Całę dekady temu ojciec mój wybrał
się na przysięgę wojskową swojego chrześniaka.
Syn szwagierki i nasze, jedyne auto w
rodzinie.
Ponieważ posiadałem już prawo jazdy,
w moje to ręce scedował Ojciec transport, trzeźwość, a więc i
w pewnym sensie odpowiedzialność.
Od zawsze, a zwłaszcza w PRL-u
przysięgi wojskowe polegały na zakrapianej konsumpcji i takiemu też
świętowaniu oddał się mój rodziciel, razem z rodzicami lekko
jeszcze przestraszonego i wystrzyżonego prawie na łyso, nowego
żołnierza Ludowego Wojska Polskiego.
- Za moich czasów to było wojsko –
krążyło przy stolikach, tu i tam kombatanckie opowiadanie.
Ponieważ i świętowanie ma swój
kres, zebrała się i nasza rodzina do powrotu. W pierwszej
kolejności do samochodu zaparkowanego wiele przecznic od jednostki
wojskowej.
Nieszczęśliwie mijana po drodze
księgarnia wzbudziła żywe zainteresowanie mojego Ojca. Muszę tu
podkreślić, że dumny jestem nawet po latach bo po konsumpcji
Starszy skierował swe kroki do miejsca uduchowionego, a nie do
jakiegoś osiedlowego spożywczaka z piwem.
W ramach zakupów dla duszy, ojciec
nabył dwie pocztówki dźwiękowe z kolędami bo oto idą święta.
Rzeczywiście w miesiąc później
nadeszły radosne i kolorowe Święta Wielkanocne.
Dlaczego szargam pamięć ojca?
Nie szargam, a wspominam z
rozrzewnieniem, Ojciec z pewnością nie miałby nic przeciwko temu.
Poza tym, przypomniałem sobie o tym
nieistotnym dla trwałości naszej rodziny zdarzeniu w dniu 11
listopada. To pewnie z okazji Święta Niepodległości, telewizja
Polsat postanowił się dopasować tematycznie i wyemitowała film
„Dzień Niepodległości”.
Może i było w temacie, tyle ostatnio
pisze się o tzw zielonych ludzikach w kontekście zagrożeń naszego
kraju.
I to tyle.
Nie będzie patriotycznego zadęcia lub
narzekania na warszawski marsz. Polityka potrafi bowiem zohydzić
najpiękniejsza nawet ideę, ale świadomość tego mam od wielu lat.
Trudno więc co roku od nowa dziwić się i oburzać.
Mogę być patriotą, ale nie według
przygotowanych dla mnie gotowych wzorców.
Ja tak nie lubię zupy z torebek i
gotowych zestawów przypraw. Stać mnie bowiem na indywidualne
działania. A że sam? Trudno. Gdzieś tylko dobiega mnie ściszony
głos barda:
Kto sam ten nasz największy wróg. A
śpiewak także był sam...
Wszystkim się nie dogodzi, a już
najtrudniej dogodzić własnej żonie.
Porzućcie pierwsze skojarzenia, nie
będzie bowiem o seksie
Nie dalej niż wczoraj wieczorem, z
sąsiedniego pokoju dobiegł mnie głos żony
- Nic nie piszesz na blogu ostatnio.
- No proszę, co za zmiana –
odpowiedziałem szybko – A pamiętasz co było na początku?
Kiedy mój blog zaistniał w
świadomości kilku osób, a kilka tysięcy zajrzało do niego
poprzez główną stronę Onetu, złapałem wiatr w żagle. Siadałem
wieczorami wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach i składałem w
zdania ciągi wyrazów.
- A mój mąż już w objęciach
kochanki – mówiła z przekąsem moja żona – Jak zwykle.
Czułem się trochę jak człowiek
który siedzi w Internecie kosztem własnej rodziny. Ileż to par
rozpadło się z tego powodu.
W poczuciu takiego właśnie okradania
rodziny podnosiłem prze jakiś czas pokrywę laptopa.
A potem spadły na mnie inne problemy.
Być może tylko jestem
przewrażliwiony? A może zbyt dużo biorę do siebie?
Może, ale z tym cholernie trudno się
żyje.
- Co za zmiana. W takim razie
obiecuję, że się podciągnę. Jutro opublikuję tekst.
W nocy, suka kręciła się koło
mojego łóżka, raz nawet liznęła moją dłoń. Kiedy podniosłem
zaspaną głowę, popędziła w kierunku drzwi wejściowych.
Niespiesznie wstałem i podszedłem do drzwi. Spytałem zaspanym
głosem.
- Naprawdę chcesz wyjść?
Morda milczała ale duże czarne oczy
wpatrzone we mnie zdawały się mówić
- To tylko po to żebyś miał jutro o
czym napisać na blogu.
Hm. Myśli toto czy nie ? Bo jeśli tak
to głupia sprawa – jak śpiewał kiedyś Jan Kaczmarek.
wybór trudny ale da się to przecież jakoś pogodzić, blogi nie zasypiają snem zimowym i nie chciałabym się poczuć porzuconą czytelniczką
OdpowiedzUsuńzawsze można pisać o psach, kotach, kwiatkach..
W zimie to chyba łatwiej o bałwanach niż kwiatkach.
UsuńSpokojnie nigdzie się nie wybieram
Pozdrawiam
Trafnie to ująłeś. Niektórzy czują się okradani z naszego czasu. Takie ujęcie prezentuje na przykład moja mama. Siostra trochę też. Lecz na szczęście to już się zmienia. Zresztą, w pierwszym rzędzie to właśnie my mamy do swojego czasu prawo:).
OdpowiedzUsuńTylko że trudno czasem wytłumaczyć
UsuńPozdrawiam
Canis sapiens? Nie wiem, czy należy się cieszyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko jak patrzę w te oczy dokładniej to widzę w nich taką wielką pustkę. Tak wielką jak psie oddanie
UsuńPozdrawiam
Ech, Antoni! U większości ludzi, jak im w oczy spojrzysz dokładniej, zobaczysz tę samą pustkę. I to bez oddania.
UsuńPozdrawiam
Już mi lżej, że nie tylko ja poczułam się zaskoczona tym dziwnym doborem repertuaru filmowego na Dzień Niepodległości ;) Skojarzenie z zielonymi ludzikami godne pozazdroszczenia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I ja się cieszę z tego samego powodu
UsuńPozdrawiam
Prawda... wszystkim się nie dogodzi.
OdpowiedzUsuńJa już nie piszę na blogspocie.
Jestem dostępna jedynie na
eremi.blog.onet.pl
Wiem byłem już tu i tu
UsuńPozdrawiam
A ja w kwestii formalnej- film to "Dzień niepodległości" , my mamy Narodowe Święto Niepodległości, niby nic, a jednak różnica. O! Hanula
OdpowiedzUsuńPS Pozazdrościć Twojemu Tacie, już wtedy przewidział, że nadejdą takie czasy ,że będzie wszystko jedno , jakie i kiedy święta. Zatem , to nic ,że kolędy do baranka, a bombki do koszyczka.
Boże jak mnie jeżą te światełka i ozdoby już dziś w ramach tego przeciągania struny
UsuńPozdrawiam,
A ja podchodzę do tematu w taki sposób: pięć tygodni przed świętami jeszcze nie czujesz w kościach świątecznego zabiegania, a już możesz cieszyć oko i ucho. Święta tak szybko mijają, dlaczego zatem nie przedłużać miłej atmosfery? Skoro i tak klimat psuje cały nastrój, to może świętujmy wraz z pierwszymi opadami śniegu- nie ma to jak białe święta! Może coś w tym jest, szukajmy pozytywów. Pozdrawiam, Hanula
UsuńPS I gdyby nie świadomość zabiegów marketingowych, dałabym się zwieść :))
Poczucie okradania rodziny? Każdy członek rodziny ma prawo do swojego hobby. Dlaczego blogowanie traktować inaczej niż czytanie książek, zbieranie znaczków, gotowanie lub szydełkowanie?
OdpowiedzUsuńA to nawet jest bardziej jak pisanie książek.
