Nowa mieszkanka naszego domu bez stresu zajęła należne jej
pierwsze miejsce. Nie zanotowaliśmy żadnych oznak zagubienia czy
smutku. Zauważyliśmy, że ogród bardzo przypadł jej do gustu i
gotowa z niego nie schodzić do momentu, aż pada ze zmęczenia i
zasypia byle gdzie.
Nie będziemy na razie ustalać kto jakie miejsce zajmuje w
hierarchii bo na to przyjdzie czas.
Póki co śpi na posłaniu w moim pokoju, a gdy kładę się do
łóżka przenosi się na owczą skórę koło mojego łóżka.
Poczyniła też pierwsze próby wejścia do łóżka, ale są rzeczy
w których jestem konsekwentny. Ponieważ nie leżała tam jeszcze
nie jest w swoich żądaniach natrętna.
Ze się złamię?
Nie. Z poprzednim bokserem też się nie złamałem. I obaj
szanowaliśmy ten układ.
Wczoraj zatykałem wszelki szpary w ogrodzeniu wokół posesji,ze
szczególnym uwzględnieniem zbyt szerokiego rozstawu profili w
bramie wjazdowej i furtce..Poszło na to piętnaście metrów siatki
plastikowej o wysokości 60 cm i dwie paczki plastikowych spinek. Po
robocie pozostało mi tylko osiem centymetrów niezagospodarowanej
siatki co znaczy że może po raz pierwszy przemyślałem wysokość
zakupów.
Sunia dzielnie asystowała nam przy tych pracach, zabierając
wszystko spod ręki Raz był to kawałek siatki, raz paczka spinek,
a na koniec nawet dość ciężkie ogrodnicze nożyczki.
Teraz jestem nieco bardziej spokojny. Istnieje szansa na to, że
suka nie ucieknie niespodziewanie, a i wizyty wiejskich burków też
zostaną zminimalizowane.
W końcu dopiero po pierwszej dekadzie sierpnia idziemy na drugie
szczepienie Trzeba zachować ostrożność.
Ganiam teraz po bezpiecznym ogrodzie w towarzystwie psa.
Szarpiemy zabawki, patyczki i przy tym wszystkim mam oczy dookoła
głowy.
Mówiąc z większym optymizmem, czuję się tak jakby ubyło mi
kilka lat. Może nawet więcej niż kilka biorąc pod uwagę
niedospanie.
Mała z radością załatwia swoje potrzeby na ogrodzie, a jak
jest w domu to należy zachować czujność, bo swoje potrzeby
sygnalizuje. Dzisiaj rano skrobała w szybę. Zauważyłem i opłaciło
się.
Padający z wczoraj na dzisiaj deszcz nie był jej w smak. Nie
chciała wchodzić w mokrą trawę tylko gnała do domu, załatwiając
sprawę zaraz za drzwiami.
Kota dalej nie odważyła się na kontakt z psem, może dlatego że
gdy mała ja zobaczy, gna na złamanie karku, machając radośnie
ogonem. Być może to machanie kota odczytuje opacznie.
Znika na dłuższe chwile z domu ale pojawia się w porach
karmienia. Dzisiaj w nocy dwa razy weszła do mojego pokoju, pewnie
po to żeby zobaczyć z bliska śpiącego szczeniaka.
Nie posądzam jej o prowokację, ale mała natychmiast podrywała
się radośnie i ganiała za nią aż do schodów. Postęp znaczy
jest i być może to zasługa sesji terapeutycznej jaka odbyła się
wczoraj.
W odległości metra od siebie usiadł Starszy z psem na kolanach
i żona siedząca na stałe, z kotem na kolanach. Nikt nikogo nie
napuszczał na siebie i nie zmuszał do pospiesznego kontaktu.
Zwierzaki obserwowały siebie w spokoju, o ile można mówić o
spokoju w zachowaniu szczeniaka boksera.
Rano jak zwykle zauważyłem, że zmokła kota przytargała równie
zmokłe mysie truchło na parapet pokoju żony. Moja metoda chyba
więc działa. Przymykam okno tak, żeby kota nie weszła tylko
musiała zamiauczeć. Do tego miauczenia musi wypuścić mysz z
pyszczka, a potem gdy okno się uchyli, szybko wbiega i z radości
zapomina o biednej myszy.
