Całkiem niedawno, przez media
przetoczyła się wypowiedź jednego nowego europosła na temat
budowania więzi rodzinnych i relacji partnerskich z własną żoną
Na pytanie - Czy bił swoje dzieci?
- Odpowiedział
- Niestety nie
- A żonę?
- Nie było takiej potrzeby, ale jestem
przekonany, że niejednej żonie taka reakcja by pomogła wrócić na
ziemię"
Idzie o pewnego, europosła z partii Janusza Korwin-Mikkego.
Pamiętam wielką akcję
uświadamiającą z kultowymi już hasłami na bilbordach – bo zupa
była za słona.
Oczywiście plakaty dotyczyły
patologii czyli jakiegoś jednego procenta, no może dwóch, ale
nie o cyfry idzie. Statystyka zaokrągla te przypadki do kilku
mi.ejsc po przecinku, a za tym przecinkiem kryje się czyjaś
tragedia. Jako nowoczesne społeczeństwo nie powinniśmy przechodzić
obojętnie obok ludzkiego bólu i cierpienia.
Co powoduje, że ludzie tak bardzo
mijają się z oczekiwaniami wobec drugiej osoby.. Czy to tylko
sprawa początkowego oczarowania i zaślepienia? Potem pozostaje
już tylko tępić się do końca życia.
Ale przecież świat się zmienia,
ludzie mądrzeją
No właśnie, popularnie mówi się, że
przez te dwadzieścia pięć lat wolności dorobiliśmy się
nowoczesnego społeczeństwa, otwartego i wyedukowanego.
Jak więc teraz wyglądają relacje
między mężczyzną a kobietą? Nie idzie mi tu o statystyczny
środek czyli szarą przeciętność. Mógłbym użyć tu określenia
„norma” ale nie napiszę tak bo któż z nas potrafi „normę”
zdefiniować. Na boki od centrum snują się tysiące singli
próbujących po raz kolejny, liczący się z kolejną porażką.
Współczesna polska kobieta jest
wykształcona i niezależna, dodatkowo piękna. Jest też coraz
bardziej świadoma swoich atutów. Co więc dzieje się, że w
związkach zgrzyta, ba coraz trudniej w ogóle je budować?
Jak daleko od rzeczywistości odleciał
Pan poseł, chociaż, aż prosi się o użycie innego słowa na
określenie takiej osoby niż ten standardowy. Trudno jednak
komentując, schylać się do poziomu wypowiedzi.
Mądrzy ludzie mówią, żeby nie
dyskutować z głupcami. Sprowadzą nas bowiem do swojego poziomu i
pokonają własnym doświadczeniem.
Sam problem powinno się jednak
zgłębić.
Po analizie kilku tekstów z netu rodzi
się we mnie przekonanie, że ostatnio to nie kobiety obawiają się
mężczyzn a mężczyźni mają coraz więcej obaw i wątpliwości w
kontakcie ze słabą płcią.
Tak na marginesie to nie wiem czy wobec
zmian obyczajowych mogę jeszcze używać tego określenia ?
Bo przecież ta płeć jak wspomniałem
powyżej nie taka słaba, dodatkowo mądra i niezależna.
Czego oczekują od kobiet współcześni
mężczyźni?
To dziwne ale bliskości i wyłączności.
To takie stare cechy, z czasów kiedy nie stawiało się świadomie
na pierwszym miejscu własnej swobody niezależności i
samorealizacji.
Jednym słowem idzie to taką
potrzebę bliskości. Należy jednak pilnować tego aby z ową
bliskością nie przesadzić Nadmierna potrzeba bliskości prowadzić
może do skrajnych zachowań
Ograniczenia samodzielności i poczucie
własności. Tu kłania się casus zbyt słonej zupy. Całkiem
niedawno czytałem artykuł na ten temat w na temat pl.
A kobiety?
