Natura pokazuje kto tu rządzi. Jeszcze
nie tak dawno w jedną noc zasypało wszystko na biało, a teraz
tylko gdzieniegdzie pozostają smętne łachy śniegu w bardzo
kiepskiej zresztą kondycji. Samej białości, specjaliści od dbania o zęby mogliby też
wiele zarzucić.
Roztopiony śnieg odsłonił ogrom
bałaganu jakie uczyniły sympatyczne skądinąd sikorki.
Ta małe ptaszki mają to do siebie,jak wszystkie chyba ptaki, że
wszystko to co im się do dzioba nie mieści zdecydowanie wywalają
na zewnątrz karmnika.
Trawa usiana jest więc ziarnami
pszenicy, której jak widzę sikory nie lubią i drobno stłuczonej
kukurydzy, szczególnie tych większych kawałków.
Od czasu gdy trawa wyszła spod śniegu
ptaki wyszukują raczej tam czegoś do jedzenia i sam karmnik cieszy
się zdecydowanie mniejszą popularnością.
Najłatwiej znaleźć amatorów na
słoninkę, więc co chwilę któreś z ptasząt czepia się jej
pazurami
tworząc w tłustej strukturze sieć
zagłębień niczym plaster miodu.
- Trzeba będzie likwidować karmienie
– mówi żona, całkowicie lekceważąc zapowiedzi synoptyków, że
nie powinniśmy jeszcze topić Marzanny.
Ona chyba wie co mówi, ponieważ w
ciągu dnia razem z kotem obserwują zamieszanie na jabłoni. Wczoraj
na przykład „kota”(zauważcie, że stosuję formę jakiej życzą
sobie feministki) zauważyła czarnego kocura, który zgrabnie
wskoczył na drzewo i zaczął dobierać się do ptasiej słoninki.
Nic mu z tego nie wyszło ponieważ specjalnie wieszam ją na końcach
cienkich gałązek. Zeszłej zimy miałem dość skarmiania
okolicznych kotów paskami słoniny.
Kota zaraz zaczęła pomiaukiwać i
przebierać łapami. Wypuszczona na wolnoć natychmiast zaczęła
powtarzać procedurę łowienia ptasiego jedzenia. Czarny kot, jako
łowny był wysportowany i dzięki gospodarzom szczupły. Kota
raczej dostatnio wyglądająca i zadbana, czyli lekko upasiona.
Komicznie wyglądała próbując dobrać
się do tego miodu. Na tę okoliczność zrobiliśmy kilka zdjęć
przez szybę. Stąd też ich widoczna niska jakość.
Koci marzec nadchodzi wielkimi
krokami,widać to najlepiej po tych domowych zwierzakach.
Jeżeli zaś idzie o kota, a dokładniej
o kwestię jego posiadania, to stało się.
Wiedziałem od dawna, że do tego
dojdzie. W poprzednią niedzielę kota w domu swoich właścicieli
pogryzła gospodarza i to przy próbie pogłaskania. Szczególnie
niezręczne było to że z dwójki kotów mieszkających pod tamtym
adresem właśnie ta kota była uważana za jego sympatię.
To głupie gryźć i kąsać tę rękę
która karmi i tam gdzie się śpi, ale kto wie co siedzi w kociej
głowie?
Muszę stwierdzić,mam nadzieję że
sąsiedzi nie czytają tego tekstu, że mnie nie gryzie. Gdy chce
jednak przywołać do porządku, szczególnie przy zabronionych
sferach głaskania, to czyni to niezwykle delikatnie muskając tylko
zębami. Albo tylko odpychając łapką.
Gospodarz mocno się zdenerwował i
postanowił nałożyć jakieś sankcje. Wcale mu się nie dziwię,
dziwię się kotce która głośno mrucząc dała dyla z domu.
Zgadnijcie gdzie polazła ?
Stanęło na tym, że będziemy kota
gościć krócej. Przychodzę więc z pracy i na powitanie żegnam
kota.
Gdyby to było takie łatwe, pożegnać
i już. Wczoraj kota dyżurowała pod drzwiami, albo pod samochodem
i przy każdej próbie otwarcia drzwi z dziką szybkością rzucała
się do drzwi.
Wieczorem żona zadzwoniła do sąsiadów
mówiąc o naszych intencjach i ich praktycznych skutkach. Pytała
też o efekty tygodniowych działań. Okazało się, że jest nieco
lepiej ale cudów nie ma.
Kota za to do perfekcji opanowała
sprint do domu, bieg po schodach i krycie się w bałaganie pokoju
młodszego. Syna.
Chyba czeka nas kiedyś rozmowa z
sąsiadami z której intuicyjnie zdajemy sobie sprawę. Żadne z nas
nie potrafi się na nią jednak odważyć.
Wczoraj wieczorem, a nawet całkiem w
nocy bo było kilka minut do północy kiedy wyślizgnęła mi się z
zaspanych rąk szklana butelka z wodą kolońską. Żadne tam cuda,
prosta ziołowa woda o której pisałem kiedyś. Faktem jest, że
flakon rozbił się na sto pięćdziesiąt drobnych kawałków, a 150
ml rozlało wzdłuż fug na podłodze. Zaraz też pozbyłem się
resztek zaspania wybierając z podłogi błyszczące kawałki szkła.
Przecież to właśnie tu najczęściej przebywam na bosaka.
Śmierdziałem potem jak regał w perfumerii, a świadomość straty
nie pozwoliła mi długo zasnąć. Bo niby woda jest dostępna w
Carrefourze, ale tylko we Francji.
Dobrą wiadomością jest tom, że na
długi majowy weekend ktoś stamtąd ma nas odwiedzić.
- Już wysyłam SMS ratunkowy do Claire
- powiedziała żona, gdy dziś rano uderzył ją w nozdrza silny
koloński zapach łazienki.
- Ile to zostało do końca kwietnia?
- Dwa i pół miesiąca.
- I jeszcze w trakcie ten koci marzec.
To rozwiąże sprawę wody. A kota?
Ciekaw jestem jak konsekwentne są
zwierzęta? Szczególnie przy naszym jej braku.
"Ministra" i "kota" w jednym stały domu. Że też feministkom tak zależy na podkreślaniu płci. Mnie tam nie przeszkadza, że nie ma np. męskiej formy od słowa "szuja".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie też nie przeszkadza, chociaż nie używam tego słowa.
UsuńPozdrawiam
A kto powiedział, że "szuja" to jest żeńska forma? Końcówka słowa o niczym nie świadczy:))) Ważne jest umocowanie w podświadomości, a moja mówi mi, że "szuja" to zawsze facet /oczywiście nieliczne wyjątki tego rodu ludzkiego/:)))
OdpowiedzUsuńKoty chyba dość konsekwentne są, na pocieszenie dodam, że osły ponoć bardziej.
ps "Kota" to piękne słówko, biorę do użytku.
1. http://pl.wiktionary.org/wiki/szuja
Usuń2. Protestuję w imię równouprawnienia kobiet! 'Szuja' nie musi być mężczyzną - kobiety także mają do tego takie same dobre prawo.
Pozdrawiam
A przecież Big Cyc śpiewał, że facet to świnia. To tez niestety rodzaj żeński.
UsuńNazwanie faceta knurem ma sobie posmak zawoalowanego komplementu
A Kwiatkowska w Kabarecie Starszych panów to o kim śpiewała: "Szuja, kawał jakiegośtam zbója..."? No o kim??? Hi,hi,hi...
UsuńDla kobiet zarezerwujmy "żmija" i będziemy kwita, co?
Żmija jest zarejestrowane dla teściowej. Sąd najwyższy we Włoszech orzekła nawet, że takie określenie nie uwłacza teściowej.
UsuńMatrymonialnego?
UsuńPozdrawiam
mam nadzieję, że gospodarz nie zatłucze kotki z powodu zdrady (to wersja najczarnijsza)
OdpowiedzUsuńdruga, najbardziej prawdopodobna - gdzieś w czerwcu będziecie mieć młode kocięta, jeśli zaniesiesz miot gospodarzowi, kotka przyniesie młode do Was z powrotem, bo że powije u Was, to oczywiste
Nie powije to pewne. Kotka jest wysterylizowana i wszystko co się dzieje dzieje się w jej psychice.
