Jaka jest różnica między orgazmem a
sarkazmem?
Naszło mnie takie pytanie i
konsekwentnie postanowiłem sobie na nie odpowiedzieć.
Dochodzę do wniosku, że różnica
pomiędzy tymi dwoma pojęciami nie jest aż tak wielka, zwłaszcza
jeżeli pod uwagę weźmiemy orgazm udawany.
Ileż to trzeba by przy okazji jakiegoś
harlequinowskiego „Sześćdziesięciu dłoni Browna”
przeczytać takie na przykład słowa:
Sam wzniósł się na wyżyny i trwał
tak ta grani uniesienia, odkładając jeszcze na moment tę chwilę
gdy wszystkie jego zmysły w jednej chwili eksplodują. Od dobrej
chwili docierały do niego wyraźne sygnały, że fala namiętności
zaraz uderzy o brzeg z drugiej strony.
W tej grze gdzie niczym dwie fale
nadchodzące z różnych kierunków, tuż przed uderzeniem w piasek
plaży walczą jeszcze chwilę ze sobą by w na koniec pełni złączyć
się ze sobą w jedno, wielkie, pierwotne uderzenie.
Moc tej masy morskiej piany obejmie za
chwilę we władanie kawał plaży. Piasku pomieszanego z kolorowymi
muszlami i większymi kryształkami kwarcu w których załamują się
promienie zachodzącego słońca. Posiąść we władanie i połączyć
się w jeden wielki pierwotny żywioł z którego powstają za chwilę
nowe fale i bardziej bogate w muszle piaski słonecznych plaż.
Tak samo Sam dążył do tego
podpatrzonego w naturze zawłaszczenia. Do tego zjednoczenia które
eksploduje serią kolorowych doznań i w
końcu spokojem zaspokojonych pragnień.
Na chwilę przed tym tym uderzeniem do
uszu jego zmysłów dotarły jakieś fałszywe tony.
Wiedział już, że to wszystko to
stało się jedną wielka nieprawdą a jego partnerka posunęła się
do oszustwa.
Nie czuł w tej chwili wstydu z powodu
niespełnienia. Przerabiał takie rzeczy w przeszłości, nie był w
końcu nowicjuszem i sztuce ars amandi i kalkulował ryzyko. Był
wkurzony o ten fałsz ze strony partnerki. Fałsz przypudrowany
namiętnością, modnym makijażem i krwistym lakierem paznokci.
Wkurzał go ten udawany orgazm, który
w jego uszach był czystym sarkazmu.
Orgazm, sarkazm cynizm i nihilizm
przypomniał sobie Woody Allena * cytując w odwrotnej kolejności
Ze też teraz pomyślał o Woodym
Allenie.
No i można tak jeszcze z pięćset
stron z zapożyczeniami albo i bez.
Biorąc pod uwagę to co napisałem
powyżej, zrozumiecie chyba, że nie wybieram się do kina na
lansowany jako „porno dla mamusiek” 50 twarzy Greya.
Jak widać, ja nie muszę już w żaden
sposób pobudzać swojej wyobraźni. Ona bez tego co rusz mnie
zaskakuje.
A w telewizji co rusz jakaś wychodząca
z sali kinowej para stwierdza, że przyszła tu by się czegoś
poduczyć. Ponoć tych dwóch godzin wycisną jakieś dwadzieścia
minut konkretów.
Co z ta wiedzą robić gdy statystyczny
stosunek w naszym kraju trwa zdecydowanie poniżej dziesięciu minut?
Mówią uczyć się choćby od diabła.
Już widzę te diabelskie kajdanki, pejcze, obroże i lateksy,
schowane jak to mówią „na pawlaczu” w przedpokoju. Bierzmy pod
uwagę nasze realia, gdzie spora część młodych małżeństw
mieszka w małych mieszkaniach, razem z rodzicami lub teściami. W
zasadzie to jest jeszcze gorzej bo z rodzicami i teściami do kupy.
To co dla jednej ze stron jest bowiem jedynie upierdliwą matką dla
drugiej strony jest już koszmarną teściową.