Tu posłużę się cytatem
„Choć ten problem dotyczy w
większości mężczyzn, współczesne kobiety również coraz
częściej nastawiają się na swoje orgazmy. Oczekują od swoich
partnerów, że ci je do nich doprowadzą, zrzucając
odpowiedzialność za swoją przyjemność na niego. To podejście
wynika z kolejnych silnych przekonań o pasywnej roli kobiety i
aktywnej roli mężczyzny w łóżku. Mężczyźni przekonani są o
tym, że ich męskość zależy od ich sprawności w działaniu.
Kiedyś wystarczała im własna erekcja i orgazm, teraz zaś swoją
sprawność uzależniają od umiejętności doprowadzenia do orgazmu
kobiety. (Na temat pl – Przekonania rujnują nam życie seksualne)
No to jak w końcu jest kobiety
oczekują czy nie oczekują tych orgazmów?
A może to tylko jakiś wykwit chorej
męskiej ambicji ?
Nic z tych rzeczy. W lektury wyłania
mi się taki obraz - Świadoma kobieta wie czego chce i nie cofnie
się przed niczym by to uzyskać
Oto komentarze z forum internetowego
barbarella. temat dyskusji - wibrator, wstyd czy niezależność?
- Wibrator powinien być jak szminka!
Chcę poczuć się extra kobietą, biorę do ręki i używam...
Jak najbardziej NIEZALEŻNOŚĆ!
Jak najbardziej NIEZALEŻNOŚĆ!
- Dopóki nie masz wibratora, dopóki
go nie wypróbowałaś można mówić, że jest zbędny, że nie
zastąpi stosunku z facetem, że jest fanaberią itp .... ale jak
tylko zaprzyjaźnicie się .... zdanie radykalnie się zmienia :)
Wibrator jest potrzebny i każda kobieta powinna mieć go "pod
ręką" :)
- Wibrator nie zastąpi mężczyzny? To
się ubawiłam, czasami napotkani po drodze mojego życia mężczyźni
byli tak dalecy od stworzenia atmosfery dobrej zabawy w łóżku, że
kochając się z nimi po prostu nie mogłam się doczekać, kiedy
wrócę sobie do domu i włączę swój ulubiony wibrator, więc
czasami nie wiem kto tu kogo zastępuję:) lubię mieć i fajnego
mężczyznę i dobry model wibratora pod ręką, zależy na co akurat
mam większa ochotę moim zdaniem wibrator to ani wstyd ani odwaga,
po prostu praktyczny, pro-kobiecy gadżet, to tak jakby ktoś pytał
czy lodówka to fanaberia czy luksusu, po prostu niezbędne
wyposażenie domu:)
Od siebie mógłbym dodać, że taki
wibrator nie chrapie, nie rzuca byle gdzie brudnych skarpetek a na
dodatek nie masz do niego pretensji o to, że w toalecie nie opuszcza
deski po użyciu. bo on toalety nie używa. Sam natomiast może być
w niej używany
Problem w tym, że nie zarabia, ale dla
młodych i ambitnych kobiet to też nie problem.
No dobrze po miłosnym uniesieniu nie
przytuli Cię do siebie męskim ramieniem i nie szepnie Ci do uszka,
że Cię kocha.
Przyjmę argument, że i faceci robią
to rzadko
No więc jak wygląda współczesna
młoda kobieta?
Niezależna, wolna i broniąca tych
wartości wszystkimi możliwymi sposobami. Oczekująca od mężczyzny
praktycznych zalet, a jeśli nie, nie zawaha się użyć nowoczesnej
techniki która ma w szufladzie nocnej szafki czyli na wyciągnięcie
ręki.
Tu rodzi się pytanie - czy faceci
gotowi są spełniać te oczekiwania lub położyć głowę pot topór
?
Znalazłem dość ciekawą wypowiedź
faceta w wieku 29 lat na temat swoich preferencji.
Lukasz tak ocenia sytuację.