UsuńTo dopiero nobilituje kulturalnie
Pozdrawiam
Ja też nie znoszę , kiedy kazą mi się cieszyc do taktu, nawet gdy to ważne dla nas swięto. Co do komputera, mój mąż jak raz cieszył sie, ze nie musi się tym sam zajmować, więc wszyscy zadowoleni, gdy siedziałam w necie czasem pół nocy :D
OdpowiedzUsuńPewnie miał jakąś odmianę sieciowstrętu.
UsuńSpotkałem też takie przypadki
Pozdrawiam.
Każde święto niepodległości jest inne, ale niestety pod tym względem Warszawa co roku staje się areną zniszczenia, trudno mi się z tym pogodzić, że w takie święto boję się opuścić mój do m i pojechać do centrum popatrzeć na obchody, bo nie wiem, czy bezpiecznie wrócę do domu.
OdpowiedzUsuńMój partner teraz cieszy się, kiedy coś opublikuję. Poprzednio bywało inaczej, czyli gorzej. Inny człowiek - inne podejście.
Fajnie, kiedy własna żona dostrzega, że blog jest dla Ciebie na tyle ważny, że Cię sama motywuje teraz do pisania :)
Pozdrowienia dla tej Pani!
Przekazuję, ale pewnie sama się doczyta
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńUkłony dla Twojej Żony za motywowanie do blogowania.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozwolę sobie powtórzyć to co napisałem powyżej
UsuńPrzekazuję, ale pewnie sama się doczyta
Pozdrawiam
Ja mam gorzej. Zapytałem wczoraj żonę o sugestię na zawartości temat kolejnej notki i usłyszałem:
UsuńNie pisz wcale
I to może być bardzo ciekawa podstawa do rozważań, a w efekcie pierwszorzędny post.
UsuńPozdrawiam
Film "Dzień Niepodległości" był w kontekście jedynie z tytułu...:D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak
UsuńPozdrawiam
OdpowiedzUsuń♥•(¯`♥´¯)DZIEŃ
(¯`•´¯)♥•´DOBRY
•♥.,.•´WITAM
ڿڰۣ¸♥ CIEPLUTKO
Dzień jest szary
i ponury.
Zamiast słońca
Smutne chmury.
Mimo wszystko życzę
------------- udanego dnia:)
Całe lata nieobecności. Pozdrawiam też słonecznie
UsuńNo cóż zdanie mam inne jeśli chodzi o politykę a poza tym zwykłam samodzielnie myśleć i gotowców tez nie lubię. :)
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam.
Różnimy się więc i to jest piękne.
UsuńPozdrawiam
Z całego serca tą drogą chcę podziękować naszej Najukochańszej Mateńce Pompejańskiej za otrzymaną łaskę zdrowia dla mojej siostry. O tej Nowennie wiedziałam już kilka m-cy wcześniej, ale pomyślałam że to nie dla mnie bo nie wytrwam. Jednakże stan zdrowia mojej siostry „zmusił” mnie do odmawiania w jednej minucie. Od lat cierpiała na żylaki, leczyła się bez efektu. Rany na łydkach...
OdpowiedzUsuńPodziel się z bliźnim!
Taaaa Dzien Niepodleglosci..... tez mnie juz nie dziwia cyrki 11.11. w sumie coraz mniej mnie dziwi.
OdpowiedzUsuńSuki bardzo dbaja o wene tworcza i prawidlowo. :-)
Zona zdanie zmienila bo to prawdziwa kobieta :-)
Tak kobieta (ta prawdziwa) zmienna jest
UsuńPozdrawiam
Jam najpierw rzecz skrywał, potem niebacznie ujawnił personie umiłowanej, w efekcie czego w jakie dwie niedziele wiedzieli już wszyscy krewni i znajomi, nawet tacy, o których istnieniu żem nie wiedział lub dawno przepomniał... A dziś nawet nie zerknie, com tam wypocił, tandem dziękuj, Antoni, za to, czym Cię los obdarzył...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Zawsze byłem za to losowi wdzięczny.
UsuńPOzdrawiam
Przecież nie ma żadnego przymusu, piszesz bo chcesz i czujesz potrzebę. I z oglądaniem też tak, oglądasz gdy chcesz a a nie, to wciskasz czerwony guzik. Mój Tv tak ma.
OdpowiedzUsuńDlatego też nie oglądałem
UsuńPozdrawiam