Wyobrażam sobie reakcję takiej matki
- teściowej, która wróciła wcześniej z kina, bo podarowany przed
młodych bilet na film (z nadzieją na dwugodzinną samotność) nie
przypadł jej niestety do gustu. Wyrwała więc teścia z kinowego
fotela w środku mafijnych porachunków i narzekając na mrok sali
kinowej wróciła do domu. Wpada do sypialni młodych by wyrazić
swoje niezadowolenie miałką fabułą filmu a tam.... Widzi swojego
jedynaka upiętego w kajdanki, ze skórzaną ćwiekowaną obrożą na
szyi.
Ten wyraz oburzenia matki i zazdrości
w oczach ojca jest po prostu bezcenny. Za bilety młodzi mogli
zapłacić za pomocą karty płatniczej.
Tyle nasze realia, a tymczasem, jak to
mówią - na zachodzie bez zmian.
Producenci idą za ciosem i kompletują
obsadę do dalszych części filmu.
Najlepiej skomentował to według mnie
(a pewnie i nie tylko) Marek Raczkowski, w Gazecie. pl
- Dla tych którzy nie umieją czytać,
w kinach jest już filmowa wersja 50 twarzy Greya stwierdza człowiek
z branży.
- A co z tymi którzy nie umieją
liczyć? - pyta dziennikarka
- Dla nich przygotowywana jest
telewizyjna wersja – Wiele twarzy Greya. **
Wiele?
Wiele to moja ulubiona liczba - mówi
Isaac Davis bohater Allenowskiego „Manhattanu” żeby pozostać w
temacie i przy tym samym Mistrzu.
Na koniec zachowam się niczym „pinda
siedząca z paprotką” i powiem
- Wszystkim wybierającym się do kina
życzę dobrego odbioru
*)W "Przejrzeć Harry'ego"
(1997) druga żona pisarza Harry'ego Blocka (Allen) psychiatra Joan
(Kristie Alley) krzyczy na niego: - Całe twoje życie to nihilizm,
cynizm, sarkazm i orgazm. Na co Block odpowiada spokojnie: - Z takim
sloganem mógłbym nawet wygrać wybory we Francji.
No cóż, czuć w tym wpisie wzburzenie. Ten głupkowaty Grey jest takim disco polo, badziewiem, tandetą i stąd tak szerokie zainteresowanie ludności naszej narodowej. Nie czytałam, zeby nie było, kiedy nastala cudowna kampania oglupiajaca przyszlych odbiorców, od razu wiedzialam, ze to gniot, ale postanowilam przeczytać fragment zwiastujacy w necie. po pierwszym zdaniu zaprzestalam i sie wyrzygalam. i nie chodzi o tematyke, jeno o ten styl dla njagłuszych. Ale kampania pierwsza klasa, znak czaso, w których rządzi manipulacja i głupota oraz brak ambicji wszelakich.
OdpowiedzUsuńZ wiekiem coraz mniej rzeczy mnie wzburza. Ale wiele niezmiennie śmieszy.
UsuńA pomyśleć że pierwsze pornograficzne opowiadanie, za namowa kolegów i ku ich uciesze, napisałem w pierwszej klasie ogólniaka. Jak sobie pomyślę jaką ja wtedy miałem małą wiedzę jeszcze mniejsze doświadczenie.
Pozdrawiam
A ja tam lubię sarkazm,że o orgazmie nie wspomnę. 50 lubię w innym wydaniu/ że o setce nie wspomnę/, co do twarzy , jak dla mnie 50 za wiele. O Greyu wiem to,że jest i książka, i film. Książki nie dokończyłam czytać, filmu nie obejrzę. Taki nihilizm i cynizm w moim wydaniu. Pozdrawiam , Hanula
OdpowiedzUsuńJeszcze więc jest pora by startować w jakichś wyborach.
UsuńNo bo konsekwencja zobowiązuje.
