13 maja 2016

Monotematycznie

Nie, tym razem nie będzie o seksie.
Od czasu gdy Starszy do spółki z małżonką kupili sobie psa, ich konto na Facebooku bardzo się zmieniło. Strona przybrała rudy kolor, dokładnie taki jakim umaszczone są setery irlandzkie. Mamy więc rude w bujnej zieloności buchającej wiosny, rude w szarości miasta, rude w pełnym słońcu jak i w półtonach spowodowanych cieniem.

Na moje uwagi na ten temat, nie kierowane oczywiście do syna ale do matki moich dzieci czyli uroczej małżonki otrzymałem natychmiastową i pewnie celną odpowiedź.
- A ty nas swojej stronie zamieszczasz zdjęcia motocykla. To co wy robicie to się nazywa dzielenie się pasją.
No i jak zaprzeczyć? Niech więc będzie i pasja.
W wolnych chwilach, po odrobieniu się w ogrodzie (czy takie odrobienie się jest w ogóle możliwe?) grzebię przy motocyklu. Wcześniej założyłem gmole osłaniające silnik i nogi, a teraz dołożyłem sakwy.
Sakwy wypatrzyłem na Allegro już w zimie i natychmiast kliknąłem „kup teraz”.
Kurier przywiózł za dwa dni, ale z montażem musiałem jednak zaczekać na cieplejsze dni.
Zaczekać, dobrze powiedzieć gdy ktoś napalony jak przysłowiowy już Arab na kurs pilotażu.
Przymierzyłem i zacząłem grzebać w sieci aby skrócić to oczekiwanie na wiosnę. Gdzieś na forum podejrzałem specjalne wsporniki. Tu muszę przyznać uczciwie, że machnąłem je razem ze współpracownikiem i to w czasie godzin pracy. Kolega pomalował je proszkowo a ja zamontowałem szybko i sprawnie, bo nad wyraz dobrze pasowały. 



Od tego czasu nie muszę już jeździć z plecakiem i nie przypominam żółwia pustynnego w dni słoneczne i błotnego podczas deszczu.
Motocykl zyskał tak zwanego sznytu i teraz mogę spokojnie machać mijanym motocyklistom.
Oni też machają, co mi się niezmiennie bardzo podoba.
Pakuję więc w te sakwy kanapki do pracy, dokładając tabletki na obniżenie poziomu cukru i landrynki gdyby to obniżenie aż nazbyt się udało. Drobne zakupy też zwiozłem tym sposobem do domu.
Dlaczego uparłem się motocykl?
Bo krakowski ZIKiT wziął się ze remonty tak dynamicznie, że droga do pracy która zwykle zajmowała mi kwadrans w tej chwili dobija do godziny. Motocyklem wjeżdżam pomiędzy stojące samochody i zachowując ostrożność pcham się do przodu.
Czytałem wyjaśnienia policji, że to zupełnie zgodne z przepisami.
Sympatyczni kierowcy albo ustawiają się tak, że pozostawiają wolny pas środkiem albo usuwają się gdy widzą motocykl w lusterku.
Żeby jednak nie było tak idealnie bo każdy ideał prowadzi kiedyś do mdłości są i tacy którzy za cel stawiają sobie właśnie takich gestów nie wykonywać.
- Ja stoję stój i ty palancie.
Tylko, że żaden samochód nie ruszy szybciej od motocykla. Na odrobinie grzeczności strat więc żadnych nie ma.
Przepraszam, wczoraj jeden „Jaguar” postanowił mi coś udowodnić. Wychodzi na to, że facet tym samochodem leczy chyba jakieś swoje kompleksy. Przecież za kolejne dwieście metrów to on zrobi ze mną co zechce.
Jako że nie tylko pracą człowiek żyje, dałem się namówić na jazdę w wydaniu towarzyskim.
W niedzielę wieczorem wybrałem się na spacer po Krakowie.
Miałem trochę oporów bo wobec mojego 125 ccm kolega postawił swoje Kawasaki 500 ccm. Okazuje się jednak, że będąc mężem i ojcem w pewnym wieku, nie trzeba koniecznie grzać ile fabryka dała.
Mówię oczywiście za Kawasaki bo mój silnik trochę się zdyszał.
Udało się pogodzić wodę z ogniem i już jesteśmy umówieni na kolejny rajd po Krakowie lub okolicach.
Na pierwszy raz wylądowaliśmy w Kryspinowie, dawnej kopalni piasku zamienionej już dawno na kąpielisko dla mieszkańców Krakowa.
Coś w tej masie stojącej wody musi być bo rowerem też jeździłem włąśnie do Kryspinowa.
Tylko Młody coś z lekka kpiąco uśmiecha się pod nosem gdy słyszy o tej mojej wyprawie.
On proponował inny kierunek, albo cel wyprawy. Wytłumaczyłem mu jednak, że oglądać takie panie to na Szlak jeździłem jeszcze maluchem, a było to wiele bo ze trzydzieści lat temu.
No cóż, każdy wiek ma swoje prawa, pewne rzeczy zaś z biegiem czasu tracą na atrakcyjności.
Boże, jakie doświadczenie życiowe przez mnie przemawia.
Młody oczywiście żartował chcąc mnie wkręcić, ale czujność prawie jak w KGB pomogła by nie dać się wpuścić w kanał.
Szybkie piwko po powrocie, nalewka dla żony i opis trasy.
Weekend odszedł do historii. Przed nami kolejny.
No i dobrze, chociaż zepsuł mi się dekoder telewizji satelitarnej i musiałem dokonać jego wymiany.
Sama wymiana, chociaż okupiona 1,5 godzinnym czekaniem w kolejce, to małe piwo wobec późniejszych kontaktów z infolinią.
- Wciśnij jeden, wciśnij trzy, podaj numer karty..... twój numer nie został rozpoznany, powtórz procedurę. A w międzyczasie nachalna reklama nowych kanałów.
Kiedy już ten główny zadziałał, inne dekodery odmówiły współpracy z nowym. I ta sama procedura
Wciśnij jeden, wciśnij trzy podaj numer karty..... twój numer nie został rozpoznany, powtórz procedurę. A w międzyczasie nachalna reklama nowych kanałów.
Udało się co jest dobrym prognostykiem na kolejny ponoć deszczowy weekend.
No właśnie niebo się chmurzy, motocykl stoi pod wiatą, ale jakoś trzeba nim będzie wrócić do domu.
Odwagi Antoni, nie jesteś z cukru – dodaję sobie otuchy.
Bo przecież, nawet w całej górze plusów jakiś minus musi się zdarzyć. Albo „plus ujemny” jak mawiał były prezydent.

