12 lutego 2014

Kocia słonina

 
Natura pokazuje kto tu rządzi. Jeszcze nie tak dawno w jedną noc zasypało wszystko na biało, a teraz tylko gdzieniegdzie pozostają smętne łachy śniegu w bardzo kiepskiej zresztą kondycji. Samej białości, specjaliści od dbania o zęby mogliby też wiele zarzucić.
Roztopiony śnieg odsłonił ogrom bałaganu jakie uczyniły sympatyczne skądinąd sikorki.
Ta małe ptaszki mają to do siebie,jak wszystkie chyba ptaki, że wszystko to co im się do dzioba nie mieści zdecydowanie wywalają na zewnątrz karmnika.
Trawa usiana jest więc ziarnami pszenicy, której jak widzę sikory nie lubią i drobno stłuczonej kukurydzy, szczególnie tych większych kawałków.
Od czasu gdy trawa wyszła spod śniegu ptaki wyszukują raczej tam czegoś do jedzenia i sam karmnik cieszy się zdecydowanie mniejszą popularnością.
Najłatwiej znaleźć amatorów na słoninkę, więc co chwilę któreś z ptasząt czepia się jej pazurami
tworząc w tłustej strukturze sieć zagłębień niczym plaster miodu.
- Trzeba będzie likwidować karmienie – mówi żona, całkowicie lekceważąc zapowiedzi synoptyków, że nie powinniśmy jeszcze topić Marzanny.
Ona chyba wie co mówi, ponieważ w ciągu dnia razem z kotem obserwują zamieszanie na jabłoni. Wczoraj na przykład „kota”(zauważcie, że stosuję formę jakiej życzą sobie feministki) zauważyła czarnego kocura, który zgrabnie wskoczył na drzewo i zaczął dobierać się do ptasiej słoninki. Nic mu z tego nie wyszło ponieważ specjalnie wieszam ją na końcach cienkich gałązek. Zeszłej zimy miałem dość skarmiania okolicznych kotów paskami słoniny.
Kota zaraz zaczęła pomiaukiwać i przebierać łapami. Wypuszczona na wolnoć natychmiast zaczęła powtarzać procedurę łowienia ptasiego jedzenia. Czarny kot, jako łowny był wysportowany i dzięki gospodarzom szczupły. Kota raczej dostatnio wyglądająca i zadbana, czyli lekko upasiona.
Komicznie wyglądała próbując dobrać się do tego miodu. Na tę okoliczność zrobiliśmy kilka zdjęć przez szybę. Stąd też ich widoczna niska jakość. 

 
Koci marzec nadchodzi wielkimi krokami,widać to najlepiej po tych domowych zwierzakach.
Jeżeli zaś idzie o kota, a dokładniej o kwestię jego posiadania, to stało się.
Wiedziałem od dawna, że do tego dojdzie. W poprzednią niedzielę kota w domu swoich właścicieli pogryzła gospodarza i to przy próbie pogłaskania. Szczególnie niezręczne było to że z dwójki kotów mieszkających pod tamtym adresem właśnie ta kota była uważana za jego sympatię.
To głupie gryźć i kąsać tę rękę która karmi i tam gdzie się śpi, ale kto wie co siedzi w kociej głowie?
Muszę stwierdzić,mam nadzieję że sąsiedzi nie czytają tego tekstu, że mnie nie gryzie. Gdy chce jednak przywołać do porządku, szczególnie przy zabronionych sferach głaskania, to czyni to niezwykle delikatnie muskając tylko zębami. Albo tylko odpychając łapką.
Gospodarz mocno się zdenerwował i postanowił nałożyć jakieś sankcje. Wcale mu się nie dziwię, dziwię się kotce która głośno mrucząc dała dyla z domu. Zgadnijcie gdzie polazła ?
Stanęło na tym, że będziemy kota gościć krócej. Przychodzę więc z pracy i na powitanie żegnam kota.
Gdyby to było takie łatwe, pożegnać i już. Wczoraj kota dyżurowała pod drzwiami, albo pod samochodem i przy każdej próbie otwarcia drzwi z dziką szybkością rzucała się do drzwi.
Wieczorem żona zadzwoniła do sąsiadów mówiąc o naszych intencjach i ich praktycznych skutkach. Pytała też o efekty tygodniowych działań. Okazało się, że jest nieco lepiej ale cudów nie ma.
Kota za to do perfekcji opanowała sprint do domu, bieg po schodach i krycie się w bałaganie pokoju młodszego. Syna.
Chyba czeka nas kiedyś rozmowa z sąsiadami z której intuicyjnie zdajemy sobie sprawę. Żadne z nas nie potrafi się na nią jednak odważyć.
Wczoraj wieczorem, a nawet całkiem w nocy bo było kilka minut do północy kiedy wyślizgnęła mi się z zaspanych rąk szklana butelka z wodą kolońską. Żadne tam cuda, prosta ziołowa woda o której pisałem kiedyś. Faktem jest, że flakon rozbił się na sto pięćdziesiąt drobnych kawałków, a 150 ml rozlało wzdłuż fug na podłodze. Zaraz też pozbyłem się resztek zaspania wybierając z podłogi błyszczące kawałki szkła. Przecież to właśnie tu najczęściej przebywam na bosaka. Śmierdziałem potem jak regał w perfumerii, a świadomość straty nie pozwoliła mi długo zasnąć. Bo niby woda jest dostępna w Carrefourze, ale tylko we Francji.
Dobrą wiadomością jest tom, że na długi majowy weekend ktoś stamtąd ma nas odwiedzić.
- Już wysyłam SMS ratunkowy do Claire - powiedziała żona, gdy dziś rano uderzył ją w nozdrza silny koloński zapach łazienki.
- Ile to zostało do końca kwietnia?
- Dwa i pół miesiąca.
- I jeszcze w trakcie ten koci marzec.
To rozwiąże sprawę wody. A kota?
Ciekaw jestem jak konsekwentne są zwierzęta? Szczególnie przy naszym jej braku.








40 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt12 lutego, 2014 09:30

    "Ministra" i "kota" w jednym stały domu. Że też feministkom tak zależy na podkreślaniu płci. Mnie tam nie przeszkadza, że nie ma np. męskiej formy od słowa "szuja".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie przeszkadza, chociaż nie używam tego słowa.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. A kto powiedział, że "szuja" to jest żeńska forma? Końcówka słowa o niczym nie świadczy:))) Ważne jest umocowanie w podświadomości, a moja mówi mi, że "szuja" to zawsze facet /oczywiście nieliczne wyjątki tego rodu ludzkiego/:)))
    Koty chyba dość konsekwentne są, na pocieszenie dodam, że osły ponoć bardziej.
    ps "Kota" to piękne słówko, biorę do użytku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vulpian de Noulancourt12 lutego, 2014 10:15

      1. http://pl.wiktionary.org/wiki/szuja
      2. Protestuję w imię równouprawnienia kobiet! 'Szuja' nie musi być mężczyzną - kobiety także mają do tego takie same dobre prawo.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. A przecież Big Cyc śpiewał, że facet to świnia. To tez niestety rodzaj żeński.
      Nazwanie faceta knurem ma sobie posmak zawoalowanego komplementu

      Usuń
    3. A Kwiatkowska w Kabarecie Starszych panów to o kim śpiewała: "Szuja, kawał jakiegośtam zbója..."? No o kim??? Hi,hi,hi...
      Dla kobiet zarezerwujmy "żmija" i będziemy kwita, co?

      Usuń
    4. Żmija jest zarejestrowane dla teściowej. Sąd najwyższy we Włoszech orzekła nawet, że takie określenie nie uwłacza teściowej.

