09 lipca 2018

Nie rozumiem tego świata

Wyznanie w tytule nie jest chyba odkrywcze, bo każdy dzień przynosi niejednemu z nas nowe zaskoczenie. Być może na tym polega świat, przecież już wieki temu, Sokrates stwierdził - wiem, że nic nie wiem.
Żaden z nas nie ma jednak wystarczająco odwagi i wiedzy na takie stwierdzenie.
Wracając zaś do źródła czyli powodu owego wyznania. Impulsem był artykuł w w internetowym wydania tabloidu zatytułowany - Odważne wyznanie gwiazdy TV
Dlaczego zaglądam do tabloidów?
Bo sprzyja temu temperatura jak w szczycie sezonu ogórkowego, nieustanne znużenie polityką oraz to, że tam mogę przeczytać o rzeczach i wydarzeniach które wykraczają daleko poza moją granicę wyobraźni, a tę mam bogatą.
Wiem też, że nastąpiła mocna dewaluacja słowa „gwiazda” i tytuł ten otrzymują osoby które bez skrępowania pokazują dupę na wizji. Kiedyś na takie zachowanie było bardziej przyziemne określenie.
Któż zatem jest ową gwiazdą i o co chodzi ?
Uczestniczka najsłynniejszego rosyjskiego reality show "Dom-2" Anastasia K, wyznała w wywiadzie dla Dom2Life.ru, że sypiała z mężczyznami dla pieniędzy. Do prostytucji pchnęła ją trudna sytuacja życiowa, jej matka zachorowała bowiem na raka. By zapłacić za badania i terapię 24-latka wyprzedała wszystkie cenne przedmioty, złoto wyprzedała w lombardzie, wzięła także pożyczkę. Pieniędzy nadal jednak brakowało.
Anastasia poprosiła więc o pomoc swojego bogatego chłopaka Andrieja Sz. 34-latek urządził jej jednak awanturę i okrutnie zwyzywał. Zrozpaczona dziewczyna zdecydowała się wówczas na desperacki krok - seks za pieniądze.
Kochervey zaznaczyła, że umówiła się tylko z dwoma mężczyznami. - Nie jestem z tego powodu dumna - powiedziała. ...

Nie oceniam postępowania Anastazji, nie jestem ortodoksyjnym purytaninem, a w sytuacji zagrożenia życia członka rodziny, człowiek potrafi podjąć najgorsze wyzwania.
Zresztą Waldemar Łysiak ustami swego bohatera w książce "Statek" stwierdza  że prostytutka to najuczciwsze z zajęć, ponieważ za ustaloną kwotę otrzymuje się dokładnie to co się zamówiło.
Natomiast Andrej to za przeproszeniem buc i można by przypuszczać, że ich życiowe drogi nigdy się już nie skrzyżują.
Nic z tych rzeczy
... Po jakimś czasie ponownie zaczęła spotykać się z Andrejem i powiedziała mu o zdradzie. Sz. wpadł wówczas w szał i od tamtego momentu przy każdej kłótni wyzywa ją od "dzi***k".
Swojego zachowania wobec Anastasii nie zmienił nawet, gdy dostali się do programu. Ostatnio zmusił dziewczynę, by zjadła na wizji karalucha. 
Nie rozumiem zachowania dziewczyny, a Andreja dalej uważam za buca.
Przy łykanych przez dziewczynę upokorzeniach, połknięcie karalucha wydaje się drobiazgiem.
Pomijając kwestię gdy dana osoba z upokarzania czerpie przyjemność ( a wcale to nierzadki przypadek, o czym świadczy ilość ofert od domin), to powtórzę to co na początku, że nie rozumiem tego świata.
Być może prawda jest całkiem inna niż podają dziennikarze.
Bo prawda jak i racja są jak dupa, każdy ma własną.
Wdzięczny jestem losowi za czas w którym przyszło mi poznać moja żonę i za tamtejsze przeświadczenie, że świat wtedy się stał taki prosty. A piękno przecież tkwi w prostocie.
A może świat zawsze był taki pokręcony tylko w tamtych czasach nie było takich tabloidów?






