Ja też się zmieniłem, ale pamiętam jeszcze wierszyk którego uczono w podstawówce
„Choćby cię smażono i pieczono w smole, nie mów tego nikomu co się dzieje w szkole.”
Teraz jest moda na mówienie. Wysypał się więc worek ze szkolonymi aferami.
Wszyscy dyskutują i dziwią się, szczególnie starsi. Powtarzają też przy emeryckiej herbatce – za naszych czasów takich rzeczy w szkole nie było.
Owszem były, bo szaleństwa nie wymyślono wczoraj. Od kliku lat nazywa się go tylko inaczej - ADHD.
Tylko narzędzia ewoluują z czasem. Miejsce kałamarza zajął smartfon z dostępem do sieci i nie tylko. Czego tam zresztą nie ma ? Pełny asortyment występków i wykroczeń. Od A do Z
Za naszych przemilczanych czasów też się szalało na granicy ustalonego porządku.
O wygłupach wiedzieli tylko ludzie z wąskiego kręgu i oczywiście ofiary.
Teraz, za chwilę mamy trzysta tysięcy odsłon na Youtubie.
Warto było? Z pewnością tak, bo łatwo pomylić (szczególnie w naszych czasach) dowcip od czynu zabronionego czyli przestępstwa.
Koszty zaś są takie, że między innymi przez to rośnie nam pokolenie zupełnie nieodporne na stres.
A stres stał się nieodłącznym elementem naszego życia. Nie twierdzę broń boże, że kiedyś było lepiej. Sugeruję tylko, że wahadło odgięło się w drugą stronę i trzeba czasu by znaleźć tak zwany złoty środek. Tylko, że złoty środek nie jest zgodny z ideą wahadła.
I czy Unia na to pozwoli?
Albo coś innego. W zasadzie to cytat podobny, tylko źródło inne.
„Brudy trzeba prać we własnym domu”
Kto to? To nieśmiertelna Pani Dulska z „Moralności Pani Dulskiej”
Jak się to ma wobec wszechobecnych kolorowych magazynów, programów telewizyjnych typ talk show i w końcu przepastnych zasobów internetowych.
Bez wychodzenia z domu wiemy już, która gwiazda była molestowana w dzieciństwie przez swego ojca. Kto zdradził aktora B, w jakich okolicznościach i koniecznie w jakiej pozycji.
Kto zrobił tak zwany coming out a kto jeszcze z tym zwleka bo ma dopiero zadatki. Na co choruje pan B i gdzie z tego powodu dostał wysypki.
Najdziwniejsze jest to, że każdy sam wyrzucił to z siebie w specjalnym wywiadzie, w komplecie z całą kolorową sesją zdjęciową, poprawioną w Photoshopie
Żeby to była tylko domena celebrytów.
Kiedyś zerknąłem okazjonalnie na „Rozmowy w toku” i nie mogłem wyjść z podziwu. Pokazać całą swoją duszę wraz z poziomem umysłowym w gratisie, za jakąś stówę lub dwie?
Szaleństwo
Oto jedna z czytelniczek modnego ostatnio poradnika pyta
- Panie doktorze, mój facet troszczy się o mnie ale ma małego penisa. Czy mam go zostawić?
- Nie męcz się – odpowiada fachowiec zapominając jednocześnie, że gdzieś tam truje się uczciwym ludziom, iż nie liczy się długość instrumentu bo tak naprawdę prawdziwe pożądanie rodzi się w głowie?
W zasadzie to taki kącik porad mógłby prowadzić i rabin. On zawsze ma wiele dobrych rad w każdym temacie. Niektóre z nich znakomicie sobie przeczą.
Szaleństwo.
Nie ma również odpowiedzi na pytanie, czy lepiej być pięknym czy bogatym?
Ktoś mówił ( albo pisał ), że kobieta ma zawsze inne oczekiwania od tych na jakie może liczyć w aktualnym związku.
Jeżeli jest żoną bogatego faceta, odejdzie z kloszardem o odpowiednich parametrach. Biednego ale przystojnego faceta porzuci dla bogatego kurdupla z brzuszkiem.
Myślę, że wtedy nie pisze do popularnych poradników z pretensjami do życia, bo jak szaleć to szaleć.
A może pisze, bo chciałaby od życia full serwis ?
Jak usłyszę zarzut po tej wypowiedzi, że jestem męskim szowinistą, powiem krótko
- Ja męskim szowinistą ? To jakieś szaleństwo.
Czasy się zmieniły co sugerowałem na początku tekstu.
Teraz facet ma być piękny, bogaty oraz hojnie obdarzonym przez naturę. Dodatkowo z owej hojności powinien robić odpowiednio długi użytek.
i tak, chociaż spotkałem się z tekstem że naprawdę liczy się tylko wymiar portfela.
Informowałem zresztą o tym już w poprzednim poście.
Szaleństwo.
A propos szaleństwa.
Samo szaleństwo też zmienia swoje znaczenie wraz z wiekiem.
Inaczej szaleństwo rozumie kilkulatek, inaczej nastolatek. Inaczej zaś moja teściowa, która mówi
do swojej przyjaciółki
- Zaszalałam. Zjadłam dwa kawałki ciasta z truskawkami.
Ja też popadłem w schemat i po powrocie ze sklepu budowlanego wyrzuciłem z siebie
- Zaszalałem i kupiłem o taki komplet wierteł.
W zasadzie to kupno wierteł to jest tylko preludium do jakiegoś głębszego szaleństwa. W filmie "Nic śmiesznego" jest taka scena gdy w windzie dużego bloku mieszkalnego, lokator z wyraźnym podekscytowaniem zwierza się głównemu bohaterowi
- Dzisiaj przyjdą do mnie koledzy z wiertłami udarowymi to sobie powiercimy.
A wy pamiętacie swoje szaleństwa/ Zwłaszcza te dla Was najfajniejsze?
Myślicie, że szaleć i szumieć można tylko w młodości?
Otóż nie. Niezapomniany Jan Sztaudynger pisał w jednej ze swoich fraszek
„Starość nie młodość musi się wyszumieć, bo żeby szumieć trzeba mieć i umieć”
I byłbym w stanie uwierzyć mistrzowi Janowi, gdyby nie rysunek Jana Kozy w którejś z ostatnich Polityk. Oto jak wygląda szaleństwo w wieku pięćdziesiąt plus.
Smutno się zrobiło.
Nie traćmy jednak nadziei. Szaleją wszyscy nawet popularny Rysiu z Klanu. Chociaż on sam (jako postać) w tym Klanie zginął bohaterską śmiercią już z tysiąc odcinków temu.
Jak żyć w takim szaleństwie?
Albo bardziej ogólnie – jak żyć ?
Kogo teraz można o to zapytać?
Kogo zapytać? Chyba już tylko siebie:).
OdpowiedzUsuńA biedny / nudziarski Rysiu vel Zdzisiu - czy nie chciałby zaszaleć jakimś wystrzałowym imieniem? Ot, choćby Kalasancjusz czy Turybiusz ;).
Albo tak na przykład
UsuńSpitosław
Jak żyć? Ano zrobić nalewkę na zielonych orzechach- ostatni dzwonek, bo twardnieją, a potem zając się oczekiwaniem na moment degustacji:) W czasie oczekiwania: zaszaleć z kosiarka, poszaleć na motocyklu (uwaga-przepisy, zjeść z szaleńczym apetytem ciacho z wiśniami, poprzyglądać się szaleńczej zabawie psiaka....mogłabym wymieniać, ale- szału nie ma, po co?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
U mnie orzechy zielone już w słoju
UsuńPozdrawiam
a właśnie zaszalałam kupując lakierowane wysokie szpilki z czerwonym spodem, ha!
OdpowiedzUsuńCzerwony spód to znak firmowy Christiana Louboutina.
UsuńCzerwony spód trzeba często eksponować
Zazdroszczę Krzyśkowi. Przepraszam za poufałość z imieniem.
Pozdrawiam
Dobra ekspozycja wychodzi w postawie na klęcząco, a i publisia może być liczna
UsuńJak żyć? Teraz? Gdy są czereśnie? Teraz nic łatwiejszego. Jak się skończą - wtedy będę się zastanawiał.
OdpowiedzUsuńPo czereśniach są wiśnie i tak dalej i tak dalej, szybko zleci roczek.
UsuńPozdrawiam
O nic nikogo nie pytać. Kto pyta - jak powiadają - dostaje odpowiedzi i później nie może sobie dać z nimi rady. Dlatego niech inni pytają Ciebie i niech to oni fundują sobie dalsze rozterki wynikające z Twoich słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Stąd wynika, że dobrze być rabinem
UsuńPozdrawiam
Jak żyć? Może słynny rolnik od papryki ma receptę. On pytał ,byc może dostał odpowiedż..
OdpowiedzUsuńDostał ale nie taką na jaką liczył.