18 komentarzy:

  1. Kryspinów to obciach? Ależ czasy się zmieniają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieski fajne, ale twój "kucyk' fajniejszy. Kiedyś gmol uratował nam życie, a na pewno ochronił przed wywrotką. Ogromny wilczur wleciał nam pod motocykl, odbił się od gmola i padł na poboczu. Jaskół z trudem motocykl utrzymał. Gdyby nie gmol, pies strzeliłby między koło i ramę, a po nas byłyby tylko wspomnienia.
    Sakwy- takie sakwy- dodają motocyklom sznytu. Rośnie Ci prawdziwy klasyk:)Radziłabym Ci jeszcze zamontować "szybę". Naprawdę chroni przed wiatrem i jest cieplej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą szybą to się waham, żeby nie przedobrzyć
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. długo myślałam, że motocyklistów obowiązują inne przepisy ;) bo wiesz, ta prędkość, to lawirowanie między pasami itd
    nie wszyscy panują nad adrenaliną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, sory, że się wtrącam- tu jest link do interpretacji przepisów dot. motocykli w korku i nie tylko
      https://www.zakiewicz-adwokaci.pl/a,10,jazda-motocyklem-w-korku.html

      Usuń
    2. Jaskółka już odpowiedziała więc ja tylko pozdrawiam

      Usuń
  4. Trochę się zawiodłem, bo rozumiałem słowo "monotematycznie" dość jednoznacznie. Nic to! Kiedyś, mam nadzieję, nadrobisz, bo nie samym motorem człowiek żyje. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż... widzę żeśmy w uczuciach względem ZIKiT-u jednacy...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że nie tylko stosunek do ZIKiT-u na łączy
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Z pewnością...:) Choć już do motocykli dzieli...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Witaj Antoni, czytuję Twojego bloga już od jakiegoś czasu. Przy pierwszych postach przekręciłam nicka o odczytałam jako "Rolski", a potem oczywistym stało się skojarzenie z piosenkarką. Dopiero za trzecim razem zapoznałam się z Tobą jako Antonim Relskim i teraz figurujesz już na mojej liście blogów. W Krakowie byłam raz w 1975 roku, zwiedzaliśmy bibliotekę UJ jako studenci bibliotekoznawstwa. Z powodu paraliżu nóg odpuściłam sobie Kopiec ale rynek obeszłam dookoła i wypiłam kawę w jednej uroczej kawiarence, chociaż wchodziło się do niej po schodkach(a te to mój wróg nr jeden). Podziwiam Twoją pasję motocyklową, sama nigdy nie wsiadłabym na ten pojazd, bo mnie stresuje nawet jazda samochodem. Ponieważ bardzo mi się podoba Twój styl i poczucie humoru, będę tu zaglądała często. Pozdrawiam całą ferajnę(a ten rudzielec przepiękny-sama mam dwie suki, nie rasowe ale też słodkie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać takie słowa
      Zapraszam na dłużej
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Infolinie i procedury - na samą myśl mną wstrząsa i chcę się napić. Mam nadzieję, że jaki mi padnie dekoder to namówię rodzinę do zrezygnowania z TVsat (albo niech sami załatwiają formalności, bo ja się wypisuje). Zostałbym przy DVD.
    Co do obrobienia ogrodu - myślę, że gdyby był to bardzo mały ogród, tak coś niedaleko rozmiarów doniczki, dało by się obrobić. Większych już nie, bo wystaczy się odwrócić i już coś tam wyrośnie, obrośnie, uschnie, albo oblezie mszycą.
    Motorów nie toleruję - z dwuśladów ino rower!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, w ogrodzie jest niezmienna praca
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Ale masz fajny sprzęcior. Podoba mi się taki motocykl. Ja sam uwielbiam jeździć, to zupełnie co innego, jak samochód.

    OdpowiedzUsuń