Szok
i niedowierzanie. Takie nagłówki towarzyszą informacji o śmierci
Robina Williamsa
Szok
i niedowierzanie. Tak mogę nazwać uczucie które ogarnęło mnie,
gdy pierwszy raz usłyszałem tę informację w wiadomościach.
Od
czasu kiedy obejrzałem Świat według Garpa a potem Good Morning
Vietnam, Williams stał się moim ulubionym aktorem. Nie pamiętam
już ile razy obejrzałem Stowarzyszenie Umarłych Poetów, którym
to filmem jak najlepszym delikatesem nakarmiłem moje dzieci.
Ufam
że wybrały z tego filmu coś dla siebie.
A
Przebudzenie w duecie z De Niro ?
Podziwiałem
go za to, że podniósł się z uzależnienia, dzięki temu jak
twierdził mógł poświęcić się całkowicie aktorstwu.
Jak
widać nie całkiem mu się to udało.
Ale
był śmiech i żarty. Aktorstwu oddał mu się bez reszty i może
tej reszty właśnie brakło.
No
przecież do cholery jasnej ktoś kto opowiada dowcipy i żartuje ze
wszystkiego, nie może mieć problemów w życiu, a już w ogóle
depresji.
Może
i Robin Williams to boleśnie udowodnił
Nigdy
nie łączyłem wizerunku scenicznego z życiem prywatnym aktora,
ale odniosłem wrażenie, że był dobrym człowiekiem, pełnym
ludzkiego ciepła.
Dobrym
ponoć jest najtrudniej.
Wrażliwym
jeszcze gorzej.
***
A
tan na marginesie umarłych poetów. Jestem świeżo po lekturze
książki Mariusza Urbanka Władysław Broniewski Miłość Wódka
Polityka, która jak wspominałem, zacząłem czytać w szpitalu.
Kto
by się tykał teraz Broniewskiego?
Ja
się tyknąłem bo chciałem wiedzieć jaki był poeta którego
naprawdę bardzo lubiłem czytać.
Podobała
mi się poezja, która równomiernie uderzała w uszy słuchacza
niczym żołnierski but o bruk. Takie miałem skojarzenia jeszcze w
ogólniaku i okazało się, że sam Broniewski tak się o niej
wyrażał. Zazdrościł jednocześnie Skamandrytom, że ich wiersze
są jak włosy ukochanej kobiety.
Jak
się okazało, tak również potrafił pisać, ale nie w tematyce
wielkich hut.
Książa
zwaliła mnie dosłownie z nóg, no może z jednej bo druga po
zabiegu jeszcze byle jaka. Pomimo, że to biografia czytało się
niczym najlepszy kryminał. A przecież wiedziałem kto zginie na
końcu i w jaki sposób.
Postać
pełna sprzeczności, jak podsumował Marek Hłasko, który był
jakiś czas sekretarzem poety:
„Długo
nie potrafił Broniewskiego zrozumieć. Komunista, który nie znosił
partii, bolszewik odznaczany za odwagę w wojnie przeciw innym
bolszewikom, więzień Stalina, którego sławił pięknym wierszem.
Najbardziej polski poeta, jakiego można sobie wyobrazić. „Komunizm
był mu potrzebny tylko z jednego powodu: ponieważ on, Broniewski,
najbardziej lubił pisać o komunizmie"*
Bo
kto pojmie, że ten legionowy żołnierz, bohater Krzyża Virtuti
Militari, Bohater wojny z 1920 r więzień Radzieckiej Rosji i
żołnierz Generała Andersa, został na końcu autorem poematu o
Stalinie?
Niewielu
wie, że jest również autorem wierszy o trudnych chwilach naszej
historii jak smoleńskie mogiły. Tę jednak wiedzę skutecznie
zacierano z życiorysu poety.
Poza
tym Broniewski był pijakiem jakich mało. A pijak to ludzki gość.
Ludzki
gość nie może zajmować się tylko spiżem, węglem stalą.
I
nie zajmował się wyłącznie poważnymi tematami, ale to znów nie
pasowało do oficjalnej biografii
Przy
okazji mogłem prześledzić jak wygląda podejście poety do życia.
Pamiętacie
taki obowiązkowy w szkole wiesz – Magnitogorsk albo rozmowa z
Janem?
„Jana
chroni pancerz dialektyki, mnie cieniutki obłok poezji”
Nie
wiem dlaczego ale ten cytat we mnie siedzi i jest kiedy go
potrzebuję.
Wiersz
powstał na bazie osobistych wrażeń z pobytu Broniewskiego w
więzieniu
Pierwsza
jednak wersja tych wspomnień powstała może jeszcze w celi brzmiała
mniej więcej tak
Co
nam zostanie z tych lat,
z
tej celi wrednej,
gdy
wreszcie skona już Wat
i
Stawar biedny,
ciche
marzenia i szept,
i
sranie w kucki,
tu
Jan odlewać się szedł,
srał
Nowogródzki.*
Dwa
wiersze jednego poety jak awers i rewers jednej monety
I
dlaczego piszę o Broniewskim?
