUsuńDobry dowcip.
UsuńTo Ty też poczytaj Brzechwę. Nie zaszkodzi
Pozdrawiam
Postanowień noworocznych też nie czynię, ale zrobiłam sobie postanowienie przednoworoczne ;) Postanowiłam odbudować w sobie utraconą zdolnosć cieszenia sie drobiazgami, bo w ostatnim okresie coś nie bardzo mi to wychodziło. Jakbym zapomniała jak to sie robi.
OdpowiedzUsuńNo i chyba niewielkie postępy zauważam :)))
To z pewnością trudna terapia. Po prostu przeszłaś już na wyższy etap konsumpcji życia.
UsuńW zasadzie żeby to się udało trzeba odrzucić wszystko, boleśnie poczuć brak wszystkiego i pozyskiwać drobne rzeczy i gesty. Zaczną z pewnością cieszyć.
Pozdrawiam
To raczej nie to.....
UsuńPo prostu pojawiła się czarna chmura która przykryła te wszystkie "małe cuda"
plany sobie a zycie sobie.... może ty jestes szczęściarzem że realizujesz swoje plany i marzenia,, , ja natomiast odnoszę wrażenie że za mnie decyduje LOS... choc to pewnie głupie....
OdpowiedzUsuńJeśli Twoje Serce jest tak wielkie
jak marzenia,
to wiedz że osiągniesz o wiele więcej.
Nigdy nie trać nadziei i wiary,
dlatego że to one
dają nam siły do realizowania
swoich marzeń.
Twoje marzenia są piękne i
dlatego spełniają się.
Miłość, którą masz w sobie
jest najwierniejszym
Twoim przyjacielem.
Nigdy nie pozwól by ktoś
zakłócił jej spokój,
a ta którą darzysz bliskich
jest najważniejsza.
z netu
Ktoś powiedział że marzenia sa po to by marzyć a nie by je realizować. Inaczej to sa plany a nie marzenia.
UsuńPozdrawiam
Jak ja Ci zazdroszczę takiego BMI Antoni.
OdpowiedzUsuńOd razu spieszę donieść, że znam zasady. Doradzałem wiele lat młodzieży jak to obliczać. Naświetlałem formulę ŻP.
Tłumaczyłem dlaczego żadne lekarstwo nie zastąpi ruchu, a ruch może zastąpić wiele lekarstw itd. itd.
I co? Ano niby niewiele, ale po troszku, po troszku i nawet nie chcę już obliczać swojego BMI .
Gratuluję mocnej silnej woli.
Pozdrawiam
Ponoć najtrudniej być prorokiem we własnym kraju. Może to powiedzenie rozciąga się również na BMI?
UsuńPozdrawiam
ojej, jak zazdroszczę tego BMI:)))
OdpowiedzUsuńNie ma co zazdrościć. To osiągalne tylko nieco kłopotliwe.
UsuńPozdrawiam
Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). Aleś mi narobił smaka. Ide się nażreć ciastek. Jest 00:44 - najlepszy czas na łasuchowanie - każdy to powie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mirek
Tak w ogóle 44 to najlepsza cyfra. Mistyczna
UsuńPozdrawiam
...a ja cały czas 26,5 :((( Pozdrawiam, JerryW_54
OdpowiedzUsuńStałość też jest bardzo ważna, poza tym ty jesteś szczupły. Takie odnoszę wrażenie.
UsuńPozdrawiam
do "samochwaly" jakos tak mi sie skojarzyla piosenka wyszperana w internecie, Pudelsi czy jak im tam:
OdpowiedzUsuń"Nikt tego nie wie, jak ja kocham siebie
O sobie tylko śnie!
Nieważne dziewczyny, nieważne przyczyny
Ja po prostu kocham się
Na nikogo nie czekam, tylko sobie przyrzekam
Z sobą tylko być
Nigdy się nie pokłócę, nigdy się nie porzucę
Nie rozdzieli mnie nic
Nigdy z sobą się nie kłócę, nigdy siebie nie porzucę
Całe noce, całe dnie, ja po prostu kocham się
Całe noce, całe dnie, ja po prostu, ja po prostu kocham się ...
... Swoje włosy uczesze, jeszcze raz się pocieszę
Całusa sobie dam!
Nie rozdzieli mnie nic
Tylko z sobą chce być, bo ja tylko siebie mam" :)
Precz z noworocznymi postanowieniami! a najgorsze to wlasnie te poczynione pod presja, w afekcie lub pod wplywem... Ja swoje postanowienia jesli juz ( a z wiekiem coraz bardziej lubie siebie ze swoimi wadami, wiec postanowien coraz mniej...)podejmuje jesienia. jakos mi wtedy wszystko lepiej wychodzi. oczywiscie zostawiam sobie furtke awaryjna, nie uzywajac kategorycznych okreslen: NIGDY juz ... lub odtad ZAWSZE. pozdrawiam
No właśnie ani nigdy ani zawsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Daleko Ci do samochwały :)
OdpowiedzUsuńZe swoim ciałem natomiast dobrze jest zachować bliski i pełen zrozumienia kontakt.
Pozdrowienia!
Przyjaźnimy się
Usuń