UsuńTo chyba kolejny zawiedziony
Pozdrawiam
Czyli co? Dobrze już było? ;-)
OdpowiedzUsuńTrzeba upiec ciasto, jak jest ciasto to jest dobrze ;-)
Moja teściowa piecze ciasto jak jest zestresowana. Z powodu pobytu mojej żony a jej córki w szpitalu, przebieram w ciastach.
UsuńPrzyjmuje więc to drożdżowe jako wróżbę że będzie dobrze. Pozdrawiam
Z tą długością to coś musi być na rzeczy, bo już trzecią notką w ten temat zaczepiasz;-)
OdpowiedzUsuńSpecjalista tej Czytelniczce nie poradził, żeby się nie męczyła, tylko żeby przestała chodzić do kościoła, wszak to kościele świecą, tak? a ona ma się nie poświęcać. U mnie tylko na sumie, to może tylko na sumę poradził jej nie chadzać.
A jak żyć, to chyba lepiej nie pytać,bo jeszcze ktoś odpowie i co wtedy?
Musi być coś w temacie bo właśnie te trzy wpisy są najchętniej czytane w całej historii bloga. Trzy o wymiarach i jedna o tym co nas podnieca. A napisałem tyle tekstów które według mnie poruszają duszę. I co? i nic.
UsuńPozdrawiam
Nie wynika z tego nic dobrego: albo ludzie mają bzika na punkcie wymiarów, albo uciech dla duszy nie potrzebują, tak czy inaczej nie jest to pocieszające w dłuższej perspektywie.
UsuńPozdrawiam również;-)
Dusze się pokurczyły, to się obsesyjnie interesuje człek współczesny rozmiarami suspensoriów, eh eh.
UsuńPoza tym nie długość się liczy, tylko średnica. Tak na marginesie.
Te pokurczone dusze przemawiają do mojej wyobraźni
UsuńPozdrawiam
Tytułem komentarza pozwolę sobie dodać starą już pioseneczkę:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=BnRHYTJBr0w
Tak, tokszoł
UsuńPozdrawiam
Jak żyć w takim szaleństwie? W świecie pełnym ocen i złotych myśli... Przyda się duża dawka dystansu, odwagi i umiejętności filtrowania "wujków dobra rada" czyli tych treści, którymi codziennie bombarduje nas otaczająca rzeczywistość. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem ?
UsuńPOzdrawiam
Bardzo mnie razi taki ekshibicjonizm, wywlekanie swoich brudów przed kamery za marne grosze, to smutne, że ludzie gotowi za bezcen sprzedać swoją prywatność. a co do ADHD, to mój Tosiek jest zdecydowanym przykładem tej przypadłości :) chyba zawezwę psychologa :)
OdpowiedzUsuńTak, wyznania teraz staniały. POzdrawiam
UsuńAle lepiej wywlekać za marne grosze czy za darmo? Bo wtedy to już całkowicie ideowy ekshibicjonizm jest... Smutek.
UsuńAby zaistnieć,jak lotem ćmy do płomienia świecy robią to za darmo. Nie wiedzą, że potem już nic nie będzie takie samo
UsuńPOzdrawam
A mnie się marzy do szaleństwa, taki oto szał np. Podkowińskiego :) Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńPS Ale nie ,żeby powiesić na ścianie
Wiem wiem . Nie wieszać na ścianie ale zawisnąć na grzywie rumaka.
UsuńPozdrawiam
Starożytni żyli w przekonaniu, że to, co najlepsze, czyli Złoty Wiek, już był i minął, potem Srebrny, zaś oni żyjąc Brązowym, odcinają od dawności kupony i generalnie winni spodziewać się tego, że wszystko idzie ku gorszemu. My tymczasem żyjemy, mając gdzieś z tyłu głowy wdrukowane oczekiwanie, że musi być lepiej, bo jak nie raj, to chociaż najwyższa forma ustrojowa wielekroć od kapitalizmu doskonalsza, a w ostateczności choćby tylko postęp techniczny, dzięki któremu życie łatwiejsze i przyjaźniejsze... Paradoksalnie jednak to oni, niczego dobrego się nie spodziewając, bardzo radośnie przyjmowali każdą pozytywną rzecz, bo ta ich mile rozczarowaywała. My za to, spodziewając się nie wiadomo czego, ale na pewno dobrego, boleśnie się rozczarowujemy każdym niepowodzeniam i stratą... Zatem dla mnie odpowiedź na pytanie: "jak żyć?", brzmi: "po STAREMU":)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
No i to mnie przekonuje
OdpowiedzUsuńPozdrawiam