W niedzielny ranek, Pan Nieistotny zapakował do samochodu bagaże żony a na koniec i ją samą.
Obrał kierunek na wiadomy szpital w wiadomej miejscowości. Silnik samochód pracował spokojnie, a oni powoli mijali dobrze znane domy i sklepy. Piękny poranek bez nadmiernie wysokiej temperatury otoczenia sprawiał, że ten świat wydawał im się piękny. I nie przeszkadzał w tym postrzeganiu świata fakt zbliżającej się interwencji chirurga.
Operacja ta planowana była już od kilku miesięcy, ale za każdym razem coś stawało naprzeciw. Ze dwa razy to jakieś przypadkowe oparzenie, a raz grafik urlopów lekarzy. W końcu dmuchając na zimne i unikając niebezpiecznych zajęć, dojechali do tej niedzieli w której za Najważniejszą miały sna parę dni zamknąć się podwoje szpitala.
Po formalnym przyjęciu pojechali na właściwe piętro i zajęli łóżko pod oknem.
Formalności związane z przyjęciem aa oddział trwały prawie godzinę, ale w końcu pojawił się znany im już od pewnego czasu doktor
- Widać, że z radością zostawia Pan żonę w szpitalu - powiedział na przywitaniu chirurg.
- A po czym? - zapytał wyraźnie zaskoczony Jan Maria
- A choćby po T-shircie.
Pan Nieistotny spojrzał na swój czarny podkoszulek. Duży biały napis na piersiach brzmiał
FEEL A GOOD DAY
- Trudno zaprzeczyć, napis mówi sam za siebie – zgodził się Jan Maria
- To dlatego zbierasz się już do wyjścia? - podchwyciła Najważniejsza.
To nie ma związku – odpowiedział bez zbędnej zwłoki, która budziła by szczerość intencji. Z drugiej jednak strony cieszył się jak dziecko, że nie ubrał tej koszuli z tekstem o ładnych nogach i z niedyskretnym pytaniem.
Jak to trzeba myśleć co kiedy ubrać. Swoją drogą ta miłość do T-shirtów z napisami może go kiedyś zgubić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz