Drzwi kodowane, proszę nie szarpać
zadzwonić i cierpliwie czekać.
Kiedy zobaczyłem tę wywieszkę z
drugiej strony szpitalnych drzwi, uśmiechnąłem się tylko
delikatnie i tradycyjnie zrobiłem zdjęcie.
- Spójrz – powiedziałem - jaki
życiowy napis.
- Dlaczego życiowy? Dla mnie
kuriozalny
- A dla mnie właśnie życiowy bo
zawiera całą jego filozofię
- A mianowicie?
- Że całe życie szukamy sposobu na
życie czyli właśnie owego kodu. Najczęściej pozostaje nam
zadzwonić i cierpliwie czekać. Zauważyłaś, że ja się nawet
rzucać przestałem. I myślę, że to nie tylko nadciągająca
starość.
- To się chyba nazywa zniechęcenie,
albo zmęczenie. Mówiłam, że powinieneś iść na urlop.
- Urlop nie jest lekarstwem –
oszukałem się po raz kolejny
Wizyta u lekarza i mało optymistyczna
perspektywa, chociaż nie oznacza to beznadziei.
Trzeba tylko znowu liczyć na Bożą
przychylność i okoliczności.
To co wydawało nam się wygranym
pojedynkiem, okazało się zaledwie pierwszą jego połową. Na drugą
nie mam na obecną chwilę pomysłu. Pozostaje tylko zakląć albo
porzucać się w próżni.
Zaraz jednak swoje zniechęcenie kryję
za rutynowymi czynnościami. Tylko hasło – Alleluja i do przodu
już nie wywołuje u mnie gwałtownego zrywu.
Robię wszystko jak trzeba, bo tak
trzeba. Tyle w tym temacie.
W sobotę uczestniczyliśmy z Małżonką
w uroczystym otwarciu kancelarii. Był szampan z Szampanii i miłe
słowa pod adresem Młodych, którzy rzucili się na głęboką wodę.
Przy okazji sam usłyszałem wiele ciepłych słów w związku z
remontem pomieszczeń które zrobiłem „tymi ręcami” co teraz
niewprawnie klepią w laptopową klawiaturę.
Był to jakiś balans dla zdarzeń z
pierwszej połowy dnia. Pewnie udało się uchwycić równowagę.
Nie ma się co dziwić, nikomu taka
odrobina próżności nie zaszkodzi.
Strasznie zniszczyłem ręce przy tych
remontach. Swoje dołożyła też praca w ogrodzie.
Kiedy podaję na przywitanie szorstką
dłoń, tak trudno uwierzyć, że zawodowo zajmuję się kierowaniem
zespołem ludzkim. Wygląda jakbym to ja był trybikiem w maszynie i
to odpowiedzialnym za jej najprostsze działania czyli łopatę i
miotłę.
A w ogrodzie namnożyło się prac i
to nie tylko jak w tym wierszu
„Namnożyło się liści, że koszami
wynosić, a trawa taka bujna aż się prosi by kosić”
Teściowa nie prosi tylko wykopuje i
przekopuje cebulki. Ja likwiduję uprawy, jedna po drugiej.
Zerwałem z siatki misterną plątaninę
liści dyni. Jak już kiedyś wspominałem, miała to być dynia
ozdobna. Natura dyni i pszczół spowodowała, że na siatce zawisły
dorodne ponad dziesięciokilogramowe osobniki.
Obdzieliłem nim kogo się dało a
resztę ułożyłem przy wejściu do domu.
Nie jestem tak wydajny jak mój sąsiad
ale dynie też niczego sobie.
- Może się złamię i zrobię trochę
do słoików – mówi żona, która zastanawia się jeszcze gdzie
upchnąć dżem z winogron.
Wycięliśmy jedną starszą jabłoń z
której już drugi rok nie mam żadnego pożytku i wiśnię która
całkiem wlazła w śliwkę. Renkloda wygrała ten pojedynek.
Młody współdziałał przy wycinaniu
jabłonki co mu się podobało i rozpoczął wertykulację trawnika
co już zdecydowanie mniej przypadło mu do gustu.
Znów mam okazję by uprzedzić go, że
życie nie składa się wyłącznie z własnych przyjemnych wyborów.