16 komentarzy:

  1. I ja mam wrażenie, że teraz wszystko stanęło na głowie;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przywołałbym jeszcze inną część ciała na której wsparł się świat
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ja też się cieszę, że większą część życia spędziłam w czasach określanych jako "słusznie minione". Jakie "słusznie"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nic nie jest jednoznaczne. Nie wie tego dwudziestoośmioletni doktor historii bo nie żył w tych czasach. Teraz łatwo wyciągać błędne wnioski
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Też się nie mogę odnaleźć, a przecież każdy ma książki, internet, media, wykształcenie. To skąd tyle głupoty, ciemnoty, niewiedzy?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt łaskawie oceniasz współczesnych pisząc, że każdy ma książki.
      Nawet telefoniczne przestali drukować.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. A jeśli nawet ma te książki, to po co zaraz je czytać... Od tego głowa może boleć.
      Była kiedyś pioseneczka mówiąca o strapionym człowieczku, który w pewnym momencie głośno zaśpiewał:
      Z tego wszystkiego to chyba gazetę sobie kupię...
      Nie żeby zaraz ją czytać,
      Tylko ją sobie tak trochę pomnę,
      Bo czuję... Może się przydać...

      Usuń
    3. I nie mogę skojarzyć wykonawcy.
      Byłem na jego występie w czasach studenckich.
      Nie był to przypadkiem Stefan Zygmunt, albo Krzysztof Piasecki ?
      pozdrawiam

      Usuń
  4. Nie rozumiem tego świata i nie staram się go zrozumieć. Nie ja go stworzyłam, nie mnie go oceniać, jestem tu tylko gościem. A tą dziewczynę rozumiem. Byłam w podobnej sytuacji. Nie miałam na jedzenie, na ubrania dla dziecka. Znaleźli się wrażliwi ludzie, bez proszenia pomogli, pożyczając ubrania po swoich dzieciach. Straganiarki na rynku widząc, że codziennie przechodzę obok pełnych owoców i warzyw stoisk, patrząc głodnym wzrokiem i nic nie kupując, ktoregoś dnia wcisnęły mi do rąk siatki z tymi produktami. Nie przyjęły mojej odmowy i kazały wręcz przyjść następngo dnia pod wieczór tłumacząc, że i tak zostaje im pełno tego towaru, a szkoda żeby się zmarnował. O nic nie prosiłam, a jednak dostałam. Ludzie są różni, jedni mają serca na dłoni u innych próżno by tego serca szukać...
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nieudolnie staram się ten świat choćby odrobinę zrozumieć i choć ponoszę w tej dziedzinie mniejsze i większe porażki to nie poddaję się. Może to zabrzmiało nieco patetycznie, ale co tam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. To jakiś, jak mi się wydaje - głupawy, program rosyjski, który kręcony jest na Seszelach i uczestnicy już to jadą parami na "Wyspę miłości", już to głosują, kogo nie chcą pośród siebie widzieć. Mam niejasne wrażenie, że u nas też coś takiego kiedyś pokazywano i było to niżej nie tylko dna, ale nawet przysłowiowego "wentla". A Anastazja nie zjadła całego karalucha, tylko połowę, a i to wówczas, kiedy jej wybranek zażądał tego jako dowodu miłości (widocznie godziny na Wyspie miłości mu nie wystarczyły, albo coś podejrzewał), obiecując w zamian za tę przekąskę ożenić się z nią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwię się a przecież od dziecka znam historię z całowaniem żaby, jak przepustką dla dobrego ożenku
      Czego to ludzie nie potrafią zrobić dla nieudanego związku
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. I mnie zadziwiają takie historie, bo też sobie czasem czytam dla rozluźnienia mózgownicy. Może to wcale nie jest prawda, a została podana tylko, żeby podsycić ciekawość czytelników. A może kochanków było znacznie więcej ....
    Jedno jest pewne, kiedyś nikt nie wpadłby na pomysł obnoszenia się z takim bucem, w dodatku publicznie. To już prostytucja (w szlachetnym celu) wydaje mi się lepsza od spędzania życia z kimś takim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to jakiś realizowany scenariusz. Nasz wątpliwości wynikają z robiącego popularność fake newsa. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Świata nie próbuję zrozumieć, bo jest dla mnie za duży. Ponoszę nawet klęskę w rozumieniu najbliższych. Szkoda tylko, że osoba tak mało ciekawa,ma tak piękne imię. Z W.Łysiakiem się zgadzam. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak działa wyobraźnia. Do ładnego imienia dokładamy ładnego człowieka.
      Może dlatego imię Adolf jest nadal tak niepopularne.
      Pozdrawiam

      Usuń