Metoda zapożyczona z bajki o kruku serze i lisie. Nieco tylko
zmodyfikowana.
W ogrodzie nastał czas zbiorów.
Dojrzały brzoskwinie na
złamanym drzewie wyglądają fantastycznie. Są duże i mocno
czerwone. Z powodu psa zapomniałem na dwa dni o zbiorze ogórków.
Większość tych co zebrałem wczoraj, nadaje się już tylko na
mizerię Nie szkodzi, bardzo ją lubię, koniecznie z solą i
pieprzem.
Trochę mniejszych leży już w kamionkowym garze i zasadza się
na małosolne.
A w sobotę impreza. Opijamy „mecenasa” naszego Starszego.
Przygotowałem specjalny trójnóg do kociołka który kiedyś
sprezentował mi syn. Będzie gulaszówka , czyli z węgierska
bogracs.
To będzie mój bogracsowy debiut i aż się boję, bo nasycenie
mecenasów na jeden metr kwadratowy powierzchni wokół ogniska
będzie rzeczywiście spore.
Wszystko jest względne, a najważniejszy jest punkt
odniesienia. Kiedy spotkałem się z poprzednią właścicielską
naszego obecnego domu i opowiedziałem jej o wyjeździe na gorczańską
wieś oraz o pewnej imprezie którą zmontowałem na szybko w
ogrodzie, ona spojrzała na mnie z nieukrywaną zazdrością i
powiedziała
- Panie Antoni zazdroszczę. Państwo prowadzicie bardzo aktywne
życie towarzyskie.
Tym stwierdzeniem wprowadziła mnie w pewne zakłopotanie, bowiem
do tej pory odnosiłem wrażenie, że jest raczej odwrotnie. Znajomi
jakby rzadziej pojawiają się na tarasie, a ilość dzwonków
telefonicznych jakby mniejsza. Mniejsza? może to prawda. tylko
względem czego?
Być może kiedyś to my prowadziliśmy rozbuchane życie
towarzyskie?
No bo w końcu co jest normą?
Ile towarzyskich spotkań jest normą, a co jest przegięciem?
Albo, kiedy przestaje się być biednym a staje bogatym?
To jest akurat proste do określenia.
Przeczytałem w "Biedny seks"źródło:
dziennik.pl/Media, że:
Naukowcy z Newcastle University przeanalizowali seks pięciuset
par żyjących na terenie Chin. U kobiet posiadających zamożnych
partnerów zaobserwowano znacznie silniejsze orgazmy, przeżywane z
„dużą ekspresją”. Partnerki biedaków patrzyły w sufit i
czekały na koniec.
A więc, jeżeli twoja partnerka ekspresyjnie krzyczy ci do ucha,
to znaczy, że jesteś bogaty. Jeżeli odbywacie cichy seks, śmiało
możesz opisać do Miejskiego Centrum Pomocy Najuboższym.
Małe dzieci odmładzają no i co z tego że to psie dziecko? Dziecko i tyle.:) Wspaniały pomysł na zapoznawanie się zwierząt. U nas nie zdał egzaminu, żywiołowość naszej suni przekracza zdolności mojej akceptacji. Dzięki Bogu mądrzeje.
OdpowiedzUsuńOgórów po dwóch nie zbierania, zebraliśmy podobną ilość, co też zostało uwiecznione na zdjęciach :) Wczoraj przerobiłam je na przecier ogórkowy, przepis znalazłam w necie, zrobiłam i czekam czy przepis trafiony. :) Mizeria u nas idzie w dużych ilościach :) i kiszone też są. Cukinie, już nie wiem co z nich robić, duszone we własnym sosie, zupy pure, faszerowane. :)) Urodzaj to jest to kocham najbardziej, naprawdę kocham. :)) Ciepło pozdrawiam w chłodny dzień.
Tak, to fajny okres kiedy po obiad idzie się do ogródka.
UsuńPozdrawiam
1. Z zaciekawieniem będę śledzić kolejne doniesienia o zadomowianiu się pieska. Zwłaszcza o ułożeniu stosunków z kotem.
OdpowiedzUsuń2. Zastanawiające jest to, że nawet już sprawy seksu bada się dzisiaj w Chinach. Jakby nie było innych krajów. A wyjaśnienie jest przecież bardzo proste. Biedak nie pójdzie do innej partnerki, bo go na nią zwyczajnie nie stać - więc po co się starać cokolwiek manifestować (tym bardziej, że jutro na szóstą do roboty). Tymczasem mężczyzna zamożny może sobie pozwolić na wymianę kobiety na inną i tego kosztu nawet nie zauważy. Dlatego trzeba go do siebie przywiązać i przekonać o tym, że jest supermęski. Kilka głębszych westchnień i jego samoocena pasie się radosnym odczuciem, a o to, w końcu, chodzi - żeby był zadowolony i nie miał głupich myśli na widok innych kobiet, które tylko czyhają, żeby zająć miejsce w jego sypialni.
Pozdrawiam
No cóż, Twoja diagnoza dotycząca seksu zdziera mi z oczu ostatnie resztki złudzeń.
UsuńPozdrawiam
a ja się cieszę że sunia ma ogon, że nikt jej nie okaleczył.....
OdpowiedzUsuńw sprawie seksu - zamilczę.....
Teraz chodzi o naturalność, chociaż boksery które nadużywają ogona machając nim bez opamiętania, często mają ten ogon niemiłosiernie pokaleczony.
UsuńPozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że piesa nie w łóżku z Panem, popieram konsekwencję w tym względzie.
Zbiory macie obfite, te czerwone i te zielone - urodzaj nadzwyczajny,
Głośny i ekspresyjny nie znaczy głęboki i szczery, ale niech się bogaty łudzi.
Czyli bogaty żyje iluzją. Niestety biedny mu zazdrości mówiąc sobie - Boże jak ja chciałbym być oszukiwany i to nawet co tydzień przez inną. Pozdrawiam
Usuńkto bogatemu zabroni;)))
OdpowiedzUsuńA i tak Tewje Mleczarz jest moim idolem ( chciałbym być bogaty)
UsuńPozdrawiam
Szczeniaczek to żywe srebro i na pewno wniesie sporo radości do Waszego domu. Mój piesek nadal potrafi się tak cieszyć, jak 10 lat temu :).
OdpowiedzUsuńA z koteczką dogadali się szybciej, ona postawiła warunki, a on się dostosował ze strachu przed jej pazurkami. Ale ona była w przewadze, bo miała już psa w poprzednim domu tymczasowego pobytu. Ona natomiast jest jego pierwszym kotem. :)
Ja też już widzę zmiany w zachowaniu
UsuńPozdrawiam
Moje zwierzaki - stara kotka i równie (chyba) stary pies długo nie chciały się zaakceptować. Już myślałem że tak pozostanie, ale byłem w błędzie. Tolerują się i odpadło mi przenoszenie kotki przez rewir strzeżony przez psa. Młode zwierzęta nie mają takich problemów
UsuńMam nadzieję na pozytywne zakończenie
UsuńPsy są kochane nade wszystko nie umiem bez psa żyć.Pozdrawiam.Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńTeraz mając porównanie zauważam jak wiele różni psa i kota
UsuńPozdrawiam
Od stosunków, za przeproszeniem, psa z kotem do bogatych orgazmów! Co to ja chciałam, a, ja zawsze spałam z psami, kotami i facetami, w kupie raźniej ;D
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak będzie , na razie się udaje. Pozdrawiam
UsuńSłodki piesio, cudo! jestem straszliwa psiara, często przedkładam towarzystwo psów nad ludzkie, niestety... Poza tym nie jestem konsekwentna; Moje dwa skutecznie wlazły mi na głowę, nie tylko do łózka... na szczęście mąż ma więcej charyzmy i wyprowadził nieproszonych gości na psi fotel kolo łózka (choć przyznam, ze serce mi pękało)
OdpowiedzUsuń