Ładny widok ze szpitalnego okna ma
teraz żona. Nosal dumnie pręży się, skąpany soczystą zielenią.
- Wspaniałości – powiedziałem
cmokając do żony i już miałem dodać, że dla takich widoków to
sam dałbym się w szpitalu zamknąć. Nie dodałem tego jednak,
szybko gryząc się w język.
Tak się złożyło, że życzenia w
tym stylu lubią mi się sprawdzać.
- Tfu, tfu, tfu, nic nie mówiłem.
Swoją drogą, czy to byłby wielki cud
gdyby tak spełniły się inne marzenia, o posiadaniu, przebywaniu
czy zdrowiu.
- Ty byś chciał Antoni wszystkiego a
niestety możesz dostać tylko
kawałek czegoś. Z tym kawałkiem to i tak jesteś uprzywilejowany.
No
niby słusznie, bo co by było gdybym tak trafił dwa razy szóstkę
pod rząd? Tam dwa razy, raz by zupełnie wystarczył.
Płacz
i zgrzytanie zębów. Powiedziane bowiem jest, że prędzej wielbłąd
przejdzie przez ucho igielne niż bogacz dostanie się do królestwa
bożego.
-
Ty miej satysfakcję z tego co masz.
No
mam ale mam też świadomość, że satysfakcja to pojęcie na użytek
niemajętnych.
Dość
tych rozważań.
Wziąłem
dzień wolnego. To wyjątkowa rzecz bo bardzo rzadko mi się zdarza.
Wyjechaliśmy
o szóstej rano i już po ósmej byliśmy na miejscu. Procedury
przyjmowania trwały jakąś chwilę, no może dwie chwile i żona
dostała przydziałowe łóżko.
Ponieważ
od tego momentu nic już ode mnie nie zależało, opłaciłem parking
( limit wolnych miejsc dla niepełnosprawnych na parkingu przed
szpitalem został wyczerpany już przed ósmą rano) i skierowałem
się w drogę powrotną. Czekając kilka zmian świateł na przejazd
przez most w Czarnym Dunajcu, jeszcze raz oceniłem pomysł
Zakopanego na to by organizować tu Igrzyska Olimpijskie. Tam gdzie
„moje” jest najważniejsze, nie da się zorganizować nic co
byłoby z pożytkiem dla dobra naszego. Przykład „zakopianki” od
lat tylko tę teorię potwierdza.
Wróciłem
do domu i korzystając z „młodej” jeszcze godziny wybrałem się
busem do Wieliczki, w celu odebrania motocykla z serwisu po 3000 km.
Tak,
to już od końca lipca ubiegłego roku nakręciłem ponad trzy
tysiaki, kręcąc się praktycznie wyłącznie po okolicy.
Ostatnio
na blogu dostałem propozycję dłuższej trasy, do którego to
pomysłu powoli się przymierzam. Jak to jednak u mnie, niczego nie
mogę z dużym wyprzedzeniem zaplanować.
Dzień
wcześniej odstawiłem sprzęt, aby na zimno wyregulowali mi zawory i
bez pośpiechu przejrzeli poszczególne elementy.
-
No i jak się panu jeździ ? - Spytał miły sprzedawca i szef
serwisu zarazem.
-
Wspaniale, ponieważ zawsze mam w głowie to amerykańskie
powiedzenie „ Nigdy nie oczekuj po towarze więcej niż za niego
zapłaciłeś”. I ja nie oczekuję.
-
To bardzo mądre podejście do życia – pochwalił mnie sprzedawca
tanich motocykli, którego coraz bardziej lubię.
Odkryłem
komunikację busową do mojej wsi. Szalony i przeszklony mercedes,
przerobiony z blaszaka, za jedyne cztery złote dowiózł mnie do
celu bezpiecznie choć tego ostatniego nieco się obawiałem.
Ten
sam bus, następnego dnia dostarczył mnie z powrotem do centrum
Wieliczki.
Wysiadłem
bez pośpiechu i spacerkiem skierowałem się na znaną mi już ulicę
. Mijałem kopalnię Soli, Muzeum Żup Solnych, stragany pełne soli
i parkingi pełne autobusów.
Przeszedłem
obok pomnika Jana Pawła II, ale przy takim upomnikowieniu naszego
kraju, nie jest to jakiś szczególny wyczyn.
Przeczytałem
wklejkę (albo nalepkę jak kto woli) o treści
No
tak. Kto nie chciałby by było nam jak w Niebie.
I
tu czas na tytułowy kontekst. Szersza perspektywa ukazuje miejsce
gdzie modlitewną wklejkę umieszczono.
Niech
każdy dorobi sobie do tego swój komentarz.
Niebo
grzmiało, coraz bardziej i nie wiem czy w związku z wklejką, czy
tylko z powodu różnicy potencjałów tam na górze.
Posiadając
wewnętrzny potencjał przyspieszyłem nieco kroku, sądząc w swej
dziecięcej naiwności, że uda mi się odebrać motocykl z serwisu i
na sucho wrócić do domu.
Udało
mi się tylko zapłacić za serwis, wymienić grzeczności i udać
się do samego warsztatu.
Dwa
solidne grzmoty rozerwały ciężkie ołowiane chmury. Lunęło tak
intensywnie, że w moich kategoriach deszczu mieni się to oberwaniem
chmury. Nawierzchnia jezdni w jednej chwili pokryła się wodą do
wysokości krawężników. Przystanąłem wśród naprawianego
sprzętu, czekając na poprawę pogody. Nic tego jednak nie
zapowiadało.
Po
ponad dwudziestu minutach zelżało na tyle, że wciskając na głowę
kask, powiedziałem do serwismanów
-
Jak to mówił mój były Dyrektor : Dobry ser dobra i serwatka.
Co
jest o tyle bardziej adekwatne do sytuacji niż gumpowskie – życie
jest jak pudełko czekoladek …., bo o produkcie ubocznym produkcji
sera wie się już na etapie dojenia krowy.
Wiedziałem,
że czasem słońce, czasem deszcz już przy kupnie. Przekonywałem
się jednak teraz, że przez mokry T-shirt wcale tak mocno nie wieje,
a padający deszcz tylko nieznacznie obniżył temperaturę
otoczenia.
Po
powrocie do domu, całe moje ubranie wylądowało w pralce. Z
wyjątkiem może butów, które poszły do bezpośredniego suszenia.
-
I jak było ? - spytała teściowa która w związku z nieobecnością
żony w domu, przejęła kontrolę nad żywym inwentarzem.
-
Fajnie było choć tak trochę inaczej.
-
I co mówili w serwisie?
-
Ma pan bardzo zadbany motocykl.
-
No widzisz - podsumowała – a ty tak wahałeś się z jego kupnem.
I
to o motocyklach mówi kobieta co w przyszłym roku skończy
osiemdziesiątkę.
Potem
już tylko przyszło obejrzeć jakie szkody poczynił grad. Nad naszą
wsią oprócz deszczu, dosypało jeszcze dodatkowo białymi lodowymi
kulkami.
Róży, mojej dumie, nie bardzo to zaszkodziło
szkoda, że nie zrobiłeś sobie zdjęcia "na mokro"na tym motocyklu, może byłbyś MISTRZEM MOKREGO PODKOSZULKA ?
OdpowiedzUsuńto samo przyszło mi na myśl;D:D
UsuńNajmniej o zdjęciu myślałem. Gapa, może dlatego nie ma konta na Istagramie
UsuńPozdrawiam
Serdeczności dla żony, pamiętam szczególnie;D
OdpowiedzUsuńJuż przekazałem
UsuńA propos powiedzonek adekwatnych do sytuacji, to mój były szef mawiał w trudnych sytuacjach "nie zawsze może być kawior".
OdpowiedzUsuńOraz róża przecudnej urody!
No spójrz, są mądrości szefów a my stale myślimy - Te głupole
UsuńPozdrawiam
Ten był nietypowym szefem;-)))
UsuńUlotka typowa dla Polski: żeby ktoś dał, bo samemu zakasać się rękawów nikomu nie chce. A najmniej chce się tym najgorliwszym krzykaczom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Co prawda,to prawda
UsuńPozdrawiam
O tym samym pomyślałem. Na stare lata staję się strasznym pesymistą...
UsuńZ wiekiem już jesteś pewien że wyżej dupy.... i tak dalej.
UsuńPozdrawiam
Uwielbiam róże. Twoja Róża (przez duże R) jest (sorki) ZAJEBISTA. Przede wszystkim pełna a nie z widocznymi środkami. Od kilku lat wymieniam krzaki i jakoś nie mogę trafić na ładną. A jak już się uda pełna to umarznie w zimie
OdpowiedzUsuńNa swoje ( 2 sztuki ) patrzę z troską bo gdzieś tam na jednej odbarwiają się liście.
UsuńBędę pryskał
Pozdrawiam
Mianuję Cię Wielkim Różowym! Od róży, oczywiście.
OdpowiedzUsuńTo dobrze że od róży bo w różu mi nie do twarzy
UsuńPozdrawiam
Piękny dzień, a ile wrażeń?
OdpowiedzUsuńZastanowila mnie ta naklejka. Dziwne to miejsce, ale skoro jest przyklejona to nie zsunie się o piętro niżej. Wszyscy przechodnie zobaczą i nie tylko oni zresztą.
Ktoś miał w tym jakąś myśl. Tak chcę wierzyć
UsuńPozdrawiam
Czyli tylko shaker podstawić, a ktoś na górze nasypie Ci lodu! No, szacun! Skoro do tego barmana lud mawia "Panie", to jak zwracać się do Ciebie?
OdpowiedzUsuńDo mnie? Oczywiście po imieniu
UsuńPozdrawiam
Kobieta w okolicach 80, nie zrzędząca z powodu motorowania się, to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuńZawsze mówię że to dobra kobieta.Czasem jednak dopiszę coś złośliwego
UsuńPozdrrawiam
Ten od napisu na naklejce wie jak wygląda królestwo Jego. :))
OdpowiedzUsuńRóże padły nam tego roku, trochę odbiły i dostały nowe miejsce, pnąca cudnej urody hołubiona daje radę. :)
Zdrowia dla żony.
To fakt, róże są delikatne. Moją też zbiera więc walka trwa
UsuńPozdrawiam
A mnie ostatnia, łagodna zima umroziła cudną morelową pnącą różę.
OdpowiedzUsuńMówią, że nie ważne co, ważne gdzie. A drudzy odwrotnie. Tak czy siak dupa z tyłu.
Musiało być jakieś większe miejscowe ochłodzenie.
UsuńA dupa to prawda zawsze z tyłu
Pozdrawiam
U nas gradem nie posypało, ale przeszły deszcze i nawałnice. Poza tym dni bardzo gorące, za to noce znów chłodnawe. Doszło do tego, że znów zamykam okna, bo nie wiem, na ile zejdzie temperatura a zaziębić się nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńChodzi mi po głowie, że kiedyś może pojeżdżę na motocyklu, ale jeszcze nie wiem, czy sama czy jako pasażer. :)
Skoro podpisano wszechpolska, to każde miejsce na "modlitwę" dobre...Ja mam także różę, która po dwóch latach kwitnienia na żółto teraz kwitnie na różowo, ale przy Twoich ta moja, to jakiś mały pikuś:) Pani Pikuś! Pozdrawiam, Hanula
OdpowiedzUsuń