13 lipca 2016

Dwa miliony plus i Czarny Anioł

- Chwalmy Pana – jak mówił szanowny James Brown w Blues Brothers. Jedną z praktykowanych form jest już chwalenie samego siebie. To chyba najpopularniejsza forma pochlebstwa.
- Udałem się Panu Bogu.
Dziwne to, bo to samo zadnie wypowiedziane przez kogoś innego nie ma już tak pozytywnego wydźwięku.
- Udałeś się Panu Bogu – zwykła mówić moja teściowa zawsze gdy ktoś coś zawalił.
- Ale o co chodzi? O co chodzi? - chciało by się zapytać, bo zwykle mam raczej skłonność do narzekania?
Z wielką przyjemnością zauważyłem, że w ostatni weekend licznik mojego pierwszego bloga na Onecie przekroczył dwa miliony wyświetleń. Zauważyłem to po czasie, bo w trakcie tego okrągłego przekręcania cyfr, z pewnością byłem po raz kolejny w trasie do, albo z Zakopanego.


Blisko osiem lat prowadzenia „Sumy lat...” to prawie dziewięćset pięćdziesiąt zamieszczonych tekstów. Moja polonistka byłaby ze mnie dumna. Chociaż kto to wie? Teraz zapanowała moda na wstyd za tych z których byliśmy do tej pory dumni.
Wracając do polonistki. W ogólniaku miałem zwyczaj pisać wypracowania na przekór sugerowanym tezom i o lepszą ocenę niż tradycyjna trójcyna musiałem się wykłócać publicznie. Nierzadko decydowałem się publicznie czytać wypracowanie. Stąd chyba bierze się we mnie taki ekshibicjonizm, chociaż mam nadzieję, że zawsze pamiętam o granicach.
Było minęło. Kiedy ostatnio poprzez Internet zajrzałem na listę nauczycieli w moim ogólniaku, nie znalazłem tam żadnego z nazwisk które zapamiętałem w ten czy w inny sposób. Jak zresztą miało by tam być w sytuacji gdy maturę zdawałem trzydzieści dziewięć lat temu?
Jak ten czas leci.
Dwa miliony a nawet stosując zapożyczenie od obecnego rządu dwa miliony plus. Bo na wskutek kłopotów z prowadzeniem bloga na Onecie, umieściłem kopię bloga na inną platformę. To na blogspocie doczekałem kolejnych dwustu tysięcy odwiedzin.
Było minęło. Nowy dzień, nowa noc, nowy tydzień. Wszystko nowe tylko ja stary i z każdym dniem jakby straszy.
Zapowiada się, że i w tę sobotę zasiądę na wąskim motocyklowym siodełku i ruszę zdobywać góry. Zdobywać w szeroko tego rozumianym znaczeniu.
Ostatnio na oczach żony zdobyłem serce pewnej starszej góralki z Poronina. Za dowcipy o mądrości górali. Postanowiła, że koniecznie musi je opowiedzieć swojemu staremu. Co z tego dowiozła do domu ? Nie wiem, ale podziwiam jej pozytywne podejście do życia.
Pogoda na sobotę zapowiada się ciekawie. Bez opadów, nie za zimno i nie za gorąco.
Istnieje jednak pewne ryzyko, bo prognozy sprawdzają się w około 95%. A mnie się lubi skomplikować. Póki co nie nastawiam się więc zbyt mocno. Uda się będzie fajnie.
Mógłbym pojechać samochodem. Po ostatnim wyjeździe, gdy mijałem boczkiem gigantyczny korek przed mostem w Białym Dunajcu i tylko nieco mniejszy za mostem w Czarnym Dunajcu, powiedziałem sobie – nigdy więcej samochodem z własnej woli.
Z własnej zaś i nieprzymuszonej woli, stojący w kolejce kierowcy skręcali lekko w prawo by umożliwić mi przejazd. Byli i tacy którzy z tej samej woli i nie przymuszani przez nikogo dojeżdżali do samego pasa na środku drogi, aby ten przejazd specjalnie utrudnić.
Swoistym rekordzistą był młody człowiek cierpiący na jakiś kompleks ( być może właśnie małego penisa) który dodatkowo uchylił drzwi swoje drzwi, tuż przed nadjeżdżającym motocyklem.
Astra była stara, ale nóg szkoda. Wspominałem że mamy z żoną jedną parę na spółkę
Można lubić jednoślady, można ich nie lubić. Zawsze jednak powinno się zachować się w sposób przyzwoity.
Mój „serwisman” wybudził mnie z pięknego snu w którym trwałem od roku.
- To za chwilę koniec gwarancji - zauważył
- Jak to tak, dopiero minie rok a miało być dwa lata ?
- Dwa lata albo sześc tysięcy kilometrów
- Wiem, wiem. Co szybciej minie.
Spojrzałem na licznik było 4700 km (dzisiaj rano wskazywał 5300)
Prawie sześć tysięcy w rok to chyba całkiem przyzwoity wynik?
Jaskółeczko, dobrze jest?
Moja teściowa też cieszy się wynikami.
Pod nieobecność żony, wczoraj machnęliśmy wspólnie i w porozumieniu dwadzieścia cztery słoiczki dżemu wiśniowego.
Mój udział był raczej skromny. Nalewałem i dokręcałem. W czasie zaś drelowania kosiłem trawę, cały czas mając teściową na oku.
W końcu jak mawiają …..... A co to ja jestem Tewje Mleczarz by cytować mądre księgi.
Skąd tytułowy Czarny Anioł ? To pseudonim osoby (kobiety) która pierwsza zamieściła na moim blogu komentarz.
Od tego czasu pojawiło się ich ponad 23000. A każdy cieszy.



