To całkiem niewakacyjna informacja
sprzed kilku dni:
„W amerykańskim stanie Arizona
prawie dwie godziny trwała wczoraj egzekucja skazanego na śmierć
za podwójne morderstwo Josepha Wooda. Mężczyzna dostał śmiertelny
zastrzyk, który jednak przez ponad godzinę nie zadziałał.”
Coś mi to przypominało i nie
musiałem długo szukać by znaleźć informację sprzed roku.
„W październiku podczas wykonywania wyroku na Williamie Happie,
dziennikarz AP twierdził, że był on dłużej przytomny i dłużej
wykazywał odruchu niż inni skazańcy, których wcześniej
pozbawiano życia”
Nie jestem zwolennikiem kary śmierci,
ale jeżeli są kraje w których wykonuje się je zgodnie z prawem,
powinna być ona wykonywana w sposób humanitarny i to bez względu
na to jak skrzeczy to zestawienie słów.
Karę śmierci wykonuje się w USA w 35
stanach, z czego niemal we wszystkich poprzez wstrzyknięcie
trucizny.
Jakoś tak się złożyło żę tym
kraju wielkiej wolności ponad trzy czwarte stanów ma karę śmierci
w swoim kodeksie.
Jak można wykonywać wyroki pokazuje
najlepiej film „Zielona mila”. Można zachować się jak człowiek
lub nie.
Co jakiś czas dochodzą do nas
informację o dzikich sposobach wykonywania wyroków śmiercią w
Korei Północnej. gdzie sfora zgłodniałych psów jest tylko jednym
z wielu metod. Pomysłowość rządzących nie zna tu żadnych
ograniczeń. Swoją drogą, z dręczenia, torturowania i zabijania,
uczyniono całkiem dochodowy przemysł i to na całym świecie. Nie
wyłączając nawet tych krajów w których własny naród został
tragicznie doświadczony.
Dlaczego tak mi sę wydaje i co idzie
w Stanach z tym dręczeniem skazańców?
Śmiertelny zastrzyk to w istocie
mieszanina trzech składników. Jednym z nich jest Tiopental
Jest on używany do pozbawienia więźnia świadomości, dwa następne
składniki - do wywołania paraliżu i ostatecznie zatrzymania akcji
serca.
Problem w tym, że firma produkująca
tiopental, ogłosiła, że nie będzie go już wytwarzać.
Producent, firma Hospira, chciał co
prawda kontynuować produkcję na terenie Włoch. Zrezygnował jednak
z tego pomysłu, gdy okazało się, że unijne przepisy zabraniają
wywozu tej substancji do USA ze względu na jej przeznaczenie. Firma
zrezygnowała więc całkowicie z jej produkowania. Na terenie USA
jest ona według firmy niemożliwa.
Wszystko w porządku. Unijne sumienie
triumfuje.
Problemem jest jednak prawo, które w
USA cały czas obowiązuje. I chociaż pod projektem jego zmiany
mógłbym podpisać się obiema rękami, to co zrobić w tak zwanym
okresem przejściowym?
Boże jak to brzmi? Procedurę
zlikwidowania iluś osób nazywam okresem przejściowym.
Wiem można by zastosować moratorium.
Badania opinii publicznej wskazują jednak że większośc amerykanów
opowiada się za utrzymaniem kary śmierci.
Póki co Amerykanie radzą sobie więc
jak mogą.
W śmiertelnym koktajlu zastosowano propofol, oraz planowano
wykorzystać jeszcze kilka innych preparatów. Niestety nikt jeszcze
nie przetestował go do wykonywania wyroków śmierci. Poza tym
producent tego preparatu, jedna z firm niemieckich, nie zgodził się
na użycie go w "zastrzyku śmierci".
Jak na końcu artykułu zauważa agencja prasowa, poszukiwania środka zastępczego dla tiopentalu mogą trwać miesiącami lub dłużej. Póki co komponuje się śmiertelne koktajle w oparciu o inne środki.