Pocięta na kawałki jabłoń
sprowokował mnie do łapania za siekierę.
Duże kawałki pnia pękały po
uderzeniu siekierą o pień orzecha.
- Do tego trzeba kupić firmową
siekierę dobrego producenta – ocenił Młody.
- Nie świerzbi mnie w tyłek półtorej
stówki – odpowiedziałem uderzając kolejnym kawałkiem który z
głuchym hukiem poszczypał się na dwa kawałki.
Spojrzałem na obuch siekiery „Fabryka
Narzędzi Sułkowice”. No proszę pamięta PRL a też działa.
Było już ciemno jak poskładałem na
kupę porąbane kawałki drewna.
Rąbanie zaraz przypomniało mi o sobie
gdy tylko siadłem w fotelu. To znaczy samo siadanie obyło się bez
problemu, gorzej było wstać.
- Chyba następnym razem wezmę się za
pana kręgosłup - powiedział rehabilitant, patrząc na moje
niezdarne ruchy.
- Może kiedyś przy okazji –
odpowiedziałem udając się do drugiego pokoju.
Tam bez świadków doprowadziłem się
do wyprostowanej postawy. Ruszyłem dwa razy ramionami
- I gitara - powiedziałem słowami
Ferdka Kiepskiego.
- Swoją drogą to może rzeczywiście
kiedyś warto by trochę o siebie zadbać - podpowiadał mi
rozsądny i zrównoważony jak na swój wiek umysł.
- Marudzisz – odpowiedziałem mu
szybko, ale trochę zbyt głośno.
- Ja? - spytała żona
- Ja? - spytał rehabilitant.
- Ja - odpowiedziałem zgodnie z
prawdą, ale żadne z nich nie chciało w to uwierzyć.
Już też zaczęłam robić porządki w ogrodzie, dziś pogoda mi na to dokończenie tych pracy nie pozwoli.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia! :))
A u nas jeszcze ładnie
UsuńPozdrawiam
no tak,z zyciem nie należy się szarpać.... nie dzwonic ale i nie czekać bezczynnie.... a umieć to wszystko razem ująć to juz majstersztyk....
OdpowiedzUsuńco do siekiery - musi miec "jad " jak mówią starsi....
zebrafeś bardzo fajne plony, czyli nie tylko pracujesz głową ale i "tymi ręcami" :D
serdeczności
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Moja jest dość twarda więc może i ma ten jad
UsuńPozdrawiam
Najlepiej z niczym nie szarpać się.Ale nie zawsze tak wychodzi.Pozdrawiam serdecznie.Miłego wtorku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja
Usuńnie dziadziej mi tu, jak się poszło na wieś to przepadło, teraz trzeba ciąć, rżnąć, orać i włóczyć, nie ma lekko. Administratora nie ma i nie będzie.
OdpowiedzUsuńCzereśnię wycięliśmy, ręczną piła i moją ulubioną siekierą z żółtym trzonkiem. Renkloda ocalała. Na wertykulację dobre są buty na szpilkach. Dobrego dnia.
Nic mnie tak nie wkurza jak jak na końcu pisania poważnej i długiej odpowiedzi, zaraz po naciśnięciu "publikuj" pojawia się przewrotna komenda "powtórz - replies." I jak powtarzać emocje. Pozdrawiam więc tylko zapewniając że nie dziadzieję
UsuńDrewno z jabłoni dobre jest do wędzenia. Nie masz tam jakiejś starej beczki, żeby urządzić sobie wędzarnię? Można wtedy posmakować prawdziwie wędzonych wyrobów, pachnących dymem, a nie zanurzonych na chwilkę w chemikaliach
OdpowiedzUsuńMyślałem o tym i nawet sporządziłem plany wędzarni i potem uzmysłowiłem sobie jak trudno uwędzić 25 dkg szyneczki, bo konsumpcja mięsa jakoś tak w naszym domu podupadła. Cieszy mnie więc na razei opowiadanie o tej wymarzonej wędzarni.
UsuńPozdrawiam
Jeśli drzwi do szpitala, to tylko z napisem- nie szarpać się i cierpliwie poczekać,wcale nie muszą być kodowane. A mój ogródeczek leży na razie odłogiem, straciłam do niego serce i zapał. Jesień mnie rozwaliła zupełnie. A u Ciebie nawet jak trochę źle, to i tak jakoś nieźle brzmi. Pozdrawiam ,Hanula
OdpowiedzUsuńPocieszasz mnie. Nadrabiam zaległości.
UsuńPozdrawiam
Jeśli to prawda, że "cierpliwością i pracą ludzie się bogacą" to wkrótce Cię to czeka. I tymi ręcami będziesz wydawał forsę. Bo żadnej pracy się nie boisz i cierpliwość masz wielką.
OdpowiedzUsuńGdyby to miała być prawda to i Ciebie ozłocę
UsuńPozdrawiam
To zdjęcie jest żywym dowodem na to, że wielka jest wiara personelu w lud - to znaczy, że on czyta ze zrozumieniem. No bo nawet jeśli, to z pewnością postanowi zaraz sprawdzić, czy to poważnie, czy może tylko tak - ot, dla żartu. Sprawdź następnym razem - pewnie będą wyłamane albo chociaż pogięte.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taki syndrom napisu "świeżo malowane". Lata mijają a to z pewnością nadal tak działa
UsuńPozdrawiam
Antoni, tylko spokojnie, ćwicz się w olewaniu przeciwności. Ja właśnie to robię, trza 'siłom i godnościom osobistom'. Działa! A w ogóle masz tyle sukcesów i jesteś taki twórczy, ze te trochę zepsutego zdrowia to pikuś, nie marudź ;). Gratulacje dla młodzieży, życzę im wielu sukcesów i żeby im ta robota przynosiła dużo radości i pieniędzy ;D.
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia . Już je przekazałem
UsuńPozdrawiam
Oooo... Jaki światły posiadacz ziemski - "wertykulacja" - nie w kij dmuchał :-)
OdpowiedzUsuńWertykulacja w komplecie z aeracją. A to już brzmi jakoś tak kosmicznie.
UsuńPozdrawiam
A ja właśnie swoją wartość w zespole postrzegam w tym, że potrafię w razie potrzeby, prawie każdego z rękodajnych moich zastąpić... Naturaliter, nie tak wprawnie i może też i effecta by czyj dyzgust budziły, ale działać będą... I nijakiego w tem powodu do wstydu i rąk chowania przed światem nie widzę:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko i za wiktoryję w drugim zmagań zdrowotnych etapie przepijam:)
Dziękuję i ja za zdrowie Waści wypiję, ale dopiero w weekend
UsuńPozdrawiam
Mnie czeka wycinanie kilku bardzo starych jabłoni. Będzie dobry opał. Przy okazji warto przyglądnąć się konarom, na których dokonywano zabiegów związanych z wycinaniem "wilków". Trafiają się okazje znalezienia gotowych elementów do wykonania rzeźb ogrodowych. Polecam i tę formę aktywności
OdpowiedzUsuńPraktykuję. Jabłoń i wiśnia po egzekucji a czereśnia po wyroku
UsuńPOzdrawiam
Jest i nas jabłonka nie kwitnie nie daje owoców. Trochę żal bo drzewko fajnie się komponuje w tym miejscu ale trzeba będzie się pożegnać. Reszta jabłoni garnie się owocowania. Ręce pełne odcisków szorstkie świadczą o zadowoleniu całego świata z Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńCzy Ty masz też takie uczucie to już inna sprawa. :)
Satysfakcja. Tej mi nie brakuje.
UsuńPOzdrawiam
"Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił"? to tak odnośnie tego szarpania... Natomiast odnośnie szorstkich dłoni, to uważaj Antoni (ale mi się zrymowało!) Kiedyś, zona naszego znajomego na rozprawie sądowej, dlaczego chce rozwieść się z męzem, myślała, myślała i mówi:" Bo on... ma takie szorstkie ręce prosze Wysokiego sądu" Mam nadzieję, że ci to nie grozi i że szanowna małżonka przymknie okop na ten lekki niedostatek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pod warunkiem że nie porwę jej nylonów.
OdpowiedzUsuńPozderawiam
Z taką karteczką spotkałam się w Krakowie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też.
UsuńPozdrawiam