Pozdrawiam
E tam, do Francji mi się nie chce jechać:) A u nas, nie każde pi...enie , będące domeną wielu polityków, kończy się orgazmem.A cyniczna do bólu nie jestem, zatem nie mam szans w wyborach. Hanula
Usuń"Trwał na grani uniesienia" - a może lepsza taka poezja, chociaż marnego lotu, niż wieczne pyskówy. Dodałbym tu jeszcze mój ulubiony zwrot: "i opłukał ją potężnie swoją miłością", bo wydaje mi się, że pasuje jak ulał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kto wymyśla takie teksty, myślę czasami. A wystarczy tylko chwila i samo wyłazi z człowieka. Dobrze że mam do siebie dystans.
UsuńPozdrawiam
nie każdemu związek kojarzy się ze związaniem i biczowaniem, tak samo, jak Dzień Mężczyzny to nie to samo, co święto Czterdziestu Męczenników
OdpowiedzUsuńChoć bywają takie dni, że i tej najukochańszej osobie to by się przylało.
UsuńEmocje ponoć potwierdzają silne uczucia.
Pozdrawiam
No, skoro on myslał, ze jest na plaży, pośród piasku i muszelek, to ja się nie dziwię, że ona musiała udawać.
OdpowiedzUsuńPonoć każde miejsce dobre jest na udany seks. Stąd pewnie taka popularność różnych publicznych nawet obiektów.
UsuńZespół Big Cyc śpiewał na przykład "Najlepsza na świecie jest miłość w klozecie"
Pozdrawiam
Zaczęłam czytać "50 twarzy Greya" (umiem i czytać i liczyć :p) dotarłam do 100 strony i to tylko dlatego, że omijałam infantylną narrację, na film się nie wybieram.
OdpowiedzUsuńI nie mam pawlacza :-/ kurcze 150 metrów chałupy i żadnego pawlacza by kajdanki chować.
Nie masz pewnie i teściów na stanie inwentarzowym
UsuńPOzdrawiam
Z zasady odżegnuję się od nudziarstw wszelakich. Tak więc, tego...
OdpowiedzUsuńRozumiem
UsuńPozdrawiam
Jeżeli dla kogoś 50 Twarzy Greya to literatura to pewnie i McDonalds nazywa restauracją ... cóż spadamy w dół . :(
OdpowiedzUsuńNie od dziś wiadomo że standardy nam się obniżająPozdrawiam
UsuńO tych gębach jakiegoś Grey'a nic nie rzeknę, bo najmniejszego o tejże materyjej nie mam pojęcia, natomiast Waszmości prognostykuję wielkie materialne profity, bo ponoć nic się tak dobrze jak pornografia nie sprzedaje...:) Choć znów Pani_Mego_Serca pornografia, a ściślej "Pornografia" zaszkodziła srodze, bo jako studentka polonistyki musiała i ją przeczytać między pierdylionem lektur innych i padło, że przyłapaną została na czytaniu tego Gombrowicza przez jakiegoś oficyjerka na zajęciach w studium wojskowym. Skandal się narobił niebywały, bo komendant studium do rektora wnioskował o ukaranie dyscyplinarne studentki, która zamiast się uczyć jak tu się chronić przed kapitalistycznymi najeźdźcami TAKIE świństwa czyta...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Jest różnica między Pornografią a pornografią.
UsuńNie będę oszukiwał, zetknąłem się z jednym i drugim
Pozdrawiam Szanowną Małżonkę
Lubię Twój sarkazm i humor Antoni, Sześćdziesiąt dłoni Browna już jakby mniej.
OdpowiedzUsuńChyba lepiej działać i czynić niż czytać i oglądać. No chyba że Woody Allena.
Dlatego też 60 dłoni nie ma ciągu dalszego, poza tymi paroma nadętymi zdaniami
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że 35 lat temu znęcano się za niby to pornografię, nad swojskimi i wręcz sięrmiężnymi "Raz do roku w Skiroławkach" Zbigniewa Nienackimi. Nawet mój ulubiony D. Passent ulżył sobie na tej książce w ówczesnej Polityce. A przecież pornografii w dzisiejszym znaczeniu tam prawie nie było. Pozdrawiam Jerry_W54
Ale opisana tam noc mieszania krwi działała nam wtedy na wyobraźnię
UsuńPozdrawiam