Co to znaczy przyzwyczajenie.
Pomimo soboty wolnej jak zwykle, Pan Nieistotny otworzył oczy o tradycyjnej godzinie wstawania dla takiego na przykład poniedziałku.
Szósta dwadzieścia. Punktualnie jak w zegarku otworzył jedno oko a potem drugie i nieprzymuszany przez żaden budzik zwlókł się z łóżka. Z drugiego pokoju dochodził miarowy i spokojny oddech żony co oznaczało, że ona korzysta raczej z przywileju jego wolnego dnia. Gdzieś tam w górze spał snem zmęczonego motocyklisty Młodszy. Wczoraj do późnych godzin nocnych sprawdzał wydolność swojego silnika.
Czy to się podoba Panu Nieistotnemu?
Panu Nieistotnemu to się wcale nie podoba, ponieważ ma miękkie nogi za każdym razem gdy syn siedząc na motorze znika za najbliższym zakrętem. Ma jednak świadomość tego, że w jego wieku miał już żonę w ciąży. Tak więc i on fundował sobie kiedyś jazdę bez trzymanki.
Apeluje więc tylko o rozsądek i naprawdę zaczyna odpoczywać gdy motocykl powtórnie parkuje w garażu.
Młody twierdzi, że nie rozumie tej troski. Jan Maria tłumaczy mu, że życie szybko nauczy go tej chorobliwej z pozoru troski. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Przemknął przez łazienkę starając się zachowywać w miarę cicho, a następnie odświeżony już włączył ulubiony sprzęt AGD, ekspres do kawy.
Z filiżanką pachnącego nieziemsko prawie płynu chciał udac się na taras, ale chłód otoczenia jaki go powitał, zmusił do wpicia kawy w domu. Mgła spowijała jabłonie, we mgle majaczyły słoneczniki. Gdzie tam majaczyły, były zupełnie niewidoczne. A jednak słońce przypominało już o swoim istnieniu przebijając się przez to białawe prawie mleko.
Jak co dzień wypił swoją kawę, następnie narzucił na siebie polarową bluzę i wyszedł przed dom. W słońcu błyszczały pajęczyny utkane przez jesienne pajączki, małe drobne i gęsto rozmieszczone. Zazwyczaj mało widoczne, a teraz gdy siadła na nich mgła, perliły się koralikami rosy w których odbijało się słońce. Postanowił uwiecznić ten obrazek, ale nie chciał wracać do domu po aparat, wyciągnął więc telefon komórkowy i nim cyknął dwie napotkane pajęcze sieci. Kiedy rozejrzał się dokładniej zauważył, że tuje, kosówki i świerki upstrzone były dosłownie małymi sieciami z lepkiej materii. Jakże pięknie wyglądały tego chłodnego i słonecznego zarazem poranka. Spojrzał na termometr, wskazywał sześć stopni.
I z tego ma być dwadzieścia cztery? - pomyślał zaskoczony. Przyroda jest szalona, a jej najbardziej nawet nieistotne elementy naprawdę piękne.
Lato, to jeszcze lato chociaż coraz bardziej babie.
Babie lato
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz