Jak dobrze pamiętam, w filmie „Jak
rozpętałem Drugą Wojnę Światową” jest taka scena:
Kiedy nasz bohater Franek Dolas suszy
mokre banknoty wieszając je na sznurku.... A może kładzie na
stoliku ? a na sznurku suszą się w całkiem innym filmie. W każdym
bądź razie tę mokrą kasę podbiera mu knajpowa piosenkarka. A
potem jest jak zwykle mordobicie.
To suszenie banknotów zawsze działało
bardziej na moją wyobraźnię niż wspomniane mordobicie.
Teraz przyszły czasy kiedy owoce
wyobraźni zmaterializowały się. Wczorajszy dzień poświęciłem
na suszenie banknotów, które jakimś trafem zostały zalane
deszczem w automacie na zewnątrz.
Deszcz o tej porze roku to
normalne. Dziwne, że zalało solidną dosyć obudowę.
Tu też okazało się, że moja
wyobraźnia i towarzyszące jej marzenia nie były precyzyjne.
Powinienem marzyć by suszyć własne
pieniądze. Poprzez niechlujną wyobraźnię babram się w cudzych
pieniądzach, nie mając okazji zamoczyć swoich, bowiem te ostatnie
natychmiast po otrzymaniu (czytaj zarobieniu) trafiają do dostawców
mediów, szambiarzy, benzyniarzy i innych którzy patrząc na mój
numer PESEL, bądź tylko nieruchomości, co miesiąc niecierpliwie
zacierają ręce w nadziei, że coś im tam zaraz skapnie.
Resztę pozostawiam w spożywczym,
kupując żarcie na złość organizatorom ostatniej drogi w życiu,
a może nawet poza nim.
Nie martwicie się hieny i wy się
doczekacie.
Rozkładam więc na wiklinowej skrzyni
te śmierdzące, mokre pieniądze i każdym ruchem dłoni zaprzeczam
łacińskiemu maksymie, że pecunia non olet.
Poza tym jest nieprzyjemnie. A propos
nieprzyjemnie.
Jakieś dwa tygodnie temu przyszedł do
mnie biznesmen który po złożeniu zamówienia, płacił za nie
gotówką. Z przepastnej kieszeni spodni wyciągnął gruby plik
banknotów z których odliczył kilka tysięcy. Odliczone banknoty
rzucił na biurko, a one wbrew przewidywaniom nie zsunęły się z
biurka a jedynie trwale się do niego przylepiły.
Było bardzo gorąco, parno a biznesmen
solidnie się pocił.
Długo zwlekałem z przeliczeniem
otrzymanej kwoty. W zasadzie przyjąłem ją na słowo, wydając
dokumenty.
Banknoty pozostawiłem na uboczu do
wyschnięcia.
Pomyślałem, że przecież codziennie
ktoś wciska gdzieś banknoty i spocona kieszeń mojego biznesmena
nie jest chyba najgorszym miejscem. Obracamy dychami
pięćdziesiątkami i stówkami, nie mając pojęcia w jakiej
scenerii przebywały ostatnio. A już wcale, za co nimi płacono.
Opowiadał mi znajomy z branży, że
pewien posiadacz gospodarstwa rolnego zapłacił takimi banknotami,
że musieli je przeliczać na świeżym powietrzu. Tak capiły
obornikiem.
Pecunia non olet? Kto to wymyślił.?
Z pewnością w tym czasie obracało się wyłącznie złotem lub
srebrem. A te podobno na smród są odporne.
Myślę tak sobie, że jeżeli
produkuje się skarpety z dodatkiem włókna bambusowego co ponoć
zapobiega przed nieprzyjemnym zapachem, to gdyby dodać trochę tego
do stówek byłoby bardziej higienicznie.
Albo skoro robi się papier toaletowy o
zapachu fiołków, aby tyłek nie czuł dyskomfortu, to taki zabieg
sprawdziłby by się z pieniędzmi.
Nawet niewidomy lub słabo widzący
wiedziałby po zapachu, że dajmy na to stówka to róża,
frezja to pięćdziesiąt i tak dalej.
Problem tylko w opracowaniu trwałego
zapachu, którego nie zabije smród czosnku, albo owego obornika. To
by musiała być moc zapachu.
Tutaj rodzi się jeden problem.