- Mam 29 lat, własną firmę, wyższe
wykształcenie i robię to, co lubię , jednak do superprzystojniaków
nie należę. I jestem po rozwodzie. To wystarcza, żebym nie miał
szans u kobiety sukcesu. Ale jest też druga strona medalu. Ja takiej
nie chcę. Już miałem. Wolę kobietę, która jest bez pracy, z
dziećmi, ze średnim wykształceniem, ale która już zrozumiała,
co w życiu jest ważne
W sukurs idzie mu Robert który
zwraca się do kobiet
- Śliczne, inteligentne, wykształcone, z sukcesem i macie
problem. Jaki? Chyba tylko taki, że na porządnych i fajnych facetów
nie zwracacie uwagi, rozglądając się za biznesmenami i
celebrytami. Zadajecie się z niewłaściwymi ludźmi. Spróbujcie
znaleźć w sobie odrobinę prawdziwej kobiecości, ciepła, dobroci,
wyrozumiałości. Nie wiesz, jak? Zapytaj mamę lub tatę. Albo tą
brzydką (a może i głupią) koleżankę, która potrafiła założyć
rodzinę, mimo, że całe życie uważałaś ją za gorszą,
brzydszą, nieporadną...Wypowiedzi pochodzą z artykułu o znamiennym tytule – Lalunie zostaną same w sympatii. pl.
Cytaty które wybrałem do powyższego tekstu sugerują, iż ostatnie dni spędziłem na jakichś portalach randkowych i forach damsko-męskich.
Może trochę tak, bowiem próbuję zrozumieć co leży u podstaw powszechnego jak widać kryzysu tych relacji. A może tylko mnie dopadł kryzys wieku? Może trudno mi utrzymać palce na wodzy i powstrzymać się przed wypisywaniem popularnych haseł w wyszukiwarce?
I co , i się okazało,że nie można mieć wszystkiego, bo się po prostu nie da , doba za krótka. Zatem kobiety muszą wybierać, albo kariera, albo rodzina, i jedno i drugie wymaga czasu, poświecenia i pielęgnowania, i znowu powtórzę, a doba za krótka. Nie znam kobiety sukcesu, która ma cudowną rodzinę, kochającego męża, zadbany dom, upieczone własnoręcznie ciasto , wypielęgnowane paznokcie, wymodelowane ciało itp. Nie znam kobiety, która samorealizuje się / np. podróżując po świecie, rzadko bywa w domu/ i jest wspaniałą matką i żoną./ nawet jeśli ma o sobie takie mniemanie, to się myli/. Rodzina wymaga bliskości, wymaga bycia za sobą, nie obok, a nie umiemy być w kilku miejscach na raz. Nie miejmy zatem pretensji do kobiet,że chcą się samorealizować, kształcić, doskonalić i zaspakajać własne potrzeby. Niech to robię, tylko nie wymagajmy od nich,że będą wspaniałymi żonami czy matkami, bo nie będą. Po prostu coś za coś. Tylko dokąd to zmierza?...Piękna, wykształcona kobieta zostawi swoje jajeczka w banku, przyjdzie pan , taki nie przystojne, niepozorny , ale za to fajny i porządny i zostawi swoja spermę, a później szacher macher i mamy idealną kobietę, która może wszystko. Ładna, wykształcona, zaradna , a do tego fajna i porządna...Hanula
OdpowiedzUsuńWychodzi na to że ewolucji poddawane jest małżeństwo ( rodzina). Zmieniają się te zasady na których byliśmy wychowani.
UsuńPozostanie przywyknąć a ci którym to nie będzie pasować stworzą coś na kształt wiosek Amiszów.
Pozdrawiam
Ten problem nie jest nowy. Dotykał już naszego pokolenia. Pamiętam artykuł w gazetce młodzieżowej chyba "Świat młodych" to był albo Filipinka pt "Magisterki". Pisano wówczas /jakieś wczesne lata 70-te ub wieku/ o problemie wykształconych kobiet, dla których brak równie wykształconych partnerów... No, chyba, że panna obniży poprzeczkę i spojrzy łaskawie na świetnych, wysportowanych i często niegłupich chłopców / ale nie mgr/ z prowincji lub wręcz "ze wsi"! Tak wówczas pisano, pamiętam dokładnie.
OdpowiedzUsuńWtedy budowano sojusz robotniczo chłopski z pomocą inteligencji pracującej miast i wsi, ale masz rację.
UsuńPozdrawiam
drogi Panie
OdpowiedzUsuńmoje doswiadczenie jest zgoła inne. Jestem wykształconą kobietą, niezłą gospodynią, nie najgorszą matką i coraz częściej niespełniona żoną...
utrzymuję dom, bo zarobki mojego męża pokrywają wydatki na Jego hobby (chociaż nawet nie w pełni)
Od dwóch miesięcy mąż nie pracuje (jest na zwolnieniu, w trakcie wypowiedzenia z pracy)
ja pracuję i natychmiast po powrocie z pracy muszę posprzatać to, co zostawił po całodziennej i nocnej działalności mąż, ugotować coś na późny obiad, nakarmić koty, zrobić zakupy, pranie, prasowanie itp.
co mój mąż robi całymi dniami - nie wiem, ale słyszę, że JEST WYKOŃCZONY
mam jeszcze ogródek w którym jak Pan wie zawsze jest coś do zrobienia i jak się można domyślić z tego co napisałam wcześniej - robię to ja.
Taka sytuacja trwa już kilka lat i wynika z faktu, że zachciało mi się studiów, a potem kolejnych i kolejnych.
nie wiem dlaczego mężczyźni tak reagują na fakt, że ich żony chcą się rozwijać i to robią.
Gdyby nie mój rozwój zawodowy, nie byłoby z czego utrzymać rodziny, ponieważ mój mąż zawsze zarabiał mało i często zmieniał pracę, a nawet dwukrotnie był bezrobotny. Od czasu moich awansów w pracy jest zarówno lepiej, jak i gorzej. Lepiej, bo mogę utrzymać dom i zapewnić rozwój mojego syna-studenta, gorzej, bo jestem wyłącznie odpowiedzialna za dostarczanie kasy.
Lubię, gdy w domu pachnie ciastem i często piekę, lubię, gdy jest coś smacznego i codziennie gotuję, lubię jak jest w domu czysto i staram się, aby tak było, lubię dobrze wyglądać i dbam o to. Ale...od trzech lat i 9 miesięcy nie kochaliśmy sie, dawno nie słyszałam ani jednego miłego słowa, nie zostałam wyręczona w pracach domowych. Czy to tak musi być? Czy mężczyźni muszą mieć głupsze od siebie żony, aby czuli sie dobrze?
gwoli wyjaśnienia dodam, że nigdy nawet nie wypomniałam mężowi Jego braky studiów (żeby nie było, że Go poniżam).
a co do wibratora...cóż chyba muszę nabyć - celibat jest męczący
I ta puenta w pełni wyczerpuje kwestię "anonimowości":))).
UsuńŻeby wszystko było jasne, staram się nie stawać po żadnej ze stron, ale jakby naturalnie jest, że piszę z męskiego punktu widzenia.
UsuńPrzeczytane teksty złożyły mi sie w takie nieskładne rozważania.
Osobiście opowiadam się i realizuję u siebie (mam nadzieję) model partnerski małżeństwa.
Czasem jest mi też wstyd za niektórych osobników mojej płci.
Pozdrawiam serdecznie
Czytając te cytaty i ogólnie cała notkę (swoją drogą bardzo ciekawą) stwierdzam, że chyba jestem sto lat za Murzynami, jeśli chodzi o bycie kobietą, która nie olewa a raczej uwielbia facetów miłych, troskliwych chcących tej bliskości, określanych przez większość kobiet za frajerów.
OdpowiedzUsuńJak przeczytałaś powyżej, faceci preferują takie kobiety chociaż popularnie mówi się że mężczyźni kochają zołzy.
