26 września 2013

O sile nabywczej pieniądza

Pan Nieistotny przeczytał, że właśnie zaczyna się niemiecki festiwal piwny Oktoberfest.
Ponieważ z roku na rok impreza staje się bardziej popularna, bo który z facetów by nie chciałby aby cycata kelnerka postawiła przed nim litrowy kufel zimnego piwa?
Wielu chce, a więc w tym roku cena takiego kufla ma wynosić minimum dziesięć euro.
Mózg Jana Marii rzucił się do przeliczenia na nasze.
- Dziesięć po cztery dwadzieścia to ni mniej ni więcej czterdzieści dwa złote za kufel.
To dużo czy mało?
No właśnie.
Nieistotnemu przypomniał się wywiad z Jerzym Stuhrem z ostatniego Newsweeka.
Pan Jerzy opowiada tam historię z jednego ze spotkań autorskich. Pewien emeryt poinformował go, że w miejscowej bibliotece, na jego książę zorganizowano zapisy i trzeba swoje odczekać.
To ponoć jedyna książka obciążona takimi zapisami.
- Mój boże – pomyślał autor - przecież w księgarni moja książka kosztuje tylko czterdzieści złotych.
Oczywiście komentujący zaraz rzucili się niego jak wilki, wytykając mu brak rozeznania co do polskich warunków i oczywiście brak empatii. Bo wiadomo że bogaty biednego nie zrozumie.
Zdaniem Pana Nieistotnego to była właśnie empatia w czystej postaci.
Książka która kosztuje raptem tyle co kufel piwa na wspomnianym wyżej festiwalu czy może jeszcze festynie, znajduje się poza zasięgiem człowieka który uczciwie przepracował dla kraju swoje najlepsze lata. Dodatkowo co niej jest aż takie częste ma jakieś potrzeby sfery duchowej.
Nie były to jedyne gorzkie słowa jakie wypowiedział Jerzy Stuhr oceniając naszą obecną sytuację.
A co wybierze statystyczny mieszkaniec naszego kraju, dzierżąc w ręce równowartość dziesięciu euro? Udział w festiwalu czy zakup książki?
Rodacy nie uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych, nie kupują tez książek ponieważ mają telewizor.
No właśnie czterdzieści dwa złote to przecież dwie połówki czystej. Za resztę można jeszcze dokupić popitkę. A jak komuś znudził się biust żony, to może odczekać do dwudziestej trzeciej. Telewizor zabezpieczy mu i tę potrzebę.
Może więc warto rozważyć zapłatę abonamentu telewizyjnego?
Chyba, że ktoś przeliczy go na piwo z Biedronki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz