12 marca 2015

Na co jesteś gotowy dla dobra związku? Spokojnie, tego niezawodowego

Jaka jest różnica między orgazmem a sarkazmem?
Naszło mnie takie pytanie i konsekwentnie postanowiłem sobie na nie odpowiedzieć.
Dochodzę do wniosku, że różnica pomiędzy tymi dwoma pojęciami nie jest aż tak wielka, zwłaszcza jeżeli pod uwagę weźmiemy orgazm udawany.
Ileż to trzeba by przy okazji jakiegoś harlequinowskiego „Sześćdziesięciu dłoni Browna”
przeczytać takie na przykład słowa:
Sam wzniósł się na wyżyny i trwał tak ta grani uniesienia, odkładając jeszcze na moment tę chwilę gdy wszystkie jego zmysły w jednej chwili eksplodują. Od dobrej chwili docierały do niego wyraźne sygnały, że fala namiętności zaraz uderzy o brzeg z drugiej strony.
W tej grze gdzie niczym dwie fale nadchodzące z różnych kierunków, tuż przed uderzeniem w piasek plaży walczą jeszcze chwilę ze sobą by w na koniec pełni złączyć się ze sobą w jedno, wielkie, pierwotne uderzenie.
Moc tej masy morskiej piany obejmie za chwilę we władanie kawał plaży. Piasku pomieszanego z kolorowymi muszlami i większymi kryształkami kwarcu w których załamują się promienie zachodzącego słońca. Posiąść we władanie i połączyć się w jeden wielki pierwotny żywioł z którego powstają za chwilę nowe fale i bardziej bogate w muszle piaski słonecznych plaż.
Tak samo Sam dążył do tego podpatrzonego w naturze zawłaszczenia. Do tego zjednoczenia które eksploduje serią kolorowych doznań  i w końcu spokojem zaspokojonych pragnień.
Na chwilę przed tym tym uderzeniem do uszu jego zmysłów dotarły jakieś fałszywe tony.
Wiedział już, że to wszystko to stało się jedną wielka nieprawdą a jego partnerka posunęła się do oszustwa.
Nie czuł w tej chwili wstydu z powodu niespełnienia. Przerabiał takie rzeczy w przeszłości, nie był w końcu nowicjuszem i sztuce ars amandi i kalkulował ryzyko. Był wkurzony o ten fałsz ze strony partnerki. Fałsz przypudrowany namiętnością, modnym makijażem i krwistym lakierem paznokci.
Wkurzał go ten udawany orgazm, który w jego uszach był czystym sarkazmu.
Orgazm, sarkazm cynizm i nihilizm przypomniał sobie Woody Allena * cytując w odwrotnej kolejności
Ze też teraz pomyślał o Woodym Allenie.
No i można tak jeszcze z pięćset stron z zapożyczeniami albo i bez.
Biorąc pod uwagę to co napisałem powyżej, zrozumiecie chyba, że nie wybieram się do kina na lansowany jako „porno dla mamusiek” 50 twarzy Greya.
Jak widać, ja nie muszę już w żaden sposób pobudzać swojej wyobraźni. Ona bez tego co rusz mnie zaskakuje.
A w telewizji co rusz jakaś wychodząca z sali kinowej para stwierdza, że przyszła tu by się czegoś poduczyć. Ponoć tych dwóch godzin wycisną jakieś dwadzieścia minut konkretów.
Co z ta wiedzą robić gdy statystyczny stosunek w naszym kraju trwa zdecydowanie poniżej dziesięciu minut?
Mówią uczyć się choćby od diabła. Już widzę te diabelskie kajdanki, pejcze, obroże i lateksy, schowane jak to mówią „na pawlaczu” w przedpokoju. Bierzmy pod uwagę nasze realia, gdzie spora część młodych małżeństw mieszka w małych mieszkaniach, razem z rodzicami lub teściami. W zasadzie to jest jeszcze gorzej bo z rodzicami i teściami do kupy. To co dla jednej ze stron jest bowiem jedynie upierdliwą matką dla drugiej strony jest już koszmarną teściową.
Wyobrażam sobie reakcję takiej matki - teściowej, która wróciła wcześniej z kina, bo podarowany przed młodych bilet na film (z nadzieją na dwugodzinną samotność) nie przypadł jej niestety do gustu. Wyrwała więc teścia z kinowego fotela w środku mafijnych porachunków i narzekając na mrok sali kinowej wróciła do domu. Wpada do sypialni młodych by wyrazić swoje niezadowolenie miałką fabułą filmu a tam.... Widzi swojego jedynaka upiętego w kajdanki, ze skórzaną ćwiekowaną obrożą na szyi.
Ten wyraz oburzenia matki i zazdrości w oczach ojca jest po prostu bezcenny. Za bilety młodzi mogli zapłacić za pomocą karty płatniczej.
Tyle nasze realia, a tymczasem, jak to mówią - na zachodzie bez zmian.
Producenci idą za ciosem i kompletują obsadę do dalszych części filmu.
Najlepiej skomentował to według mnie (a pewnie i nie tylko) Marek Raczkowski, w Gazecie. pl
- Dla tych którzy nie umieją czytać, w kinach jest już filmowa wersja 50 twarzy Greya stwierdza człowiek z branży.
- A co z tymi którzy nie umieją liczyć? - pyta dziennikarka
- Dla nich przygotowywana jest telewizyjna wersja – Wiele twarzy Greya. **
Wiele?
Wiele to moja ulubiona liczba - mówi Isaac Davis bohater Allenowskiego „Manhattanu” żeby pozostać w temacie i przy tym samym Mistrzu.
Na koniec zachowam się niczym „pinda siedząca z paprotką” i powiem
- Wszystkim wybierającym się do kina życzę dobrego odbioru


*)W "Przejrzeć Harry'ego" (1997) druga żona pisarza Harry'ego Blocka (Allen) psychiatra Joan (Kristie Alley) krzyczy na niego: - Całe twoje życie to nihilizm, cynizm, sarkazm i orgazm. Na co Block odpowiada spokojnie: - Z takim sloganem mógłbym nawet wygrać wybory we Francji.





23 komentarze:

  1. No cóż, czuć w tym wpisie wzburzenie. Ten głupkowaty Grey jest takim disco polo, badziewiem, tandetą i stąd tak szerokie zainteresowanie ludności naszej narodowej. Nie czytałam, zeby nie było, kiedy nastala cudowna kampania oglupiajaca przyszlych odbiorców, od razu wiedzialam, ze to gniot, ale postanowilam przeczytać fragment zwiastujacy w necie. po pierwszym zdaniu zaprzestalam i sie wyrzygalam. i nie chodzi o tematyke, jeno o ten styl dla njagłuszych. Ale kampania pierwsza klasa, znak czaso, w których rządzi manipulacja i głupota oraz brak ambicji wszelakich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wiekiem coraz mniej rzeczy mnie wzburza. Ale wiele niezmiennie śmieszy.
      A pomyśleć że pierwsze pornograficzne opowiadanie, za namowa kolegów i ku ich uciesze, napisałem w pierwszej klasie ogólniaka. Jak sobie pomyślę jaką ja wtedy miałem małą wiedzę jeszcze mniejsze doświadczenie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. A ja tam lubię sarkazm,że o orgazmie nie wspomnę. 50 lubię w innym wydaniu/ że o setce nie wspomnę/, co do twarzy , jak dla mnie 50 za wiele. O Greyu wiem to,że jest i książka, i film. Książki nie dokończyłam czytać, filmu nie obejrzę. Taki nihilizm i cynizm w moim wydaniu. Pozdrawiam , Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze więc jest pora by startować w jakichś wyborach.
      No bo konsekwencja zobowiązuje.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. E tam, do Francji mi się nie chce jechać:) A u nas, nie każde pi...enie , będące domeną wielu polityków, kończy się orgazmem.A cyniczna do bólu nie jestem, zatem nie mam szans w wyborach. Hanula

