04 lipca 2018

Trzeba to opić

Chlapacz trzyma mocno. Przez wzgląd na tradycję zdecydowałem  się "zamontować" go, a więc wbrew otrzymanej instrukcji.
Teraz byle deszcz i mokra droga wydają się nie doskwierać tak bardzo, ale jak będzie czas pokaże

Tradycyjnie i po naszemu wypadałoby to opić. Ponieważ to środek tygodnia proponuję  lemoniadę
Jedna z firm proponuje cała karafkę tego cudownego napoju.
O przepraszam cała "karawkę" tego cudownego napoju.


Zamazałem z litości nazwę lokalu bo z pewnością lemoniada jest wspaniała, a "karawka"  tylko chwilą słabości personelu. Poza tym jak napisano w Biblii  - Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamieniem.

Sezon na przetwory trwa. Trzy dni temu przywiozłem do domu dwanaście kilogramów wiśni. Będzie dżem, wiśniówka i ratafia.
Nie byłoby w tym wydarzeniu nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że do transportu wykorzystałem motocykl. Wiadro wiśni wpakowałem do dużej torby a tę przytroczyłem do oparcia tylnego siedzenia Yamahy.
W domu odpiąłem torbę, wyjąłem wiadro i zaniosłem do kuchni.
Porzucona na chwile torba natychmiast znalazła amatora - lokatora. 

W tym dniu, kota nie wróciła na noc do domu. Rano cała torba ozdobiona była kocią sierścią.
Wczoraj załadowałem piętnaście kilogramów moreli do starego worka podróżnego  i tą samą metodą przywiozłem do domu. 
Worek nie umie tak jak pasażer przechylić się do kierunku skrętu, dlatego jechałem wolno i skręcałem spokojnie. 
Starszy syn podsumował  moje działania. Rodzina w tym względzie jest niezastąpiona. - Dla twoich celów najlepszy byłby Ural z bocznym wózkiem.  W takim to można i dwa worki ziemniaków przewieźć z placu do domu.
- U nas jada się mało ziemniaków, ale o tym to pewnie  jeszcze pamiętasz - odciąłem się. 
Swoja drogą to chciałbym mieć taką przyczepę. Nie, nie do Urala ale do mojej Yamahy.
Wpakowałbym do niego małżonkę, a z tyłu przytroczył wózek i na zlot.
Najbliższy już w lipcu w mojej ukochanej górskiej miejscowości.
Jak ją znam, ubrałaby skórę i zaryzykowała. 
Niestety współczesny wózek boczny kosztuje tyle co niezły motocykl. Wspólne wycieczki pozostają więc tylko w sferze marzeń.
Swoją drogą czy ja wiem? Jeszcze całkiem nie dawno  mówiłem, że motocykl to moje wielkie niespełnione marzenie. I co ? I spełniło się. 
Ja człowiek czegoś che bardzo, to cała reszta to betka. Nie ma takiej rury na świecie której nie można odetkać.
Tak śpiewał Jerzy Stuhr  w utworze  "Śpiewać każdy może"
Czas pokazał, że nie tylko śpiewać.
Każdy może rządzić, być prezesem państwowego giganta, albo dla odmiany, małej stadniny koni z tradycjami. Wystarczy tylko w odpowiednim czasie się zapisać na (za przeroszeniem) członka.
Członek może zostać posłem, a taki niby zwykły poseł to już może najwięcej.
      
 
   


16 komentarzy:

  1. trzeba to opić ;))
    a jeśli na blogu piszesz o członku/członkach to sprawdź potem w statystykach bloga wyszukiwane słowa kluczowe

    OdpowiedzUsuń
  2. Opić koniecznie trzeba. A musi być współczesny wózek tzn. nówka? Jest wiele ofert z wózkami używanymi, cena przystępna i do motórka możesz dobrać:)Fakt, ze ural z wózkiem jest niezastąpiony do wożenia większych bagaży, ale Yamaha też nie mikrus:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzałem, no cóż nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Z tym opiciem poczekaj, aż ta ratafia się trochę przegryzie. 2-3 miesiące najmniej. Chyba, że nagła potrzeba, ale to i tak 2-3 dni najmniej. Chyba, że nóż na gardle, ale to i tak 2-3 godziny najmniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przezornie mam zachowana ratafię z 2015 roku.
      Przychodzi taki wiek kiedy pragnienie nie jest już tak wielkie
      No i dereniówka cały czas nabiera szlachetności
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Jeśli to nie tajemnica, dereniówka według jakiego przepisu? Ja pierwszy raz w życiu robiłem w zeszłym roku - przepis wg dr Grzegorza Russaka. Jeszcze nie próbowałem - na razie dojrzewa w piwnicy.

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Lemoniada, jak lemoniada, ale ratafia w pięknej "karawce" to dopiero COŚ, o!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ratafia jest dobra i bez "karawki" Ja preferuję niezbyt słodką
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Dobre to "W tej karawce kryje sie samo zdrowie, wyciskajmy ile sie da" az mi weselej,
    w dawnych latach dzieciaki w Au sprzedawaly taka lemoniade przed domkiem, na szklanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze pamiętam córka ( wtedy mała dziewczynka0 Clintona jeszcze kandydata na Prezydenta USA sprzedawała lemoniadę własnej roboty na jakimś wiecu przedwyborczym.
      Mała zarobiła 12 dolarów a Clinton wizerunkowo pewnie ze 12 milionów
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Lubię wiśniowe trunki, ratafia, wiśniówka. Zawsze mamy w barku "karawkę" z wiśniówką, tylko dla mnie. Nikt nie waży się tego tknąć, a że rzadko korzystam, wypijając okazyjnie kieliszeczek, stoi i nabiera smaku.
    Motor z koszem:-) Jeżeli nie skończysz na marzeniu, a pozwolisz sobie mieć, to kto wie:-)
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, powinno być "motocykl z przyczepą" :-) Ten "motor z koszem" wyskoczył mi trochę jak ta "karawka", a to dlatego, że Twój post przypomniał mi marzenie mojego śp. ojca, on marzył o "motorze z koszem" tak to nazywał:-)
      Marytka

      Usuń
    2. Motor z koszem to jest też właściwe określenie, tylko już rzadko używane.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Wiśniówkę nastawiam jutro. Kilka ,,karawek'' będzie... Też półwytrawnych, bo bardzo słodkich nie lubię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tak. Jeżyny też dają ciekawy smak w nalewce. Próbowałem w zeszłym roku i w tym to powtórzę.
      Pozdrawiam

      Usuń