UsuńAle jak to ktoś powiedział za miłością nie trafisz
Pozdrawiam
Zołzą jestem kiedy ktoś przekracza granice, a zwłaszcza mojej osobistej przestrzeni, bez mojej zgody. I już jestem gotowa do skoku i zagryźć gardło. ;)
UsuńPozdrawiam :)
Kiedy wolno już wszystko, zwykle zaczyna się nerwówa. Po kolei zwalczano stereotypy dotyczące kobiet: dano możliwość studiowania, przyznano prawa wyborcze, zgodzono się na pracę zawodową, zaakceptowano swobodę obyczajową, próbuje się przełknąć 'zaliczanie' mężczyzn przez kobiety. Gorzej natomiast ze stereotypami dotyczącymi zachowań męskich. Odtrąbiono, co prawda, kolejne kampanie (partnerstwo, podział obowiązków, urlopy ojcowskie, płaczący mężczyzna itd.), jednak bez powalających rezultatów. Okazało się, że kobiety, walczące ze złymi cechami swoich partnerów, wpajają te same skłonności swoim synom. Dlatego zmiany postaw w populacji męskiej wcale nie zachodzą tak szybko, jak te w populacji żeńskiej. Stąd rosnący rozziew i różne kłopoty.
OdpowiedzUsuńWreszcie przytaczane przez Ciebie przykłady, choć wymowne, wcale nie muszą dotyczyć większości. Mam wrażenie, ze współistnieją obecnie zupełnie różne postawy - są kobiety nastawione na rodzinę, są kobiety nastawione na sukces zawodowy, wreszcie są kobiety, które starają się te dwie tendencje, lepiej, czy gorzej, pogodzić. Po drugiej stronie barykady to samo: są mężczyźni, którzy walą babę w łeb, gdy uważają, że nie ma ona racji, są tacy, którzy faktycznie uwierzyli w partnerstwo, a są też tacy, którzy kroku nie zrobią bez zgody swojej połowicy.
Przesadzone wymagania (obydwu ze stron) w łóżku biorą się z bezkrytycznego podchodzenia do wiadomości, które można znaleźć w mediach. Kto nie jest przyzwyczajony do myślenia, ten chętnie uwierzy we wszystkie filmiki pornograficzne, gdzie piękny niczym Apollo, wyposażony w narzędzie o długości 35 cm i średnicy 65 mm, kochanek doprowadza swoją partnerkę do ekstazy ze dwadzieścia parę razy w ciągu godziny, a uszczęśliwia ją tak przez osiem godzin nocy bez przerwy, nie dbając o to, że jutro na szóstą rano do roboty. A ona z wielką ochotą obdarza go swą cnotą na łóżku, pod łóżkiem, w przedpokoju przed lustrem, w kuchni pod stołem, pod prysznicem, w agreście (trzeba mieć ogród albo chociaż klucz do ogródków działkowych), przy windzie, stojąc na rękach itd. - w dodatku wyczyniając z nim tak śmiałe i podniecające rzeczy, o których nie śniło się najstarszym bywalcom agencji towarzyskich. Tymczasem w realu on – zmęczony, bo skopał działkę, albo ona obawia się kolejnej ciąży, więc dzisiaj wolałaby nie. To jak to się ma do tych upojnych chwil, o których piszą wszystkie kolorowe pisemka (dla pań) i pokazują obrazki kolorowych pisemek (dla panów)? No, ale trzeba myśleć i trzeba wykazywać się rudymentarną przyzwoitością polegającą na akceptacji upływu czasu.
Poza tym po kilku latach wspólnego życia zbiera się owoce swojego wyboru partnera / partnerki, tzn. czy po tym, gdy już się z łóżka wylezie ma się z nim / z nią o czym rozmawiać. Ponieważ często okazuje się, że nie, stąd bierze się niechęć i dochodzi do kłopotów, często zakończonych rozstaniem. A trzeba było parę lat wcześniej powodować się tą odrobiną przysłowiowej kobiecej (męskiej) intuicji.
Niezaspokojone kobiety sukcesu są zupełnie osobnym tematem, niezależnie od tego, czy są zbrojne w wibrator, czy nie. Jeśli im to pasuje, to, w końcu, dlaczego nie? Wydaje mi się to dewiacją zupełnie nieszkodliwą (niczym tatuaże gdzie się da lub 300 kolczyków wbitych fantazyjnie tu i tam), a przynajmniej są zadowolone.
Podniosłem właśnie wzrok i, zobaczywszy, ile już napisałem, zbladłem. Trudno, nie rozwinę dalej myśli i ta próba zarysu wypowiedzi musi (na razie :)) wystarczyć.
Pozdrawiam
Szanowny Vulipanie.
OdpowiedzUsuńFakt że komentarz Twój stał się mini rozprawą. Bo i temat który ledwo tknąłem na wiele stron i mnóstwo twarzy. Ja powtórzę tylko co najbardziej według mnie przebija przez Twój tekst. Czasy i obyczaje się zmieniają ale nikt nigdy nie zwolnił nas od myślenia.
A to jak mówią - najprawdziwsza prawda
Pozdrawiam
Może i nie zwolnił, ale trzeba jeszcze mieć czym...:) Poza tym wzajemne płci o różne braki oskarżanie jest co najmniej tak stare jak teatry greckie, a najpewniej i starsze... I nawet wibrator nie zachwyci nowością, bo (pomijając napęd) znali go już i starożytni, a ściślej starożytne:) Ergo: nie wierzę ja w skuteczność jakiejkolwiek o tem dysputy, bo cóż będą mieli do roboty nasi następcy za kolejne trzy tysiące lat?
UsuńKłaniam nisko:)
A sam problem jest tylko za przeproszeniem liźnięty
UsuńPozdrawiam
Trudny temat, wychodzi na to, ze kiedy przestają rzadzić obyczaje, wszystko się rozłazi i te wartosci, które pozwalały budowac coś trwałego, odchodzą w niepamięć, nie są potrzebne. Sama, choć nie zamierzam sie z nikim wiązać, zapytana przez koleżankę teoretycznie, odpowiedziałam, ze liczyłby sie ktoś usłuchany i majętny...
OdpowiedzUsuńJest też takie powiedzenie - jak się nie ma co się lubi....
UsuńPozdrawiam
Czego oczekują od mężczyzn współczesne kobiety? Bliskości i wyłączności. I to wcale nie dziwne.
OdpowiedzUsuńNie dziwne dla kobiety, ale dla mężczyzny już to nie jest tak oczywiste
UsuńNo właśnie. Podzielam opinię tatula
UsuńPozdrawiam
My ludzie posiadamy umysły a może one nas posiadają? W nich wpisane są role. Ktoś ma zakodowane - wybrał, dokonał wyboru bycia ofiarą i powiedz mi czy potrafiłbyś zmienić swoją postawą taki zapis w cudzym umyśle?
OdpowiedzUsuńTy może tak, rodzice może tak, ale znajdzie się ktoś z zewnątrz z dominującą potrzebą z zapisem - jestem katem i dopełni się los, ofiara i kat spotkają się. Co prawda znalazłam gdzieś kiedyś takie słowa: "nie dawaj drugiemu człowiekowi tego czego od ciebie oczekuje". Dziś wydaje mi się rzecz niemożliwa do zrealizowania, kiedyś wierzyłam że jest możliwe, dziś już nie wierzę. Zawsze dajemy to czego od nas inni oczekują. Myślisz ze tak nie jest?
A zmienić zapis w swoim własnym umyśle nie jest łatwo, choć .... jest łatwo :) to paradoks, ale tak właśnie jest. Trzeba "tylko" wiedzieć co tam zapisane zostało, nic więcej. :)) Tak sobie myślę że zdarzenia nas o tym informują.
Namnożyłaś mi Elu wątpliwości. Bo zakładając że umysły nas posiadają to już poczułem się niewolnikiem.
UsuńPozdrawiam