13 listopada 2014

Skojarzenia

Całę dekady temu ojciec mój wybrał się na przysięgę wojskową swojego chrześniaka.
Syn szwagierki i nasze, jedyne auto w rodzinie.
Ponieważ posiadałem już prawo jazdy, w moje to ręce scedował Ojciec transport, trzeźwość, a więc i w pewnym sensie odpowiedzialność.
Od zawsze, a zwłaszcza w PRL-u przysięgi wojskowe polegały na zakrapianej konsumpcji i takiemu też świętowaniu oddał się mój rodziciel, razem z rodzicami lekko jeszcze przestraszonego i wystrzyżonego prawie na łyso, nowego żołnierza Ludowego Wojska Polskiego.
- Za moich czasów to było wojsko – krążyło przy stolikach, tu i tam kombatanckie opowiadanie.
Ponieważ i świętowanie ma swój kres, zebrała się i nasza rodzina do powrotu. W pierwszej kolejności do samochodu zaparkowanego wiele przecznic od jednostki wojskowej.
Nieszczęśliwie mijana po drodze księgarnia wzbudziła żywe zainteresowanie mojego Ojca. Muszę tu podkreślić, że dumny jestem nawet po latach bo po konsumpcji Starszy skierował swe kroki do miejsca uduchowionego, a nie do jakiegoś osiedlowego spożywczaka z piwem.
W ramach zakupów dla duszy, ojciec nabył dwie pocztówki dźwiękowe z kolędami bo oto idą święta.
Rzeczywiście w miesiąc później nadeszły radosne i kolorowe Święta Wielkanocne.
Dlaczego szargam pamięć ojca?
Nie szargam, a wspominam z rozrzewnieniem, Ojciec z pewnością nie miałby nic przeciwko temu.
Poza tym, przypomniałem sobie o tym nieistotnym dla trwałości naszej rodziny zdarzeniu w dniu 11 listopada. To pewnie z okazji Święta Niepodległości, telewizja Polsat postanowił się dopasować tematycznie i wyemitowała film „Dzień Niepodległości”. 


Może i było w temacie, tyle ostatnio pisze się o tzw zielonych ludzikach w kontekście zagrożeń naszego kraju.
I to tyle.
Nie będzie patriotycznego zadęcia lub narzekania na warszawski marsz. Polityka potrafi bowiem zohydzić najpiękniejsza nawet ideę, ale świadomość tego mam od wielu lat. Trudno więc co roku od nowa dziwić się i oburzać.
Mogę być patriotą, ale nie według przygotowanych dla mnie gotowych wzorców.
Ja tak nie lubię zupy z torebek i gotowych zestawów przypraw. Stać mnie bowiem na indywidualne działania. A że sam? Trudno. Gdzieś tylko dobiega mnie ściszony głos barda:
Kto sam ten nasz największy wróg. A śpiewak także był sam...
Wszystkim się nie dogodzi, a już najtrudniej dogodzić własnej żonie.
Porzućcie pierwsze skojarzenia, nie będzie bowiem o seksie
Nie dalej niż wczoraj wieczorem, z sąsiedniego pokoju dobiegł mnie głos żony
- Nic nie piszesz na blogu ostatnio.
- No proszę, co za zmiana – odpowiedziałem szybko – A pamiętasz co było na początku?
Kiedy mój blog zaistniał w świadomości kilku osób, a kilka tysięcy zajrzało do niego poprzez główną stronę Onetu, złapałem wiatr w żagle. Siadałem wieczorami wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach i składałem w zdania ciągi wyrazów.
- A mój mąż już w objęciach kochanki – mówiła z przekąsem moja żona – Jak zwykle.
Czułem się trochę jak człowiek który siedzi w Internecie kosztem własnej rodziny. Ileż to par rozpadło się z tego powodu.
W poczuciu takiego właśnie okradania rodziny podnosiłem prze jakiś czas pokrywę laptopa.
A potem spadły na mnie inne problemy.
Być może tylko jestem przewrażliwiony? A może zbyt dużo biorę do siebie?
Może, ale z tym cholernie trudno się żyje.
- Co za zmiana. W takim razie obiecuję, że się podciągnę. Jutro opublikuję tekst.
W nocy, suka kręciła się koło mojego łóżka, raz nawet liznęła moją dłoń. Kiedy podniosłem zaspaną głowę, popędziła w kierunku drzwi wejściowych. Niespiesznie wstałem i podszedłem do drzwi. Spytałem zaspanym głosem.
- Naprawdę chcesz wyjść?
Morda milczała ale duże czarne oczy wpatrzone we mnie zdawały się mówić
- To tylko po to żebyś miał jutro o czym napisać na blogu.
Hm. Myśli toto czy nie ? Bo jeśli tak to głupia sprawa – jak śpiewał kiedyś Jan Kaczmarek.


37 komentarzy:

  1. wybór trudny ale da się to przecież jakoś pogodzić, blogi nie zasypiają snem zimowym i nie chciałabym się poczuć porzuconą czytelniczką
    zawsze można pisać o psach, kotach, kwiatkach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zimie to chyba łatwiej o bałwanach niż kwiatkach.
      Spokojnie nigdzie się nie wybieram
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Trafnie to ująłeś. Niektórzy czują się okradani z naszego czasu. Takie ujęcie prezentuje na przykład moja mama. Siostra trochę też. Lecz na szczęście to już się zmienia. Zresztą, w pierwszym rzędzie to właśnie my mamy do swojego czasu prawo:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Vulpian de Noulancourt13 listopada, 2014 12:47

    Canis sapiens? Nie wiem, czy należy się cieszyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jak patrzę w te oczy dokładniej to widzę w nich taką wielką pustkę. Tak wielką jak psie oddanie
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt14 listopada, 2014 13:22

      Ech, Antoni! U większości ludzi, jak im w oczy spojrzysz dokładniej, zobaczysz tę samą pustkę. I to bez oddania.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Już mi lżej, że nie tylko ja poczułam się zaskoczona tym dziwnym doborem repertuaru filmowego na Dzień Niepodległości ;) Skojarzenie z zielonymi ludzikami godne pozazdroszczenia...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda... wszystkim się nie dogodzi.