Póki co ich skuteczność obserwuje w
trakcie wykonywania wyroku śmierci.
Przeciwnicy kary śmierci demonstrują
w USA. Ich protesty przeciwko egzekucji kolejnych osób nie przynoszą
rezultatu.
Nie wiem co myśleć na ten temat bo
targają mną sprzeczne emocje.
Z jednej strony producent zastosował
jakąś formę klauzuli sumienia, skazując innych swoją decyzją
na udręczenie przed śmiercią.
Z drugiej strony słyszałem wypowiedzi
rodzin ofiar tych zbrodniarzy które uważają, że wszystko jest w
najlepszym porządku, a cierpienia skazańca i tak małe wobec ogromu
zbrodni jakiej się dopuścili.
Gdzieś tam daleko w głowie echem
odbija się powiedzenie Starego Talara, ojca głównego bohatera
filmu „Dom” - Żyj tak by inni przez ciebie nie płakali.
A jeżeli my mamy się za lepszych to
to poczucie zadowolenia z własnych cech narodowych troszeczkę
zepsuję. Wczoraj słuchałem rozmowy dziennikarza radia TOK FM z
prof. Joanną Senyszyn. Otóż okazało się, że w przeprowadzonej
wśród studentów anonimowej ankiecie, prawie 90 % osób
opowiedziało się za stosowaniem kary śmierci. Co więcej 40 %
mogłoby na taką karę skazać, a 10 % karę te mogłoby wykonać.
Piękny odsetek katów jak na jedno
społeczeństwo – podsumował dziennikarz.
Jak widać anonimowość ośmiela nie
tylko w Internecie.
Na podstawie artykułów w Onet i
Wyborcza.pl
Sory, przeczytałam początek i juz na wstępie mnie zemdliło.To nie dla mnie temat, ale miałam dobre chęci i w padłam do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWspaniały temat, Antoni. Po wieczornym powrocie postaram się zająć stanowisko. To bardzo poważny problem moralny.
OdpowiedzUsuńCo do studenterii, mlodzież zawsze bez wyobraźni i chętna w bezwzględnosci, znaczy mlodzieńcza tępota. Zgadzam sie z Toba, choc na myśl, ze oprawca miałby potraktowac bestialsko kogos mi bradzo bliskiego, zlośliwy uśmieszek wypełza na me usty czytając o możliwosci takich nieprawidłowości. Zemsta jest sprawa bardzo ludzką, ale jak sie ktos pcha do wladzy, powinien zadbać, zeby to uczucie nie przewazało w przepisach, prawidlowym wykonaniu kary, dyskusji na temat.
OdpowiedzUsuń1. Wyszło na to, że gdyby nie humanitarne postanowienia producentów to skazańcy nie cierpieliby lub cierpieli mniej/krócej. Jeszcze raz okazało się, że dobre chęci nie zawsze przekładają się na ten rodzaj dobra, o którym myśleli wnioskodawcy - humaniści.
OdpowiedzUsuń2. Nie kryję, że rezygnację z kary śmierci uważam za rudymentarny błąd Unii Europejskiej. Nie jestem za tym, żeby była powszechną karą za wszystko, ale jednak od czasu do czasu zdarzają się takie sprawy, kiedy wcale nie byłaby przesadą (casus Breivik; prawda że poza Unią). Wiem, że ludziom chcącym widzieć tylko dobre strony człowieczeństwa ta myśl nie odpowiada, ale przypominam, że - pomimo humanitaryzmu i coraz większej świadomości praw zwierząt - wściekłe psy czeka zawsze ten sam los.
Pozdrawiam
Nikt nie dał człowiekowi prawa do zabijania innych ludzi. Są ofiary i są kaci i nie ma przypadków. Zważ na sens tego zdania. Gdy jest możliwość skazywania na karę śmierci, jest dużo nadużyć. Skazywani są niewinni często by ukryć błędy przy śledztwie prowadzących i prokuratora. Byłam ławnikiem i wiem co mówię. Czas jaki jest dany, takim jak Breivk, jest po to by był on w stanie pojąć swoją winę. Słyszałam w filmie dokumentalnym wypowiedź mordercy, ze swoją winę zrozumiał on dopiero po 30 latach w więzieniu. Umierając w nienawiści do społeczeństwa tej duszy - nie mylić z ciałem, czyni się wielką krzywdę.
UsuńWybacz Antoni ale musiałam emocjonalnie powiedzieć i tu swoje zdanie.
1. "Nikt nie dał człowiekowi prawa do zabijania innych ludzi" - i tu się zgadzamy, choć to pewnie Cię zdziwi. Jeśli jednak ktoś już drugiego człowieka zabije? A w dodatku może niejednego? A w dodatku w wyjątkowo brutalny, przemyślany sposób? Tak, że ofiara cierpiała niewyobrażalne męki? No i jeszcze sprawa nie podlega dyskusji? To co Ty wówczas proponujesz? Pochylasz się nad duszą mordercy.
Usuń2. Jest demokracja, więc możesz robić to, co zechcesz. Możesz codziennie nosić do więzienia ciepłe bułeczki takiemu zbirowi, żeby tym bardziej zrozumiał, że zbrodnia nie popłaca. Możesz też humanitarnie uważać, że każdemu należy dać szansę, a niejaki Vulpian to istne bezduszne zwierzę spragnione krwi i igrzysk, prymitywny typ, co to nie potrafi wyjść poza spróchniałe już "oko za oko...". Możesz czuć się (także dzięki mnie) lepsza, nowocześniejsza i prawdziwie ludzka.
3. Pozwól jednak także mnie mieć pogląd na tę sprawę. Wczuj się, proszę, nie tylko w otchłań duszy zbira, ale w ból bliskich i w gehennę osoby zabitej. Pozwól mi uważać, że taki morderca nie ma duszy, a jeśli ją posiada, to nic nie wartą, tak samo jak i on sam. Takie jednostki należą do zbioru wściekłych psów, a wściekłe psy usuwa się, nie zwracając uwagi na apele obrońców przyrody.
4. Wreszcie - masz i tak przewagę, skoro głupie ustawodawstwo europejskie wykreśliło karę śmierci. Uważam, że będzie jeszcze można do tej sprawy w przyszłości powrócić i to złe prawo zmienić. Oczywiście legalnie.
Pozdrawiam
Ja się z Tobą Vulpian de Noulancourt zgadzam, wściekłe psy się likwiduje. Nie łudźmy się, Breivik nawet po 50 latach będzie uważał, że cierpi za niewinność. Wybaczanie też ma granice...Wiem, że my ludzie mamy skłonność do czucia się lepszymi od zwierząt, ale nadal żyjemy w stadach jak tysiące lat temu. Żaden gatunek nie przetrwa, jeśli nie będzie usuwał osobników działających na szkodę stada a zabijanie jego członków dla widzimisię mordercy (mam na myśli morderstwa z premedytacją, często seryjne) na pewno można za takowe uważać.