      Usuń
    5. Vulpian de Noulancourt12 lutego, 2014 21:39

      Matrymonialnego?
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. mam nadzieję, że gospodarz nie zatłucze kotki z powodu zdrady (to wersja najczarnijsza)
    druga, najbardziej prawdopodobna - gdzieś w czerwcu będziecie mieć młode kocięta, jeśli zaniesiesz miot gospodarzowi, kotka przyniesie młode do Was z powrotem, bo że powije u Was, to oczywiste

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powije to pewne. Kotka jest wysterylizowana i wszystko co się dzieje dzieje się w jej psychice.
      Skąd natomiast dwa towarzyszące jej kocury. Jeden bezczelnie liże sobie między nogami na moim ganku.
      Zycie kotki nie jest zagrożone. Sąsiedzi to mili młodzi ludzie którzy wyemigrowali z miasta.

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    To koci feminizm też obowiązuje? A co z genderyzmem? :)))

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już myślałam, że to słonina kociego pochodzenia. Makabreska taka... Lecz wyjaśniło się, że kota amatorką tejże. Ja też lubię określenie "kota". To taka dostojna, wypasiona kotka. Oj, będzie się działo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się dzieje. Dzisiaj przyszła do nas utykając na jedną łapę. Chyba gdzieś za wysoko powieszono słoninę.

      Usuń
  6. A ja sobie głęboko westchnęłam Boże jaka piękna. To trikolor? Chyba tak. Wcale się nie dziwię że sąsiad kocha toto :)).
    I rozstać się nie chce. Musicie jednak porozmawiać z sąsiadem, myślę jednak że kotka ma serce rozdarte pomiędzy wami, kocha tam i kocha was więc i po rozmowie będzie tu i tam. :)
    Absolutnie pięknie stworzenie. :)
    Sikorkom dajemy słonecznik łuskany, wisi w pojemniku wróble go tylko wywalają. Słonecznik mąż na rynku kupuje, reszta dostaje mieszanki z kukurydzą, bo u nas na działce bażanciarnia się zrobiła normalnie, śpią pod jodłą i zażerają wszystko co podsypane.:) Tylko koziołek nie przychodzi bo go alarm spłoszył dwukrotnie o co koleżanka ma do nas wielkie pretensje. Naprawdę. Ale kiedy bezdomni atakują żaluzje i szyby a one drogie są. Wiec mimo wysoko ustawionego alarmu by nie reagował na bażanty, kaczki i inne większe stworzenia, koziołek się na niego załapuje niestety ku naszej przykrości. Ale inni działkowicze karmią go wszystkim co tylko mają pod ręką a on zje. :) Miłego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słonecznik był i orzechy włoskie i dynia i takie tam.Pomieszane wszystko żeby był wybór.
      No i wybrały. Kota rzeczywiście tricolor. Bażanty widuję za siatką
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Kota jak przystaje na kota nie jest do głaskania, ona jest INDYWODUALISTKĄ i da sie głaskać kiedy sama chce....
    wiem bo miałam czarna kote przez 13 lat....
    a fotki nawet przez szybe fajne... widać jaka to spryciula..... no i uważaj bo może wam przynieśc przychówek, lepiej jej dać tablete od weta....
    serdeczności
    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sorry indywidualistką miało być alem troche ślepa i na klawiaturze litery mam starte od pisania :(

      Usuń
    2. Kota jest po sterylizacji tak że w tej kwestii spokój. A to że się włóczy raz z rudym raz z czarnym kotem obciąża sumienie właściciela.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Nie wiem, co Ci poradzić, ale tutaj jest specjalistka od kotów, bardzo miła, która z kotami nie tylko rozmawia, ale czyta im w myślach. Myślę, że chętnie Ci pomoże.
    http://zamoimidrzwiami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to ja nawet wiem. Pytanie które pozostaje otwarte to - kiedy to nastąpi?

      Usuń
  9. jeszcze dorzucę - zdarza się to dość często u wychodzących kotów - takie podwójne życie, ja nie mam nic przeciwko temu, przeciwnie - cieszę się, bo taka pikna czarna od sąsiada z dołu przyjdzie, pobawi się, pogoni po domu i wróci do siebie a cała odpowiedzialność i tak należy do sąsiadki. Nasz Kiciul chodzi do dworu w gości i jest tam lubiany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podwójne życie. Jak to brzmi, a jeszcze w przypadku kotów.

      Usuń
  10. Cześć Antoni
    Koty (tak koty, liczba mnoga od słowa kota) mojej Córki mają obyczaj wygrzewać się na blaszanym dachu (hmm... kotka na blaszanym dachu) czarnego audi sąsiada. Sąsiad należy do typowych posiadaczy kilkunastoletnich audi, czyli w sprawach dotyczących samochodu tryska humorem jak kontroler urzędu skarbowego. Było już trochę niesnasek z powodu błotnistych śladów kocich łapek pozostawionych na czarnym i wybłyszczonym jak trumna włoskiego gangstera dachu drogocennego pojazdu. Ale sąsiad jest jak Lenin ze znanego kawału, dobrym człowiekiem. Bo przecież mógłby wziąć pałkę i skończyć z problemem. A koty żywe i zdrowe. Pozdrawiam JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też spotykam co rusz ślady kocich łap na dachu i szybach.
      Kiedyś tylko zmroziło mnie jak widziałem ratującego się pazurami przez zjechaniem z pochyłej klapy silnika kota.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Moka kota ma już kilkanaście lat i jest po menopauzie (jak sądzę). Nie przeszkadza jej to rozsiewać feromonów. Kawalerka z okolicy odpowiada sygnałami gotowości do amorów pozostawianymi na drzwiach wejściowych od zewnątrz wprawdzie, ale przenikającymi do korytarza. Tak mocno ją kochają. Słoninę dla sikorek wywąchuje pies, ale nie może dosiagnąć. Sikorki preferują słonecznik, a słoninka nie ma specjalnego wzięcia. Inne zachowania ptaków są bardzo podobne. Jedne wyrzucają z karmnika to, co im nie odpowiada, a wróble operujące na dole sprzatają. Taka ptasia kooperacja

    OdpowiedzUsuń
  12. Kawalerowie zaglądają choć kota wycięta.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Antoni, w końcu Ty lubisz kota, czy nie za bardzo? Skoro kocica Was wybrała i chce u Was mieszkać, to trza ją uznać za swoją i już. A feministki co znowu, toż funkcjonuje 'kotka' i 'kocica', nie wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię koty od czasu pojawienia się tej kotki w domu.Problem polega na tym, że lubię też sąsiadów których ta kotka jest własnością. Nie będę tych dwóch sympatii kładł na szalkach jednej wagi.

      Usuń
    2. Znam takie historie, ale pierwsze słowo należy się KOTOWI ;))

      Usuń
  14. Lubię to słowo kota w zestawieniu - Pani Kota czyli Panikota

    OdpowiedzUsuń
  15. W sprawie koty pozwolisz, że nazwę rzecz po imieniu: czarno to widzę...:) Jesteś, niestety, zbyt cywilizowany, uprzejmy i wyposażony w nadmiar serca, co generalnie z punktu określa stronę przegraną w starciu z bezwzględną wydrą bez skrupułów... W sprawie feminizmu nazewniczego, zaczałem szukać form żeńskich na co bardziej wulgarne określenie męskiego narządu (a czasem i jego właściciela i doszedłem do tego, ze zgadzam się z Lecem: "Głupota nigdy nie przekracza granic - gdzie stąpnie, tam jej terytorium".
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno się tylu komplementów pod własnym adresem nie naczytałem.
      Dziękuję

      Usuń
  16. Gratuluje wejścia w posiadanie Koty :-) Bidula chciała słoninkę podjeść a tu taki myk, niedobrus jakiś na samym końcu gałązki powiesił.
    Rozbita woda, znam ja ten "zapach". Może Kotę to wypędzi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak popatrzyłam na kotę, to z całym szacunkiem - pozbyłam się kompleksów co do wygladu moje piesy (bo tak chyba wyglada poprawna forma żenska psa. Przecież nie powiem o niej "suka" - to dopiero dostaloby mi się od feministek, np pani Kazi Szczuki!) Widac zwierzęta należące do dobrych ludzi muszą dobrze wyglądać :)

    OdpowiedzUsuń