Jest prawie jak w „Misiu” Mój
ogród ma swoje plusy ale i swoje minusy. Muszę bardzo uważać żeby
te minusy nie przesłoniły mi ewidentnych plusów wynikających z
jego posiadania.
Zaraz po koncertowym zbiorze lawendy,
która udała mi się bardziej niż przyjaciołom z południa
Francji, przyszedł czas klęski. Zaraza pojawiła się nie wiadomo
skąd i błyskawicznie zżarła pomidory. Atak był niespodziewany a
wobec ogromu zniszczeń na nic zda się pryskanie miedzianem. To
pomoże jak umarłemu kadzidło. Szkoda bo piętnaście krzaków
poszło jak to mówią w piz...u. ( sorry takie mamy emocje)
Wyrywam rośliny. Krzaki spalę a owoce
zakopię. Małym pocieszeniem jest to, że u sąsiadów z pomidorami
jest to samo. Nie potrafię z tego czerpać gorzkiej, polskiej
satysfakcji.
Dla równowagi na wyraz obrodziły
dynie. Piszę nad wyraz, bowiem sadziłem miniaturki o pokręconych
kształtach, z własnych nasion a wyrosły dorodne kule o wadze co
najmniej pięć kilogramów. Przed nimi jeszcze sierpień, a więc
to z pewnością nie są miniaturki. Roślina wije się po siatce i
przy takim urodzaju gotowa połamać siatkę ogrodzeniową. Ciekaw
jestem kto i czym je zapylał.? Już wiem dlaczego sąsiadka mówi,
że dynie to roślinne dziwki, bo chętnie krzyżują się z ogórkami
i cukiniami.
Wychodzi na to, że to taka roślinna
Sodoma z Gomorą.
Ogórki pęcznieją niezrażone i
wystarczy chwila zaniechania by zamiast rozkosznych korniszonów mieć
materiał wyjściowy wyłącznie na mizerię.
Renkloda ugina się pod ciężarem
owoców. Po przerobieniu 15 kilogramów na dżem, żona poddała się.
Pozostaje zaprosić sąsiadów do ogrodu. Byle nie w tygodniu,
ponieważ wiem czym pachną takie wizyty.
Na podsumowanie pokażę jeszcze
zdjęcie kaktusa.
Wiem że Was nimi katuję, ale on
kwitnie na raty i okazało się, że te dwa razy po jednym kwiatku to
tylko prolog. Teraz sześć kwiatów dumnie wystawało nad kolcami.
Niestety tylko przez kilka godzin.
Wszystko zaś dokoła podgryza nasza
suka, która niczym odkurzacz wsysa wszystko co znajdzie na swojej
drodze. A włókninę potrafi wyciągnąć spod każdej warstwy kory.
Poza tym jest nieustannie uroczym, obdarzonym ADHD psiakiem.
Wytrwamy jednak ten przejściowy w końcu okres dojrzewania.
Kota jako starsza od suki, traktuje ją
z wyrozumiałością i nie ucieka już w popłochu. Powoli,
dostojnie kiwając ogonem przechodzi przed nosem śpiącego psiaka, a
kiedy ta merdając ogonem rzuca się do niej radośnie, kota jednym
skokiem lokuje się na parapecie lub schodach liżąc łapę.
To chyba takie kocie „struganie
marchewki” czyli robienie wariata z suki.
Tolerowane jest już lizanie łapy ale
pod żadnym pozorem podgryzanie. Tego kota z reguły nie wytrzymuje i
szybko opuszcza towarzystwo.
Sąsiedzi zapatrzyli się na moje
zabezpieczenie ogrodu i sami upychają prześwity w bramie za pomocą
plastikowej siatki.
Wczoraj przy okazji poszukiwań suki,
dowiedziałem się, że ich pies zrobił psikusa swoje psiej siostrze
i zapylił ją. Jak tu nie wierzyć, że pewne rzeczy są
dziedziczne. Jej matka pekińczyk mix została matką przy okazji
pierwszej cieczki.
Może ten dowód męskiego zachowania
psa sąsiadów nie były najgorszy. Stare ludowe przysłowie mówi
bowiem ,że i pies by nie wziął gdyby suka nie dała.
Gorsze jest to, że biednego Antka
(sic!) przy okazji oskarżono o zaduszenie kury sąsiada, co i dla
mnie jest czystą prowokacją. Sam widziałem jak jego matka
siedziała nad kurzym ścierwem, odganiając swoje dzieci które
chciały skubnąć chociaż za skrzydło.
Ponieważ mamuśka działała w
warunkach recydywy, a pewien hodowca powiedział, że łeb urwie suce
jak zginie jeszcze jedna jego kura, więc poszło na biednego Antka.
Plastikowa siatka ma wyeliminować
możliwość rzucania podejrzeń. Bo dla psa będzie jak małe piwo
przed śniadaniem.
Swoją drogą dziwi mnie trochę
maniera nadawania zwierzętom ludzkich imion.
A może wobec tego co dzieje się wokół
nie powinno mnie to dziwić, bo to w końcu tylko reszta z piątki
wobec innych spraw do których już podchodzę bez emocji.
Niestety bez emocji nie potrafi
podchodzić do życia moja małżonka.
Od dwóch dni próbowała załatwić
sobie transport medyczny do szpitala poza Krakowem. Nie z powodów
bynajmniej turystycznych. Zlecone czynności medyczne nie są
wykonywane na miejscu.
W Krakowie nikt ich nie robi.
Lekarz w tamtym szpitalu powiedział -
tak, NFZ odpowiedział, że prześle pismo w terminie trzech dni na
adres żony. To bardzo ciekawe bo wizyta miała się odbyć we
czwartek. Nie odbędzie się jednak, bo wiadomo nieoficjalnie, że
decyzja będzie odmowna.
Na usta cisnął się tylko jeden
komentarz na który zdobyła się małżonka w rozmowie z
przekazującą wiadomość urzędniczką.
- Od dzisiaj wiem już gdzie jest
największy elektorat Korwina Mikke. Jest w NFZ ecie - wyrzuciła z
siebie na podsumowanie.
Może to dobrze, że suka skacze jak
sprężynka i obszczekuje ogórki. Przyda się jakaś przeciwwaga
Cały ten tekst aż podskakuje z emocji. Tak dużo się dzieje gdy ktoś umie patrzeć.
OdpowiedzUsuńJak to mówią - nie ma nudnego życia . Nudne bywają tylko jego opisy
UsuńPozdrawiam
Szkoda pomidorów. Jednak to było do przewidzenia. Od kilku lat nawet sprowadzane z Holandii chorują. Dlatego ja, z bólem serca, bo bardzo lubię takie z ogródka, przestałam uprawiać u siebie pomidory. Do pierwszego zbioru były jeszcze w normie a potem w ciągu dwóch dni szlag je trafiał.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak Twoja słodka psiunia, ale moja porwała plastikową siatkę z miejsca. Trzeba było grodzić metalową. Kaktus prześliczny.
Moje dokładnie tak samo zdechły. Siatka jest dość gruba i jakoś trwa. Za dwa trzy tygodnie nie będzie już potrzebna bo pies szybko rośnie.
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńI miej tu pomidory ekologiczne. Bez chemii ani rusz. Do zobaczenia po urlopie za trzy tygodnie. Pozdrawiam JerryW_54
Przestaję wierzyć w opis - nie pryskane
UsuńPozdrawiam
A u mnie padło na ogórki. Kwitną na potęgę, jakby dojrzały, nie przejadłby, a tak z 13 krzaczków zjedliśmy może 7 sztuk, takich bardziej wypierdków, ale za to smakujących ogórkami...A pomidory za to same rosną, koktajlowe, mieszańce i dojrzewają samosiejki...Dziwne. Chyba postawię na żywioł, bo dopieszczenie i doglądanie nie przynosi efektów, skoro uprawa ekologiczna, to niech samo jak chce rośnie, na to wygląda. Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńByć może teściowa zbyt je dopieszczała. Ze łzami w oczach zrywała chore owoce.
UsuńMoże na żywioł, rzeczywiście
Pozdrawiam
Niestety, wiem z opowieści kolezeństwa, które uprawia ogródki, ze nie jest kolorowo, zawsze jakaś zaraza ;), ale za to masz psa i kota, a to w dużym stopniu wynagrodzi gorycz. Z tą oceną NFZ Twoja Małżonka ma świętą rację, wypisz wymaluj jeb... Korwin. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPies a raczej suka to rzeczywiście radość ale zabójstwo dla ogródka. Wczoraj najlepiej biegało jej się po młodej sałacie.
UsuńPozdrawiam
W ogródku mam te same problemy. Pomidory wyrosły "na chłopa" i miały dużo owoców, aż do dnia, kiedy dmuchnęło zarazą i w ciągu dwóch dni posżło...Skąd to cholerstwo się bierze skoro nikt w sąsiedztwie nie uprawia pomidorów ani ziemniaków?
OdpowiedzUsuńChyba wrócę do zasady: Nie nie uprawiam ...
Poza tym podzielam zdanie Bet
Nie dajmy się by byle zaraza zmusiła nas do zmiany podejścia do życia.
UsuńPozdrawiam
Czy bardzo wychuchane pomidory? Jest blog rolniczki, z wiedzy tam zawartej korzystam, bo jest wielka, napisała że pomidory szlag trafił gdy jedna pomoc zatrudniona, oczyściła porządnie z wszystkich chwastów podłoże. Na szczęście tylko połowę zdążyła, druga połowa przeżyła nie oczyszczona. Jakoś tak jest, ze rośliny się wzajemnie wspierają. Warto poczytać ten blog czasem, jest to wiedza bezcenna. Kota cudna wielkie serce i zrozumienie, u nas mąż powiada ze miłości od kota niejeden człowiek mógłby się nauczyć. Nam cierpliwości do ADHD nie starcza a kotuś cierpliwy i uczy i nauczył szacunku do siebie, nie drapiąc chociaż raz po nosie dostała. :)
OdpowiedzUsuńTak koty takie są
UsuńPozdrawiam
Faktycznie dużo się dzieje, zwierzaki przyciągają uwagę, ogórki i dynie rosną, kwiaty na kaktusie kwitną i się chowają na noc, a NFZ nadal nieludzki wobec ludzi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak się uda wizyta w tym szpitalu.
Pozdrowienia!
Następne podejście mamy we wrześniu
UsuńPozdrawiam
już zaglądam
OdpowiedzUsuń1. Z pomidorami trudno. Nie samym pomidorem człowiek żyje.
OdpowiedzUsuń2. Kaktus podziwiaj ile się da, bo rzeczywiście jest co podziwiać.
3. Małżonkę staraj się podtrzymywać na duchu, chociaż wiem, że to łatwo powiedzieć z daleka.
Pozdrawiam
dokonałam pierwszych zbiorów lawendy! I to jest zdecydowany plus posiadania ogrodu :)
OdpowiedzUsuń