Sobota minęła,
a wraz z nią wieczór kawalerski mojego
syna. Mam nadzieję że odbyło się bez ekscesów opisanych w poprzednim poście.
Jak się to odbyło? Nie wiem i słusznie. Mam nadzieję, że dobrze. Wymyślonym tekstem skomplikowałem sam sobie relację,
przynajmniej z dwoma osobami. Wystraszyłem Syna, który jak się okazało podczytuje na boku kolejne posty i jedną,
znajomą z sieci. Ex- polonistka napisała
mi, że poczuła się zażenowana. Jeżeli o emocjach
pisać, to ja w rewanżu poczułem się zaskoczony. Po pierwsze opisałem tylko sen, a wiadomo sen mara - Bóg wiara. Po drugie, występująca tam polonistka jest inteligentną osobą, która zaskoczona
pomyłką imprezowiczów, jest jednak na bieżąco z wyzwaniami Unii
Europejskiej. Ostatnio czytałem hymn pochwalny na cześć
prowadzonej gdzieś w Polsce - żywej biblioteki. Ale jak zawsze,
szanuję prawo do indywidualnego
odczytania tekstu.
Jakiś zwariowany przypadek , a może nawet seria przypadków, spowodowała
moją nadspodziewaną aktywność zawodową.
Pracowita sobota z serią telefonów i
dwukrotną wizytą w firmie , wypełniła mi
dzień. Ostatnie telefony, których już z
premedytacją nie odebrałem odzywały o 21.30.
Trzeba być narąbanym albo napalonym, żeby w służbowych sprawach dzwonić
w sobotę o tej godzinie.
Może i inni mają psy do których adresowane są
małe paczuszki.
Nim zdążyłem się zainteresować się piłką i tym meczem o wszystko, było już po
przysłowiowej herbacie.
Mówi się, że nasi zawsze grają trzy mecze
Inauguracyjny, o wszystko i o honor.
Tym razem, ten ostatni mecz był o wszystko. Trzy mecze, tradycyjnie odbyły się i po raz pierwszy nie czytam
nigdzie naszej narodowej zbitki słów, że pomimo wszystko "jesteśmy moralnymi zwycięzcami".
Może zmienia się powoli charakter Polaków, ponieważ
dzisiaj od rana nie słychać było również, tego jakże typowego plucia na siebie. Tego polskiego
piekła, w którym według
opowiadania nikt nie stoi na straży przy
kotłach. To niepotrzebne, ponieważ
rodacy sami wciągają za nogi tych którzy podeszli wyżej. A może mylę się? Może tylko nie minął jeszcze ten pierwszy szok?
Abyśmy się zarazili
dystansem do siebie, od braci Czechów w którymi przegraliśmy ostatni mecz. Z uśmiechem łatwiej
podjąć wielkie wyzwania.
Ja jestem dalej
w szoku, ale z całkiem innego powodu.
W związku z nadspodziewaną sobotnią aktywnością
zjadłem coś na szybko. Wysoka temperatura spowodowała, że zdecydowanie nie powinienem tego robić.
Ponieważ jem aby żyć, a nie odwrotnie, nie zauważyłem
tego.
Inaczej niż mój
organizm. Zauważył i zareagował. Cieszę
się, że jest już ranek.
- Ho, ho, ho - powiedziałem
do siebie stając na wadze.
Nie jest to jednak metoda odchudzania godna polecenia.
Niedziela pod znakiem diety i mocnej kawy. Mam
nadzieję stanąć na nogi do południa.
Planowałem jakąś
delikatną trasę rowerową, w związku z chwilowym zakończeniem pory deszczowej. Nie pojadę jednak, ponieważ boję się, że mocniejszy podmuch wiatru na moście, mógłby
przerzucić mnie za bariery.
Trzeba być mądrym, choćby mądrością życiową. Na to zawsze była moda. Pamiętam taki fragment z „Ziemi Obiecanej” . To rozmowa mojej sympatii Dawida Halperna z polskim szlachcicem, któremu zachciało się być fabrykantem - Kazimierzem Trawińskim.
– Dla mądrych jest zawsze dobry czas
– A kiedyż będzie dla uczciwych? – zapytał ironicznie Trawiński
– Sza, panie Trawiński, oni mają niebo, po co im dobre czasy
– A kiedyż będzie dla uczciwych? – zapytał ironicznie Trawiński
– Sza, panie Trawiński, oni mają niebo, po co im dobre czasy
A z tą mądrością każdy może sobie zrobić co zechce.
A ja wbrew uczuciom z nocy, bardziej niż o niebie zaczynam myśleć o sprawach codziennych. Idzie na lepsze,
przynajmniej ze zdrowiem.
No to i zdrowia najwięcej życzę...:) A jakby nie, to nalewki orzechowej polecam kusztyczek:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
A i owszem zażyłem.
OdpowiedzUsuńZawsze się sprawdza. Pozdrawiam
Kuruj się Antoni, kuruj... zdrowie będzie potrzebne w dzień zaślubin. W sprawie meczu: to nie była gra o wszystko, to była gra w piłkę. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzisiaj od rana powtarzamy sobie we wszystkich mediach, że jesteśmy wspaniałym organizatorami. A więc w pewnym sensie zwycięzcami. Ech dusz Polaka. Pozdrawiam
UsuńZauwazylam ze istnieje zaleznosc pomiedzy wiekiem osoby a przywlekajacym sie dolegliwoscia ;) Tak jakby na starosc pomalu wszystko szkodzilo i latwo sie przyczepialo, hehe. Nie mysle ze to fair, ze musimy zaczac sobie odmawiac lub ograniczac. Zycze powrotu dobrej formy na dzien slubu a mlodym wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuńNadchodza zmiany i u mnie, a czy na lepsze to czas pokaze - narazie bede traktowac jako "eksperyment". Z pozdrowieniami Serpentyna.
Ale głupota która pozwala z lenistwa na jedzenie tego co powinno budzić wątpliwości jest ponadczasowa.
UsuńPozdrawiam
...no no, to chyba będziesz się szykował też do nowej roli...może dziadka? A teścia na pewno:) Wyszalej się na weselu a wszystkie dolegliwości miną:) Dobrej zabawy Antonio. Ania
OdpowiedzUsuńO dziadku nic nie wiem. Ale wiem, że byłbym z tego tytułu szczęśliwy.
UsuńTo chyba raczej nie wątpliwe jedzenie, ale stres Ci się uruchomił, taka odmiana: ślubny-wirus.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie znoszę wesel, nie lubię ślubów, dlatego nie zazdroszczę, ale winszuję przyszłej synowej. I zadaję kłam mądrościom ludowym , że: " jak się ożeni, to się odmieni". Pozdrawiam Hanula
PS Staram się nie spóźniać, ale jak to w życiu czasami bywa, tym razem nie zdążyłam na wieczór kawalerski, a komentować teraz, to już musztarda po...
A ja tak ogólnie to lubię musztardę. Najbardziej słowacką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A wiesz,że ja także, zwłaszcza gdy mam ochotę na ostro, ale bitą śmietanę także lubię . Hanula
UsuńTu u mnie pojawia się psychologiczny problem powrotu do starej wagi.
UsuńPozdrawiam
Wprawdzie jestem wagą, ale co do starej, mam jeszcze pewne wątpliwości :)
UsuńNo tak.
UsuńPozostaje tylko pozdrowić
...coś jest w tych polonistkach. Podkochiwałem się w podstawówce w nauczycielce jezyka polskiego. Nawet zagladałem jej pod mini spódniczkę sprytnie zrzucając i podosząc z podłogi, a to ołówek, a to gumkę. Potem nie mogłem się skupić na lekcji. Było pięknie. Pozdrawiam JerryW_54
OdpowiedzUsuńNo i niech kto mówi co chce. Był kiedyś nauczyciel dla człowieka Mistrzem. Nie?
UsuńTeraz poprawnie jest powiedzieć Mistrzynią. Pytanie tylko - czy dalej jest?
Pozdrawiam
Jestem przekonana,że by się znalazły. Bez względu na charakter obcowania/ intelektualny czy kulturalny , a może ściślej kulturowy/ . Zwłaszcza w tym kulturowym obcowaniu, pewnie by się znalazły Mistrzynie / nie koniecznie słowa, ale może języka/. Pozdrawiam Hanula
UsuńPS Wszak nie posiedliście jeszcze wszystkich umiejętności i mądrości tego świata, życie i sytuacje potrafią zaskakiwać :)
Tak Hanula. Kunsztu używania jezyka uczymy się przez całe życie. A tylko ćwiczenie czyni mistrza. Ćwiczmy więc często. I nie poprzestawajmy na języku jeżeli tylko moc jest z nami ;)Pozdrawiam, JerryW_54
UsuńOczywiście, sam język nie wystarczy, potrzebna jeszcze pamięć:) Niech moc będzie z Wami... A Pan z nami - Mistrzyniami . Pozdrawiam, Hanula
Usuń