14 kwietnia 2014

Garść paradoksów

Idą święta. To truizm bo wiadomo, że markety o tym nie pozwolą zapomnieć. A jeżeli ktoś wierzący i praktykujący w sposób tradycyjny, coś tam zapomni, reklama przypomni mu, że na święta nie obejdą się bez żurku z białą kiełbasą.
Wszystko się pomieszało Wigilia bez śniegu, kwietniowe temperatury po 23 stopnie na plusie
Drzewa rozkwiecone, a w ostatnią sobotę po raz pierwszy kosiłem trawę.
Kto to widział? Dwunastego kwietnia?
No chyba, że we Francji. Tam mój przyjaciel jest do przodu o jeden pokos, ale to na południu więc nie dziwi.
Przestaję się więc dziwić że dochodzi do paradoksów.
Nasza Gwiazda Betlejemska czyli naukowo mówiąc poinsecja ma się wyjątkowo dobrze. Gdzieś tam przywiędła trochę na końcu dwóch liści ale ogólnie nie wygląda źle. Dużo gorsze egzemplarze widziałem w sieciach handlowych w połowie grudnia. I co z tym faktem zrobić?



Być może obłożę ją pisankami i zdecydowania w te święta nie będę nawiązywał z nazwą do Betlejem. Chyba jednak ktoś kiedyś przewidział taką możliwość, bo ta roślina ma i trzecią nazwę – wilczomlecz piękny. A to już brzmi zdecydowanie bardziej wiosennie.
Pomieszanie atrybutów świątecznych zdarza się wszędzie bo w jednym z domów handlowych znalazłem taki oto produkt.
Zdobienia jak w wielkanocnych pisankach, zaś mocowania jak w choinkowych bańkach.
To chyba pierwszy tak uniwersalny świąteczny produkt. No może poza chrzanem.

Na specjalną prośbę moich sąsiadów nie używałem w ostatnią sobotę piły łańcuchowej. Sam nawet zadeklarowałem tę przedświąteczna ciszę, ponieważ mam dobra pamięć. Pamiętam gdy przyjeżdżałem w moje Gorce, by w weekend podleczyć nerwy skołatane pracowitym tygodniem.
I co? I już o piątej rano budził mnie jęk zarzynanej świni, a potem przynajmniej kwartet pił łańcuchowych który wykonywał koncert S-dur, na cztery piły łańcuchowe, jedną tarczową i górskie echo.
I tak z bisami do wieczora. A wieczorem dym niósł się nad wsią bo u każdego teraz grill na zagrodzie.
Oj pozmieniała ta Unia pozmieniała.
W niedzielę nikt piły nie zapuszczał, ale po obiedzie wyjeżdżały Quady i crossy by zdobywać Lubań i Turbacz.
A potem razem ze mną wieś opuszczali jej stali mieszkańcy by zarabiać dutki w Krakowie, Katowicach czy Warszawie. I cały tydzień wieś była jak wyludniona. Aż do soboty trwała sielanka
a na drodze mijały się wyposzczone nieobecnością małżonków kobiety.
Wkurzało mnie to zamieszanie w weekend, nie powiem, bo ja przecież chciałem tej ciszy. W tej głuszy chciałem nawet głos z Litwy usłyszeć, a tu nie słyszałem nawet małżonki która zapraszała na południową kawę. Było minęło, sentyment pozostał.
I ja teraz wiem, że najwięcej można zrobić właśnie w sobotę. Pamięć jednak i empatia dzięki Bogu mi dopisują. Zażartowałem nawet, że jeżeli chcą cichych sobót to najprościej kupić ze mną jakieś głośne urządzenie na spółkę. Jeżeli planują przyjazd na weekend to powinni zapowiedzieć, że w tę sobotę jest ich kolej do prawa własności maszyny. I będzie cisza.
Będąc miły i sąsiedzki pozostaje mi popołudniami nadrobić sobotnie zaniechanie cięcia drzewa ze starego kompostownika. Jak tylko nie będzie lało.
A moja nie moja kota ma wszystko w czterech literach. Wpada rano i głośnym skrzeczeniem wymusza podanie jedzenia, ocierając się o nogi do czasu gdy nie posłyszy dźwięku rozrywanej torebki.
Zgadza się, przeszedłem na kolejny etap. Daję michę, ale tylko rano!. Wieczory wymuszam pożegnanie, bo tak życzą sobie prawowici właściciele.
Kiedy w brzuszku pełno, kto by kazał martwić się czymkolwiek. Można jeszcze dla zabawy pogonić muchę i pokazać tym, że i kot potrafi być użyteczny. A potem znaleźć kącik, wygnieść dziurkę i zapomnieć o całym świecie i świętach też. Bo w te nikt nie oczekuje by zwierzęta mówiły ludzkim głosem.

Jadąc do pracy widziałem na sąsiednim polu dwa bażanty i zająca. Może to już ten wielkanocny?


24 komentarze:

  1. Z tą temperaturą to bywa różnie - pamiętam z dziecinstwa, a dawno to było, święta wielkanocne tak ciepłe, ze sąsiady latały z wiadrami oblewając się tyle dla tradycji, co i dla ochłody. Co do gadżetów, miałyśmy kiedyś w pracowni choinkę, którą w Boze Narodzenie maiło się bombkami, następnie na Wielkanoc pisankami i kurczaczkami, a potem jeszcze chorągiewkami w święto majowe, no i potem to już róznymi rzeczami z róznych dziwnych okazji ;). I tylko czasem ktoś obcy wywalał gały i pytał zadziwiony, czemóz u nas choinka w sierpniu i dlaczego na niej to, miast tamtego hi hi

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam niedużą objętościowo, przezabawną książkę napisaną przez Petera Mayle - Anglika, który osiedlił się na francuskiej wsi "Rok w Prowansji". Jest tam rozdział o tym, jak jeden z mieszkańców wioski poradził sobie z hałaśliwymi weekendowymi sąsiadami z Paryża. Turlałam się ze śmiechu :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że to na pewno ten wielkanocny. Trzeba by tylko załatwić mu ochronę:-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Kotka śliczna jest i ma aż dwa domy, zachłanna. :) Trzeba się liczyć z ludźmi i empatią wykazywać szkoda tylko że to najczęściej jednotorowo idzie. :) Sympatyczni sąsiedzi to skarb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jak zwykle nie wypada chwalić za wcześnie
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ten kot (kotka) jest wielkanocny. Poznaję po gustownym wzorku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie można dokleić uszy i będzie zając. Widziałem taki numer na Misiu, co to mu się oczko urwało
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. w sobotę od rana kosiarki, po południu myjki ciśnieniowe a wieczorem grill!
    kotka Was już zasiedliła na amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze wyczuwalny opór prawowitych właścicieli
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Cześć Antoni
    Ja całą sobotę rżnąłem i rąbałem (.....hmm...jak to ładnie brzmi). Na szczęście dla sąsiadów mam piłę elektryczną, którą zresztą wykończyłem i byłem dzisiaj oddać do naprawy. Na placu boju zostały w różnych miejscach: gałęzie cienkie do natychmiastowego spalenia, gałęzie grubsze które trzeba zwieźć z terenu na którym niedługo będzie operować kosiarka i porąbane (jam to uczynił) drwa do kominka, też do zwiezienia i w dodatku ułożenia. A jutro do Legnicy i tam, tak jak w zeszłym tygodniu do piątku. Następna budowa rozpoczęta. Pozdrawiam JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to trochę daleko do tej Legnicy.
      A ja spoglądam w niebo i mówię do siebie - dziś też nic z tego
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Czekam na notkę, w której Antoni nam się z pewną taką nieśmiałością przyzna, że bezczelne bydlę... pardonnez moi: uroczy koteczek wyrzucił go z własnego łóżka i rozwydrzony bezkarnością, niczem ukraińscy putinowcy, zeżarł mu obiad...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o te sprawy jestem konsekwentny.
      Za skrobanie mebli za drzwi
      Za włażenie na stół lub szafki w kuchni - na świeże powietrze
      I co najważniejsze nie spałem ze swoim psem tak i nie będę sypiał z cudzym kotem.
      Ja myślę, że kota rozumie te kilka prostych zasad i co najdziwniejsze, szanuje je
      Tak mi się przynajmniej wydaje
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. U nas pada, a trawa rośnie jak na drożdżach. Niektórzy już koszą. Ochłodzenie nas martwi, bo nasuwa obraz ubiegłorocznych białych świąt . Może te kwiaty i pisanki się bardziej przydadzą niż zając? Ten niech sobie biega i zagęszcza pogłowie, bo myśliwi narzeklają
    Miłego świetowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zającami ponoć trochę lepiej od kiedy Unia płaci i za łąki.
      Czytałem że zając do swojej diety potrzebuje 14 różnych roślin. Niektóre z nich to właśnie tępione chemią na polach chwasty
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Vulpian de Noulancourt14 kwietnia, 2014 20:40

    Ten przyjaciel z Francji to nic innego nie robi, tylko kosi. I po co mu to? A mówią, że tam het, nad morzem Śródziemnym to taki mały raj na ziemi. Nieprawda! Trawa w kółko rośnie, a on jak nie skosi, to przyjdzie żandarm i będzie kara, bo to państwo, które ja widzę jako policyjne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On tam mieszka na wsi a dokładnie w posiadłości. Jak się ma ponad sto hektarów soi to taki kilkuarowy "gazon" jest powodem do dumy i niejaką odmianą.
      Starałem się być lepszy i dodałem w rozmowie że ja mam gazon i dwa klombon. Ten neologizm wszedł od razu do rodzinnych określeń.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. ponoć to kot wybiera człowieka, więc sytuacja jasna:))
    A w zeszłym roku lepili ze śniegu wielkanocne jaja to teraz już nic mnie nie dziwi;)
    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w tym roku z pewnością będą wielkanocne grille.
      Jak pojawi się w domu pies to kot z pewnością będzie musiał zweryfikować swoją decyzję.
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. A może to nie paradoksy tylko Takie Czasy. Zwalczyć się nie da, to trzeba polubić. I obśmiać by mieć z tego trochę radości.

    OdpowiedzUsuń