To już grudzień.
Zaśnieżył mi świat, a chciałem
inaczej. Chciałem by śnieg zwlekał jeszcze ze dwa tygodnie.
Zapomniałem, że w takim przypadku
powinienem myśleć odwrotnie.
Zresztą myli mi się już o czym mam
myśleć wprost a o czym odwrotnie, aby spełniało się po mojej
myśli. I tak wychodzi po myśli czyjejś. Czyjej?
Nie mam czasu zastanawiać się
powyższym pytaniem. Sobotę spędziłem bowiem pracowicie, na
sprzątaniu. Andrzejki spędziłem kulturalnie i bardzo spokojnie.
Szwagier który jest Andrzejem w naszej rodzinie, spędzał z
pewnością ten wieczór w irlandzkim pubie, a my nad kieliszkiem
czerwonego wina.
- Starzejemy się Kochanie –
powiedziałem do żony, zamykając butelkę eleganckim korkiem.
Nigdy nie nadużywam gdy następnego
dnia muszę jechać samochodem.
W sobotę musiałem już od rana
walczyć z bałaganem. Tak rozsmakowałem się w tych porządkach, że
w pracy zastało mnie późne popołudnie, a potem jeszcze po żonę
i konieczne zakupy.
Było już dobrze po ósmej kiedy
otworzyłem wczorajsza butelkę. Uzupełniliśmy kieliszki w
towarzystwie jakiegoś świeżego razowego chleba i sera długo
dojrzewającego, jak na etykiecie informuje producent.
Czerwone wino doskonale zmywa trud
mijającego tygodnia i chociaż gdzieś czytałem, że jakiś cukrzyk
stracił wzrok po wypiciu wódki, a odzyskał po whisky, pozostanę
przy swoich preferencjach.
A propos cukrzycy. Prowadzę teraz tak
nieregularny tryb życia, że moje uładzone cotygodniowe pomiary
zawartości cukru zupełnie zwariowały. Jak to pokazać swojemu
doktorowi?
Może coś pokombinuję. Z drugiej
jednak strony, zastawiam się po co? Przecież to moje zdrowie, a
doktor bierze kasę z NFZ, za wypisanie odpowiedniej recepty.
- Musisz zwolnić i dbać o siebie -
powtarza żona.
- Ale ja to dobrze wiem – odpowiadam
spokojnie.
Powinienem wyluzować do świąt. I
wtedy postawię na zdrowy tryb życia.
To w końcu nie tak długo. Spoglądam
w kalendarz. Za trzy tygodnie Wigilia. Cóż to jest w stosunku do
całego, mojego przeżytego już życia.
Tylko gdyby ten śnieg jeszcze trochę
zaczekał.
a co jest po czerwonym winie? pytam, bo ja też na tym etapie a obawiam się, że zostanie nam jakiś geriavit albo inne świństwo
OdpowiedzUsuńMądrzy południowcy piją tę swoją szklaneczkę wina codziennie, ponieważ mądrze używany alkohol jest w końcu lekarstwem.
UsuńPiątkowy rytuał związany z ową szklaneczka działa na nas relaksująco. Może to tylko autosugestia, ale spróbować można.
Pozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAntoni, śnieg niech lepiej nie czeka. Teraz stosowna pora. Gorzej, jak zwleka z padaniem do maja. Wtedy to dopiero kłopoty.
Zaintrygował mnie "elegancki korek". Też bym chciała taki mieć, bo napitki u mnie nie idą za jednym podejściem, ale nie wiem, jaki to jest elegancki korek?
Pozdrawiam serdecznie.
Kosztem drobnych pieniędzy można kupić zestawy do wina. Trzeba tylko umiejętnie wybrać.
UsuńMój ma korkociąg opaskę na szyjkę ( to taki metalowy pierścień z aksamitem w środku który zakłada się na szyjkę aby zatrzymywał ewentualne krople płynu spływające po szyjce i ów korek z ozdobną górą w którym część pracująca ma kształt stożka z metalu z dwiema uszczelkami z silikonu w pewnym oddaleniu, dzięki czemu korek jest uniwersalny.
Pal licho tam termometry, nie jestem aż takim fachowcem.
Pozdrawiam
Taki pierścień z aksamitem wewnątrz, chroniącym obrus przed spływającymi po butelce kroplami, przywiozłam sobie kiedyś z Hiszpanii. Kilkanaście lat temu. U nas wtedy nie widziałam tego typu "wynalazków".
UsuńAle korek przydałby się także. Mam takie gumowe korki i do nich pompkę do wysysania powietrza. Świetnie się zamyka, ale ja nie bardzo ufam takiemu zamknięciu, czy przypadkiem nie rozwiną się na ściankach butelki jakieś beztlenowce i nie struję gości.
Nie chcę Cię martwić,ale to takie chwilowe zamknięcia z dnia na dzień no na dwa. Co zaś do win w zasadzie te co kupujemy są przeznaczone do bezpośredniego spożycia i po pewnym, krótkim czasie gorzej smakuje. To wysysanie powietrza pewnie pomoże ale z tym chyba dużo zabawy. Fakt że kupując wino we Francji z takiego zbiornika 10.000 l widziałem jak właściciel wyciągał powietrze, ale to całkiem inna skala.
UsuńCzytałem że nawet firmowo zapakowane wino nie powinno byc przechowywane dłużej niż 4 lata.
A ja mam jedną butelkę z 86 roku czyli wiele razy po terminie.
Co tam oprócz smaku jest jeszcze satysfakcja
Pozdrawiam
Antoni, żona ma rację. Musisz o siebie dbać, z cukrzycą nie ma żartów. Zwolnij trochę, nie przeżyjesz życia jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie teraz
UsuńPozdrawiam
Też staję w obronie śniegu. Ma padać w grudniu i już. Marzec ma być słoneczny i co najwyżej na trochę deszczu zezwalam.
OdpowiedzUsuńPo co zatykać wino korkiem? Lepiej wypić skoro już otwarte.
Po mojej myśli śnieg też nie przyszedł. Elegancko by było jakby w ogóle był tylko w święta, ale cóż - zima. Drogi Antoni, teraz do Świąt luuuuuuuzzzzzzzzz, a po świętach kolejny luuuuuzzzzzz ;-)
OdpowiedzUsuńLuz to na emeryturze a to od pewnego czasu dwa lata dłużej.
UsuńPozdrawiam
Ceść Antoni...co by tak jeszcze dużo Świąt z winem a nie z ziółkami. Czego i tobie i sobie wstępnie, bo do świąt jeszcze daleko życzę. JerryW_54
OdpowiedzUsuńWina póki się da,a ziółka zamienimy na wermut, jest przecież na ziołach.
UsuńPozdrawiam