18 komentarzy:

  1. Nie macham żadnych słoików. Ostatnio czekam wręcz na każdy Twój wpis. Pozdrawiam Czarnego Anioła ,który - jak wynika z tekstu - pierwszy coś tu skomentował. Za nim jak widać poszła imponująca lista komentatorów i odwiedzających. Tylko gratulować..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to nie są oczekiwania na wyrost?
      I czy ja to udźwignę?
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Gratuluję ... i dalszych sukcesów życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Antoni!!!! Jest super!!! Wynik bardzo przyzwoity. A ci kierowcy to różnie. Jaskółowi niedaleko Gniezna, kiedy dojeżdżali wolniutko, między samochodami pod czerwone światło, jakiś cham nagle otworzył boczne drzwi i strzelił nimi w kierownicę motocykla. Wynik- popękane klamki przy kierownicy i stłuczone, sine ramię. Dobrze, że tylko to. Dojechał, ale miał trochę roboty przy motocyklu.Trzeba bardzo uważać, bo mnóstwo facetów nie lubi motocyklistów.
    Dlaczego? A choliera wi.
    Gratulacje i następnych tylu komentarzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli takie zachowanie nie jest wyjątkowe.
      Śmiać się czy płakać?
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Gratulacje i owacje!
    Naprawdę otwierają drzwi? Aż nie wierzę. Nie lubię jednośladów, ale żeby tak drzwiami w nich? Wrr....

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja tu byłam ...a miód i wino gdzie? Gratulacje!!!Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie wino, będą śledzie ..... jak w starej rymowance
      Jak w starej rymowance
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Myślę, że ten otwierający drzwi cierpiał nie tylko na kompleks małego penisa, ale jeszcze na zupełny brak rozumu, niestety "bażanty" po tym świecie jeżdżą i nic nie poradzisz:( osobiście to bym wtłukła takiemu, poważnie, choć ja raczej spokojny człowiek jestem.
    Dwa miliony plus, ho ho ho! Znaczy hasło masz lepsze od obecnego rządu, i tak trzymaj!
    Dobrej pogody na weekend życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dostrzegam, że podobnie długo prowadzimy blogi ale liczniki nie kręcą się z jednakową prędkością. Chylę czoła i gratuluję sukcesu. Życzę dużo radości płynącej z tego rodzaju kontaktów ze światem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech Ci się tylko nie znudzi to pisanie, bo się zapłaczę z rozpaczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za wszelkiej maści cyklistami i motocyklistami...Za każdym razem gdy taki podniesie mi ciśnienie, modlę się, żebyś to nie był Ty, ale jednak szkoda by mi było drzwi nawet na najbardziej irytującego z nich... No i dotarło do mnie, że nie dołożyłem się do Twoich dwóch milionów, a jedynie do tych skromnych dwustu kameralnych tysięcy. Wprawdzie ze zwykłej niewiedzy, ale za to pocieszam się, że w bardzo dobrym towarzystwie:) Gratuluję:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie podniosę Ci ciśnienia, bo jeżdżę niezbyt szybko i z poszanowaniem przepisów.
    Cieszę się że któregoś dnia jakiś link skierował Cię na moją stronę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń