- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć
– odpowiedziałem teściowej na pytanie o zachowanie zwierząt w
Noc Wigilijną.
- To co, nic nie mówiły?
- Wieczorem kot wystawił ogon niczym
peryskop i kręcąc koniuszkiem raz w lewo raz w prawo, odszedł
schodami w górę by zawracać głowę mamusi. Nic nie szeptała ?
- Ja coraz gorzej słyszę –
odpowiedziała – Poza tym, po winie spałam jak małe dziecko.
- No to kot źle obstawił adresata.
- A pies?
- Suka? No właśnie nie wiem co mam o
tym wszystkim myśleć? Jak mama wie, mam czuły sen i to ja
wstawałem po nocy do zmiany pieluch dzieci w wieku niemowlęcym.
- Pamiętam.
- No właśnie. Zaraz jak usłyszałem,
że suka wierci się na posłaniu, otwarłem oczy. Na środku pokoju
stała ona. Suka miała oczy szeroko otwarte, a w tych
ciemnobrązowych ślepiach odbijały się światełka, które kilka
dni wcześniej zainstalowałem przed domem. Chwilę zajęło mi
rozważanie na temat – myśli toto czy nie? Chwilę też trwał
bezruch zwierzęcia
- Masz mi coś do powiedzenia? -
zapytałem ośmielony mrokiem nocy i magiczną atmosferą świąt.
Suka spojrzała na mniej jeszcze
uważniej a może tylko bardziej krytycznie, po czym zakaszlała i
zrzygała się na środku pokoju. Bez słowa też odwróciła się z
głośnym szurgotem pazurów i udała na posłanie. Zakręciła się
wokół własnego ogona, po czym legła układając głowę na
przednich łapach.
Odruchowo wyrwało mi się słowo które
nie miało nic wspólnego z duchem Bożego Narodzenia,
bowiem jest powszechne i nadużywane.
- Coś się stało? - spytała
rozbudzona światłami żona?
- Spij! Nic się nie stało –
odpowiedziałem szybko, a małżonka nadspodziewanie skrupulatnie
wykonała polecenie.
- No proszę. Żeby tak z innymi
sprawami było – powiedziałem już raczej do siebie.
Rano kiedy Maria pytała o powody
nocnego zamieszania, wyrzuciłem z siebie:
- Nie wiem jak ja się mam czuć w tej
chwili. Rozumiem, że suka mówi – Nie chce mi się z Tobą gadać.
To w końcu cytat z „Psów”, więc jakby tematycznie. Spojrzeć w
komuś oczy i zrzygać się? To jest już niepokojące.
- Przypomnę Ci że i Tobie kiedyś
zdarzyło się coś takiego – podtrzymała mnie jak zwykle na duchu
żona.
- Dawne to i szczeniackie czasy.
Pamiętam do dziś, że własny ojciec chyba to samo z siebie
wyrzucił co ja tej ostatniej nocy. Ale to były kochanie całkiem inne
święta.
Postanowiłem nie wracać wspomnieniami
do młodości. W końcu najważniejsze jest tu i teraz.
Tu i teraz, teściowa wzięła winę na
siebie. Nakarmiła sukę suszoną wołowiną. Pies wprost wyrwał jej
spory kawałek z rąk. Tak suce zasmakował, że łyknęła bez
gryzienia, jak to mówią „ niczym młody pelikan”.
- No nie wiem nie wiem ? – wraziłem
po raz trzeci wątpliwość w temacie gadających zwierząt
Po trzykroć ? Jak pewien ważny
święty? To było by nawet tematycznie, ale nie w te święta.
Niby wiem, że to tylko kłopoty
żołądkowe i łatwiej doczekać w świątecznej atmosferze by to
teściowa powiedziała coś ludzkim głosem, ale pamiętam tamte oczy
w których odbijały się kolorowe lampki.
Z opisu wynika, że psina chciała Ci coś powiedzieć (wstała, podeszła), ale sytuację zepsuły kłopoty żołądkowe. Trudno, musisz czekać na następną okazję.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
W oczach widać, co w sercu gra. Mowę psinie na chwilę odjęło, ale oczami przekazała, że prądu w przyszłym roku Ci nie zabraknie :)
OdpowiedzUsuń:)... Nastąpiła międzygatunkowa wymiana poglądów :P.
OdpowiedzUsuńTelepatii nie nauczonyś, one telepatycznie z nami gadają te zwierzęta a my głuche jak pnie a kto mówi że nie istnieje telepatia, hę? :) Sunia mówiła: wypuść mnie bo sprzątać będziesz. :)
OdpowiedzUsuńStawiam na interpretację elkiblog ;)))
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!!!
Ja popieram tezę moich przedmówczyń. Zwierzęta mówią ludzkim głosem jeden raz w roku - w tym przypadku było to stwierdzenie: - No, wreszcie mi ulżyło... My musimy rozumieć ich język we wszystkie dni roku, nie wyłączając wigilii
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego w Nowym Roku dla wszystkich domowników
Rany.... co to będzie w przyszłą Wigilię? Może którąś należy ewakuować na ten wieczór? Optuję za teściową.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku:)
Jakie tam wątpliwości możesz mieć, dobrze wiesz,że nie trzeba słów, aby się porozumieć. Szczególny przekaz niewerbalny wybrała Twoja suka- słowem:"wyrzuciła, co jej leżało na żołądku". Zatem przemówiła. Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuńPS Ale, ja to bym się jednak skupiła na interpretacji " treści", tego przesłania jakby, coś jak wróżenie z fusów, z tym,że teraz to już chyba nieco za późno?
Mój Julian powiedział: kocham cię! :-D
OdpowiedzUsuńPo prostu magiczną miałeś noc. Jaki rok, taka magia ?
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób suka odeszła? Z podniesioną głową i ogonem, czy też przeciwnie, kuląc ogon pod siebie? Bo po tym da się poznać, czy to był dialog, czy nieszczęśliwy wypadek. ;)
OdpowiedzUsuń