Dlatego,
że nie pisze o polityce, a książka tylko podtrzymuje mnie w tym
przekonaniu. Tak to już jest, że my maluczcy wiemy tylko tyle ile
ktoś inny zdecyduje się nam przekazać. A to tylko wierzchołek
góry lodowej.
Powtarzam
się?
Być
może
Kiedyś
to się powtarzało.
* cytaty pochodzą z książki Mariusza Urbanka
Władysław Broniewski Miłość Wódka
Polityka
dlatego tez lubięczytac biografie, bo wtedy mozna sie więcej dowiedzieć o samym człowieku, kim był naprawdę a nie tym którego kreowały media....
OdpowiedzUsuńzawsze lubiałam sięgnąć po wiersze ...w całości.... a nie tylko te "wybrane i polecane"
takim samym człowiekiem był Gałczyński...[ też pijak :(]....kontrowersyjny Tuwim czy Brzechwa....
nie wspomne juz o Miłoszu......
zdrówka dla Nóżki :)
Ponoć muza schnie gdy alkoholu brak.
UsuńMoże to jednak dobrze, że nie zostałem artystą
Ponieważ nie cierpię poezji w każdej postaci więc wolę nie wypowiadać się zbyt szeroko. Moim zdaniem bycie pijakiem niczego nie rozwiązuje, a nawet przeciwnie - stanowi przekleństwo dla bliskich. Mając trochę przyzwoitości pijak powinien sobie w łeb strzelić, albo wziąć trzy metry sznura i iść do sadu. Najwyraźniej ten amerykański aktor znalazł ją w sobie, za co zacząłem mieć dla niego szacunek (poprzednio nie miałem żadnego, bo uważam, że w hierarchii społecznej artyści różnej maści plasują się poniżej prostytutek).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kazik ( też artysta) śpiewał kiedyś
UsuńWszyscy artyści to prostytutki
W oparach lepszych fajek, w oparach wódki
To wszystko się tak cyklicznie powtarza
Czas nadziei, człowiek z żelaza
Wodzowi rewolucji do pasa się kłaniam
Mecenas daje złoto, mecenas wymaga
Ten system musi upaść, teraz i zaraz
Śpiewane na koncercie w koszarach
Nie zmienia to faktu, że Robin Williams był dla mnie źródłem wielu wzruszeń, przez co zachowam go w życzliwej pamięci
Pozdrawiam
Bo najbardziej lubił pisać o komunizmie... To prawda. Bo on wspaniale umiał o nim pisać. Jako dziecko uwielbiałam jego wiersze, wygląda na to, że w dorosłym oglądzie bronią się również. Jego biografia musi być interesująca, koniecznie muszę się z nią zapoznać. Zresztą kiedyś coś tam o nim czytałam.
OdpowiedzUsuńA Robin Williams... Szkoda artysty. Szkoda człowieka. Mój ulubiony film - Buntownik z Wyboru.
A Fisher King ?
UsuńLudziom tak trudno uwierzyć, że najgłośniej śmieją się i rozśmieszają innych ci co najbardziej cierpią... może po to by zagłuszyć własne bolączki, a może po to by jak nie w sobie to choć wokół siebie mieć jak najwięcej radości...
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę Antoniemu, jak też i szanownej małżonce :))
Dziękuję i pozdrawiam
UsuńCos jest z tymi aktorami i artystami, że nie psychika im siada. Zwykli ludzie wytrzymują o wiele więcej stresu, niepowodzeń, tragedii rodzinnych, walki o przetrwanie, walki z chorobą itd, itd... Ciężko być artystą.
OdpowiedzUsuńBroniewskiego też lubiłam i jego rewolucyjne wiersze także.
errata! W pierwszym zdaniu powinno być: ...że psychika im siada. "Nie" wlazło tam nie wiem jak:)))
UsuńBo oni żyją z przerysowywania emocji. To się mści
UsuńPozdrawiam
A Tobie się nie przerysowuje czasem? Jednak trwasz dzielnie!
UsuńMnie się przerysowuje za darmo. Nie uczyniłem z tego sposobu na życie
UsuńPozdrawiam
Osobiście Broniewskiego jako poetę od zawsze poważalam, tyle że czlowiekiem był dziwacznym, jakieś rozdwojenie jaźni i tu poważanie się kończy, a zaczyna podejrzliwość. Co do Robina Wiliamsa, wielce przykra wiadomośc dla wielbicieli jego talentu, do których się zaliczam. Zastanawiam się, w jakim stopniu artyści, zwłaszcza znani i uznani mają większe lub mniejsze szanse na walkę z psychicznymi przypadłościami w porównaniu z tzw 'zwykłymi' ludźmi.
OdpowiedzUsuńProblemem jest to że oni wszystko robią pod okiem kamer i aparatów fotograficznych. Trudno zaszyć się w kąciku i diojść do siebie
UsuńUwielbialam, (jak to dziwnie brzmi) Robina Williamsa, wspanialy aktor, jeden z najlepszych komikow dzisiejszych czasow. Wedlug mnie wielka osobowosc - szkoda, wielka szkoda, ze odszedl.
OdpowiedzUsuńNie oceniam, to byla jego decyzja. Pozostaje tylko wielki zal.
Chetnie siegne po biografie W.Broniewskiego mysle, ze to rozdwojenie jazni o czym pisze Cesia, wynikalo z jego przezyc i nielatwych doswiadczen zyciwych. Nie byly to latwe czasy.
Zdrowka Antoni:)
Dziękuję
UsuńPozdrawiam
Williamsa nie potrafię odżałować, to moim zdaniem jeden z najgenialniejszych współczesnych aktorów. Mógł zagrać jeszcze wiele ról.
OdpowiedzUsuńAle podobno właśnie aktorzy komiczni często w życiu prywatnym mają depresje i problemy z tym, żeby się śmiać we własnym życiu.
Od polityki trzymam się daleko, z podobnych przyczyn, co Ty.
Pozdrowienia i zdrowej nogi życzę!
Dziękuje pozdrawiam
UsuńKażdy ma swoją szansę i może ją wykorzystać na wiele sposobów. I mój ulubiony aktor i mój bardzo lubiany poeta i ja i Ty też.
OdpowiedzUsuńBardzo często Broniewskiemu pomagał Tuwim wyciągając i pomagając to mój drugi ulubiony, :)
A jeśli chodzi o życie i wybory jakich dokonujemy i my i oni często złych wyborów dokonujemy co odbija się na naszym samopoczuciu na naszym zdrowiu. :(
W ogóle lubię to elitę artystyczną II RP
UsuńPozdrawiam
Do Williamsa mam stosunek neutralny. jeśli chodzi o sztukę, artyzm i talent nie usprawiedliwiają trwania w nałogu, choć na haju pisze się/gra/śpiewa ponoć lepiej. Z Broniewskim mam problem, bo o ile komunizmu nie cierpię, to poeta był genialnym. Uwielbiam rytmikę i zadziorność jego wierszy. kto dziś tak pisze... zresztą dla kogo - kto dziś czyta wiersze... Az szkoda!
OdpowiedzUsuńMy czytamy
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPijak to pijak i już! I o! Lepiej sobie kulkę w łeb, niż dręczyć najbliższych i dalszych.
Pozdrawiam serdecznie.
Żeby życie było tak prosto brutalne, ale nie jest
UsuńPozdrawiam
Gdzieś wcięło mój komentarz dlatego jeszcze raz .
OdpowiedzUsuńJa również poświęciłem Robinowi ostatni wpis, upatrując w tym zdarzeniu szansę dania świadectwa kim dla mnie był, jak i zwrócenie uwagi na podstępną chorobę, której uległ. Depresja jest zaliczana do chorób pandemicznych, a więcej się mówi o wirusie Ebola niż o setkach milionów chorych na depresję i inne choroby duszy.
Co do Broniewskiego, to podzielam Twoje zdanie Antoni i to jest niezależne od tego co piszą o nim nienawistnicy. Oni są sędziami dla wielu wybitnych ludzi. Szymborska uciekła przed nimi tak formułując ostatnią wolę, aby nie mieli okazji do wylania pomyj. Teraz, z okazji 10-tej rocznicy śmierci Czesława Miłosza przypomniano o pożegnalnym liście papieża Jana Pawła II i delegowania na pogrzeb specjalnie dobranej delegacji biskupów, co uratowało powagę pochówku w miejscu godnym artysty. Takich przykładów jest wiele, a będzie jeszcze więcej.
T.Boy-Żeleński ujął to tak:
Eunuch i krytyk
z jednej są parafii
Obaj wiedzą jak
żaden nie potrafi...
To bardzo dobra opis krytyków. Boy jak zwykle zwięzły i dosadny
UsuńPozdrawiam
A mnie cieszy, że można o Broniewskim już pisać i czytać, sine irae et studio... lękałem się, że na to jeszcze jakiego ćwierćwiecza będzie potrzeba...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Ja też jestem tym zachwycony, bo zobaczyłem go jako kogoś całkiem innego niż znałem.
UsuńNawet wstyd mi trochę za tę niewiedzę
Pozdrawiam
Broniewski, jaki był, nie każdy widzi...Z artystami już tak jest, są problematyczni, jeśli sami nie skomplikują sobie życia, zrobią to inni...Hanula
OdpowiedzUsuń