UsuńPozdrawiam
Pozwolę sobie odpowiedzieć. Cieszę się ze uważacie Vulpianie i Zosiu Samosiu iż istnieje przypadek li tylko przypadek, że życie jest przypadkiem i przypadkiem kat trafia na ofiarę, na wiele ofiar czasem. Że człowiek nie powinien pracować nad sobą nad swoją psychiką i zmienić w sobie, swoje ustawienia - ja ofiara-ja kat. Patrząc na zdjęcia ofiar żadne z nich nie miało wypisane na czołach iż jest ofiarą a jednak ginęli w straszny sposób. Widzisz Vulpianie nie pochylam się z litością nad duszą mordercy, nie latam do więzień z przysmakami, ale pochylam się nad tym dzieckiem co bite i przypalane papierosami, zamykane w ciemnej piwnicy i w ciasnej szafie w tej piwnicy na wiele godzin, katowane rzemieniem ze sprzączką, zmienia się staje się agresywny i staje się mordercą. Ten potwór, godny natychmiastowej kary śmierci zapytał: a gdzie było społeczeństwo, gdzie byli sąsiedzi, nauczyciele co widzieli i słyszeli, ale milczeli bo do rodziny się nie wtrąca. Powiedział też, że tego mazgaja co dalej w nim ryczy, zamknął w najdalszym najciemniejszym zakątku siebie. To nie jest odosobniony przypadek, zajmij się trochę psychologią i popatrz w życiorysy a potem zabijaj i karz śmiercią zwyrodnialców co od razu urodzili się źli. Niewiele zwolennicy kary śmierci różnią się od oprawców, choć podobno współczują ofiarom. Jak to powiedział znajomy, byłem w dzieciństwie ofiarą ojca, gdy dorosłem zmieniłem się w kata bez problemu. Długo się uczył, przychodził na zajęcia walczył o siebie z każdym dniem było lepiej, sam z sobą się dogadywał aż przestał być i katem i ofiarą. Stal się człowiekiem wolnym. Vulpianie Zosiu czy jesteście ludźmi wolnymi? Od ofiary od kata od przemocy od nienawiści? O łatwych i oczywistych wniosków?
Usuń1. Chciałbym zauważyć, że moje wypowiedzi nie generalizują przypadków kogoś, kogo ojciec za młodu tłukł i, już jako dorosły, ten ktoś tłucze swoje własne dzieci, stając się doskonałym przykładem stosunków kat - ofiara. Nie, ja zajmuję się tylko i wyłącznie przypadkami patologicznych, okrutnych morderców, których wina została udowodniona ponad wszelką wątpliwość. I tego będę się dalej w tej wypowiedzi trzymać, odrzucając tym samym wszelkie możliwości tak wielbionego przez humanistów rozszerzania dyskusji na kolejne pola.
Usuń2. Jeżeli ktoś staje się mordercą o szczególnym okrucieństwie, to zadaniem społeczeństwa jest takiego osobnika wyizolować, możliwie na zawsze, ze swoich szeregów. Praca maniakalnego mordercy nad sobą (już po schwytaniu i osadzeniu) jest wzruszająca, ale jakoś mnie ta wizja nie przekonuje. Jego przemiana po X latach jest zbędna; jego zrozumienie ogromu zła, które uczynił staje się kwiatkiem przy śmierdzącym kożuchu, a jego dalsza egzystencja w ogóle obraża rudymentarne poczucie sprawiedliwości.
3. Trudno zakładać, że ktokolwiek miałby mieć cokolwiek na czole napisane więc - wybacz - ale ta myśl wydaje mi się szczególnie niedorzeczna i nie wiem, co miałbym na nią odpowiedzieć.
4. Siódme, katowane za młodu dziecko wiecznie pijanego szewca może zostać seryjnym mordercą, ale wcale nie musi, bo może zostać biskupem, więc pochylaj się nad kim tylko chcesz. Nie próbuj mi jednak udowadniać, że to społeczeństwo jest winne tego, że ktoś staje się mordercą i / lub gwałcicielem. Jeśli Ty się czujesz winna to w porządku - znajdź sobie jakąś furtkę ekspiacyjną, pałaj zrozumieniem dla morderców i doszukuj się winy poza nimi. Taką postawą stygmatyzujesz wszystkich, którzy mieli nieszczęście urodzić się w trudnych, czy patologicznych, rodzinach, a mimo to wyszli na porządnych ludzi. Wreszcie, okrutni mordercy wywodzą się także z dobrych domów.
5. Jest mi dokładnie wszystko jedno, czy z powodu mojej akceptacji kary śmierci uważasz mnie za podobnego oprawcom, czy nie. Jeżeli poczujesz się lepiej, to trwaj w przekonaniu, że seryjny morderca to przy mnie łagodny baranek chrupiący trawkę na łące.
6. Twoje przekonania są, moim zdaniem, wyrazem pogardy dla cierpienia rodzin zabitych, dla ich własnej męki, jaką niejednokrotnie przeszli przed ostateczną śmiercią. Zamiast wykazać się w stosunku do nich empatią, Ty usiłujesz znaleźć wytłumaczenie dla sprawcy. To postawienie sprawy na głowie. Jakaś moralna aberracja. Dziwne, że w ogóle dopuszczasz jakikolwiek rodzaj kary dla takich okrutnych morderców i nie sugerujesz, żeby ich przepraszać i puszczać wolno.
7. Owca, która dywaguje na łące, że wilk (który poprzedniej nocy zagryzł kilka innych ze stada) miał rację, jako zadeklarowany drapieżnik staje się śmieszna. A ta właśnie owca zastąpiła w moim umyśle Twój obraz. I już przepadło.
Pozdrawiam
PS Antoni, wybacz, ale sprawa się rozrosła.
Człowieku nic o mnie nie wiesz ale już osadzasz i rzucasz kamieniami. Nie ma co rozmawiać z samą głową plus nogi.
UsuńTo dobry chwyt erystyczny: kiedy nie ma się argumentów zawsze można się obrazić.
UsuńPozdrawiam
Antoni!
UsuńWyszło nieprzyjemnie. Nie chciałem nikogo obrazić; uważałem, że dyskutujemy o sprawie, która wcale nie jest prosta. Dla nikogo. Jeżeli uważasz, że przesadziłem i rzucałem kamieniami - powiedz. Obiecuję, że zareaguję odpowiednio.
Pozdrawiam
Moja droga Elko, nie uważam się za człowieka wolnego. Ogranicza mnie samo życie czyli fizjologia (m u s z ę jeść, oddychać, wydalać), a także fakt, że jestem członkiem społeczeństwa, w którym istnieją pewne zasady. Za ich złamanie musi istnieć kara adekwatna do wykroczenia.. Dlaczego? Ano po to byśmy choć trochę mogli czuć się bezpiecznie. Wolność jest wyimaginowanym, abstrakcyjnym pojęciem. Zwierzęta w zoo są w niewoli, ale te na "wolności" też żyją na ściśle wyznaczonych terenach. Przekroczenie ich granic kończy się najczęściej bardzo źle dla delikwenta. A tak nawiasem mówiąc zadziwia mnie u tak "tolerancyjnej osoby" całkowity brak tolerancji dla ludzi z innymi przekonaniami...
UsuńPozdrawiam
Vulpianie
UsuńWszystko jest w porządku. Nie dziwię się emocjom, bo temat po którym się tylko ślizgnąłem jest kontrowersyjny.
Szanowni Państwo
Żyję w przekonaniu o wyjątkowości moich blogowych przyjaciół dlatego uważam, że nikt nikogo nie zamierza w dyskusji obrazić.
Marzy mi się by w tym przekonaniu wytrwać.
Pozdrawiam
To przerażające jakie pokolenie sobie wychowaliśmy.