    Ja już nie piszę na blogspocie.
    Jestem dostępna jedynie na

    eremi.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja w kwestii formalnej- film to "Dzień niepodległości" , my mamy Narodowe Święto Niepodległości, niby nic, a jednak różnica. O! Hanula
    PS Pozazdrościć Twojemu Tacie, już wtedy przewidział, że nadejdą takie czasy ,że będzie wszystko jedno , jakie i kiedy święta. Zatem , to nic ,że kolędy do baranka, a bombki do koszyczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże jak mnie jeżą te światełka i ozdoby już dziś w ramach tego przeciągania struny
      Pozdrawiam,

      Usuń
    2. A ja podchodzę do tematu w taki sposób: pięć tygodni przed świętami jeszcze nie czujesz w kościach świątecznego zabiegania, a już możesz cieszyć oko i ucho. Święta tak szybko mijają, dlaczego zatem nie przedłużać miłej atmosfery? Skoro i tak klimat psuje cały nastrój, to może świętujmy wraz z pierwszymi opadami śniegu- nie ma to jak białe święta! Może coś w tym jest, szukajmy pozytywów. Pozdrawiam, Hanula
      PS I gdyby nie świadomość zabiegów marketingowych, dałabym się zwieść :))

      Usuń
  7. Poczucie okradania rodziny? Każdy członek rodziny ma prawo do swojego hobby. Dlaczego blogowanie traktować inaczej niż czytanie książek, zbieranie znaczków, gotowanie lub szydełkowanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nawet jest bardziej jak pisanie książek.
      To dopiero nobilituje kulturalnie
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Ja też nie znoszę , kiedy kazą mi się cieszyc do taktu, nawet gdy to ważne dla nas swięto. Co do komputera, mój mąż jak raz cieszył sie, ze nie musi się tym sam zajmować, więc wszyscy zadowoleni, gdy siedziałam w necie czasem pół nocy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie miał jakąś odmianę sieciowstrętu.
      Spotkałem też takie przypadki
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Każde święto niepodległości jest inne, ale niestety pod tym względem Warszawa co roku staje się areną zniszczenia, trudno mi się z tym pogodzić, że w takie święto boję się opuścić mój do m i pojechać do centrum popatrzeć na obchody, bo nie wiem, czy bezpiecznie wrócę do domu.
    Mój partner teraz cieszy się, kiedy coś opublikuję. Poprzednio bywało inaczej, czyli gorzej. Inny człowiek - inne podejście.
    Fajnie, kiedy własna żona dostrzega, że blog jest dla Ciebie na tyle ważny, że Cię sama motywuje teraz do pisania :)
    Pozdrowienia dla tej Pani!

    OdpowiedzUsuń
  10. Klik dobry:)
    Ukłony dla Twojej Żony za motywowanie do blogowania.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie powtórzyć to co napisałem powyżej
      Przekazuję, ale pewnie sama się doczyta
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ja mam gorzej. Zapytałem wczoraj żonę o sugestię na zawartości temat kolejnej notki i usłyszałem:
      Nie pisz wcale

      Usuń
    3. I to może być bardzo ciekawa podstawa do rozważań, a w efekcie pierwszorzędny post.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Film "Dzień Niepodległości" był w kontekście jedynie z tytułu...:D

    OdpowiedzUsuń

  12. ♥•(¯`♥´¯)DZIEŃ
    (¯`•´¯)♥•´DOBRY
    •♥.,.•´WITAM
    ڿڰۣ¸♥ CIEPLUTKO

    Dzień jest szary
    i ponury.
    Zamiast słońca
    Smutne chmury.
    Mimo wszystko życzę
    ------------- udanego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż zdanie mam inne jeśli chodzi o politykę a poza tym zwykłam samodzielnie myśleć i gotowców tez nie lubię. :)
    Ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Z całego serca tą drogą chcę podziękować naszej Najukochańszej Mateńce Pompejańskiej za otrzymaną łaskę zdrowia dla mojej siostry. O tej Nowennie wiedziałam już kilka m-cy wcześniej, ale pomyślałam że to nie dla mnie bo nie wytrwam. Jednakże stan zdrowia mojej siostry „zmusił” mnie do odmawiania w jednej minucie. Od lat cierpiała na żylaki, leczyła się bez efektu. Rany na łydkach...
    Podziel się z bliźnim!

    OdpowiedzUsuń
  15. Taaaa Dzien Niepodleglosci..... tez mnie juz nie dziwia cyrki 11.11. w sumie coraz mniej mnie dziwi.
    Suki bardzo dbaja o wene tworcza i prawidlowo. :-)
    Zona zdanie zmienila bo to prawdziwa kobieta :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jam najpierw rzecz skrywał, potem niebacznie ujawnił personie umiłowanej, w efekcie czego w jakie dwie niedziele wiedzieli już wszyscy krewni i znajomi, nawet tacy, o których istnieniu żem nie wiedział lub dawno przepomniał... A dziś nawet nie zerknie, com tam wypocił, tandem dziękuj, Antoni, za to, czym Cię los obdarzył...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przecież nie ma żadnego przymusu, piszesz bo chcesz i czujesz potrzebę. I z oglądaniem też tak, oglądasz gdy chcesz a a nie, to wciskasz czerwony guzik. Mój Tv tak ma.

    OdpowiedzUsuń