Przychodzisz bracie do domu z wypłatą a żona mówi
- Co tak śmierdzi perfumami? Znowu
byłeś na dziwkach?
I dostajesz brawka bracie. Albo usłyszeć jakże prorocze
– Kochanie czuję, że jesteś przy
kasie.
Może więc jednak porzucić szalone
pomysły do i czasu gdy całkowicie nie zdominuje nas plastikowy
pieniądz w postaci kart płatniczych, które każdy niech sobie nosi
gdzie chce, myć ręce. Robić to często i dokładnie a już z
pewnością gdy mamy kontakt z pieniędzmi
I z klamkami. szczególnie w miejscach
publicznych. Pisałem już kiedyś, że dotykając klamek w średniej
wielkości biurze mamy tak jakbyśmy dotykali pięć czy sześć
cudzych penisów. Nie będziemy się tu kłócić o jednego
wacusia.
Problem pozostaje niechęć naszych
rodaków do mycia rąk. I chyba nie tylko naszych.
Za to w polityce co rusz ktoś umywa
ręce , a i tak śmierdzi tam gorzej niż w szambie.
O matko... a ja z forsą "pracuję" codziennie:( ta liczba wacusiów mnie przeraziła. Chyba zrobię zapasy mydła.
OdpowiedzUsuńie wiedziałaś że wykonujesz pracę niebezpieczną dla zdrowia?
UsuńTeraz już wiesz
Pozdrawiam
ha ha z tą polityką to trafiłeś w 10..... szambo i jeszcze raz szambo....
OdpowiedzUsuńa do pieniędzy nie podchodzimy z sercem... tzn. do banknotów..... bo miec kasę to i owszem.....
ja myślę że mozna byłoby prać takie banknoty.... no tylko nie w taki sposób jak to piorą politycy i gangsterzy....
masz w domu taką małą pralkę, wrzucasz do niej zawartość portfela, dodajesz płynu zapachowego.... lenor np i pierzesz , no i możesz je sobie rozwiesic na suszarce albo najlepiej na dworze, niech sąsiadów skręca ..patrząc na nominały....
och trzeba tu chyba Orwella.....
a na wacusie.... prezerwatywy..... i bedzie higienicznie :)
A może zwykłe umycie wystarczy do tego celu?
UsuńPozdrawiam
Podziałało na moją wyobraźnię, już nie tknę żadnej klamki:))) Hanula
OdpowiedzUsuńOd dawna klamki w toaletach otwieram łokciem
UsuńPozdrawiam
Fakt,trudno żeby "wacusie" obłapiać rękami. Ale z drugiej strony ,nic co ludzkie nie jest nam obce, bakterie też, a że są ich miliardy, trudno się ustrzec. Co do pieniędzy. "piniendze to nie fszystko, ale fszystko bez piniendzy to..." Pozdrawiam,Hanula
UsuńTeż mam niechęć do klamek w budynkach publicznych... a już orzeszków w barze czy czymś takim nie tknę! :)
OdpowiedzUsuńWszyscy radzą by tych orzeszków unikać
UsuńPozdrawiam
A wyprać nie można?
OdpowiedzUsuńPieniądze czy ręce po korzystaniu z WC?
UsuńPozdrawiam
Moja żona już dwukrotnie wyprała 10 złotówkę w kieszonce koszuli. Nie z powodu zapach, ale przez zapomnienie. Nie było żadnych widocznych zmian. Warto jednak przewidzieć prasowanie
UsuńI mnie się zdarzyło
UsuńPozdrawiam
Wszystko słusznie, dadam, ze ja kocham pieniądze, niech sobie śmierdzą :)
OdpowiedzUsuńParafrazując Tewije Mleczarza -
UsuńMówią że pieniądze śmierdzą. Niech mnie ten smród otoczy i nie opuszcza do końca życia
Pozdrawiam
O to to to!!!!!!!!!!!!
UsuńEch, powiem otwarcie: nawet i śmierdzące pieniądze przyjmę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko takie trzeba szybko wydać.
UsuńPozdrawiam
A prospos żony i kasy, ze za cytuję ulubionego kabareciarza:
OdpowiedzUsuńżonę to mam przy wypłacie, resztę żyję w celibacie. :)
Pozdrawiam :)
Czyli żona traktuje go jak boga. Nie pamięta o nim do czasu gdy czegoś od niego nie potrzebuje.
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni, witam po urlopie (rowerkiem i kajakiem po Roztoczu)
OdpowiedzUsuńOdrobiłem zaległości czytając poprzednie posty, a jeżeli chodzi o zapach pieniędzy to już służba Łęckich w "Lalce" narzekała że pieniądze śmierdzą czosnkiem i.....wiadomo było kto ma pieniąchy ha ,ha. A ponieważ tak o tych zapachach, to przypomniał się mi film Zapach Kobiety i monolog Ala Pacino ze słynnym "Są tylko dwie sylaby na całym wielkim świecie warte usłyszenia:........" Pozdrawiam JerryW_54
PS. Super był post z 13 sierpnia
Witam po urlopie i pozdrawiam
UsuńJak to powiadał mój brat - grunt to kapucha :) Tej miał sporo, gorzej ze zdrowiem. Z myciem rąk to u mnie jest trochę nawet przesadnie choć mieliśmy znajomego który mył dłonie co chwilę dosłownie, jakieś natręctwo się mu uruchomiło. Nie lubię spoconych dłoni ktoś ma spore kłopoty z nerkami. Pieniądze lubię i mogłyby one mnie bardziej polubić. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie wszystko tylko bez przesady. Nawet pieniądze.
UsuńPozdrawiam
Ja tam nie wącham mamony i zarazków się nie boję, niech przypływa do mnie ze wszystkich, nawet najmniej oczekiwanych źródeł.
OdpowiedzUsuńTakie najmniej oczekiwane cieszą najbardziej
UsuńPozdrawiam
Odwołałbym się i ja do Tewje Mleczarza, ale to już uczyniono:) Pozostaje mi tylko przypomnieć, że średniowieczni folusznicy z pewnością byli o urynie innego zdania...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
No tak.
UsuńPozdrawiam
Z braku laku wydałabym i te niezbyt pachnące :).
OdpowiedzUsuńZ resztą jak śmierdzą to trzeba wydać od razu. Pozdrawiam
UsuńFakt, faktem, że po transakcji gotówkowej myję ręce, bo mam bogatą wyobraźnię :-)
OdpowiedzUsuńPomysł, z pachnącą forsą, genialny :-) nic tylko opatentować
Nawet ryzykując błędne skojarzenia?
UsuńPozdrawiam
Kiedyś, naiwna idealistka, przygarnęłam jakies polskie dziewczę z ulicy, pomoglam jej znaleźć pracę - sprzątanie (innej opcji, biorąc pod uwage jej sytuację i kwalifikacje nie było), ba! Musiałam nawet pochodzić z nią trochę by opanowała tę podstawowa czynność, bo jej pracodawcy rychlo się zorientowali, że dziewczę ma ręce praca nieskalane, ale ludzie serce okazali. Zgodzili się by przychodziła, ale tylko pod tym warunkiem, że naucze ją od podstaw tej banalnej, wydawalo mi się czynności. I gdy już tydzień, dzień w dzień tyrając w pocie czoła i kombinując, jak tu pogodzić z tymi praktykami własną prace (na szczęście była to końcówka mego urlopu), dziewczę znudzonym glosem mi oznajmia: A nie znalazłabyś mi jakiejś innej, fajniejszej pracy, bo ta mnie strasznie nudzi?
OdpowiedzUsuń- To znaczy?...
- No wiesz, jakiegoś bogatego staruszka. Za seks.
Ja zdębiałam, słysząc to jak tak beztrosko mówi. (Wiadomo, naiwniaczka, za moich czasów zjawisko galerianek, przynajmniej oficjalnie, nie istniało i nie na taką skalę), próbuję odwołac się do jej moralności.
- Ale moglabyś tak z obcym, niekochanym mężczyzną??? Jestes taka młoda.
A ona beznamiętnie wzruszyła ramionami i jak najbardziej poważnie odpowiada:
"No wiesz... PIENIĄDZE NIE SMIERDZĄ"
Później przepadła, zadzwoniła tylko, że wyjeżdża do Francji, bo spotkała fajnych chłopaków i oni jej fajna i przyjemną robotę nagrali. Naiwniaczka ze mnie. to tak apropos tych pieniędzy i ich zapachu:)
Nie rób nikomu dobrze nie będzie Ci źle, to stare polskie przysłowie. Niestety sprawdza się w życiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń