Idą święta. To truizm bo wiadomo, że
markety o tym nie pozwolą zapomnieć. A jeżeli ktoś wierzący i
praktykujący w sposób tradycyjny, coś tam zapomni, reklama
przypomni mu, że na święta nie obejdą się bez żurku z białą
kiełbasą.
Wszystko się pomieszało Wigilia bez
śniegu, kwietniowe temperatury po 23 stopnie na plusie
Drzewa rozkwiecone, a w ostatnią
sobotę po raz pierwszy kosiłem trawę.
Kto to widział? Dwunastego kwietnia?
No chyba, że we Francji. Tam mój
przyjaciel jest do przodu o jeden pokos, ale to na południu więc
nie dziwi.
Przestaję się więc dziwić że
dochodzi do paradoksów.
Nasza Gwiazda Betlejemska czyli naukowo
mówiąc poinsecja ma się wyjątkowo dobrze. Gdzieś tam przywiędła
trochę na końcu dwóch liści ale ogólnie nie wygląda źle. Dużo
gorsze egzemplarze widziałem w sieciach handlowych w połowie
grudnia. I co z tym faktem zrobić?
Być może obłożę ją pisankami i
zdecydowania w te święta nie będę nawiązywał z nazwą do
Betlejem. Chyba jednak ktoś kiedyś przewidział taką możliwość,
bo ta roślina ma i trzecią nazwę – wilczomlecz piękny. A to już
brzmi zdecydowanie bardziej wiosennie.
Pomieszanie atrybutów świątecznych
zdarza się wszędzie bo w jednym z domów handlowych znalazłem taki
oto produkt.
Zdobienia jak w wielkanocnych
pisankach, zaś mocowania jak w choinkowych bańkach.
To chyba pierwszy tak uniwersalny
świąteczny produkt. No może poza chrzanem.
Na specjalną prośbę moich sąsiadów
nie używałem w ostatnią sobotę piły łańcuchowej. Sam nawet
zadeklarowałem tę przedświąteczna ciszę, ponieważ mam dobra
pamięć. Pamiętam gdy przyjeżdżałem w moje Gorce, by w weekend
podleczyć nerwy skołatane pracowitym tygodniem.
I co? I już o piątej rano budził
mnie jęk zarzynanej świni, a potem przynajmniej kwartet pił
łańcuchowych który wykonywał koncert S-dur, na cztery piły
łańcuchowe, jedną tarczową i górskie echo.
I tak z bisami do wieczora. A wieczorem
dym niósł się nad wsią bo u każdego teraz grill na zagrodzie.
Oj pozmieniała ta Unia pozmieniała.
W niedzielę nikt piły nie zapuszczał,
ale po obiedzie wyjeżdżały Quady i crossy by zdobywać Lubań i
Turbacz.
A potem razem ze mną wieś opuszczali
jej stali mieszkańcy by zarabiać dutki w Krakowie, Katowicach czy
Warszawie. I cały tydzień wieś była jak wyludniona. Aż do
soboty trwała sielanka
a na drodze mijały się wyposzczone
nieobecnością małżonków kobiety.
Wkurzało mnie to zamieszanie w
weekend, nie powiem, bo ja przecież chciałem tej ciszy. W tej
głuszy chciałem nawet głos z Litwy usłyszeć, a tu nie słyszałem
nawet małżonki która zapraszała na południową kawę. Było
minęło, sentyment pozostał.
I ja teraz wiem, że najwięcej można
zrobić właśnie w sobotę. Pamięć jednak i empatia dzięki Bogu
mi dopisują. Zażartowałem nawet, że jeżeli chcą cichych sobót
to najprościej kupić ze mną jakieś głośne urządzenie na
spółkę. Jeżeli planują przyjazd na weekend to powinni
zapowiedzieć, że w tę sobotę jest ich kolej do prawa własności
maszyny. I będzie cisza.
Będąc miły i sąsiedzki pozostaje mi
popołudniami nadrobić sobotnie zaniechanie cięcia drzewa ze
starego kompostownika. Jak tylko nie będzie lało.
A moja nie moja kota ma wszystko w
czterech literach. Wpada rano i głośnym skrzeczeniem wymusza
podanie jedzenia, ocierając się o nogi do czasu gdy nie posłyszy
dźwięku rozrywanej torebki.
Zgadza się, przeszedłem na kolejny
etap. Daję michę, ale tylko rano!. Wieczory wymuszam pożegnanie, bo
tak życzą sobie prawowici właściciele.
Kiedy w brzuszku pełno, kto by kazał
martwić się czymkolwiek. Można jeszcze dla zabawy pogonić muchę
i pokazać tym, że i kot potrafi być użyteczny. A potem znaleźć
kącik, wygnieść dziurkę i zapomnieć o całym świecie i
świętach też. Bo w te nikt nie oczekuje by zwierzęta mówiły
ludzkim głosem.
Jadąc do pracy widziałem na
sąsiednim polu dwa bażanty i zająca. Może to już ten wielkanocny?
Z tą temperaturą to bywa różnie - pamiętam z dziecinstwa, a dawno to było, święta wielkanocne tak ciepłe, ze sąsiady latały z wiadrami oblewając się tyle dla tradycji, co i dla ochłody. Co do gadżetów, miałyśmy kiedyś w pracowni choinkę, którą w Boze Narodzenie maiło się bombkami, następnie na Wielkanoc pisankami i kurczaczkami, a potem jeszcze chorągiewkami w święto majowe, no i potem to już róznymi rzeczami z róznych dziwnych okazji ;). I tylko czasem ktoś obcy wywalał gały i pytał zadziwiony, czemóz u nas choinka w sierpniu i dlaczego na niej to, miast tamtego hi hi
OdpowiedzUsuńTo dobry pomysł takie uniwersalne drzewko
UsuńPolecam niedużą objętościowo, przezabawną książkę napisaną przez Petera Mayle - Anglika, który osiedlił się na francuskiej wsi "Rok w Prowansji". Jest tam rozdział o tym, jak jeden z mieszkańców wioski poradził sobie z hałaśliwymi weekendowymi sąsiadami z Paryża. Turlałam się ze śmiechu :))
OdpowiedzUsuńCzytałem.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Myślę, że to na pewno ten wielkanocny. Trzeba by tylko załatwić mu ochronę:-).
OdpowiedzUsuńOczywiście.
UsuńPozdrawiam
Kotka śliczna jest i ma aż dwa domy, zachłanna. :) Trzeba się liczyć z ludźmi i empatią wykazywać szkoda tylko że to najczęściej jednotorowo idzie. :) Sympatyczni sąsiedzi to skarb.
OdpowiedzUsuńTylko jak zwykle nie wypada chwalić za wcześnie
UsuńPozdrawiam
Ten kot (kotka) jest wielkanocny. Poznaję po gustownym wzorku.
OdpowiedzUsuńW sumie można dokleić uszy i będzie zając. Widziałem taki numer na Misiu, co to mu się oczko urwało
UsuńPozdrawiam
w sobotę od rana kosiarki, po południu myjki ciśnieniowe a wieczorem grill!
OdpowiedzUsuńkotka Was już zasiedliła na amen.
Jest jeszcze wyczuwalny opór prawowitych właścicieli
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńJa całą sobotę rżnąłem i rąbałem (.....hmm...jak to ładnie brzmi). Na szczęście dla sąsiadów mam piłę elektryczną, którą zresztą wykończyłem i byłem dzisiaj oddać do naprawy. Na placu boju zostały w różnych miejscach: gałęzie cienkie do natychmiastowego spalenia, gałęzie grubsze które trzeba zwieźć z terenu na którym niedługo będzie operować kosiarka i porąbane (jam to uczynił) drwa do kominka, też do zwiezienia i w dodatku ułożenia. A jutro do Legnicy i tam, tak jak w zeszłym tygodniu do piątku. Następna budowa rozpoczęta. Pozdrawiam JerryW_54
No to trochę daleko do tej Legnicy.
UsuńA ja spoglądam w niebo i mówię do siebie - dziś też nic z tego
Pozdrawiam
Czekam na notkę, w której Antoni nam się z pewną taką nieśmiałością przyzna, że bezczelne bydlę... pardonnez moi: uroczy koteczek wyrzucił go z własnego łóżka i rozwydrzony bezkarnością, niczem ukraińscy putinowcy, zeżarł mu obiad...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Jeśli chodzi o te sprawy jestem konsekwentny.
UsuńZa skrobanie mebli za drzwi
Za włażenie na stół lub szafki w kuchni - na świeże powietrze
I co najważniejsze nie spałem ze swoim psem tak i nie będę sypiał z cudzym kotem.
Ja myślę, że kota rozumie te kilka prostych zasad i co najdziwniejsze, szanuje je
Tak mi się przynajmniej wydaje
Pozdrawiam
U nas pada, a trawa rośnie jak na drożdżach. Niektórzy już koszą. Ochłodzenie nas martwi, bo nasuwa obraz ubiegłorocznych białych świąt . Może te kwiaty i pisanki się bardziej przydadzą niż zając? Ten niech sobie biega i zagęszcza pogłowie, bo myśliwi narzeklają
OdpowiedzUsuńMiłego świetowania
Z zającami ponoć trochę lepiej od kiedy Unia płaci i za łąki.
UsuńCzytałem że zając do swojej diety potrzebuje 14 różnych roślin. Niektóre z nich to właśnie tępione chemią na polach chwasty
Pozdrawiam
Ten przyjaciel z Francji to nic innego nie robi, tylko kosi. I po co mu to? A mówią, że tam het, nad morzem Śródziemnym to taki mały raj na ziemi. Nieprawda! Trawa w kółko rośnie, a on jak nie skosi, to przyjdzie żandarm i będzie kara, bo to państwo, które ja widzę jako policyjne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
On tam mieszka na wsi a dokładnie w posiadłości. Jak się ma ponad sto hektarów soi to taki kilkuarowy "gazon" jest powodem do dumy i niejaką odmianą.
UsuńStarałem się być lepszy i dodałem w rozmowie że ja mam gazon i dwa klombon. Ten neologizm wszedł od razu do rodzinnych określeń.
Pozdrawiam
ponoć to kot wybiera człowieka, więc sytuacja jasna:))
OdpowiedzUsuńA w zeszłym roku lepili ze śniegu wielkanocne jaja to teraz już nic mnie nie dziwi;)
pozdrawiam;)
A w tym roku z pewnością będą wielkanocne grille.
UsuńJak pojawi się w domu pies to kot z pewnością będzie musiał zweryfikować swoją decyzję.
Pozdrawiam
A może to nie paradoksy tylko Takie Czasy. Zwalczyć się nie da, to trzeba polubić. I obśmiać by mieć z tego trochę radości.
OdpowiedzUsuńTak najlepiej brać to na chłodno
UsuńPozdrawiam