OdpowiedzUsuńNa temat kary śmierci mam swoje własne zdanie. Jednak widzę, że gry komputerowe dają niemałe rezultaty przez te 10 % chcę bawić się w kata bez wyrzutów sumienia, a przede wszystkim bez zastanowienia się. W przypadku rodzin zamordowanych przez więźniów skazanych na karę śmierci, jest to zrozumiałe, że chcieli by wykonać karę zbrodniarzowi, ale jeśli ten nic nie zrobił tym 10% młodych, bardzo ochoczo deklarujących się wymierzania komuś kary śmierci to zaczynam zastanawiać się czy ludzie mają coś takiego jak inteligencja emocjonalna, czy kierują się tylko tym co zobaczyli na filmach i w grach?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie te 10% chętnych by wymierzyć karę śmierci, ma zadatki na zostanie podmiotem jej wykonania...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wybacz, nie mogłam doczytać do końca. Jak struś, wolę chować głowę niż się ustosunkować. Jak trzy mądre japońskie małpki chciałabym nie widzieć nic złego, nie słyszeć nic złego, nie mówić nic złego. Pozdrawiam upalnie.
OdpowiedzUsuńTak, nie ma co chować głowy w piasek. Albo jesteśmy ludźmi albo człekopodobnymi. Większość amerykanów jawi mi się jako człekopodobni. Dzięki za ten post, moje zdanie zawsze wyrażam w dyskusji jasno i wyraźnie: nikt nie dał człowiekowi prawa by zabijał innych ludzi. Zawsze słyszę w odpowiedzi a gdyby tobie itd Nie ma czegoś takiego gdyby. Za dużo jest pomyłek sądowych w tym kraju wolności, gdzie skazywani są niewinni ludzie na dożywocie. Czasem prawda wychodzi na jaw. A mam przed oczami jedną kobietę o ciemnej skórze młodą, film realizowano w więzieniu o kobietach morderczyniach. Nie będę się rozpisywać czemu skazano niewinną kobietę na karę śmierci i wyrok wykonano, na 100 procent była niewinna, co wielu ludzi podkreślało i o nią walczyło. Gubernator, gwiazdor filmowy wrr duży kretyn o za dużej ilości zębów - nie oglądam już filmów z tym typem, nie okazał łaski. Mam jej twarz w pamięci. Po prostu ten kraj jest chory!!!! Nienormalni ludzie tam mieszkają, prowadzenie kilkuletnich dzieci w kajdankach, bo się bawili w doktora, to prosu zdolność pojmowania moją przerosło. Ale nagadałam, wybacz Antoni ale to temat który porusza mnie bardzo.
OdpowiedzUsuńMasz w pełni słuszność. Kara śmierci niczego nie rozwiązuje, a tylko sprawia, że z pokrzywdzonych zamieniamy się w katów. Nie warta jest skórka wyprawki.
UsuńSądzę jak Elka... Jeśli kara śmierci to może od razu złodziejom ręce ucinać?... A pedofilom co insze...? Nie jednemu by się spodobało.
UsuńPolecam książkę Von Shiracha "Przestępstwo". Autor jest adwokatem i przytacza kilkanaście historii ze swojej praktyki, bynajmniej nie jednoznacznych...
A przy okazji cieszę się, że Errata nakierowała na Twój blog Antoni. Pozdrawiam.
Witam u mnie i pozdrawiam
UsuńPodobno anonimowo w prawie każdym, jeśli nie każdym, drzemie taki kat. I gdybyśmy wiedzieli, że nic nam za to nie grozi, bylibyśmy zdolni do popełniania największych zbrodni i dręczenia innych ludzi. Próbowałam to sobie wyobrażać i jakoś nie widzę u siebie tych skłonności, ale jak sobie pomyślę, że miałabym za co ukarać jakiegoś psychola, to już nie jestem taka pewna....
OdpowiedzUsuńtemat straszliwie (celowo używam tego słowa) poważny. Zjawiam się tu gdy opadł już kurz po emocjach. właściwie wszystko zostało powiedziane. Nikt nie dal nam prawa do zabijania, ale zauważam we współczesnym świecie jakieś straszne odwrócenie proporcji. zbrodniarze staja się ofiarami godnymi współczucia pobłażliwość myli się z tolerancja, a przysłowiowa już "mama malej Madzi" - celebrytka. czasami myślę, ze to jakiś koszmar, a nie życie...
OdpowiedzUsuń