      Usuń
  3. "Trwał na grani uniesienia" - a może lepsza taka poezja, chociaż marnego lotu, niż wieczne pyskówy. Dodałbym tu jeszcze mój ulubiony zwrot: "i opłukał ją potężnie swoją miłością", bo wydaje mi się, że pasuje jak ulał.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wymyśla takie teksty, myślę czasami. A wystarczy tylko chwila i samo wyłazi z człowieka. Dobrze że mam do siebie dystans.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. nie każdemu związek kojarzy się ze związaniem i biczowaniem, tak samo, jak Dzień Mężczyzny to nie to samo, co święto Czterdziestu Męczenników

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć bywają takie dni, że i tej najukochańszej osobie to by się przylało.
      Emocje ponoć potwierdzają silne uczucia.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. No, skoro on myslał, ze jest na plaży, pośród piasku i muszelek, to ja się nie dziwię, że ona musiała udawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć każde miejsce dobre jest na udany seks. Stąd pewnie taka popularność różnych publicznych nawet obiektów.
      Zespół Big Cyc śpiewał na przykład "Najlepsza na świecie jest miłość w klozecie"
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Zaczęłam czytać "50 twarzy Greya" (umiem i czytać i liczyć :p) dotarłam do 100 strony i to tylko dlatego, że omijałam infantylną narrację, na film się nie wybieram.
    I nie mam pawlacza :-/ kurcze 150 metrów chałupy i żadnego pawlacza by kajdanki chować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz pewnie i teściów na stanie inwentarzowym
      POzdrawiam

      Usuń
  7. Z zasady odżegnuję się od nudziarstw wszelakich. Tak więc, tego...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli dla kogoś 50 Twarzy Greya to literatura to pewnie i McDonalds nazywa restauracją ... cóż spadamy w dół . :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od dziś wiadomo że standardy nam się obniżająPozdrawiam

      Usuń
  9. O tych gębach jakiegoś Grey'a nic nie rzeknę, bo najmniejszego o tejże materyjej nie mam pojęcia, natomiast Waszmości prognostykuję wielkie materialne profity, bo ponoć nic się tak dobrze jak pornografia nie sprzedaje...:) Choć znów Pani_Mego_Serca pornografia, a ściślej "Pornografia" zaszkodziła srodze, bo jako studentka polonistyki musiała i ją przeczytać między pierdylionem lektur innych i padło, że przyłapaną została na czytaniu tego Gombrowicza przez jakiegoś oficyjerka na zajęciach w studium wojskowym. Skandal się narobił niebywały, bo komendant studium do rektora wnioskował o ukaranie dyscyplinarne studentki, która zamiast się uczyć jak tu się chronić przed kapitalistycznymi najeźdźcami TAKIE świństwa czyta...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest różnica między Pornografią a pornografią.
      Nie będę oszukiwał, zetknąłem się z jednym i drugim
      Pozdrawiam Szanowną Małżonkę

      Usuń
  10. Lubię Twój sarkazm i humor Antoni, Sześćdziesiąt dłoni Browna już jakby mniej.
    Chyba lepiej działać i czynić niż czytać i oglądać. No chyba że Woody Allena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też 60 dłoni nie ma ciągu dalszego, poza tymi paroma nadętymi zdaniami
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Cześć Antoni
    I pomyśleć, że 35 lat temu znęcano się za niby to pornografię, nad swojskimi i wręcz sięrmiężnymi "Raz do roku w Skiroławkach" Zbigniewa Nienackimi. Nawet mój ulubiony D. Passent ulżył sobie na tej książce w ówczesnej Polityce. A przecież pornografii w dzisiejszym znaczeniu tam prawie nie było. Pozdrawiam Jerry_W54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale opisana tam noc mieszania krwi działała nam wtedy na wyobraźnię
      Pozdrawiam

      Usuń