UsuńSkąd natomiast dwa towarzyszące jej kocury. Jeden bezczelnie liże sobie między nogami na moim ganku.
Zycie kotki nie jest zagrożone. Sąsiedzi to mili młodzi ludzie którzy wyemigrowali z miasta.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTo koci feminizm też obowiązuje? A co z genderyzmem? :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Wszystko to oczekiwana tak zwana poprawność
UsuńJuż myślałam, że to słonina kociego pochodzenia. Makabreska taka... Lecz wyjaśniło się, że kota amatorką tejże. Ja też lubię określenie "kota". To taka dostojna, wypasiona kotka. Oj, będzie się działo...
OdpowiedzUsuńJuż się dzieje. Dzisiaj przyszła do nas utykając na jedną łapę. Chyba gdzieś za wysoko powieszono słoninę.
UsuńA ja sobie głęboko westchnęłam Boże jaka piękna. To trikolor? Chyba tak. Wcale się nie dziwię że sąsiad kocha toto :)).
OdpowiedzUsuńI rozstać się nie chce. Musicie jednak porozmawiać z sąsiadem, myślę jednak że kotka ma serce rozdarte pomiędzy wami, kocha tam i kocha was więc i po rozmowie będzie tu i tam. :)
Absolutnie pięknie stworzenie. :)
Sikorkom dajemy słonecznik łuskany, wisi w pojemniku wróble go tylko wywalają. Słonecznik mąż na rynku kupuje, reszta dostaje mieszanki z kukurydzą, bo u nas na działce bażanciarnia się zrobiła normalnie, śpią pod jodłą i zażerają wszystko co podsypane.:) Tylko koziołek nie przychodzi bo go alarm spłoszył dwukrotnie o co koleżanka ma do nas wielkie pretensje. Naprawdę. Ale kiedy bezdomni atakują żaluzje i szyby a one drogie są. Wiec mimo wysoko ustawionego alarmu by nie reagował na bażanty, kaczki i inne większe stworzenia, koziołek się na niego załapuje niestety ku naszej przykrości. Ale inni działkowicze karmią go wszystkim co tylko mają pod ręką a on zje. :) Miłego dnia. :)
Słonecznik był i orzechy włoskie i dynia i takie tam.Pomieszane wszystko żeby był wybór.
UsuńNo i wybrały. Kota rzeczywiście tricolor. Bażanty widuję za siatką
Pozdrawiam
Kota jak przystaje na kota nie jest do głaskania, ona jest INDYWODUALISTKĄ i da sie głaskać kiedy sama chce....
OdpowiedzUsuńwiem bo miałam czarna kote przez 13 lat....
a fotki nawet przez szybe fajne... widać jaka to spryciula..... no i uważaj bo może wam przynieśc przychówek, lepiej jej dać tablete od weta....
serdeczności
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
sorry indywidualistką miało być alem troche ślepa i na klawiaturze litery mam starte od pisania :(
UsuńKota jest po sterylizacji tak że w tej kwestii spokój. A to że się włóczy raz z rudym raz z czarnym kotem obciąża sumienie właściciela.
UsuńPozdrawiam
Nie wiem, co Ci poradzić, ale tutaj jest specjalistka od kotów, bardzo miła, która z kotami nie tylko rozmawia, ale czyta im w myślach. Myślę, że chętnie Ci pomoże.
OdpowiedzUsuńhttp://zamoimidrzwiami.blogspot.com
Co to ja nawet wiem. Pytanie które pozostaje otwarte to - kiedy to nastąpi?
Usuńjeszcze dorzucę - zdarza się to dość często u wychodzących kotów - takie podwójne życie, ja nie mam nic przeciwko temu, przeciwnie - cieszę się, bo taka pikna czarna od sąsiada z dołu przyjdzie, pobawi się, pogoni po domu i wróci do siebie a cała odpowiedzialność i tak należy do sąsiadki. Nasz Kiciul chodzi do dworu w gości i jest tam lubiany.
OdpowiedzUsuńPodwójne życie. Jak to brzmi, a jeszcze w przypadku kotów.
UsuńCześć Antoni
OdpowiedzUsuńKoty (tak koty, liczba mnoga od słowa kota) mojej Córki mają obyczaj wygrzewać się na blaszanym dachu (hmm... kotka na blaszanym dachu) czarnego audi sąsiada. Sąsiad należy do typowych posiadaczy kilkunastoletnich audi, czyli w sprawach dotyczących samochodu tryska humorem jak kontroler urzędu skarbowego. Było już trochę niesnasek z powodu błotnistych śladów kocich łapek pozostawionych na czarnym i wybłyszczonym jak trumna włoskiego gangstera dachu drogocennego pojazdu. Ale sąsiad jest jak Lenin ze znanego kawału, dobrym człowiekiem. Bo przecież mógłby wziąć pałkę i skończyć z problemem. A koty żywe i zdrowe. Pozdrawiam JerryW_54
Ja też spotykam co rusz ślady kocich łap na dachu i szybach.
UsuńKiedyś tylko zmroziło mnie jak widziałem ratującego się pazurami przez zjechaniem z pochyłej klapy silnika kota.
Pozdrawiam
Moka kota ma już kilkanaście lat i jest po menopauzie (jak sądzę). Nie przeszkadza jej to rozsiewać feromonów. Kawalerka z okolicy odpowiada sygnałami gotowości do amorów pozostawianymi na drzwiach wejściowych od zewnątrz wprawdzie, ale przenikającymi do korytarza. Tak mocno ją kochają. Słoninę dla sikorek wywąchuje pies, ale nie może dosiagnąć. Sikorki preferują słonecznik, a słoninka nie ma specjalnego wzięcia. Inne zachowania ptaków są bardzo podobne. Jedne wyrzucają z karmnika to, co im nie odpowiada, a wróble operujące na dole sprzatają. Taka ptasia kooperacja
OdpowiedzUsuńKawalerowie zaglądają choć kota wycięta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Antoni, w końcu Ty lubisz kota, czy nie za bardzo? Skoro kocica Was wybrała i chce u Was mieszkać, to trza ją uznać za swoją i już. A feministki co znowu, toż funkcjonuje 'kotka' i 'kocica', nie wystarczy?
OdpowiedzUsuńLubię koty od czasu pojawienia się tej kotki w domu.Problem polega na tym, że lubię też sąsiadów których ta kotka jest własnością. Nie będę tych dwóch sympatii kładł na szalkach jednej wagi.
UsuńZnam takie historie, ale pierwsze słowo należy się KOTOWI ;))
UsuńLubię to słowo kota w zestawieniu - Pani Kota czyli Panikota
OdpowiedzUsuńNawet pasuje
UsuńPozdrawiam
Piękny, rezolutny kociak:)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu sąsiadów i kotki
UsuńW sprawie koty pozwolisz, że nazwę rzecz po imieniu: czarno to widzę...:) Jesteś, niestety, zbyt cywilizowany, uprzejmy i wyposażony w nadmiar serca, co generalnie z punktu określa stronę przegraną w starciu z bezwzględną wydrą bez skrupułów... W sprawie feminizmu nazewniczego, zaczałem szukać form żeńskich na co bardziej wulgarne określenie męskiego narządu (a czasem i jego właściciela i doszedłem do tego, ze zgadzam się z Lecem: "Głupota nigdy nie przekracza granic - gdzie stąpnie, tam jej terytorium".
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Dawno się tylu komplementów pod własnym adresem nie naczytałem.
UsuńDziękuję
Gratuluje wejścia w posiadanie Koty :-) Bidula chciała słoninkę podjeść a tu taki myk, niedobrus jakiś na samym końcu gałązki powiesił.
OdpowiedzUsuńRozbita woda, znam ja ten "zapach". Może Kotę to wypędzi ;-)
Niestety nie wypędziło
UsuńJak popatrzyłam na kotę, to z całym szacunkiem - pozbyłam się kompleksów co do wygladu moje piesy (bo tak chyba wyglada poprawna forma żenska psa. Przecież nie powiem o niej "suka" - to dopiero dostaloby mi się od feministek, np pani Kazi Szczuki!) Widac zwierzęta należące do dobrych ludzi muszą dobrze wyglądać :)
OdpowiedzUsuńRacja. Puszysta to ona rzeczywiście jest
Usuń